Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Poezye Katulla.djvu/111

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


Wreszcie i bogów rodzic przybywa sam z nieba
Z małżonką i dziatkami, bez jednego Feba
I bez siostry, co Idę opieką zaszczyca;
Bo Pelejem wzgardziła cna Feba siostrzyca[1],
Odtrąciła weselne Tetydy pochodnie.

Gdy już wszyscy bogowie spoczęli wygodnie
I pod ucztą się stoły ugięły wspaniałe,
Niemylne Parki, stare, trzęsące się całe,
Głośno nucić poczęły swe wyroczne pienie.
Słabe ich członki śnieżne okrywa odzienie,
Na niem rąbek potrójny lśni się purpurowy,
Zaś różowe przepaski siwe zdobią głowy.
Ręce wieczną robotę robią, jak należy,

  1. {{#section:Strona:Poezye Katulla.djvu/116|s116p22}}