Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/240

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została skorygowana





VIII.
Zagadka coraz ciemniejsza.

Dziecię położyło głowę na kamieniu i usnęło.
Usiadł przy niem i patrzył. Powoli wpatrując się w Cozettę, uspokajał się i odzyskiwał swobodę umysłu.
Teraz jasno poznał tę prawdę, która odtąd miała być tłem jego życia, że dopóki Cozetta pozostanie przy nim, wszystko czego będzie potrzebował — to tylko dla niej, czego będzie się lękał, to jedynie z jej powodu. Nie czuł nawet zimna, bo swym surdutem osłonił dziecię. Tak marząc, słyszał od kilku minut dziwny szelest, jakby brzęk poruszanego dzwonka. Szelest wychodził z ogrodu. Słyszał go wyraźnie, chociaż był dość cichy. Podobne to było do odgłosu dzwoneczków bydła na pastwisku w nocy.
Jan Valjean obrócił głowę na ten szelest.
Spojrzał i zobaczył, że jest ktoś w ogrodzie.
Istota podobna do człowieka chodziła między szklannemi dzwonami cieplarni, podnosząc się, pochylając i zatrzymując z regularnemi poruszeniami, jakby coś ciągnęła po ziemi i rozkładała. Istota ta zdawała się utykać na nogę.
Jan Valjean zadrżał tem ciągiem drżeniem nieszczęśliwych, dla których wszystko jest nieprzyjazne i podejrzane. Nie ufają dniowi, bo ten widoczniejszem