Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Sonatina

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Czesław Jankowski
Tytuł Sonatina
Pochodzenie Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891)
Data wydania 1893
Wydawnictwo G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków – Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część I
Pobierz jako: Pobierz Cała część I jako ePub Pobierz Cała część I jako PDF Pobierz Cała część I jako MOBI
Cały zbiór
Pobierz jako: Pobierz Cały zbiór jako ePub Pobierz Cały zbiór jako PDF Pobierz Cały zbiór jako MOBI
Indeks stron
Czesław Jankowski 3.jpg


SONATINA.

LARGHETTO.

Szarą, wątłą ludzkiego żywota
Pani Parka zwija nić powoli;
Żmudną pracą gnuśnie się mozoli,
To znów szybko ją na kłębek mota.
Wieki całe trwa już ta robota;
Coraz krótsze nici idą w koléj,
Coraz więcej szychu, a mniej złota
W tem pasemku nikłem ludzkiej doli.

Pani Parko! nie mdlejąż ci ręce?
Sporoż jeszcze lnu masz na kądzieli?
Przeszły lata młodzieńcze, dziecięce;
Już siwizny szron nam głowy bieli...
Możebyśmy też już spocząć chcieli
Po tej życia tak rozkosznej męce?


ADAGIO.

Raz wraz się sztafaż krajobrazu zmienia:
Życiowych syte prób,
Z widowni świata nikną pokolenia
I cicho schodzą w grób.
O ziemio-matko, pocoś nas rodziła,
Gdy grzebać wszystkich masz?
Pędzisz hen w przestwór jak wielka mogiła,
Jak cmentarz wspólny nasz.
Jak straszny upiór krążysz wciąż po niebie,
Pośród niebieskich ciał,
Wciąż nowe siły dajesz w swoim chlebie
I wciąż do życia wzniecasz nowy szał,
Nęcisz i wabisz, przykuwasz do siebie,
By Stwórca-Moloch dosyć ofiar miał!


CODA.

A jednak trzeba śmiało naprzód iść,
Mozolnie kończyć życia dzieło wszczęte
I schnąć i padać, jak jesienny liść,
Jak polne kwiaty w pełnej krasie ścięte.
A plon mozolnych owych długich lat,
Co pozostanie po nas tu na ziemi,
W przeobrażeniach swych pochłonie świat,
Lub z popiołami zmiesza rozwianemi.
I oto dola jest tej tłuszczy szaréj,
Co pada jako trawa pokosami,
Wciąż pełna pychy i pełna ofiary;
I tajemnicza wciąż ją przyszłość mami,
Niepomną ziemia czem i czem my sami
Wobec najmniejszej z gwiazd hen nad gwiazdami.


Warszawa.Czesław (Czesław Jankowski).



Upominek - ozdobnik str. 109.png




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Czesław Jankowski.