Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik Mroczka.pdf/128

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została skorygowana


mrugnął czasu tej powieści; dopiero, gdy Parczewski dokończył, wstał i rzecze spokojnie:
Per Dominum nostrum waści to ludzie opowiedzieli. Ja coś o tem więcej bodaj wiem, bo owa Greczynka ze mną jedzie, i tym szlachcicem ja jestem, jeśli wiedzieć chcecie.
Zamilkliśmy na to, jak makiem zasiał; ale Dychawka, śmiały i rezolutny, a do tego mając potrosze w czubie, ozwie się śmiejąc:
— Ano, kiedy tak, panie chorąży, to powinniście nam lepiej opowiedzieć od pana Parczewskiego, aby bałamuctwa nie chodziły po świecie.
— Czemuż nie? — zawołał Nałęcz — alboż to ja się myślę kryć z tem? Posłuchajcie, i owszem. Kiedy mi poczciwy Mroczek życie ocalił, miałem rękę szpetnie pociętą; potrzeba było na wóz iść i dalszej siekaniny zaniechać. Odsadził mnie ten poganin od godów, jak kota od mleka, małom nie płakał; bo co to patrzeć na drugich, jak zwyciężają, rąbią, sieką, a samemuby w niewoli siedzieć! Ale wola boża. Wlokłem się na swoim wozie wciąż za chorągwiami, jak było można najbliżej. Wieczór był i mierzchło, gdy obóz zdobyto. Ale, jak skoro się wojsko dobrało do namiotów opuszczonych — choć był najwyraźniejszy rozkaz królewski, żeby się nikt łupić nie ważył — i święciby już nie utrzymali. Od mego wozu też ludzie prysnęli. Zostałem sam: noc nadeszła. Patrząc ze wzgórka małego, na którym się były konie zastanowiły, gryząc trawę, na to obozowisko, na lataninę wśród niego ludzi, ognie, strzały luźne, na wrzawę i zamęt, w głowie się kręciło. Buchnęło, jak z kotła, okrzykiem jakimś, to znów tylko szum, jakby lasem burza miotała. Przede mną była uliczka po-