Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.1.djvu/21

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


Pot ciekł strugami z jego czoła, łzy lały się z oczu, krew z ran płynęła. Towarzysz zbolałą tulił głowę i spiekle mu ocierał usta.
— Bracie, bracie! — wolał chór duchów — znowu upadłeś; bo zwątpienie upadkiem jest jako przekleństwo, rozpacz słabością i grzechem. Tylko wiara i nadzieja wiodą do czynu.
A głos Boga zagrzmiał z góry:
— Zwróć się jeszcze na ziemie!
— Powrócic! Jakże powrócę, poruszając się cieżko do lotu — płakał biedny wygnaniec. — Siły moje wyczerpały się, duch upadł, a cierpienie strawiło mnie, jako trupa trawi wiekowy grób.
— Niech ten pocałunek cię orzeźwi!
I przez usta towarzysza pocałunek miłości z całych niebios siłą spłynął na anioła wygnańca. Rozjaśniło mu się oblicze, zabiło znowu serce, skrzydła podniosły uleciał swobodniej.
A ziemia była w brzaskach różowej jutrzenki wschodzącego dnia, w jasnościach poranku, i wszystko na niej śpiewało i radowało się, jakby przeczuwało pod skorupą doczesnego jakieś inne, wieczne życie.
Anioł zstąpił do nowych cierpień i pracy.
Ludzie spojrzeli na przybywającego obojętnie i pominęli go ze wzgardą. Ich obojętność zapłacił uśmiechem odważnym i szedł dalej.
Zszedł się z drugimi, którzy go powitali szyderstwem, a oddał im je przebaczeniem.
Inni potrącali go z gniewem; gniew wywzajemnił im miłością i politowaniem.
Posilony niebieskim pocałunkiem, niczem się nie zrażał,nie zniechęcał, wstrzymywać nie dał. Lecz powoli otwarły się też oczy ludziom, i w chwili ciszy zawołał z nich jeden:
— Zaprawdę, wiele nam dobrego uczynił, błogosławmy go, błogosławmy!
A za tym jednym krzyknęła ciżba, co go przeklinała i kamienowała: