<section begin="s101g"/>
Syczą i idą nań!... otoczą szyję,
Duszę i dławię śniącego piekielnie!
Wtém się ostatnia podrywa bezczelnie,
Ta co z serc młodych krew najczystszą pije...
Spina się — syczy — ja mam tajne słowo
By cię wyzwolić i dać cele życia,
A z tobą lud ci drogi od powicia!...
Różą uścielę drogę twą cierniową...
Słuchaj! to słowo, wymówię! tyś zbawion!...
Słuchaj! a wolny wstaniesz! wstaniesz sławion!...
Słuchaj!!! (Gorgona zdała śmiać się z hasła)
Słuchaj! Wymawiam.....
Tu lampa zagasła. — —
<section end="s101g"/>
<section begin="s101d"/>
E toute ma volupté c’etait pleurer
La perte de mon ami!
Spójrzałem w ciche błękity niebiosów
A lemiesz boki serce mi rozorał...
Czy w niém siać będzie twórca moich losów
Że tak straszliwie z rolą się uporał?...
Orłem zranionym, piorunową wieścią
Twe imię w niebo krzyknąłem z boleścią
Edwardzie mój!
<section end="s101d"/>