Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Stanisław Grochowiak - Wiersze wybrane.djvu/147

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


Ten mundur ścisły, napięty jak siatka
Krępuje ciało uległe i miękkie.
Bo czasem słyszę: krew ma ciecze wolno,
Jakby mi kleju nasączono w żyły.

Serce — zapewniam — to garść żelatyny,
Wszystkie substancje jak wnętrzności ryby;
I oto żądza — ten napięty dzwon —
Miast wołać, mlaszcze aż nazbyt potulnie.

„Więc gdzieżeś, Zuziu?” — „Tu, księże proboszczu!
Ulałam świecę z wdowiego tłuszczyku,
Z bródki grabarza ukręciłam knot,
A przy robocie postu przestrzegałam”.

„Na nic to, Zuziu, masz obojczyk nagi
Jak dwa wysmukłe skrzydła nietoperze,
A wiesz: nietoperz to piekielne zwierzę,
Więc w obojczyku ty masz piekła znaki.

A ślad płomienia na wysokim czole
Czyżby ci Anioł, Zuziu, pozostawił?
Och, na twych piersiach łeb kosmaty bawił
Na białych piersiach jak sęp przyczajony...

Więc słuchaj, Zuziu, tam młoteczki srebrne
Pracują hadko nad twym łożem cienkim;
Tam cię ułożą bez ślicznej sukienki,
Będę się bawić każdym twoim żebrem,