o które tu nam chodzi, polega właśnie na tem, że ten chór śpiewa (dlatego też, mówiąc nawiasem, takie wystawienie greckiej tragedji w naszym teatrze, które nie uwzględnia tego elementarnego wymagania, będzie tylko spaczeniem starożytnej idei).
A skoro tak, to ostateczność tego nieprzychylnego dla chóru wyroku nowoczesnej publiczności, o której była mowa wyżej, jeszcze może być
zakwestjonowana.
I tu mogę się powołać na Szekspira. Jego „Król Lear“ po długich męczarniach nakoniec dostał się pod opiekę swej tkliwej córki Kordelji. By jego zachwiany umysł doprowadzić do poprzedniej równowagi, z rozkazu Kordelji i lekarza przy śpiącym gra cicha, lagodząca muzyka; jest to
niezapomniana scena. Otóż coś podobnego mamy u Sofoklesa. Jego Filoktetes po strasznych męczarniach zasnął; śpiącego ma ukoić muzyka. Ale tutaj nie jest to muzyka wyłącznie instrumentalna; nie, nad śpiącym chór śpiewa coś w rodzaju kołysanki:
Uwaga |
---|
Strona:PL Zieliński Elementy dramatyzmu.pdf/67
Przejdź do nawigacji
Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana