Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Ballada (Wśród długich nocy...)

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Ballada
Pochodzenie Piołuny
Data wydania 1869
Wydawnictwo Jana Ignacego Kraszewskiego
Druk J. I. Kraszewski
Miejsce wyd. Drezno
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: Pobierz jako ePub Pobierz jako PDF Pobierz jako MOBI
Cały zbiór
Pobierz jako: Pobierz Cały zbiór jako ePub Pobierz Cały zbiór jako PDF Pobierz Cały zbiór jako MOBI
Indeks stron
Ballada.

Wśród długich nocy w zamku Bojomira
Nie gaśnie krwawa pochodnia,
I pan na dłoniach groźne czoło wspiera
Choć ni występek ni zbrodnia
Nie palą duszy co czysta, pancerna.
Choć go narodu sławi drużba wierna…

Wtedy na progu pod drzwi zatrzaśnięte
Wśród nocy ślepy bard siada,
On jasno widzi, i w pieśni zaklęte
Książęce skargi spowiada. —

I znowu cisza — —
Tylko gwiazdy drzące
W głąb zaglądają komnaty,
I słychać kroki po marmurach grzmiące,
Że aż drzą stare makaty. —
Aż znowu woła pan, powróć lutnisto!...
Potocz piec twoją jako potok czystą. —

To bard piał znowu śród gmachów cichości
I wskrzeszał duchy olbrzymów,
I w głębie duszy, i w duszy ciemności
Zatapiał ostrza swych rymów —
W otchłanie serca i smutku przetworze
Miotał swe pieśni jako skały w morze...


Wtedy król młode, kędzierzawe czoło
Na dłoniach w cichą noc wspierał,
A na twarz szatę zarzucał w około,
Próżno paź w twarz mu spozierał —
Ale mówiono że gronostaj szaty
Perłami jego łez — bywał bogaty…

Wtedy się zrywał i z palców pierścienie
I puhar szumiący winem
Dawał bardowi co mu gwiazd podniesienie
Piorunu przeplótł wawrzynem!...
I swą koronę co ciążyła głowie
Wtłoczył na barda — pił za jego zdrowie.

Lecz bard nie dotknął wina, zdjął koronę,
Królu! Ma większa korona,
Winem pragnienie me nieugaszone,
Mnie ból twój piekłem śród łona!...
Niech mi pragnienie ten język wysuszy,
Ale mi odsłoń głąb twéj skrytéj duszy…

I padł przed królem co go podniósł z ziemi,
I znów posadził u progu:
Nie starcze!... żaden oczyma ludzkiemi
Nie ujrzy co jasne — — Bogu!...
Ale ci wolno o każdéj godzinie
Cieszyć się pieśnią — z niéj pociecha płynie.


{{#lst:Strona:Piołuny.pdf/64||s64g}}


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.