Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/155

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


<section begin="X29" />krzyknął, szczerząc zęby i błyskając oczyma, skoro Masłowa odepchnęła go od siebie.
— A ty co łajdaku robisz? — krzyknął, podchodząc, pomocnik naczelnika.
Aresztant skurczył się i odskoczył spiesznie. Pomocnik napadł na Masłowę.
— Po coś tu wlazła?
Masłowa chciała odpowiedzieć, ale była tak zmęczoną, że jej się nawet mówić nie chciało.
— Z sądu, wasze błagorodie — rzekł żołnierz ze straży, salutując ręką.
— Odprowadź do starszego. Co to za nieporządki!
— Słuszaju, wasze błagorodie!
— Sokołow, weź ją! — krzyknął pomocnik.
Starszy dozorca podszedł i gniewnie trącił Masłowę po ramieniu, a dawszy jej ruch głową, poprowadził na korytarz oddziału kobiecego. Na korytarzu obszukano ją szczegółowo i zrewidowano, ale nie znalawszy nic (pudełko z papierosami było w bułce), wpuszczono do tej samej celi, z której wyprowadzono rano.




<section end="X29" /> <section begin="X30" />

XXX.

Cela, w której siedziała Masłowa, miała dziesięć arszynów długości, a siedem szerokości. Dwa okienka dawały światło. Duży odrapany piec wystawał na izbę, a dwie trzecie całej przestrzeni zajmował tapczan, zbity z porozsychanych desek. Naprzeciw drzwi wisiał poczerniały obrazek święty z przylepioną doń woskową świeczką i zwieszającą się na dół, na sznurku, wiązanką nieśmiertelników. Obok drzwi stało cuchnące wiadro, a pod niem duża, czarna, wilgotna plama na podłodze.
<section end="X30" />