Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Patrzę z zielonej wyżyny

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leo Belmont
Tytuł Patrzę z zielonej wyżyny
Pochodzenie Rymy i Rytmy. Tom I
cykl Na łonie natury
Data wydania 1900
Wydawnictwo Jan Fiszer
Druk Warszawska Drukarnia i Litografja
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: Pobierz Cały cykl jako ePub Pobierz Cały cykl jako PDF Pobierz Cały cykl jako MOBI
Cały tom I
Pobierz jako: Pobierz Cały tom I jako ePub Pobierz Cały tom I jako PDF Pobierz Cały tom I jako MOBI
Indeks stron

∗             ∗

Patrzę z zielonej wyżyny
Na białych domeczków sznur
W głębi zielonej doliny,
Na stokach zielonych gór…
U stóp mam kobierzec wiosny
Z świetlisto-zielonych łąk
A ciemno-zielone sosny
Girlandą wiją się w krąg
Z gęstwiny w niebios szafiry
Modlitwy śle ptasząt chór,
A delikatne zefiry
Łagodnie wieją śród gór…
Wszystko tu ciszą tchnie miłą,
Jakgdyby burz nadszedł kres,
Jakgdyby trosk tu nie było,
Nie było gniewu ni łez…

Taki tu spokój, pogoda
Jakgdyby w szczęśliwym śnie, —
Natura wieczyście młoda
Miłością bytu tu tchnie.
Wzbija się słonko w lazury
I rzuca promieni snop:
Wesoło śmieją się góry
Błękitny śmieje się strop.
Idzie doliną uciecha
I śmieje się domków sznur —
I w słońcu już się uśmiecha
Nawet poważny ten bór!…
Motylki wszczęły radośnie
Śród polnych kwiatków swój tan…
............
Ktoś dłoń przykłada miłośnie
Do starych mej duszy ran.
Już myśl zagadek nie szuka
Topnieje i ból i złość…
Pogoda do serca puka —
Ten nader rzadki mój gość!…



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leopold Blumental.