Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/319

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została skorygowana


smoków z hydrami, ćmy widm jak w Miltonie, wężownice widziadeł jak w Dancie. Ponurą jest ta nieskończoność, którą każdy człowiek nosi w sobie, z rozpaczą przymierzając do niej wolę swego ducha i czynności swego życia.
Jednego dnia Alighieri natrafił na drzwi złowrogie, przed któremi się zawahał. Takie drzwi stoją przed nami i wahamy się u ich progu.
Nie wiele zostaje nam dodać do tego, co już wie czytelnik o losach Jana Valjean, od przygody z Gerwazkiem. Od tej chwili, jakeśmy widzieli, stał się innym człowiekiem. Cokolwiek biskup chciał z niego zrobić, zrobił. Nie była to zmiana, ale przemienienie.
Valjean zdołał umknąć, zniknąć, sprzedał srebra biskupa, zachował tylko świeczniki na pamiątkę, wciskał się z jednego miasta do drugiego, przebiegł całą Francję, przybył do M. — nad M. — wpadł na szczęśliwy pomysł, któryśmy opowiedzieli, zdołał stać się nieujętym i niedostępnym, i odtąd osiadłszy w M. — nad M. — szczęśliwy, że sumienie jego smuciło się przeszłością, a druga część życia była w sprzeczności z pierwszą, żył spokojnie, bezpiecznie, pełen nadziei, dwiema tylko zajęty myślami: jak ukryć swoje nazwisko i uświętobliwić życie: wymknąć się ludziom, a wrócić do Boga.
Dwie te myśli tak ściśle były złączone w jego umyśle, że tworzyły tylko jedną; obydwie przeważne i górujące, kierowały najdrobniejszemi jego czynnościami. Pospolicie obydwie zgodnie wpływały na jego postępowanie; kazały mu kryć się w cieniu, być życzliwym. łagodnym i prostym; radziły jedno i to samo. Wszelako niekiedy ścierały się z sobą. W takich razach, jakeśmy widzieli, człowiek, którego cała okolica M. — nad M. — nazywała p. Madeleine, nie wahał się poświęcić pierwszą dla drugiej, bezpieczeństwo osobiste dla cnoty. Tak, na przekór względom ostro-