Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/70

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została skorygowana






XV.
Zdobycie barykady

Nagle uderzono w bębny do szturmu.
A tak był gwałtowny, jak nawałnica. Poprzedniego dnia zbliżano się do barykady cichaczem, w nocy, jak węże. Teraz we dnie, w odsłonionej ulicy, napaść niespodziana była niemożliwą, zresztą odsłoniono baterję, ryknęły działa, armia rzuciła się na barykadę. Teraz wściekłość napadu zastępowała zręczność. Silna kolumna piechoty linjowej, w równych odstępach przerywana gwardją narodową i pieszą gwardją municypalną, mając za sobą niezliczone masy, które słyszano nie widząc, wpadła cwałem w ulicę przy odgłosie bębnów i trąb, z bagnetami złożonemi do ataku, z saperami na czele, i nie troszcząc się o strzały, zdążała wprost do barykady, padając jak spiżowa belka na ścianę.
Ściana trzymała się dzielnie.
Powstańcy dali strasznego ognia. Na szczycie barykady tryskały błyskawice. Szturm był tak wściekły, że przez chwilę barykada zdawała się zalaną. Kolumna, zmuszona cofnąć się, stanęła na ulicy, odsłoniona, ale okropna i odpowiedziała reducie przerażającym wystrzałem z ręcznej broni. Kto widział