Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/863

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


Zapatrzony w zachwycie na to niespodziewane zjawisko, ognisty wzrok Indjanina pochłaniał z pożerającą chciwością rzadką piękność młodej dziewicy.
W rzeczy samej nigdy dwie piękniejsze istoty nie stanęły wobec siebie. Adrjanna i Dżalma przedstawiali wzory piękności kobiety i mężczyzny. Zdawałoby się, że jest coś nadzwyczajnego, coś nadludzkiego w zbliżeniu tych dwóch istot, tak młodychh, tak świeżych... tak wspaniałych, tak namiętnych, tak heroicznych i tak wyniosłych, które, rzecz dziwna, wprzód jeszcze nim się zobaczyły, już poznały się na całej moralnej wartości.
Spojrzawszy w stronę księcia i chcąc go pobudzić do odpowiedzenia na oświadczoną mu braterską ofiarę, Adrjanna, spotkawszy znowu jego bystry, dziki, ognisty wzrok, spuściła oczy z pewnym przestrachem, smutkiem i obrażoną dumą; wtedy winszowała sobie, że odgadła niezbędną potrzebę trzymania nadal Dżalmy w oddaleniu od siebie, tak dalece bowiem lękała się zapalczywej, unoszącej się natury księcia.
Chcąc skończyć to nader przykre położenie, panna de Carodville rzekła do Rodina cichym i drżącym głosem:
— Bądź tak dobry, mój panie... pomów z księciem... powtórz mu moją ofiarę... Ja tu pozostać dłużej nie mogę.
To powiedziawszy, Adrjanna cofnęła się ku Florynie.
Za pierwszem poruszeniem się z miejsca Adrjtanny, Dżalma poskoczył ku niej jak tygrys, któremu chcą wydrzeć łup jego. Młoda dziewica, przelękniona dzikim wyrazem twarzy Indjanina, prędzej jeszcze cofnęła się z głośnym krzykiem. Na ten krzyk Dżalma przyszedł do siebie i przypomniał sobie wszystko, co zaszło; wtedy, zbladłszy z żalu i wstydu, drżący, zmieszany, mając łzy w oczach, padł do nóg Adrjannie i, wyciągnąwszy do niej błagalnie ręce, rzekł jej głosem łagodnym, z uszanowaniem i lękliwością, prosząc ją:
— O! pozostań... pozostań... nie opuszczaj mnie! już od tak dawna cię oczekuję...