Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Lublana T. 1.djvu/73

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona nie została skorygowana


mu był winien, jeżeli nie ty, coś ją gwałtem dać chciał dziadowi, który ojcem-by jej być mógł?
Znowu się namarszczył Ryżec.
Stara! nie żgaj-że mnie, abyś się językiem nie dorobiła biedy. Idź!
I nie zważając na Rusę, krzyknął, aby mu konia dawali.
Najlepszy, na którym był zwykł jeździć, poszedł pod kneziowską czeladź i juki. Znowu tedy klął Ryżec i pięść nastawiał, aż mu innego konia podano.
Pojechał na nim nad staw, nie oglądając się już na Rusę, która w podwórku, na kiju sparta, postała chwilę, zajrzała we wszystkie kąty, gdzie czeladź zawodziła i sprzeczała się, a potem zwolna wyszła za wrota.