On na równinach Almenary
Rzekł do królewskich dzieci,
By szły na zbrojne szyki Maurów,
On z niemi wraz poleci.
I mówił im o łupach wielkich
I o mnogości jeńców,
I tą nadzieją dumę mężów
Rozbudził wśród młodzieńców.
Tysięcy dziesięć Maurów wyszło,
Rozwiane drżą sztandary —
Infanci zapytują stryja:
Co znaczy tłum ten szary?
— „Bez trwogi, moi synowcowie!
Velasquez im odrzecze —
To Maur nikczemny, tchórz wiadomy,
Co, widząc was, uciecze.
Lecz gdyby śmieli czoło stawić,
Z pomocną przyjdę dłonią,
Walczyłem z niemi — nie umieją
Rycerską władać bronią!
Wpadnijcie na nich, synowcowie,
Precz podłość! strach precz blady!“
Obłudne słowa, kłamstwem brzmiące,
Nikczemnej pełne zdrady!
Infanci z sercem dobrej wiary
Do wrogów się zbliżają —
A liczba ich rycerzy — dwustu,
Ci przy nich straż trzymają.
Wtem Velasquez, rzuca chrześcian,
Do Maurów śpieszy śmiało
I szepce im, by nikt z infantów
Nie wyszedł z boju cało.
„Mordujcie ich! ja nie oszczędzę
Infantów jednej głowy!
A liczba ich rycerzy — dwustu!
To cały szyk bojowy!“
<section end="Romance"/><section begin="Poezya starogermańska"/>
<section end="Poezya starogermańska"/><section begin="Beowulf"/>
„Szlachetny królu Duńczyków — rzecze on — opiekunie zbrojnych rycerzy! przedstawiam ci mą prośbę, słuchaj mię, nadziejo wa- <section end="Beowulf"/>