Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Półświatek.djvu/108

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


— Będę nalegał! Niema sytuacji bez wyjścia... Więc, panno Hanko?...
Raptem w tej tajemniczej istocie nastąpił znów duchowy zwrot niespodziewany. Gdy Fredowi wydawało się, że jest już bliski celu — jej twarzyczka, wbrew wszelkim oczekiwaniom, przybrała wyraz wielkiego spokoju i Gliniewska, snać powziąwszy mocne postanowienie, wyrzekła:
— Więcej nic pan odemnie się nie dowie!
Załamał ręce z rozpaczą, pojąwszy, że cały dotychczasowy trud był daremny.
— Ach! — zawołał — Co za okropne rozczarowanie! Odtrąca pani moją pomoc i pragnie się ze mną rozstać, bo tak jej postępować wygodniej...
Drgnęła trochę, posłyszawszy obelżywą aluzję — lecz nie wyprowadziła jej ona obecnie z równowagi.
— Chce pan mnie dotknąć? — odparła z odcieniem smutku. — Wolno to panu, bo tak przemawiają pozory... Może pożałuje pan tego kiedyś bardzo, panie Fredzie.
— Kiedy...
— Pożałuje pan bardzo! — powtórzyła z naciskiem. — Lecz dziś... Pojmuję, co pan sobie myśli, wiedząc, że odwiedziłam... — tu nagła czerwień zalała policzki — panią... panią Helmanową... I że nie chcę mu udzielić jakichkolwiek w tej sprawie wyjaśnień... Tylko...
— Tylko...
— Mniemałam, że pan ma więcej do mnie zaufania...
— Panno Hanko! Ten niezrozumiały upór...
— Widocznie inaczej postąpić nie mogę!... Lecz