Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/299

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


chustką. Oficer przyniósł wiadomość, że jeźdźcowi nic się nie stało, a koń złamał sobie krzyż.
Anna dowiedziawszy się o tem, usiadła i zasłoniła twarz wachlarzem. Aleksiej Aleksandrowicz widział, że Anna płacze i że nietylko nie może powstrzymać się od łez, lecz i od łkania, które spazmatycznie ściskało jej gardło. Aleksiej Aleksandrowicz zasłonił sobą żonę, chcąc jej dać trochę czasu, aby przyszła do siebie.
— Po raz trzeci proponuję ci me ramię — rzekł po po chwili Aleksiej Aleksandrowicz, zwracając się ku żonie. Anna patrzała na męża i nie mogła zdobyć się na odpowiedź; księżna Betsy przyszła jej z pomocą:
— Nie, Aleksieju Aleksandrowiczu, ja przywiozłam Annę, więc i ja ją odwiozę.
— Wybacz mi księżna — odparł Aleksiej Aleksandrowicz, uśmiechając się i patrząc śmiało Betsy w oczy — lecz zauważyłem, że Anna nie jest zupełnie zdrową i życzę sobie, aby pojechała ze mną.
Anna obejrzała się z przerażeniem, podniosła się z ławki i oparła się na ramieniu męża.
— Poszlę do niego, dowiem się o wszystkiem i dam ci znać — szepnęła Betsy Annie.
Wychodząc z trybuny, Aleksiej Aleksandrowicz, jak gdyby nic nie zaszło, rozmawiał ze znajomymi i Anna musiała również jak zawsze, odpowiadać znajomym i rozmawiać z nimi, lecz nie wiedziała sama, co się z nią dzieje i jak przez sen szła pod rękę z mężem.
„Czy bardzo pokaleczył się, czy też nic mu się nie stało? Czy to prawda? Czy będzie mógł przyjść wieczorem? Czy zobaczę go dzisiaj?“ — myślała Anna i, nie odzywając się zupełnie do męża, wsiadła do jego karety. Aleksiej Aleksandrowicz, pomimo wszystkiego, na co przed chwilą patrzał, nie pozwalał sobie krytykować postępowania żony względem siebie, widział przed sobą tylko zewnętrzne oznaki: widział, że zachowywała się niewłaściwie i był przeko-