Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Nędznicy/Część trzecia/Księga druga/IV

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Victor Hugo
Tytuł Nędznicy
Data wydania 1900
Wydawnictwo Księgarnia S. Bukowieckiego
Drukarz W. Dunin
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Les Misérables
Źródło Skany na Commons
Inne Cała księga druga
Pobierz jako: Pobierz Cała księga druga jako ePub Pobierz Cała księga druga jako PDF Pobierz Cała księga druga jako MOBI
Cała część trzecia
Pobierz jako: Pobierz Cała część trzecia jako ePub Pobierz Cała część trzecia jako PDF Pobierz Cała część trzecia jako MOBI
Indeks stron
IV.
Aspirant do stuletności.

P. Gillenormand dostawał w dzieciństwie nagrody, kiedy uczęszczał do kolegjum w Moulins, miejscu swego urodzenia, i był uwieńczony ręką księcia de Nivernais, którego nazwał księciem de Nevers. Ani Konwencya, ani śmierć Ludwika XVI, ani Napoleon, ani powrót Burbonów nie zdołały wymazać z pamięci tego uwieńczenia. Książę de Nevers był dla niego wielką osobistością wieku. Jaki to był miły pan i jak pięknie wyglądał ze swoją błękitną wstęgą! W oczach p. Gillenormand Katarzyna II opłaciła zbrodnię rozbioru Polski, kupując u Bestużewa sekret eliksiru złota. Dotknąwszy tego przedmiotu ożywiał się: — Eliksir złota — wołał — żółta tynktura Bestużewa, krople jenerała Lamottea — były to w ośmnastem stuleciu, znakomite lekarstwa na wszelkie katastrofy miłosne, panaceum przeciwko Wenerze, pół-uncji za luidora. Ludwik XV posłał tego dwieście flakonów papieżowi. Zasmuconoby i zmięszanoby go mocno, gdyby mu powiedziano, że eliksir złota to nic innego jak chlorek żelaza. P. Gillenormand uwielbiał Burbonów i brzydził się rokiem 1789; opowiadał nieustannie w jaki sposób ocalił się był w czasie teroryzmu i ile potrzebował wesołości i dowcipu, ażeby zachować głowę na karku. Kiedy kto z młodzieży odważył się chwalić przed nim rzeczpospolitą, siniał i wpadał w gniew aż do utraty zmysłów. Czasami robił aluzję do swoich dziewięćdziesięciu lat i powiadał: — Spodziewam się, że nie będę widział dwa razy dziewięćdziesiąt trzeciego roku. Innym razem oznajmiał ludziom, że ma zamiar żyć lat sto.








Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: anonimowy.