Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Przekleństwo pieśni

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Tarnowski
Tytuł Przekleństwo pieśni
Pochodzenie Poezye Studenta Tom I
Data wydania 1863
Wydawnictwo F. A. Brockhaus
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: Pobierz Cały tom I jako ePub Pobierz Cały tom I jako PDF Pobierz Cały tom I jako MOBI
Indeks stron
{{#lst:Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/107|s107d|}}

Lecz przez okienko wyjrzała niewiasta
Szepcząc: «tu mąż mój, tu dziecię śni błogo,
Idź smutny bardzie z gęślą w rum miasta»
Głoś dzikie pieśni, nie zlękniesz nikogo!
Bard poszedł milcząc — —
Pod lipą zieloną
Gwarzyło kółko wieśniaków niedzielne,
I nadszedł gęślarz z głową pochyloną,
A w kole śmiechy i głosy weselne:
«Zanuć gęślarzu! zagraj nam wesoło
A w bożym tańcu potoczym się w koło — »
I dotknął gęśli, lecz wesołe grono
Nuż w krzyk bluźnierstwa nad dumką sierocą:
Tu Tańców nam trzeba! — idź-że z pieśnią oną,
Lepiej nam żaby na bagnach grzechoczą — »
Bard poszedł milcząc — —
I ukląkł daleko,
Gdzie zdrój podzwaniał na kamień z kamienia,
Uderzył w strony jak o trumny wieko,
A trysły tony jak na sąd wskrzeszenia —
I płyną prądem gwałtownej powodzi
«Więc cię przeklinam! — odtąd z nieba święta!
Lecz kto mi przerwie kiedy ciebie śpiewam,
Niech padnie martwy, w ciemnych grobów pęta
I niech tak zwątpi — jak ja się spodziewam!»

W niebo roztoczył złotych dźwięków tęcze,
Plotą się w pary — i lecą w przeboje
Lecą ku gwiazdom jak motyli wieńce,
Aż na skroń barda spadły w wieńca zwoje —
I w ciszy zbliżył się młodzian ciekawy
Z uśmiechem świata stanął — i stał łzawy,
Bo pieśń się w ducha wczołgała ciemnice
I zadręczyła śpiącą myśl — gadziną,
Odszedł — zatoczył się — zbladły mu lice
I nad rozstajną padł martwy drożyną. —






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.