Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/159

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


<section begin="X30" />nie zwracając uwagi na to, co się kolo niej działo, chodziła tam i napowrót po izbie, zawracając bystro, jak tylko znalazła się przy ścianie.




<section end="X30" /> <section begin="X31" />

XXXI.

Gdy zgrzytnął klucz w zamku i Masłowę wpuścili do celi, wszystkie współlokatorki zwróciły się do niej. Korabiowa wetknęła igłę w grube płótno i rzekła:
— Masz tobie — ot wróciła — a myślałam, że puszczą. Widać zagłobili. Ja mówiłam do ciotki, że uwolnią. — Tak bywa jak na szczęśliwą chwilę trafisz — prawiła łagodnym głosem stróżowa. Aleśmy nie ugadły.
— Czyż zasądzili? — pytała Teodozya — patrząc na Masłowę łagodnemi, niebieskiemi oczyma.
Masłowa, milcząc, poszła do swego tapczanu i siadła na deskach.
— Nic nie jadłaś? — rzekła — podchodząc Teodozya,
— Tsy... — szeptała staruszka, żalośliwie kiwając głową.
Malec patrzył się uparcie, zadarłszy do góry główkę, na kołacze, które Masłowa przyniosła. Masłowa, widząc takie współczucie, z trudnością wstrzymywała płacz.
Ale skoro podeszła staruszka i dzieciak, nie wytrzymała i głośne łkania wydarły się z jej piersi.
— Trzeba było wziąć dobrego obrońcę! Radziłam — wtrąciła Korablewa.
Masłowa, milcząc, dobyła papierosy z bułki, i podała Korabiowej. Ta wyjęła jednego, pokiwała głową, patrząc na ozdobne pudełko, jakby<section end="X31" />