Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Cztery sonety/całość

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Giovanni Prati
Tytuł Cztery sonety
Pochodzenie Antologia poetów obcych
Data wydania 1882
Wydawnictwo H. Altenberg
Drukarz F. A. Brockhaus
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Władysław Kulczycki
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: Pobierz jako ePub Pobierz jako PDF Pobierz jako MOBI
Cała antologia
Pobierz jako: Pobierz Cała antologia jako ePub Pobierz Cała antologia jako PDF Pobierz Cała antologia jako MOBI
Indeks stron
<section begin="s269g"/>
CZTERY SONETY.
(Z JANA PRATI.)
<section end="s269g"/><section begin="s269d"/>
I.
PRZYRODA.

Przed bramą wschodu, w nowotnej odzieży,
Jaką rozpękłe zielenią się drzewa,
W brzmieniu podmuchów, w strumieniu co bieży,
Dusza Izydy tajemniczéj śpiewa.

Z uśmiechów ziemi kiedy się rozświeży,
I z chwały niebios wielką pieśń wylewa,
Czaruje ptaszę w topolach nadbrzeży,
Sokoła w Alpach zdumieniem owiewa.

Pieśń ta podobna do wszech dźwięków rdzenia,
W czasów i dziejów odzywa się chórze,
A myśl ją ludzka w hymn rosnący zmienia.

<section end="s269d"/> Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/270 <section begin="s271g"/>
III.
KATEDRA GOTYCKA.

Ostrołuki, obłęki, szyb barwiste czary,
Snem marmurowym zdjęci leżący rycerze,
Skrzydlate gryfy, sfinksy, krociami na wieże
Pnące się napowietrznie, białe jakieś mary;

Smukłe strzały, ościenie, ponure filary,
I jęczącego spiżu powolne pacierze:
Wszystko jest tu promieniem, co blask z nieba bierze,
Ześpiewaniem snów ludzkich z niebieskiemi miary!

O! wielkie dzieło świętych, mistrzów i malarzy!
Najsamotniejszy z twoich wybrałem ołtarzy,
Kędy Maryja płacze Syna swego męki;

I z ukorzonem czołem w tem marmurów niebie,
O Matko Stworzyciela! przynoszę dla Ciebie
Łez gorących ofiarę i lutni mej dźwięki.




<section end="s271g"/> <section begin="s271d"/>
IV.
CZŁOWIEK.

Straszne pod twemi stopy larwy goszczą skrycie,
Płomienie, czarne smoły, tajemnicze trwogi;

<section end="s271d"/>

Dokoła cierń i kwiaty miewasz w ciągu drogi,
A nad głową gwiazd blaski i nawałnic wycie.

I z niemi jako pielgrzym wędrujesz przez życie,
A gniew ci huczy w piersi, lub czar wzdycha błogi;
Mało wiedząc siwiejesz, w grobieć grzęzną nogi,
A zewłoka twa innym służy za powicie.

Mówią — ja szczerze ufam — że na tamtym brzegu,
Na rozkwitlejszych błoniach, jak znużeni gońce,
Wstaniem rzeźwiejsi, jaśni, po śmierci noclegu:

Bracie! więc z cielesnego wyrwać się więzienia
Niech ci gorzko nie będzie. Jeśli ćmi nam słońce
Ten nasz cień ziemski, wierzaj, nie żałujmy cienia!

Wł. Kulczycki.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Giovanni Prati i tłumacza: Władysław Kulczycki.