Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik Mroczka.pdf/94

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została skorygowana


Wziął król z kufra, który stał w namiocie, kiesę ze złotem i dał ją z rąk własnych Tatarowi, mówiąc:
— Oto będzie znak, że i ja was odsyłam do hana ze słowem zgody i pokoju. A ten oto — wskazał na mnie — odprowadzi was do przednich straży.
Tatar czoło pochylił.
— Nie trzeba — rzekł. — Znalazłem ja tu drogę pośród obozu waszego, odszukam ją i napowrót, mimo nocy. Niech Bóg wszystkim ludziom dobrym da błogosławieństwo!
To mówiąc, jeszcze się raz pokłonił i wysunął.
Jam stał jak oniemiały. Król skinął na mnie, abym go przewiódł. Ruszę więc wślad, ale tuż za namiotem w tę noc ciemną padł, jak w przepaść; tyle go oczy moje widziały.
Powróciłem tedy do króla. Modlił się już przed obrazem N. Panny. Po chwili wstał z wesołą twarzą.
— Milczeć-że mi — rzekł sucho. — Nie wierzę ja w te tatarskie offerty: timeo Danaos et dona ferentes; ale nie godziło się odpychać. Jeśli jest komu zostać na straży, idź wasze spocznij, bo jutro będzie robota ciężka i, bodaj, długa, a dobrze się już i tak zmachałeś.
Wyszedłem, ale nie spać, bo wcale mi się na sen nie zbierało; a żem o południu trochę się zdrzemnął w czasie odpoczynku, mogłem całą noc trwać obudzony, jak sobie postanowiłem. Szedłem tedy do swoich, gdzie dwór leżał, ale tu już mało nie połowa spała. Kilku zapamiętałych jeszcze kości rzucało; inni gawędzili o różnych wyprawach na Turków, jak sobie z nimi poczynano.