Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik Mroczka.pdf/168

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została skorygowana


cha się; nastawiają wieczerzę dla panów braci, i dla zabawy, do wódki wytoczyliśmy im półbeczek kwaśnych ogórków. Patrzę naokół: nic się ani ruszy.
Nie zwątpiłem bynajmniej o moim Grabowskim, ale w tej biedzie różne przychodziły myśli. Wyrostek, który miał powrócić, nie przychodził; a nuż gdzie potonęli? Rzeczka była oparzelista, ranek chmurny, chłopiec niebardzo rozgarnięty... Nuż go tam pochwycili gdzie!... A to, a owo... Gdy noc przyszła, już mi bardzo zrobiło się ciężko. Poszedłem do alkierza, patrzę: Helusia płacze. Chciałem ją cieszyć, ale słów zabrakło; wskazałem krucyfiks i Matkę Boską, i wysunąłem się.
Wychodzę do wrót, by czaty opatrzyć... Ciemno już było bardzo. Aż mi Zegrzda drogę zalega i woła:
— Coś za groblą się stało, bo tętent, krzyk, a, bodaj, parę strzałów słyszałem.
Drudzy mówią, że to we wsi szlachta zahulała. Niema nic... ucichło. Widać, wrotami gdzieś trzaśnięto, a zdało się, że strzelają.
Umilkliśmy wszyscy i nastawujemy ucha; ano, szmer, jakby się w garnku gotowało, i kiedy niekiedy okrzyk, a potem znowu daleka wrzawa i cisza.
— Ani chybi — powiada szlachcic stary — że chłopów tłuką, jeśli im się postawili naprzekór.
Wtem na zachodniej stronie ponad stawem, kędy droga szła, przypatruję się: mknie jeden jeździec, za nim drugi, potem dwóch, ale co koń wyskoczy i do siodeł poprzytulani, aż leżą. Za nimi znów jeden... i znowu kilku... Od ostatnich błysnę-