Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Z tragiedji »Domicjan«

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Daniel Zgliński
Tytuł Z tragiedji »Domicjan«
Pochodzenie Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891)
Data wydania 1893
Wydawnictwo G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków – Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część I
Pobierz jako: Pobierz Cała część I jako ePub Pobierz Cała część I jako PDF Pobierz Cała część I jako MOBI
Cały zbiór
Pobierz jako: Pobierz Cały zbiór jako ePub Pobierz Cały zbiór jako PDF Pobierz Cały zbiór jako MOBI
Indeks stron
Daniel Zgliński.jpg


Z TRAGIEDJI:
»DOMICJAN«.

PRETORJANIN I JULJA.
PRETORJANIN.

............
Tu wszyscy wierzą w dobroduszność moją,
Nikogo myśli me nie niepokoją —
Domicjan nawet na mnie nie spogląda
Zpodełba. Juljo, ciebie on pożąda!...
O jak to strasznie duszę moją trwoży,
Bo w wyuzdanem sercu Domicjana
Nieukrócony szał się nie ułoży,
Dopóki, bogi, złote Twoje ciało
Jak kwiat nie uschnie od całunków pana.


JULJA.

Bodajby wprzódy zeschło, skamieniało!


PRETORJANIN.

Poczekaj — słyszysz — to jest chód Tytusa!
O, tam się skryjmy.

(Wychodzą do bocznej komnaty).


DOMICJAN (wchodzi szybko z eunuchem).

Klnę się na Febusa,
Że łżesz! A widzisz, że ich niema? Żmijo!...


EUNUCH (z uśmiechem).

Są tam — i słodkie pocałunki piją,
A ty, cezarze, żłopać musisz męty,
Jak zwykły żołdak, ha! ha!


DOMICJAN.

Pies przeklęty!


EUNUCH (przebiegle).

A może nie on — wtedy to kto inny.
Jak zbadać prawdę? Jeśli on niewinny,
To wiem kto rywal twój, Minerwy synu.


DOMICJAN.

Więc rzuć domysły, a weź się do czynu!
Nasamprzód jego zbadaj zapytaniem
Podstępnem, prawdę zręcznie wymóż na nim.


EUNUCH.

Do wyznań moje słowa go nie skłonią.


DOMICJAN.

Ochoty nie mam jego badać o nią...
Lecz mam wyborną myśl, zupełnie nową:
Weź togę moją, chustkę muślinową
I mój pióropusz przywdziej djamentowy,
A brodę osłoń sobie do połowy.
Wyznanie mądrze wyduś z niego, sowo!
A grdykę sciśnij, bo masz głos piszczałki.
Udawaj zręcznie; zmrok ci dopomoże.

(wychodzi).


EUNUCH (sam, przywdziawszy szaty Domicjana).

Chociażby Djana ci usłała łoże,
Nie skusisz Julji. Prędzej mnie, eunucha
Pohańbionego, ciało jej usłucha.

(przygląda się sobie)

A mam cezara minę, bez przechwałki,
W tym pióropuszu, w ciemnej tej odzieży. —
Na razie-m zwrócił oko Domicjana
Na tego chłopca, dobrze, że nie wierzy,
Tem łatwiej teraz wmówię w nikczemnika,
Że ona w innym srodze zakochana;

A wtedy Julja niech czem prędzej zmyka
Z kochankiem swym w świat, daleko od kraju!

(woła)

Ha, Saturninus! słyszysz, pójdź hultaju,

(Pretorjanin wchodzi)

Pobladłeś bardzo... Ano, zbliż się do mnie,

(wyciąga miecz)

A teraz padnij na kolana skromnie,
I szczerze wyznaj, — co twą zmniejszy winę, —
Żeś ty rozkochał w sobie tę dziewczynę?
A co? jak twarz się twoja śmiesznie płoni.


PRETORJANIN.

Za tobą groźne włóczą się saturny
I ciągną dla mnie i dla niej dwie urny.
Więc nim nad głową mą twój miecz zadzwoni,
Opowiem ci, że miłość moja do niej
Tak wielką jest jak jej nienawiść, panie,
Do ciebie!


EUNUCH (do siebie)

Cezar Julji nie dostanie.

(głośno)

O tej miłości nie mów ani słowa
Nikomu, ani słówka, Saturninie,
Bo święcie z karku zleci twoja głowa,
I jej też, jej krew niewinna popłynie.

(na stronie)

On nie tknie Julji — dziwnie się jej lęka.


DOMICJAN
(wpada na scenę, uderza Eunucha sztyletem i krzyczy).

Kopuła świata niechaj się rozpęka
I niechaj Olimp ujrzy przerażony,
Że wziął na siebie Eunuch świętą postać
Minerwy syna!

(skinieniem ręki każe wyjść Pretorjaninowi).


PRETORJANIN (wychodząc, mówi).

Bardzo dziwne sprawy...


DOMICJAN i EUNUCH (na ziemi).
DOMICJAN (do leżącego).

I cóż udało ci się zeń wydostać?...


EUNUCH.

Nie on to wcale — byłem zaślepiony.


DOMICJAN.

A widzisz!


EUNUCH.

Boli!...


DOMICJAN.

Cios był nazbyt krwawy
Nie chciałem zabić. Więc nie on ją kocha?


EUNUCH.

Nie umie kochać jego dusza płocha,
To inny — tylko ja znam jego miano.
Straszliwe znoszę męki; zabij, rano!
Uh, zimno biega po mych kościach mrowiem.


DOMICJAN.

To imię, powiedz, błagam, mów!


EUNUCH (zdziera chustkę ze szyi).

Nie powiem.

(kona).


Warszawa.Daniel Zgliński.



Upominek - ozdobnik str. 33.png




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Daniel Freudenson.