Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/438

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


wybranych. Tę maskę zimną, martwą widzą na mej twarzy ci tylko, co patrzeć nie potrafią, co nie mogą lub nie chcą zajrzeć w głąb własnej istności i szukają wygodnych dla siebie pozorów. I mają mi za złe, że w niej chodzę, a przecież oni wszyscy biorą udział w tej uczcie, gdzie się egoizm z fałszem i obłuda z podłością w wieczną maskaradę bawi!..
— Prawda, — odrzekła z uśmiechem — lecz świat już taki, a my go nie przerobim. Kto zaś widzi rzeczy tak jasno jak pan, nie powinien ich brać tak tragicznie, ludzi zaś winien brać takimi, jakimi są, a nie jakimi być powinni. Lecz dlaczego nie szukałeś pan szczęścia wśród ludzi? Wszak łatwiej było z przysłoniętą przyłbicą?.. Czy zna pan uczucie, które, jak złoty blask słońca, wdziera się do ostatnich szczelin samotnej duszy, oświeca ją i zapala ogniem szlachetnym? Czy zna pan dziwną tęsknotę, ciągły niepokój serca; czy zna pan taką chwilę, w której widok otwierających się wrót niebiańskich znajdziesz w oczach ukochanej... Gdy chwilę taką przeżyjesz, znajdziesz szczęście, w samym sobie.
Zarumieniła się, a oczy jej rzucały blaski złote, jak promienie tego słońca, o którem mówiła.
Słuchał ją uważnie, z rosnącem coraz bardziej zdziwieniem, które przechodziło w zapał niezwykły, jak gdyby dusza jego zapłonęła onym ogniem szlachetnym. Na twarzy zawitał gość rzadki: uśmiech niespodzianego szczęścia i rozkoszy, który jej nadał inny wcale wyraz. Ona na twarz tę patrzała ze zdumieniem i oczom nie mogła dać wiary: promieniała bowiem urokiem męskiej piękności...
A on stracił nagle ów spokój i krew zimną, której nie brakło mu nigdy i coś zawrzało w jego duszy.
W drżące ręce ujął jej dłoń miękką i patrzał w oczy, które obiecywały wiele...
— Chciałbym przeżyć chwilę taką, o której wspomniała pani, lecz czy na pustyni mojego życia temu uczuciu odpowie jakiekolwiek echo?..
— Należy mieć trochę wiary, trochę więcej zaufania w siebie — rzekła drżącym głosem, pozostawiając rękę w jego dłoni.
— Czy podobna? — zawołał z radosnem uniesieniem — dajesz mi nadzieję, pani, która jesteś najpiękniejszym snem mojego życia!..
I ręce jej do ust przycisnął i patrzał w oczy, które mu otworzyły do niebios drogę...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
2.

Podawszy sobie z ufnością dłonie, poczęli iść śmiało nowym gościńcem życia. Promień szczęścia, jak blask wiosennego słońca, zajrzał i świecił w ich ognisku domowem.
Pożycie to było dla wielu ciekawem zjawiskiem. Nie sądzono, by ów człowiek mógł w darze przynieść miłość i by ją znalazł u tej, z którą los swój wiązał.
Oni nie dbali o ludzkie sądy i było im dobrze, błogo, póki wśród nich nie zagościło widmo zapomniane, widmo niepokoju. Wprowadziła je w dom ich plotka ludzka, dowodząca, że małżeństwo szczęścia mu nie dało.
I w jej mózgu, jak w ciemni optycznej, rysować się począł wizerunek