Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/944

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


XXXII.
ZDEMASKOWANIE RODINA.

Rodin wszedł; rzuciwszy bystrem okiem na pannę Cardoville i pana Montbron, odgadł, że w przykrem będzie położeniu.
Na widok tego człowieka, panna de Cardoville prawie zdziwiła się, że nie czuła ani gniewu, ani nienawiści. Gorący płomień, jakim w tej chwili pałało jej serce, oczyścił je ze wszelkiego uczucia zemsty. Owszem, uśmiechnęła się jeszcze, albowiem, rzuciwszy słodkie i dumne spojrzenie na indyjskiego Bachusa, a potem na siebie samą, pytała się w myśli: czego lękać się mają w tej chwili dwie istoty tak piękne, tak młode i kochające się, od tego starego, brudnego, nikczemnego człowieka, który chodził i działał, zawsze czołgając się, jak obmierzła gadzina. Słowem, zamiast czuć gniew lub odrazę do Rodina, młodą dziewczynę opanował szyderski śmiech, a wszelkie jej oczy, już iskrzące się szczęściem, pryskać zaczęły dowcipną ironją.
Hrabia pierwszy rozpoczął ogień; obejrzawszy się przez ramię, rzekł do Rodina:
— Ach!... ach!... jesteś, panie poczciwcze!
— Przybliż się pan... proszę pana — rzekła Adrjanna z uszczypliwym uśmiechem. — Pan, co jesteś perłą przyjaciół, pan, wzór filozofów... Pan otwarty nieprzyjaciel