Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/190

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


dusia blada i zapłakana, dając palcem znak Radoszewskiemu, który podniósł głos, aby był cicho.
— Cóż to znaczy? Silentium? Przecie my nie mnichy, a mój dwór nie klasztor. Gadaj aspanna co to ma znaczyć?
— Bronisia chora leży.
— O! — westchnął Radoszewski zmieszany trochę tą niespodzianką, która mu w obecnéj chwili nie na rękę była. Inaczéj on układał sobie w głowie przyjazd do domu i głupio mu się zrobiło, że Kundzia tak paroma słowami pomieszała mu szyki.
— Cóż to? — czy głowa ją boli? To przecie przejdzie. Aspanna masz podobno na to jakieś skuteczne leki.
— Bronisia bardzo ciężko chora od tygodnia — rzekła Kundusia łkając i wybuchła głośnym płaczem.
— To może jaka zła gorączka, trzeba było poszukać w mojéj „ekonomii“, tam przecie są środki na wszelkie choroby.
— Próbowałam wszystkiego i lekarza wołaliśmy z miasteczka i nic nie pomaga. Biedaczka leży nieprzytomna — nawet nie poznaje i znowu zaniosła się od płaczu. Radoszewski zafrasował się mocno. Nagle przypomniawszy sobie obowiązki gospodarza, zwrócił się do gości i rzekł:
— Przebaczcie panowie, że was tak przyjmuję.
— Niech się pan nami całkiem nie krępuje — przerwał mu żywo stary Kowalski. — My nie myślimy zajmować panu czasu w takiem zmartwieniu.
— Opuszczacie mnie w nieszczęściu? — spytał żałośnie.
— Uchowaj Boże. Nie chcieliśmy tylko być natrętni.
— W domu Radoszewskiego żaden gość nie był nigdy natrętny. Proszę, wejdźcie do świetlicy. Kundusiu, ugość panów, ja zaraz służyć będę, tylko pójdę zobaczyć nieboraczkę. Napróżno Kowalscy chcieli odłożyć wizytę na czas