<section begin="s49g"/>
Wężów twych chmurą osłoń dnia jasności,
Całuj go póty — aż znużon w senności
Pod serce twoje schyli skroń ognistą!...
A wtedy wzleć nad lądy i morzami!...
Napełnij cały świat czarów cudami!...
Chodź! tęsknie wyśniona!
Gdy mnie poranek zbudził swa jasnością,
Westchnąłem za tobą!
Słońce zebrało rosę z namiętnością!
Skwar jego na mnie i naturze leżał!
A gdy już końca swego dzień dobieżał
Zwolna, jak przykry gość, z nową tęsknością
Westchnąłem za tobą!...
<section end="s49g"/>
<section begin="s49d"/>
Powiał kotylion o duchów godzinie
Jak chmura Elfów na szczyt Himalaï,
Muzyki strumień szumi, pędzi, płynie,
Spienion, rytmami rozszalełéj zgrai…
Śmiechy — spojrzenia — blaski — dźwięki — kwiaty!
Drzą pomieszane, darte w tęczy szmaty.
<section end="s49d"/>