Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Juliusz Verne-Hektor Servadac cz.1.djvu/014

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


legi jaki był istotny powód tego, że uciekał się on do broni? Być może, iż domyślali się, ale nie mogli nic lepszego zrobić, jak tylko przyjąć pretekst, który podobało się kapitanowi Servadac podać im.
We dwie godziny potem powrócili, porozumiawszy się z sekundantami hrabiego i ułożywszy warunki pojedynku. Hrabia Timaszew zgodził się na szpady.
Dwaj przeciwnicy mieli spotkać się nazajutrz,1go stycznia, o godzinie dziewiątej rano na wybrzeżu o trzy kilometry od ujścia Chelifu.
— A więc do jutra, godzina dziewiąta! rzekł oficer od strzelców.
— Najpunktualniej! odpowiedział Hektor Servadac.
Następnie dwaj oficerowie szczerze uścisnęli rękę przyjaciela i powrócili do kawiarni Zulma grać w pikietę.
Kapitan Servadac bezzwłocznie opuścił miasto.
Od kilkunastu dni Hektor Servadac nie mieszkał już w lokalu swoim przy Placu Broni. Mając poleconą sobie robotę topograficzną, osiedlił się w gurbi na wybrzeżu Mostaganem, w odległości ośmiu kilometrów od Chelifu, a jedynym jego towarzyszem był ordynans. Nie bardzo to było wesoło i kto inny na miejscu kapitana głównego sztabu, poczytałby wygnanie swoje na to niemiłe stanowisko za pokutę.
Poszedł tedy drogą ku gurbi, dobierając rymy i usiłując dopasować wyrazy jedne do drugich w formie nieco zastarzałej tak zwanego