Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Nędznicy/Część druga/Księga ósma/VI

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Victor Hugo
Tytuł Nędznicy
Data wydania 1900
Wydawnictwo Księgarnia S. Bukowieckiego
Drukarz W. Dunin
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Les Misérables
Źródło Skany na Commons
Inne Cała księga ósma
Pobierz jako: Pobierz Cała księga ósma jako ePub Pobierz Cała księga ósma jako PDF Pobierz Cała księga ósma jako MOBI
Cała część druga
Pobierz jako: Pobierz Cała część druga jako ePub Pobierz Cała część druga jako PDF Pobierz Cała część druga jako MOBI
Indeks stron
VI.
Między czterema deskami.

Kto był w trumnie? wiemy. Jan Valjean.
Jan Valjean tak się urządził, by żyć wewnątrz trumny i prawie oddychał.
Rzecz dziwna, do jakiego stopnia spokojne sumienie czyni spokojnym o resztę. Cała kombinacja, obmyślona przez Jana Valjean od wczoraj postępowała szybko w wykonaniu. Jak Fauchelevent, liczył na ojca Mestienne. Nie wątpił o pomyślnym końcu. Nigdy położenie nie było krytyczniejszem, ani zupełniejszą spokojność.
Cztery deski trumny wydają z siebie jakąś straszną ciszę. Zdawało się, że pokój, jakiego doznawał Jan Valjean miał w sobie coś z pokoju umarłych.
Z głębi trumny mógł śledzić i śledził wszystkie przemiany strasznego dramatu, który odgrywał ze śmiercią.
Wkrótce potem, gdy Fauchelevent skończył zabijanie wieka, Jan Valjean uczuł, że go wynoszą, potem wiozą. Gdy zmniejszyło się trzęsienie, poznał, że zjechano na drogę niebrukowaną, na bulwary. Z głuchego turkotu odgadł, że przejeżdżano most Austerlicki. Przy pierwszym przystanku zrozumiał, że zatrzymano się przed cmentarzu, po drugim powiedział sobie: otóż i dół.
Nagle uczuł, że ręce chwytają trumnę, potem jakieś ostre tarcie po deskach, domyślił się, że zawiązywano sznur około trumny, by ją spuścić do dołu.
Potem uczuł się jakby nieprzytomnym.
Prawdopodobnie żałobnicy i grabarze nie utrzymali równowagi w trumnie i spuścili wprzód głowę niż nogi. Przyszedł do siebie zupełnie, gdy uczuł, że leży poziomo i nieruchomy. Był na dnie dołu.
Uczuł trochę chłodu.
Nad nim rozległ się głos lodowaty i uroczysty.
Usłyszał wymawiane tak zwolna, że mógł zapamiętać wyrazy łacińskie, których nie rozumiał.
Qui dormiunt in terrae pulvere evigilabunt; alii in vitam aeternam et alii in opprobium ut videant semper.[1]
Głos dziecinny rzekł:
De profundis.
— Głos poważny rozpoczął znowu:
Requiem aeternam dona ei Domine.
Głos dziecinny odpowiedział:
Et lux perpetua luceat ei.
— Uczuł coś lekko padające na wieko, niby krople deszczu. Prawdopodobnie była to woda święcona.
Pomyślał sobie: Wkrótce się to skończy. Trochę cierpliwości jeszcze. Ksiądz odejdzie. Fauchelevent zabierze Mestienna na wino. Zostawią mię, potem powróci sam Fauchelevent i wyjdę. Potrwa to z dobrą godzinę.
Głos poważny odezwał się:
Requiescat in pace.
Głos dziecinny odpowiedział:
Amen.
Jan Valjean wytężył słuch i usłyszał jakby oddalające się kroki.
— Odchodzą — pomyślał. — Zostaję sam.
Nagle uczuł nad głową huk, jak uderzenie piorunu.
To ziemia rzucona łopatą na trumnę.
Drugi raz spadła ziemia.
Zatkała się jedna z dziurek, któremi oddychał.
Trzeci raz spadła ziemia.
Potem czwarty.
Bywają rzeczy silniejsze od najsilniejszego człowieka. Jan Valjean zemdlał.






Przypisy

  1. „Którzy śpią w prochu ziemi, obudzą się; jedni do życia wiecznego, drudzy na niesławę, aby widzieli ją zawsze“.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: anonimowy.