Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:William Shakespeare - Sonety.djvu/57

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


<section begin="s92"/>

XCII.

Spełnij najgorszą rzecz, opuść mnie skrycie,
Po kres żywota jestem pewien ciebie;
Dłużej, niż miłość twa, nie potrwa życie:
Od niej zależne, wraz z nią się pogrzebie.
Więc i najgorsze nie trwożą mnie bole,
Gdy z nich najmniejszy zabić mnie jest skory,
Widzę przed sobą dzisiaj lepszą dolę,
Niż którą twoje gotują humory,
Dręczyć mnie twoja niestałość nie może,
Gdy twa oporność już mnie zabić zdoła!
Jakoż mam powód być wesół w tej porze!
Przez śmierć i miłość dusza ma wesoła!
Lecz jakąż radość można nazwać złotem
Bez rdzy? Tyś fałszem, a ja nie wiem o tem.




<section end="s92"/>

<section begin="s93"/>

XCIII.

Tak więc żyć będę, jak mąż oszukany,
Wierząc w twą wierność: zdawać mi się będzie,
Że w twej miłości niema żadnej zmiany:
Serce gdzieindziej, wzrok twój ze mną wszędzie.
Złość w twych źrenicach wszakże nie widnieje,
Więc nie dostrzegą przemian; w innych oku
Fałszywe serce pisze swoje dzieje
To brwi marszczeniem, to wściekłością wzroku.
Na rozkaz nieba w twych narodzin chwili
Ma w twem obliczu miłość mieszkać zawsze;
Niech się twe serce i myśl, jak chce, sili,
Ma być spojrzenie twe jak najłaskawsze,
By jabłko Ewy piękne twe oblicze,
Choć twoja wartość to widmo zwodnicze!




<section end="s93"/>