Szara kraino jałowców i polan!
Bardzo mi droga sercu od kołyski!
Przed żadną siłą nie uginam kolan —
Lecz Tobie jestem pokorny i niski.
I tak się korzę przed Twoim ubóstwem, 5
Jak dziady moje przed pogańskim bóstwem.
Dawno to bardzo, dawno, gdym Cię widział
W innych kolorach i w jaśniejszej szacie...
Dzisiaj, gdy mi już cały świat zohydział —
Inaczej pewno spoglądam i na Cię... 10
Ty mi już szara, jak dawna mogiła —
Taka posępna, nędzna... a tak miła!
I wiatr już szumi nie w rodzimej gwarze,
Lecz w jakichś jękach głuchych i zadumie...
Z polan i szczytów zbiegł w dół — na smęntarze 15
I jęczy, płacze, zda się, że rozumie
Tych, którzy przeszli - i tych, co nie przyjdą,
Aż nowe słońca na obłoki wnijdą...
I zdaje mi się wciąż, że ku mnie płyną,
Wołania wiatrów tak rzewne i ciche 20
Uwaga |
---|
Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/333
Przejdź do nawigacji
Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona
333
PIELGRZYM
I