Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.2.djvu/68

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


Pomimo uroczystych zobowiązań się nie przyjmowania układów i pokoju, Niemcy próbowali raz jeszcze przymierza z Bolesławem przed wojną. Dwa razy jeździł w tym celu do niego szwagier cesarski Henryk Bawarski, zawsze napróżno. Musiano wziąć się za oręż.
Morawski żołnierz Bolesława, już się uganiał na granicach, już z Bawarami się ścierał i zachwyconych niszczył; a gdy Oldrzych ciągnie w pomoc cesarzowi, Mieczysław syn Bolesława napada Czechy, i z jeńcem a łupem do Polski powraca.
Taki był wstęp do tej wojny. Niemcy zebrali się, posiłkowani przez Czechów i Lutyków, i podstąpili pod Niemczę, małą opuszczoną mieścinę, której zdobyciu drogi czas i siły pierwsze poświęcili. Bolesław, z Głogowa do Wrocławia naglądając, na dalsze kroki nieprzyjaciół się przeniósł. Nie śmiano go jak zwykle napastować samego, usiłując najprzód dobyć Niemczy, która się dzielnie broniła.
Na drugim krańcu Polski, sprzymierzeniec ruski cesarza, obiegł inne miasto lackie; czem nie strwożony Bolesław, siedząc we Wrocławiu, rozsyłał swe gromonośne, chyże pułki na wszystkie strony. Oddziały te rozpierzchłe niepokoją Niemców i ich przyjaciół w różnych stronach; jeden zapędza się do Czech, drugi zdobywa Białogóry, trzeci między Elbą a Mildą pustoszy i szczęśliwie powraca, czwarty goni Lutyków przeważnie, a piąty, choć mniej szczęśliwie, usiłując do Czech Oldrzycha odciągnąć, kraj jego niepokoi.
Najdziwniejsza ze wszystkiego, że Niemcy, zgromadziwszy się pod Niemczą i koniecznie usiłując ją zdobyć, nawet temu podołać nie mogli; tak zręcznie, tak mężnie broniła się ta mała mieścina, całej ich potędze, machinom i napaściom Lutyków. Opatrzono się, że miasta nie wezmą, wówczas dopiero, gdy w obozie cesarskim zaraza i śmiertelność się wszczęła.
Nastąpił jak zwykle odwrót, z którego Bolesław korzystał zawsze, napadając na wycieńczonego nieprzyjaciela. Z drugiej strony, przez księcia ruskiego oblężona twierdza, oparła się także jego wojskom.