Uwaga |
---|
Prokurator Alicja Horn/15
Rozdział 15
Profesor Karol Brunicki położył słuchawkę i powiedział:
- Będzie tu za kilka minut.
Doktor Kunoki mruknął coś w odpowiedzi, nie odrywając oczu od czytanej książki.
- Czy temperatura w siódmym pokoju nie spadła?
- Trzydzieści osiem i sześć.
- Więc jednak. Mam wrażenie, że zastrzyk był zbyt silny.
Doktor Kunoki odłożył książkę i spojrzał z uśmiechem na Brunickiego.
- Pan dziś jest zdenerwowany - powiedział łagodnie.
- Może.
- Pan lubi bardzo pana Winklera?
Ponieważ profesor nie odpowiedział, Japończyk dodał:
- Nie dziwię się. W tym człowieku jest wprost imponująca siła witalna.
- Myli się doktor - ja go nie lubię. Ja... nie potrzebuję jego emanacji witalnych. Zresztą, to jest zbyt skomplikowane.
Kunoki dyskretnie zamilkł. Lecz Brunicki sam odezwał się po chwili:
- Powinien już być.
- Czy tylko - zmienił kierunek rozmowy Kunoki - czy tylko tak w kilka dni po jego procesie bezpieczne jest powierzanie mu tej sprawy? Mogą go śledzić.
Wątpię - wzruszył ramionami Brunicki - zresztą on sam zadecyduje.
Wyjrzał przez okno właśnie w chwili, gdy przed bramę zajeżdżała taksówka. Wysiadł z niej Drucki.
Po chwili był już w hallu i mocno potrząsając ręką profesora, śmiał się:
- Widzisz Karolu, diabli mnie w żaden sposób nie chcą wziąć! Witam doktora. Jakże tam pańskie... króliki?
- Wszystko w porządku.
- A ta mała, za którą będę wysłany do piekła?
- Może pan być o nią spokojny. Polubiła powieści o Murzynach.
- Dlaczego, do pioruna, o Murzynach? - zdziwił się Drucki.
Kunoki spojrzał pytająco na Brunickiego i potwierdził:
- Jeżeli się nie mylimy, ma ona zamiar urodzić małego Murzynka, lub w najgorszym wypadku mulata.
- Przecież ten jej amant nie był Murzynem?!
- Właśnie, ale to tym lepiej. Robimy pierwszy eksperyment na pigmentację. Za to więc gwarantować nie możemy. Pewne jest tylko, że będzie to syn, według wszelkiego prawdopodobieństwa zdrowy i niezwykle silny, który z wiekiem dojdzie do olbrzymiego wzrostu i odznaczać się będzie talentem muzycznym.
Drucki patrzył nań podejrzliwie:
- Kpi doktor ze mnie? - zwrócił się do profesora.
- Nie - zaprzeczył Brunicki - doktor jest optymistą.
- No więc jakim sposobem? Na jakiej zasadzie można to przepowiedzieć?
- O, to nie ma nic wspólnego z proroctwami - uśmiechnął się Japończyk. - Po prostu chodzi o osiągnięcie zamierzonego efektu przez odpowiednie oddziaływanie na organizm i psychikę matki...
Profesor przerwał:
- Dajmy temu spokój. Nie lubię mówić o rozpoczętych badaniach.
- Obawa pecha?
- Nie. Obawa niepoważnego potraktowania ze strony...
- Laika? - podpowiedział Drucki.
- Laika, czy specjalisty, to wszystko jedno. Zapewniam cię, że z Kolumba, odpływającego na Zachód celem odszukania bliższej drogi na Wschód śmiali się zarówno laicy, jak i fachowi marynarze. Zaś doktor Kunoki jest taki znużony moim wyłącznie towarzystwem, że zapomina o przysłowiowej japońskiej powściągliwości.
- To odziedziczyłem po matce - zaśmiał się Kunoki i spojrzał na zegarek. - Już chyba czas zdjąć bandaże?
- Chyba - potwierdził profesor, rzuciwszy okiem na własny - niech pan tylko nie zapomina o masażu.
- Czy to tę moją nieboraczkę tak maltretujecie?
- Nie - zaprzeczył Japończyk - pańska ma gruczoł tarczykowy wybornie rozwinięty w przednim płacie, a tu właśnie...
- To gaduła! - ze zgrozą zawołał Brunicki i doktor, rozłożywszy ręce komicznym gestem wyszedł, nie dokończywszy zdania.
- No?... - zapytał Drucki po chwili milczenia.
- Telefonowałem do ciebie z dwóch powodów - zaczął profesor - po pierwsze, chciałem ci powinszować szczęśliwego wybrnięcia z procesu.
- Musiałem wybrnąć, bo byłem niewinny.
- Jeżeli chodzi o morfinę, to tak.
- A o cóż jeszcze chodzi?
Profesor bębnił palcami po poręczy fotela i przyglądał się uważnie Druckiemu.
- Chodzi - wycedził - o deflorację, popełnioną przez Bohdana Druckiego na osobie pensjonarki Marii Alicji Żerańskiej.
Drucki zaczerwienił się. Przyszło mu na myśl, że przecież Brunicki nie może wiedzieć! Wzruszył więc ramionami: - Mój Karolu, nikt mnie nie mógł poznać, od tego czasu minęło tyle lat.
- Owszem - nie spuszczał zeń oka Brunicki - nikt. Nikt z wyjątkiem Marii Alicji z Żerańskich, obecnie prokuratorki Alicji Horn.
Pewien był kolosalnego efektu i nie zawiódł się. Drucki zbladł. Skąd, jaką drogą profesor mógł dojść do tego odkrycia? Jakie zechce z niego wyciągnąć konsekwencje? Wpił wzrok w nieruchome oczy Brunickiego.
Zaległo milczenie.