Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/232

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


<section begin="X715" />— Mamo, czy naprawdę? — zapytał głos Kiti.
Szlochanie księżnej było jedyną odpowiedzią.
I wśród ogólnej ciszy, jako niewątpliwa odpowiedź na pytanie matki, dał się słyszeć zupełnie inny głos, różniący się od wszystkich przyciszonych głosów w pokoju. Był to śmiały, krnąbrny, nie zwracający na nic i na nikogo uwagi, krzyk nowej ludzkiej istoty, która zjawiła się, niewiadomo skąd.
Gdyby przedtem powiedziano Lewinowi, że Kiti umarła, że razem z nią i on umarł, że dziecko ich jest aniołem i że Bóg stoi tutaj przed nimi, nie zadziwiłby się wcale; lecz obecnie, powróciwszy do świata rzeczywistości, musiał wysilać swój umysł, aby pojąć, że ona żyje i że jest zdrową, i że ta krzycząca rozpaczliwie ludzka istota jest jego synem, Kiti żyła, cierpienia minęły... i Lewin był niewypowiedzianie szczęśliwym; widział swe szczęście, sprawiało mu ono niewypowiedzianą rozkosz. A dziecko? Skąd, po co wzięło się ono tutaj?... Do myśli o niem nie mógł się przyzwyczaić w żaden sposób... zdawało mu się ono być zbytecznym nabytkiem, do którego nie mógł się przyzwyczaić przez dłuższy czas.

<section end="X715" />

<section begin="X716" />

XVI.

O dziesiątej stary książę, Siergiej Iwanowicz i Stepan Arkadjewicz siedzieli u Lewina i porozmawiawszy o Kiti, zaczęli mówić o polityce i sprawach bieżących. Lewin słuchał ich i pomimowoli przypomniał sobie podczas rozmowy to, co już należało do przeszłości, co działo się przed dzisiejszym rankiem; przypominał też sobie i siebie samego, jakim był wczoraj, zanim się to zdarzyło... Jakgdyby sto lat minęło od tego czasu! Widział się na jakiejś niedościgłej wyżynie, z której, aby nie narazić się nikomu, z kim rozmawiał, musiał zstępować ostrożnie od czasu do czasu. Był zajęty rozmową i nieustannie myślał o żonie,<section end="X716" />