Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/183

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


W eteryczną wędrówkę po niebios przestrzeni,
Jakby świat był z bzów wonnych dziany i z promieni.
Niech mnie morze kołysze na falistem łonie,
Niech wznoszę się, opadam, kiedy wzrok mój tonie
W oczach gwiazd, co nade mną błyszczą się tak złote,
Jak źrenice Oread, zawiedzionych w grotę,
Gdy pierś mą z piersią swoją pragną na wiek skować,
A szał miłosny dłoń mą skłania je całować.
W objęcia me, jak tabun rozhukanych koni
W nurt rzeki w czas spiekoty, aż zawre i bryźnie,
Pędź Naturo! Istoty niech się nasze bliźnie
Spłyną w jeden wir boski, w jedną Moc, od której
Zadrży Ossa i szczyt się Pelionu pokłoni
I Cyklopów potworne zatrzęsą się mury!
Upojony mnie godnem szczęściem, oczy moje
Wzniosę, kędy Olimpu są złote podwoje.
Tam chodzą jasne bogi, bóstwa niepożyte,
Tam Zeus piorunem groźny, biała Afrodyte,
Tam Juno, co się pawiem krasnopiórym wieńczy,
Hebe o bursztynowym włosie, oczach z tęczy
I ta, co nigdy zmazy nie znała, ni grzechu,
Psyche, z kwiatów zapachem i barwą w uśmiechu.
Tam Ares z włócznią dartą z leśnego jaworu,
Tam Apollo z kołczanem, bóg śpiewu i moru,
I Dyana, łowczyni, co dzirytem śmiele