Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Świętoszek/Akt V

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

SCENA I

Kleant, Orgon

KLEANT
Dokąd chcesz biec?

ORGON
Czyż ja wiem.

KLEANT
Więc najprostsza rada,
Że przecie porozumieć się najprzód wypada,
Może się znajdą jeszcze jakieś środki nowe.

ORGON
Przez tę szkatułkę teraz straciłem już głowę,
Ona bardziej niż wszystko przejmuje mnie trwogą.

KLEANT
Jakież to tajemnice odkryć się z niej mogą?

ORGON
Jest to własność Argasa; on w chwili rozstania
Dał mi ją w tajemnicy wielkiej do schowania,
A jak wiesz o tym, to był mój przyjaciel szczery,
Więc przyjąłem. Mówił mi, że są tam papiery
Wielkiej ważności, jam był zbyt skory w usłudze.

KLEANT
A na cóżeś ją potem oddał w ręce cudze?

ORGON
To z powodu skrupułów sumienia się stało,
Bom temu zdrajcy zaraz powiedział rzecz całą,
A on łatwo nakłonił mnie do swego zdania,
Ażebym mu szkatułkę dał do przechowania,
Bo wtedy mnie z pewnością kara nie doścignie,
W razie śledztwa, przysięga moja rzecz rozstrzygnie;
A fałszywą nie będzie, bo przysięgnę szczerze,
Że jej nie mam, gdy on ją do siebie zabierze.

KLEANT
Źle z tobą, jeśli rzeczy z pozorów ocenię:
Najprzód ta darowizna, później to zwierzenie.
Choćbym już wszystko inne odrzucił na stronę,
Są rzeczy nazbyt lekko przez ciebie spełnione.
Mając te środki w ręku, może cię zatrwożę.
Gdy powiem, że daleko prowadzić cię może.
Nie drażnić go, przeciwnie z roztropnością całą
Jakiś łagodny środek znaleźć wypadało.

ORGON
Rzecz straszna! pod tak pięknym pobożności godłem
Spotkać się z niecną duszą i z sercem tak podłem.
Żebraka wziąłem za to, że mówił pacierze;
Stało się, w zacnych ludzi, w pobożnych nie wierzę.
Od dziś nienawiść dla nich ogarnia mnie wściekła
I będę dla nich gorszy, niż sam diabeł z piekła.

KLEANT
Znowu ci uniesienie na przeszkodzie stanie,
Ażebyś w sądach swoich miał umiarkowanie,
Nigdy się w zdrowym zdaniu nie utrzymasz długo,
Z jednej ostateczności zaraz wpadasz w drugą.
Ta udana pobożność słusznie ci obrzydła,
Błąd spostrzegłeś, gdy oszust złapał cię już w sidła;
Poprawiłeś się, dobrze, ale czyż w te pędy,
Gdy się raz uleczyłeś, w nowe wpadać błędy?
Za to, że jeden oszust nikczemnie cię zmami,
To już wszyscy pobożni mają być łotrami?
Że tamten nazbyt zręcznie użył maski podłej,
Że cię jego oszustwa nazbyt łatwo zwiodły,
To wszystkich chcesz już sądzić w namiętnym zapale
I uczciwie pobożnych nie uznajesz wcale.
Pozostaw libertynom ten dowód głupoty,
Umiej rozróżnić pozór od prawdziwej cnoty,
Szacunkiem nie otaczaj ludzi nazbyt wcześnie,
Abyś się znowu, jak dziś, nie zawiódł boleśnie.
Trzymaj się średniej drogi, patrz na błędy cudze,
Ale obelg nie rzucaj prawdziwej zasłudze.
A jeśli w ostateczność masz już wpadać stale,
To lepiej wierzyć w ludzi, niż nie wierzyć wcale.


SCENA II

Orgon, Kleant, Damis

DAMIS
Jak to? mój ojcze! czy mnie doszła wieść prawdziwa,
Że ten łotr twojej łaski za broń dziś używa
I nikczemny niewdzięcznik w sposób tak zuchwalczy
Twymi dobrodziejstwami przeciw tobie walczy?

ORGON
Tak, synu! Toteż boleść straszną czuję w duszy.

DAMIS
Ja mu natychmiast pójdę obciąć oba uszy,
Takiej zdrady nie można puszczać tak powolnie.
Nie bój się ojcze, ja cię od niego uwolnię.
Zgniotę z nim razem wszelkich przykrości powody.

KLEANT
Otóż to! chcesz postąpić tak jak człowiek młody.
Miarkuj twoje zapędy, wybuchy dziecinne,
Innego mamy króla, czasy są dziś inne,
Trudno już gwałtownością walczyć, albo zwadą.


SCENA III

Pani Pernelle, Orgon, Elmira, Kleant, Marianna, Damis, Doryna

P. PERNELLE
Jakież to straszne rzeczy w uszy mi tu kładą!

ORGON
To nowiny, którem sam sprawdził na mą szkodę,
Za moje trudy, matko, piękną mam nagrodę.
Biorę człowieka, sądząc, że biedny prawdziwie,
Jak brata rodzonego w swym domu go żywię;
Mych dobrodziejstw dla niego nieprzerwany wątek,
Daję mu własną córkę, cały mój majątek
I to nędzne stworzenie tym nienasycone
W tym samym czasie pragnie uwieść moją żonę.
Nie dosyć tego, jeszcze niezadowolony
Grozi mi właśnie łaską, co doznał z mej strony;
Chce mnie zgnębić tą bronią, którą tknięty szałem
Sam w pełnym zaufaniu, w ręce mu oddałem.
Zbrojny w me dobrodziejstwa, łotr z wytartym czołem,
Chce mnie tam zepchnąć właśnie, skąd go wyciągnąłem.

DORYNA
Biedny człowiek!

P. PERNELLE
Mój synu, temu nie dam wiary,
Ażeby on chciał spełnić tak czarne zamiary.

ORGON
Co?

P. PERNELLE
Uczciwi są zawsze zazdrości przedmiotem!

ORGON
Skądże to matce przyszło teraz mówić o tem?

P. PERNELLE
W twoim domu, mój synu, dziwny nieład gości,
On tu był zawsze celem niechęci i złości.

ORGON
A cóż ma znaczyć niechęć w tym zdarzeniu całym?

P. PERNELLE
Powtarzałam ci często, gdyś był dzieckiem małym:
Że cnota rzadko bardzo zyskuje uznanie,
Zawistni umrą, ale zawiść pozostanie.

ORGON
No, ale co ma znaczyć ta mowa w tej chwili?

P. PERNELLE
To, że ci jakieś plotki na niego zrobili.

ORGON
Kiedy ja sam widziałem wszystko dzisiaj z rana.

P. PERNELLE
Przebiegłość złych języków jest niewyczerpana.

ORGON
Matka mnie do największej doprowadzi złości!
Kiedyż wszystko się działo w mojej obecności.

P. PERNELLE
Jad ludzki zawsze zwalać każdego gotowy
I nikt się nie uchroni od ciosów obmowy.

ORGON
Taki upór granicę rozsądku przekroczy!
Widziałem, sam widziałem ja, na własne oczy
Widziałem. No widziałem tak, co się nazywa,
Czy mam krzyczeć sto razy, że to rzecz prawdziwa?

P. PERNELLE
Mój Boże! często pozór właśnie nas omami.
Nie zawsze to jest prawdą, co widzimy sami.

ORGON
Wściekam się!

P. PERNELLE
W podejrzeniu sądzimy inaczéj
I najczęściej rzecz dobra źle się wytłumaczy.

ORGON
Tak, zapewne, by zyskać zasługę dla nieba,
Chciał moją żonę ściskać dziś rano.

P. PERNELLE
Potrzeba,
Aby oskarżać słusznie, mieć większe powody;
Należało na lepsze czekać ci dowody.

ORGON
Gdybym to nie z ust matki słuchał takiej mowy,
Nie wiem, co bym z wściekłości zrobić był gotowy.

DORYNA
do Orgona
Jaką miarą kto mierzył, taką mu odmierzą;
Pan wprzód nie chciałeś wierzyć, tu panu nie wierzą.

KLEANT
Na próżnych korowodach czas daremnie bieży,
Gdy nam środki na przyszłość obmyśleć należy,
Wszakże jego pogróżki nie są żartem wcale.

DAMIS
Czyż on śmiałby postąpić z nami tak zuchwale!

ELMIRA
Ja sądzę, że nic złego z tego nie wypadnie,
Własna jego niewdzięczność obroni nas snadnie.

KLEANT
do Orgona
Nie ufaj w to, on środki wynajdzie w potrzebie,
Które mu dopomogą do zwalczenia ciebie;
Ty wiesz, że zarzut spisku nie jest lekki zgoła
I jak smutne następstwa sprowadzić ci zdoła.
Powtarzam ci, że wiedząc, jak jest uzbrojony,
Drażnić go, nieroztropnie było z twojej strony.

ORGON
Przyznaję, że gwałtowność moja była zdrożna,
Ale czyż z takim łotrem powstrzymać się można?

KLEANT
Pragnąłbym wyszukania jakiegoś sposobu
Aby chociaż pozornie, pogodzić was obu.

ELMIRA
Gdyby mi była znana, jak dziś sprawa cała
Nigdy bym była do niej powodów nie dała
I przez...

ORGON
do Doryny spostrzegając wchodzącego Loyala
Co chce ten człowiek? niech ci prędko powie,
Także mi odwiedziny teraz siedzą w głowie.


SCENA IV

Poprzedni i Loyal

LOYAL
do Doryny w głębi sceny
Dzień dobry, droga siostro! zrób to z łaski swojéj,
Abym mógł mówić z panem.

DORYNA
Zajęty tam stoi
I wątpię, aby teraz chciał przyjmować gości.

LOYAL
Moje przybycie pewno nie zrobi przykrości,
Przeciwnie, sądzę, że mu powinno być miłem.
Z bardzo dobrą dla niego nowiną przybyłem.

DORYNA
Pańskie nazwisko?

LOYAL
Niech mu panienka doniesie,
Żem od pana Tartuffe’a przybył w interesie.

DORYNA
do Orgona
To jakiś człowiek, który mówi dość łaskawie,
Że od pana Tartuffe’a przyszedł w jakiejś sprawie,
Która pana ucieszy.

KLEANT
do Orgona
Jestem tego zdania
Ażebyś go wysłuchał, jakie ma żądania.

ORGON
do Kleanta
A jeśli ten jegomość przyszedł tu w zamiarze
Zgodzenia nas, jakież mu uczucia okażę?

KLEANT
Powstrzymaj rozdrażnienie, to będzie najlepiéj,
Jeśli się w zgodny sposób od ciebie odczepi.

LOYAL
do Orgona
Witam pana. Niech niebo twoich wrogów skruszy,
A panu niech tak sprzyja, jak ja pragnę z duszy.

ORGON
po cichu, do Kleanta
Ten wstęp naszej rozmowy dość się dobrze składa
I pojednawcze chęci zda się zapowiada.

LOYAL
Pański dom cały również w sercu noszę długo,
Bo ja ojca pańskiego jeszcze byłem sługą.

ORGON
Daruj pan, lecz doprawdy serce mi się ściska,
Żem nie znał pana dotąd i nie wiem nazwiska.

LOYAL
Moje nazwisko Loyal, z Normandii ród wiodę,
Jestem woźnym od rózgi na zawistnych szkodę;
Od lat czterdziestu urząd ten w mym ręku kwitnie,
Spełniam go z woli nieba ze wszech miar zaszczytnie
I przychodzę tu właśnie z urzędu i stanu
Mojego, pewien nakaz zapowiedzieć panu.

ORGON
Jak to! pan tu...

LOYAL
Nie unoś się, łaskawy panie,
To tylko prosty nakaz, zwyczajne wezwanie:
Abyś ten dom opuścił wraz z domownikami,
Rodziną, służącymi, wyniósł się z meblami
Bez zwłoki, by właściciel mógł go zająć prawy.

ORGON
Mam stąd wyjść, wynosić się!

LOYAL
Jeśli pan łaskawy.
Dom ten, jak pan wiesz zresztą, właściciela zmienia,
Zacny pan Tartuffe jest nim dziś bez zaprzeczenia,
Jak i całych dóbr pańskich; a to w tym sposobie,
Jak opiewa umowa, którą mam przy sobie.
Jej forma już wyłącza nawet myśl o sporze.

DAMIS
To zuchwalstwo, z jakim nic zrównać się nie może.

LOYAL
do Damisa
Ja z panem nie mam sprawy.
pokazując Orgona
A zaś pana cenię,
Bo rozum i łagodne ma usposobienie;
Pojęcia obowiązków dał tutaj dowody,
Sprawiedliwości żadnej nie czyniąc przeszkody.

ORGON
Lecz...

LOYAL
Tak, panie, pan żadnych przeszkód mi nie stawia,
Wiem, że za milion pan byś nie spełnił bezprawia;
Jak człowiek zacny zniesiesz to z spokojem całym,
Bym wypełnił rozkazy, które odebrałem.

DAMIS
Gdyby się tak zmieniła nagle rzeczy postać,
Mógłby woźny od rózgi kijem tutaj dostać.

LOYAL
do Orgona
Spraw pan, by syn twój milczał lub był oddalony,
Protokół z niego spisać byłbym przymuszony,
A przyjemniej mi będzie, jeśli go pominę.

DORYNA
na stronie
Ten pan Loyal ma bardzo nielojalną minę.

LOYAL
Dla zacnych ludzi jestem wylany i szczery,
Toteż dlatego tylko wziąłem te papiery,
By pana zobowiązać i zdziwić przyjemnie.
Bo któż wie, jakby rzeczy poszły tu beze mnie?
Gdyby całej tej sprawy podjął się kto inny,
Czyby zechciał tak działać w sposób dobroczynny?

ORGON
Pytam się, co gorszego jeszcze pozostaje,
Jak wypędzać mnie z domu.

LOYAL
Ja panu czas daję.
Do tego stopnia dobroć posuwam dla pana,
Że ci udzielam zwłoki aż do jutra rana
I ażeby kłopotu nie sprawić nikomu,
Z dziesięciu mymi ludźmi prześpię noc w tym domu;
Dla formy tylko, którą panu nie dokuczę.
Trzeba mi przed wieczorem oddać wszystkie klucze.
W nocy możecie państwo wszyscy spać bezpiecznie,
Będę czuwał, by wszystko odbyło się grzecznie;
Za to jutro od rana będzie pan zajęty:
Potrzeba dom opróżnić, wynieść wszystkie sprzęty,
Moi ludzie pomogą, a mocnych wybiorę,
Ażeby dopomogli wszystko zrobić w porę.
Sądzę, że się w ten sposób łatwo kłopot przetnie;
A ponieważ ja z panem działam tak szlachetnie,
Zaklinam pana, abym i ja z pańskiej strony
W spełnieniu obowiązków, nie był przeszkodzony.

ORGON
na stronie
Z całego serca, z tego co mi pozostaje
Najpiękniejszych luidorów sto w tej chwili daję,
Bylem mógł tylko walnąć w ten pysk jego miły
Jeden raz tylko pięścią, ale z całej siły.

KLEANT
do Orgona
Powstrzymaj się! nie psujmy nic.

DAMIS
Na to gadanie
Ręka mnie swędzi, wstrzymać się nie będę w stanie.

DORYNA
Panie Loyal, masz plecy, że aż spojrzeć miło;
Sądzę, że parę kijów by im nie szkodziło.

LOYAL
Za te słowa nikczemne ukarać cię mogą,
Moja panno; kobiety sądzą również srogo.

KLEANT
do Loyala
Skończmy już. Niech pan złoży papiery tej sprawy
I pozostawić samych nas, bądź pan łaskawy.

LOYAL
Do widzenia. Niech z nieba zdrój łask na was spadnie.

ORGON
Z tym co cię przysłał, żebyś w piekle siedział na dnie.


SCENA V

Orgon, pani Pernelle, Elmira, Kleant, Marianna, Damis, Doryna

ORGON
Sądzę, że zdanie matki już się do mnie skłania,
Z tego faktu wszak można nabrać przekonania,
Że jest łotr. Czyliż większych dowodów potrzeba?

P. PERNELLE
Jestem jak ogłupiała i spadam jak z nieba!

DORYNA
Niesłusznie się pan skarży, bo biorąc rzecz ściśléj,
To właśnie potwierdzenie wszystkich jego myśli.
On z miłości bliźniego tak nad panem czuwa:
Wie, że często majątek pokusy nasuwa,
Z litości pragnie obrać cię z całego mienia,
Bo to może przeszkodzić panu do zbawienia.

ORGON
Cicho bądź! zawsze jedno mówić ci wypada.

KLEANT
do Orgona
Pójdźmy, może się jeszcze znajdzie jakaś rada.

ELMIRA
Tak, wszakże macie środek pod ręką gotowy,
Jego niewdzięczność niszczy ważność tej umowy.
Nikczemność taka przecie jest nazbyt zuchwałą,
Aby jego żądanie skutek odnieść miało.


SCENA VI

Poprzedni i Walery

WALERY
Musząc zasmucić pana, żal czuję głęboki,
Ale przynoszę wieści nie cierpiące zwłoki.
Przyjaciel mój z uczuciem dla mnie niezachwianem,
Wiedząc, jak ścisłe węzły złączyły mnie z panem
Przez jego córkę, z czym się przed wszystkimi szczycę,
Zdradził z przyjaźni dla mnie ważną tajemnicę
Stanu, na skutek której konieczność wyrasta,
Byś natychmiast ucieczką ratował się z miasta.
Oszust, który się dotąd cieszył twym zajęciem
Przed godziną oskarżyć cię umiał przed księciem
I złożył w jego ręce, by zaszkodzić panu,
Jakąś ważną szkatułkę, własność zdrajcy stanu,
Którą pan ukrywałeś, jak twierdzi niegodnie,
Chocieś wiedział, że czyniąc to — popełniasz zbrodnię.
Zresztą w szczegółach sprawa ta nie jest mi znaną,
Lecz wiem, że przeciw panu rozkaz już wydano;
Dla pośpiechu on sam ma aresztować pana,
Tylko mu zbrojna pomoc została dodana.

KLEANT
Otóż się wydał zdrajca nawet i w tym względzie,
Jakim sposobem praw swych poszukiwać będzie.

ORGON
Muszę przyznać, że człowiek jest nikczemne zwierzę.

WALERY
Najmniejsza zwłoka smutny obrót tu przybierze.
Powóz czeka na dole, w nim cię odwieźć mogę,
A tysiąc luidorów przyniosłem na drogę;
Nie traćmy zatem czasu; chociażby bez winy
W ucieczce szybkiej środek dla pana jedyny.
W ten sposób pan przynajmniej pierwszą przejdzie grozę,
A na bezpieczne miejsce ja sam cię odwiozę.

ORGON
Nie wiem, jak mam zawdzięczyć panu to staranie!
Dziś nawet podziękować ci nie jestem w stanie
I błagam tylko nieba, by zesłało chwilę,
W której mógłbym zapłacić ci za przysług tyle.
Żegnam was... ale zróbcie tutaj...

KLEANT
Śpiesz, czas bieży;
Bądź spokojny, zrobimy, co zrobić należy.


SCENA VII

Tartuffe, Urzędnik i poprzedni

TARTUFFE
wstrzymując Orgona
Nie tak spieszno, mój panie! niechaj pan przystanie,
Niedaleko będziesz miał wygodne mieszkanie.
Z rozkazu księcia areszt tu na pana kładę.

ORGON
Ha, łotrze! na ostatek chowałeś mi zdradę!
Tym ciosem pragniesz mnie się pozbyć jak najprędzéj,
Uwieńczasz twą nikczemność, dopełniasz mej nędzy.

TARTUFFE
W słuchaniu pańskich obelg mogę być powolny,
Bo dla nieba wycierpieć więcej jestem zdolny.

KLEANT
Zaiste, to szczyt cnoty działać w tym sposobie.

DAMIS
Nikczemnik jeszcze z nieba śmie urągać sobie.

TARTUFFE
Waszymi wymysłami wzruszać się nie myślę,
Bo ja mój obowiązek tylko spełniam ściśle.

MARIANNA
Za to też pana sława i nagroda czeka,
Prawdziwie to zajęcie zacnego człowieka.

TARTUFFE
Tak, to zajęcie w którym jest sława niemała,
Gdy pochodzi z tej ręki, która mi je dała.

ORGON
Gdzież u ciebie wdzięczności tak sławiona cnota?
Wszak ja cię własną ręką wyciągnąłem z błota.

TARTUFFE
Wyznaję, dałeś mi pan dowody zajęcia,
Lecz pierwszym obowiązkiem jest służba dla księcia;
Ten święty obowiązek wszystko we mnie głuszy,
Jego poczucie wdzięczność niszczy w mojej duszy.
Ja bym wszystko poświęcił dla niego w potrzebie,
Przyjaciół, żonę, krewnych, a nawet i siebie.

ELMIRA
Kłamca!

DORYNA
Nikczemnych ludzi w tym zręczność prawdziwa,
Płaszczem świetnych pozorów podłość się okrywa.

KLEANT
Lecz jeśli taką wielką ma być pańska cnota
I tak szczytna gorliwość teraz panem miota,
Czemużeś nie używał ich w księcia obronie,
Póki Orgon nie podszedł cię przy swojej żonie?
I dotąd denuncjacji nie zaniosłeś komu,
Póki cię w oburzeniu nie wypędził z domu?
A jeszcze jednej strony chcę dotknąć w tej sprawie;
Wszak darowiznę jego przyjąłeś łaskawie,
Wiedziałeś już o winie i pragnąłeś kary,
Dlaczegóż od przestępcy przyjmowałeś dary?

TARTUFFE
do Urzędnika
Próżnymi mnie krzykami tutaj niepokoją,
Skróć pan to i powinność chciej wypełnić swoją.

URZĘDNIK
Czekałem, aż wyznanie od pana odbiorę,
Teraz już dalsza zwłoka byłaby nie w porę;
Więc ażeby wypełnić rozkazy, mój panie,
Pójdź ze mną do więzienia, gdzie znajdziesz mieszkanie.

TARTUFFE
Kto? ja panie?

URZĘDNIK
Tak, ty sam.

TARTUFFE
Za co mnie pan bierze?

URZĘDNIK
Nie tobie tłumaczenie mam zdawać w tej mierze.
do Orgona
Dla pańskiego spokoju wątpliwość rozwiążę.
Podłości znieść nie może panujący książę;
Jego wzroku pozorem kłamca nie oszuka,
I nie zwiedzie go cała obłudników sztuka,
Jemu pojęcie cnoty oczu nie zamyka,
Ceniąc zacnych, odróżnia łatwo nikczemnika.
I tu go nie złudziły pozory złowieszcze,
Bo zawikłańsze sprawy odkrywa on jeszcze.
Kiedy go książę badał na gruncie zbyt śliskim,
Poznał w nim już znanego pod innym nazwiskiem
Łotra, którego przestępstw szereg już wiadomy,
Mógłby historią zbrodni pozapełniać tomy.
Toteż monarcha, słusznie będąc oburzony
Tak czarną niewdzięcznością dla was z jego strony,
Inne jego uczynki przyjmując w rachubę,
Przysłał mnie z nim do pana, lecz tylko na próbę,
By ocenić, gdzie w chęciach nikczemnych dojść może
I abym go zatrzymał w odpowiedniej porze;
Wreszcie niepokój pański równie mając w cenie,
By ci dał ze wszystkiego zadośćuczynienie.
Tak, wszystko mam odebrać temu jegomości,
Zwrócić panu papiery, tytuły własności;
Książę w moc władzy sobie ustawą nadanéj
Niszczy akt darowizny przez pana zeznany,
Na koniec przebaczenie wspaniałe udziela
Za skrywanie szkatułki twego przyjaciela.
W ten sposób wola księcia nagrodę stanowi
Za zasługi, co niegdyś oddałeś krajowi;
W niespodziewanej chwili, dzisiaj jego władza
Dawną, zaszczytną służbę pańską wynagradza,
Byś wiedział, że zasada przez niego przyjęta
Może o złym zapomnieć, lecz dobre pamięta.

DORYNA
Niech będzie chwała niebu!

P. PERNELLE
Już bać się przestanę.

ELMIRA
To szczęśliwe zdarzenie!

MARIANNA
I nieprzewidziane!

ORGON
do Tartuffe'a, którego Urzędnik wyprowadza
Ha! masz łotrze nareszcie!


SCENA VIII

Pani Pernelle, Orgon, Elmira, Marianna, Kleant, Walery, Damis, Doryna

KLEANT
Wstrzymaj te wyrzuty,
Tak postępuje człowiek z godności wyzuty.
Zostaw losowi karę tego nikczemnika,
Nie powiększaj boleści, która go przenika;
Życz lepiej, aby zmienił swe postępowanie,
Aby prawdziwą cnotę ukochać był w stanie,
A może być, w poprawie, przekonania nowe
Złagodzą mu wyroki słuszne, choć surowe.
Ty zaś idź, by dobremu księciu złożyć dzięki,
Za otrzymane dzisiaj łaski z jego ręki.

ORGON
Tak, dobrze powiedziałeś! To powinność miła
Złożyć dzięki za radość, którą wytworzyła
Jego wspaniałość dla nas. Spełnię to najszczerzéj;
Lecz po tym obowiązku drugi mi należy
Spełnić, więc Walerego dziś uwieńczę cele
I kochankom w nagrodę sprawimy wesele.

KONIEC