<section begin="28. Czerwca."/> Teraz, gdy o tem myślę, znajduję, że to było bardzo, bardzo charakterystyczne — życia nie narazi, na złapanie choćby guza dla mojej miłości się nie porwie, ale guldena dla dogodzenia mojej fantazji, da chętnie.
Trudno od niego wymagać heroizmu.
<section end="28. Czerwca."/><section begin="30. Czerwca."/>
Bardzo miłą poznałam osóbkę przez panią Celestynę. Jest to jakaś kuzynka tego eksbankiera, który nosi parasolik za nią. Przybyła tu z matką, ale ta podobno nie jest presentable i nigdzie się nie pokazuje. Pannę Florę więc, eks-bankier z pomocą swych osobistych stosunków wprowadza w towarzystwo.
Śliczne stworzenie... biała jak alabaster, oczy czarne, cyganki, włos kruczy... coś namiętnego w wejrzeniu, które czuje, że się wydaje z tajemnicą duszy, i kryje trwożliwie. Nieśmiała była w początku. Wybornie wychowana, utalentowana, ogromnie muzykalna, a trwożliwa i nie umie się znaleźć... Wzięłam ją w protekcją i we dwie godziny przylgnęłyśmy do siebie. Wolę ją niż Adelę.
Niezmiernie mi jest wdzięczną, że ją tak ochotnie, serdecznie przygarnęłam. Dałyśmy sobie słowo,<section begin="30. Czerwca."/>