Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Sen (Belmont, 1900)

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leo Belmont
Tytuł Sen
Pochodzenie Rymy i Rytmy. Tom I
cykl Na zmiennej fali nastroju
Data wydania 1900
Wydawnictwo Jan Fiszer
Druk Warszawska Drukarnia i Litografja
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: Pobierz Cały cykl jako ePub Pobierz Cały cykl jako PDF Pobierz Cały cykl jako MOBI
Cały tom I
Pobierz jako: Pobierz Cały tom I jako ePub Pobierz Cały tom I jako PDF Pobierz Cały tom I jako MOBI
Indeks stron
Sen.

Ach, bodaj że sen mój nie kłamie,
Na duszy mej zawisł, jak brzemię,
Ja śniłem, że ktoś mnie za ramię
Pochwycił, obalił na ziemię,
I dłonią tak ścisnął za gardło,
Że tchnienie się w piersi zaparło.
Więc wzrok wytężywszy swój krwawy,
Ja wroga błagałem tak we śnie:
„Ja pragnę miłości i sławy,
Ja nie chcę umierać tak wcześnie;
Ach, ulżyj okrutnej mej męce,
Odejmij żelazne swe ręce!…“
Nie baczył na łzy, na błagania,
Któremi go ująć pragnąłem, —
I w chwili ostatniej konania
Ze snu się strasznego ocknąłem:
I widzę… sam sobie nie wierzę…

Słuchajcie, opowiem wam szczerze:…
Jam własną miał dłoń na ramieniu,
Dłoń własną na szyi ja miałem,
Sam ramię szarpałem zawzięcie,
Sam gardło zawzięcie ściskałem!
I w grozę straszniejszą popadłem,
I symbol okropny odgadłem:
Ja, myśl wysilając bez miary,
Skazuję swą myśl na zatrucie,
I serce spinając ostrogą,
Uczuciem zabijam uczucie,
I kaprys swój zwalczam kaprysem
I jestem w pustyni farysem.
I duch mój wieczyście rozdwojon sam w sobie,
I własną swą ręką ja złożę się w grobie!



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leopold Blumental.