Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/30

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


Dziedziny
Mój los?...
Ach! Ach!
Znowu napada mnie giez!
Argos, syn ziemi,
Znów mnie oczami ściga tysiącznemi!
Strach! Co za widok! Strach!
Pies[1]! Stróż! Naganiacz! Pies!
Przeszywający wzrok! Hej! Czyje
Zniosą go oczy?
Ziemię przewierci!
Ziemia go nawet po śmierci
Nie skryje!
Z ciemnego jej wnętrza wyskoczy,
Zęby wyszczerzy
I — w cwał! w cwał! —
Będzie mnie biedną gnał,
Śród morskich przepędzał wybrzeży.

A oto woskiem pozlepiana trzcina
Jużci mi nucić zaczyna[2]
Usypiający wtór...
O jej! O rety! O jej!
Do jakich mnie kniej,
Mnie, najnędzniejszą z cór,
Rozdrożne prowadzą drogi?
O srogi
Synu Kronosa, o ty, boży synu,
Jakiegoż ja się dopuściłam czynu,
Że nie chcesz folgi dać niedoli mej!?
O jej!
W straszneś mnie jarzmo wprzągł!
O męko mąk!
Znowu mnie bodzie giez!

  1. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/55|p32}}
  2. {{#section:Strona:PL Ajschylos - Prometeusz skowany.djvu/55|p33}}