<section begin="s323g"/>
Płomień zagasł, serce zziębło,
Dziś już godne łez litości,
A ta księga popielnicą
Z popiołami — mej miłości!
<section end="s323g"/>
<section begin="s323d"/>
Tam u szczytów stromej góry
W wianku drzew zamczysko stoi,
Za chmurami gonią chmury,
Brat za bratem w krwawej zbroi —
Obaj bracia walcząc krwawo
Nacierają wraz na siebie,
Ach! o jakież walczą prawo
K’ jakiej miecz się stał potrzebie? —
Gazellowe Laury oczy
Rozpaliły bratnie serca,
Tryumf jej, w krwi bratniej broczy
Mąż lub trup — trup lub morderca!
Lecz któremuż ona — sprzyja?
Któż rozmiotą węzeł krwawy?
Nie rozmiotą dłoń niczyja,
Więc niech miecz rozstrzyga rdzawy! —
To miecz Ojców pordzewiały! —
Miecz przed którym drżały hordy,
Dziś go wnuki z sklepień chwały
Na wzajemne zdjęły mordy —
I zajadle walcząc oba,
Sieją iskry w ciemność nocy,
Ej! serdecznaż życia próba —
Jakiś duch migł o północy!
Biada! biada! bracia młodzi —
Obaj chwieją się, padają,
<section end="s323d"/>