Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/536

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


ZE WSPOMNIEŃ WEIMARSKICH.
Włodzimierz Spasowicz.jpg


Latem 1881 r. spełniły się moje dawne życzenia, znalazłem się w północno niemieckich Atenach. Zrana opuściwszy Eisenach, wstąpiłem na pyszny Wartburg, pełen wspomnień Minnesingerów i Lutra, zaś o zmroku plądrowałem po parku nad limem i kroczyłem po sennych i cichych ulicach małopaństewkowej stolicy. Zdziwiłem się, że więcej tam śladów Schillera, który niedługo tu mieszkał, aniżeli Goethego, który tu większą część długiego życia spędził. Obaj poeci apoteozowani są w wielkoksiężęcym pałacu w obrazach i posągach pomiędzy bogami poetycznego Olimpu, ale w muzeum mało zabytków po nich: rzymski domek Goethego w parku, niedostępny dla podróżnych, równie jak i obszerne, ciężkie, niekształtne domostwo na rynku, które było rezydencją Goethego. Tylko za progiem wita przechodnia marmurowy, siedzący, Goethe, w postaci Jowisza. Może zawód, któregom doświadczył, miał tę przyczynę, żem dnia poprzedzającego oglądał bogate, pamiątkowe muzeum Towarzystwa Goethego we Frankfurcie, mieszczące się w domu rodziców Goethego na Hirschgraben. Daleko potężniej działają w Weimarze na wyobraźnię zabytki po Schillerze i wązki a trzypiętrowy domek na Ludwigstrasse, gdzie w paru schludnych, ale bardzo ubogo ubranych pokoikach średniego piętra wszystko ustawione jak stało za życia poety, na górnem piętrze w sypialni nizkie wąziutkie łóżko, na którem skonał, a na ścianie smutna bolejąca pośmiertna maska wielkiego humanisty, z wyrazem zastygłej na wieki goryczy.

Po zgonie poety żona jego z boleści odchodziła prawie od zmysłów. Goethe ciężko i obłożnie chorował. Sprawiło pogrzeb religijno-cechowe bractwo cechu krawieckiego, (maj, 1805 r). Spuszczono trumnę na sznurach do sklepu po między dziesiątek już złożonych nieboszczyków, przybyło jeszcze potem ze dwa dziesiątki takichże trumien. Gdy w 1826 r. postanowiono dać zwłokom wieszcza przyzwoitsze pomieszczenie, burmistrz Schwabe był w wielkim kłopocie, jak wynaleść szkielet Schillera pomiędzy mnóstwem ludzkich kości w masie trumien

524