Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1177

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


XIV.
ZŁOTE MIASTO.

Kiedy marszałek Simon chodził po ogrodzie niespokojnym, prędkim krokiem czytając bezimienny list, odebrany za pośrednictwem Ponurego, Róża i Blanka znajdowały się same w pokoju, zwykle przez nie zajmowanym, a do którego, podczas ich niebytności, wszedł na chwilę Gapa.
Smutek wywiera na twarz ludzi ten sam skutek co i lata: wyciska na niej piętno starości. W przeciągu kilku miesiący, Róża i Blanka zupełnie dojrzały i wyglądały, jak dorosłe panny.
— Moja siostro — rzekła Blanka łagodnym głosem, po kilku chwilach w ciągu których, iż tak powiem, widzieć niemal było można łzy, do oczu jej wstępujące — moja siostro... o czem tak myślisz? Wyglądasz na bardzo smutną!
— Myślę... o złotem mieście... o naszych marzeniach — rzekła Róża głosem powolnym, zcicha, po chwilowem milczeniu.
Blanka zrozumiała całą gorycz tych słów; ani słowa nie rzekłszy, rzuciła się na szyję siostry, roniąc łzy.
— Któż wie? — rzekła Blanka, ocierając łzy — może kiedyś zawita do nas szczęście.
— Niestety, skoro nie jesteśmy szczęśliwe przy naszym ojcu.. czy możemy spodziewać się być niemi kiedyindziej?
— Tak... gdy się połączymy, z naszą matką — rzekła Blanka, oczy podniósłszy ku niebu.