Uwaga |
---|
Eurypidesa Tragedye (Kasprowicz)/całość
<<< Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Eurypidesa Tragedye | |
Wydawca | Akademia Umiejętności | |
Data wydania | 1918 | |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego | |
Miejsce wyd. | Kraków | |
Tłumacz | Jan Kasprowicz | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: | |
| ||
Indeks stron |
{{#lst:Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/7|s1}} {{#lst:Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/7|s2}} {{#lst:Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/7|s3}} |
Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/7 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/8 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/9 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/10 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/11 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/12 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/13 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/14 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/15 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/16 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/17 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/18 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/19 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/20 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/21 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/22 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/23 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/24 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/25 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/26 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/27 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/28 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/29 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/30 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/31 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/32 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/33 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/34 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/35 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/36 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/37 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/38 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/39 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/40 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/41 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/42 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/43 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/44 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/45 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/46 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/47 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/48 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/49 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/50 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/51 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/52 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/53 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/54 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/55 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/56 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/57 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/58 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/59 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/60 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/61 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/62 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/63 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/64 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/65 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/66 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/67 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/68 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/69 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/70 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/71 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/72 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/73 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/74 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/75 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/76 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/77 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/78 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/79 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/80 Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/81
Pałac królewski. Obok grobowiec Proteusza.
Przy grobowcu HELENA. Tu oto płyną Nilu nieskalane wody, Upajał się, jeżeli baśnie prawdę głoszą. I jestem tu, zaś męża wojenna zawieja TEUKROS. Któż w zamku tym warownym berło władzy trzymie? Przepodłe, znienawidzą bogowie! Na ziemi HELENA. Jakiemiż to słowy TEUKROS. Zbłądziłem! Gniew mnie uniósł więcej, niż wypada. HELENA. Kim jesteś? kim? i skądże przybywasz w te strony? TEUKROS. Z krainy nieszczęśliwych Achajów przychodzę. HELENA. Nie dziwy, że Heleny nienawidzisz srodze. TEUKROS. Nazwisko moje Teukros, rodzimą ostoję HELENA. A tu do nadnilowych skądś się wziął zagonów? TEUKROS. Przybłęda, wypędzony z swej ojczystej niwy. HELENA. A któż ciebie wypędził, człeku nieszczęśliwy? TEUKROS. Telamon, własny rodzic, przyjaciel jedyny. HELENA. Dlaczego? Snać z jakiegoś nieszczęścia przyczyny? TEUKROS. Że Ajas, brat mój, zginął pod murami Troi. HELENA. A jakże to? Czy może poległ z ręki twojej? TEUKROS. Na własny miecz się nadział, padł od swego miecza. HELENA. Oszalał! Tak nie czyni zdrowa dusza człecza. TEUKROS. Achilles, syn Peleja, chyba ci jest znany? HELENA. I on co do Heleny miał ożenku plany. TEUKROS. Gdy legł, o jego zbroję wszczęli spór rycerze. HELENA. I to zgubiło brata? W jakiejże to mierze? TEUKROS. Że inny dostał zbroję, on śmierć zadał sobie. HELENA. I ciebie to zgubiło, że on dzisiaj w grobie? TEUKROS. Tak, ginę, bo z nim razem nie wybrałem skonu. HELENA. I tyś był, przyjacielu, w grodzie Ilionu? TEUKROS. I burząc jego twierdzę, i siebiem zmarnował. HELENA. Czy padł, trawiony ogniem? W gruzach się pochował? TEUKROS. Gdzie mury jego stały, ani ślad nie został. HELENA. Przez ciebie los, Heleno, tak Frygów wychłostał! TEUKROS. I nas. Achajów, również! Nieszczęście jest wszędzie. HELENA. Gdy padła ona twierdza, ile czasu będzie? TEUKROS. Lat płodnych prawie siedem mija od tej chwili. HELENA. A ileście pod Troją czasu przepędzili? TEUKROS. Miesiące po miesiącach lat dziesięć minęło. HELENA. A z nią, z ową Spartanką, czy skończone dzieło? TEUKROS. Za włosy wziął Menelaj i wlókł ją z powrotem — HELENA. Widziałeś nieszczęśnicę, czy słyszałeś o tem? TEUKROS. Jak ciebie, tak na własne widziałem ją oczy. HELENA. A może mamidłami jakiś bóg was mroczy. TEUKROS. Gadajmy o czem innem nie mówmy już o niej. HELENA. Tak pewną jest ta pewność? Nic jej nie przegoni? TEUKROS. Widziałem, tak, i duch mój widzi ją i ninie. HELENA. Menelej czy z małżonką jest w swojej dziedzinie? TEUKROS. Ni w Argos jego niema, ani nad Eurotą. HELENA. Z nieszczęsną dla nieszczęsnych rzekłeś to ochotą! TEUKROS. Z małżonką ponoć przepadł, takie wieści chodzą. HELENA. Argiwy powracali nie pod jedną wodzą? TEUKROS. I owszem, ale burza rozbiła okręty. HELENA. A jakich wód zwichrzone niosły ich odmęty? TEUKROS. Płynęli właśnie środkiem egejskiego morza. HELENA. Nikt nie wie, czy go pomoc ocaliła boża? TEUKROS. Nie! W Grecyi raczej myślą, że przepadł w tej burzy. HELENA. O rety!... Thestiadzie jakże szczęście służy? TEUKROS. Co? Ledzie? I ją również kryje już mogiła. HELENA. Czy może hańba córki nieszczęsną zabiła? TEUKROS. Podobno stryczek zdławił szlachetną jej szyję. HELENA. Dwu synów Tyndarowych żyje czy nie żyje?[2] TEUKROS. Nie żyje a i żyje. Dwie są o tem wieści. HELENA. A która z nich jest lepsza? (Na stronie) O moja boleści! TEUKROS. Ku gwiazdom wyniesieni, są jako bogowie. HELENA. Przepięknie-ś to powiedział!... Co druga wieść powie? TEUKROS. Dla siostry się przebiwszy, wyzionęli ducha. Boleścią... Po com przybył w te królewskie progi? HELENA. Sam wiatr ci wskaże drogę, ty zaś te rubieże TEUKROS. Niewiasto! Cnieś to rzekła! Wdzięczność ma bez granic! HELENA. W tej wielkich strapień rozterce Na moje smutki, rozpacze!?
Skrzydlate córki Ziemi, CHÓR branek helleńskich. Na kędzierzawej łące, Gdzie złotych skier tysiące
HELENA. Ojej! Ojej! Nieszczęsną ach! zabójczynię, CHÓR. Ajaj! Ajaj! Z niebieskiej przypłynął góry, HELENA. Któż z Frygów — o raty! przeraty! —, Do mej siedziby w gości, PRZODOWNICA CHÓRU. Los nęka cię, wiem o tem, lecz dla ludzkiej dziatwy HELENA. O jakaż, drogie moje, dola nieszczęśliwa Niewinna, lecz cóż ze mną ma niewinność czyni!? PRZODOWNICA CHÓRU. Skądkolwiek się, Heleno, ten nasz przybysz bierze, HELENA. Wyraźnie mi powiedział, że zginął małżonek. PRZODOWNICA CHÓRU. I kłamstwa się rozsiewa bez żadnych osłonek. HELENA. Rozsiewa się i prawdę, łatwą do poznania. PRZODOWNICA CHÓRU. Twój umysł, miast ku dobru, ku złemu się skłania. HELENA. Lęk straszny mnie popędza i trwoga mnie goni. PRZODOWNICA CHÓRU. A ci z tego pałacu czy życzliwi-ć oni? HELENA. Życzliwi, prócz jednego, co się stara o mnie. PRZODOWNICA CHÓRU. Wiesz, odejdź od grobowca, radzę ci niezłomnie. HELENA. Dlaczego? W jakim celu? Jaka stąd nadzieja? PRZODOWNICA CHÓRU. Do zamku idź, ażeby się wnuki Nereja, A ona ci o wszystkiem opowie. Gdy ninie HELENA. Słucham, drogie, waszych rad! CHÓR. Z naszą wolą wzywasz nas! HELENA. Co za gorzki, straszny czas! CHÓR. Nie obwieszczaj naprzód zła! *
HELENA. Ach! gdzież mi się podział mąż? CHÓR. Wróż li dobro sobie, wróż! HELENA. Zali leży w grobie już? CHÓR. Co-ć się zdarzy w doli twej,
HELENA. Ach! na świadka ja w tym czasie CHÓR. Że nie żyje —? HELENA. Na mą szyję CHÓR. Niechże, niech HELENA. O Trojo ty biedna! Przez czyny Paznogciem lice różowe MENELAOS. O ty, coś Oinomaa na pisańskim torze Pelopsie, nie zginąłeś, kiedy ucztę z ciebie Ażeby ciekawości nie wzbudzało moje STARUSZKA (w bramie uchylonej). A któż to tam u bramy? Cóż to za niecnota MENELAOS. Staruszko! Juści słowa twoje nie rozkosze! STARUSZKA. A pójdziesz ty mi precz stąd?! Tędy droga, tędy! MENELAOS. Nie gwałtuj! Nie groź pięścią. Nie bądź mi tak wściekła! STARUSZKA. Sam sobie jesteś winien! Nie słuchasz, com rzekła. MENELAOS. Zamelduj-że mnie państwu, wszystko dobrze będzie. STARUSZKA. O, ładnieby mnie twoje sprawiło orędzie! MENELAOS. Rozbitek, cudzoziemiec, któż mnie ruszyć może?! STARUSZKA. Pomocy szukaj w innym, lecz nie w naszym dworze! MENELAOS. Nie! Tutaj chcę się dostać! Spełnij me żądanie. STARUSZKA. Natrętnik! Zaraz ci się, co trzeba, dostanie. MENELAOS. Ach! ach! Gdzie to się moje zastępy podziały!? STARUSZKA. W swym własnym może domu żyłeś pełen chwały. MENELAOS. O Boże! Co ja znoszę! Jakżeż los się zmienia! STARUSZKA. Dlaczego w łzach twe oczy?! Po czem te westchnienia? MENELAOS. Po doli mej szczęśliwej, a dzisiaj minionej! STARUSZKA. Idź łzami się zalewać w swe ojczyste strony. MENELAOS. A cóż to za kraina? Dom jakiego pana? STARUSZKA. Proteja; zaś Egiptem ziemia ta nazwana. MENELAOS. Egiptem?!... O ja biedny! Gdzie ja się dostałem! STARUSZKA. Nilowi cóż zarzucisz w jego pięknie całem? MENELAOS. Zaiste, nic! Nad własną ubolewam dolą! STARUSZKA. Losy nie tylko ciebie, lecz i innych bolą. MENELAOS. Czy w zamku król, o którym warga twa wspomina? STARUSZKA. W tym grobie on; synowa to dzisiaj dziedzina. MENELAOS. A syn ten gdzie jest teraz? Za domem czy w domu? STARUSZKA. Za domem. Nie przepuści on z Greków nikomu. MENELAOS. A jakaż jest w tem wszystkiem moja wina żywa?! STARUSZKA. Helena, córka Zeusa, w dworcu tym przebywa. MENELAOS. Co mówisz?! Co powiadasz?! Powtórz to! Otwarcie! STARUSZKA. Tyndara dziecko, mówię. Była ongi w Sparcie. MENELAOS. Skąd przyszła? Obznajmij mnie ze sprawy wszystkiemi. STARUSZKA. Z Lakedajmonu przyszła i jest dziś w tej ziemi. MENELAOS. A kiedy?... (Do siebie) Czyżby z groty wziął kto żonę moją? STARUSZKA. Nim jeszcze Achajowie stanęli pod Troją. MENELAOS (sam). Co rzec? Co tu powiedzieć? Słowa, które słyszę, U królów! Lecz cóż robić, gdy taka potrzeba?! CHÓR. Słowa ja wróżki-dziewicy HELENA. I oto znowu wracam pod pomnik grobowy, Że wróci, tą wędrówką wyćwiczon tułaczą, MENELAOS. Dlaczegóż to obrazie szalonej kobiety, HELENA (do Chóru). Ktoś skrzywdzić mnie tu pragnie, zastępuje drogę MENELAOS. Nie jestem ja rabusiem ni sługą zbrodniarza. HELENA. A strój nosisz ohydny, który mnie przeraża. MENELAOS. Rzuć trwogę i pohamuj szybkie kroki swoje. HELENA. Dopadłszy tego grobu, już bezpieczna stoję. MENELAOS. Kim jesteś?... Przed mem okiem co za obraz stawa!?... HELENA. A ty co zacz? Te same mam się pytać prawa. MENELAOS. Snać większe podobieństwo nigdy się nie złoży. HELENA. O Boże! Gdyż odnaleźć druha dar to boży! MENELAOS. Z Hellady, czy też z tego kraju jesteś rodem. HELENA. Z Hellady. I ty swoim pochwal się wywodem. MENELAOS. Podobnaś do Heleny nad wyraz! O, wiera! HELENA. A ty do Menelaja, aż mi dech zapiera! MENELAOS. O, najnieszczęśliwszego masz tutaj człowieka! HELENA. Pójdź w żony swej objęcia! Zbyt długo już czeka! MENELAOS. Co? Żony? Jakiej żony?... Od mej sukni wara! HELENA. Tak, żony, którą wziąłeś z rąk ojca, Tyndara. MENELAOS. Przyjazne szlij nam widma, Hekate świecąca! HELENA. Nie z widm ci ja przydrożnej bogini tysiąca. MENELAOS. Dwu niewiast ja małżonkiem przecież być nie mogę. HELENA. A którąś-że to drugą wziął na życia drogę? MENELAOS. Tę, w grocie tam ukrytą, z Frygii przywiezioną. HELENA. Ja tylko, żadna inna, jestem twoją żoną. MENELAOS. Czy zmysły mnie odbiegły? Bielmo jakieś mroczy? HELENA. Małżonki nie poznajesz, patrząc w moje oczy? MENELAOS. Pewności nie mam żadnej, choć ta sama postać. HELENA. Przyglądnij się, gdzież lepszych ci dowodów dostać? MENELAOS. Podobnaś! tak, zaprzeczać ja się nie ośmielę. HELENA. Nad oczy twe gdzież lepsi są poręczyciele? MENELAOS. W tem sęk, że druga żona jest tam, w grocie mojej. HELENA. Nie ja, lecz tylko obraz mój przebywał w Troi. MENELAOS. Postaci, obdarzone wzrokiem, któż je tworzy? HELENA. Z eteru są; niewiasta-ć wyszła z ręki bożej. MENELAOS. Kto z bogów dał jej kształty? Prawisz istne dziwy. HELENA. Hera, by ze mną Paris nie bywał szczęśliwy. MENELAOS. Że byłaś tu i w Troi, jakżeż to się stało? HELENA. W przeróżnych miejscach imię może być, nie ciało. MENELAOS. Precz! Dość przyniosłem nieszczęść, dość okrutnej kary. HELENA. Porzucasz mnie, by puste uprowadzać mary? MENELAOS. Szczęśliwa bądź, gdyż tamtej podobna-ś Helenie. HELENA. Znalazłam cię, lecz mężem już cię ach! nie mienię! MENELAOS. Ja więcej tamtym[6] trudom wierzę, niźli tobie. HELENA. Odemnie któraż z niewiast w większej jest żałobie? GONIEC. O, długom ja się błąkał po cudzej krainie, MENELAOS. Czy może dzicz napadła na wasze pustkowie? GONIEC. Cud stał się niepomierny, na świecie jedyny. MENELAOS. Mów! Wyjaw mi pospiechu twojego przyczyny. GONIEC. Powiadam, żeś napróżno znosił tyle trudów. MENELAOS. Żal dawny!... Ale dzisiaj cóż za cud to cudów? GONIEC. Małżonka twoja uszła w powietrzne przestwory Przetrwawszy czas, o ile było mi go trzeba, (Spostrzegłszy Helenę).
O, witaj, córko Ledy! Więc tu widzę ciebie. MENELAOS. Więc tak się mają sprawy. Ze słowami posła HELENA. Najdroższy mój małżonku! Boleść zwyciężona! MENELAOS. I ja, żeś w mych uściskach... Tak bujny jest wątek HELENA. Włosy się moje podnoszą Która w mem sercu gości. MENELAOS. Kto ach! kto słodycz wypowie HELENA. W dobro się zło przemieniło MENELAOS. Tak, posieść szczęście ci trzeba! Do nieba Gdzie dwoje wspólne ma łoże, HELENA (do Chóru). O drogie, me drogie! Ma dusza MENELAOS. Ty mnie masz, ja ciebie! Tysiące HELENA. Co powiem?! Któż, wiecie, na świecie MENELAOS. Ty w moim! A ze mną mój lud W nieszczęsne jej mury... Na Boga! HELENA. Ach! ach! Jakże gorzka ta droga, MENELAOS. O mów! Niechże usłyszę! Wszystko-ć z ręki nieba. HELENA. Wstręt czuję dziś do tego, co mówić mi trzeba. MENELAOS. A jednak mów! Człek chętnie przeszły ból wspomina. HELENA. Rozfalowana MENELAOS. Jakież to bóstwo, czy też losów bieg HELENA. Hermes, małżonku, syn boży, syn boży MENELAOS. Lecz któż cię tu kazał nieść? HELENA. Płakałam i dziś mi z pod powiek MENELAOS. Co? Hera? A skąd, powiedz, ta złość jej niemiła? HELENA. O raty! Nieszczęścia wy moje! MENELAOS. I po tym cię wyroku tak skrzywdziła Hera? HELENA. Wiera! MENELAOS. Jakżeż to idzie? HELENA. Ta mnie przyrzekła bowiem Parysowi. MENELAOS. Któż twe nieszczęście wysłowi! HELENA. Nieszczęsną przenieszczęśliwie MENELAOS. Miast ciebie HELENA. O, grzebie MENELAOS. Cóż to ma znaczyć? HELENA. Nie żyje! MENELAOS. A gdzie jest nasza córka? Żyje Hermione? HELENA. Bez męża, o mężu, bez dziatek, MENELAOS. W nieszczęściu-ś pogrążył mnie grubem, HELENA. A mnie, przeklętą sprawczynię tej doli, PRZODOWNICA CHÓRU. Jeżeli was w przyszłości losy nie zawiodą GONIEC. I ja tę waszą radość chcę podzielić szczerze, MENELAOS. Mój stary! radzi słyszym i rozmowę twoją. GONIEC (wskazując na Helenę). Nie ona-ć to sprawczynią naszych klęsk pod Troją? MENELAOS. Bynajmniej! Bóg mamiące zesłał nam widziadło: GONIEC. Co? Nasze to nieszczęście z obłoku się wzięło? MENELAOS. Tak jest, to było Hery i trzech bogiń dzieło. GONIEC. Ta żywą jest istotą? Co? I twoją żoną? MENELAOS. I owszem, prawdę-ć tobie daję potwierdzoną. GONIEC. O córko! Jak przedziwną jest istota Boga Niezmiennej szczęśliwości nie zna nikt na świecie. MENELAOS. Ponieważ, mój staruszku, zniosłeś bardzo wiele Jednakiej uczestnicy, jeśli Bóg pozwoli, GONIEC. Tak stanie się, mój władco! Lecz jakże marnemi PRZODOWNICA CHÓRU. I ja tak samo myślę. I ja się nie mylę, HELENA. I owszem!... Tak, jak dotąd, dobrze ma się sprawa, MENELAOS. Za jednym mnie zachodem pytasz o zbyt, wiele. HELENA. O, lepsza twa odpowiedź, niż pytanie moje, MENELAOS. Pod Troją przebyliśmy lat dziesięć, a potem HELENA. O rety! Tyle czasu! Ocalon, tej chwili MENELAOS. Niewiasto! Słowa twoje podobne do gromu! HELENA. Masz zginąć z ręki męża, pana tego domu. MENELAOS. A cóż ja uczyniłem, że mnie zabić może? HELENA. Przychodzisz mu nie wporę: chce posiąść me łoże. MENELAOS. Co mówisz? Któż o rękę mej żony się stara? HELENA. I gwałt chciałby mi zadać — lecz odemnie wara! MENELAOS. Czy który z wielkomożów, czy pan tej dzierżawy? HELENA. Proteja syn, król ziem tych, tak na mnie łaskawy. MENELAOS. Zagadki starej sługi rozwiązanie mamy. HELENA. U której barbarzyńców przystanąłeś bramy? MENELAOS. U tej!... A, jak żebraka, precz mnie odegnano! HELENA. Prosiłeś o jałmużnę?... O krwawiąca rano! MENELAOS. Tak było, jenom tego wyrazu nie użył. HELENA. Już wiesz, jakby zalotnik rad mi się przysłużył. MENELAOS. Tak, wiem, a tylko nie wiem, czyś mu się poddała. HELENA. O nie! Nienaruszona moja wierność cała. MENELAOS. A któż mi to poręczy? Radbym wierzyć tobie. HELENA. Nie widzisz nieszczęsnego łożyska przy grobie? MENELAOS. Trzcinową widzę podściel, ale cóż ci po niej? HELENA. Przed jego zabiegami szukam tutaj schroni. MENELAOS. Czy taki tu obyczaj, czy też brak ołtarzy? HELENA. Tu nic mi, jak w świątyni, złego się nie zdarzy. MENELAOS. Więc wywieść cię nie mogę przez tego człowieka? HELENA. Śmierć raczej, niśli ręka moja ciebie czeka. MENELAOS. Najnieszczęśliwszy z ludzi byłbym ci ja wtedy! HELENA. Uciekaj z tego kraju! Uniknij tej biedy! MENELAOS. Mam rzucić tę, dla której zburzyłem gród Troi?! HELENA. O lepsze to, niż ginąć dziś dla ręki mojej. MENELAOS. Niegodna to Ilionu porada, niemęska. HELENA. Ty króla nie ubijesz, choćbyś chciał — w tem klęska. MENELAOS. Nie sięgnie go żelazo? Niema takich mieczy? HELENA. Spróbuj! Mędrzec się chwyta li możebnych rzeczy. MENELAOS. A cóż to? Mam się milczkiem dać spętać?! Na nieba! HELENA. W kłopocie widzę jesteś!... Tu podstępu trzeba. MENELAOS. Po czynie umrzeć słodziej, niśli po bezczynie. HELENA. A jednak jest nadzieja, jest środek jedynie — — — MENELAOS. W przekupstwie, czy odwadze, czy wymownem słowie? HELENA. Jeśli się król o twojem przybyciu nie dowie. MENELAOS. Któż da mu znać? Nikt nie wie, kto jest u tych progów. HELENA. Ma w domu pomocnicę, podobną do bogów. MENELAOS. Głos jakiś idzie z kątów, co proroctwa niesie? HELENA. Nie, siostrę ma przy sobie, Theonoe zwie się. MENELAOS. Nazwisko jak wyrocznia. Cóż ta nam wypłata? HELENA. Wszechwidną jest, o tobie powiadomi brata. MENELAOS. Więc umrę! Niema rady, ukryć się nie można? HELENA. A może ją nakłoni nasza prośba zbożna? MENELAOS. Do czego? Masz nadzieję? W czem jest nasza siła? HELENA. By bratu obecności twej nie objawiła. MENELAOS. Czy wówczas da się uciec? Czy nas nie wyśledzą? HELENA. Tak, da się! nigdy bez niej, tylko za jej wiedzą. MENELAOS. To twoja rzecz; niewiasta z niewiastą się łączy. HELENA. Kolana jej uścisnę chyba jak najrączej. MENELAOS. A jeśli naszej prośby ona nie wysłucha? HELENA. To ja muszę iść zamąż, ty wyzioniesz ducha. MENELAOS. Więc zdradzisz, w musie mając wykręty gotowe. HELENA. Przysięgę uroczystą składam na twą głowę — — MENELAOS. Że zginiesz, a odrzucisz wszelkie związki zdradne? HELENA. Tak, od jednego miecza! Przy twym boku padnę. MENELAOS. Więc podaj mi prawicę, pragnę mieć porękę. HELENA. Tu, masz ją! Gdy ty umrzesz, i ja skończę mękę. MENELAOS. I ja, pozbawion ciebie, nie myślę żyć dalej. HELENA. Jak umrzeć, byśmy przytem i chwałę zyskali? MENELAOS. Wprzód z tobą, potem z sobą na tej tu mogile PRZODOWNICA CHÓRU. O sprawcie to bogowie, aby w dom Tantala HELENA. O biedna ja niewiasta! Nieszczęsne me losy! Z pałacu, w towarzystwie służebnic z pochodniami w ręku, wychodzi
THEONOE (do jednej i drugiej służebnicy). Ty nieś przed mymi kroki płonącą pochodnię, I twego sobowtóra... (Do Menelaosa) O, żal mi, żal ciebie! HELENA. Dziewico, do twych kolan przypadam i szczerze Lecz wybaw nas z niedoli. Swej się szlachetności Nie gardził. W całej Grecy i taką się li ceną PRZODOWNICA CHÓRU. Twe słowa budzą litość, a i twoja postać MENELAOS. Bym klękał u twych kolan, juści nie wypada, Lecz tego ja zaszczytu, jeśli to zaszczytem Chciał spędzić nas z grobowca, ja jednym zawodem PRZODOWNICA CHÓRU. Ty, dziewico, zadaj kres tej sprawie: THEONOE. Z natury mam ja w sobie dość woli i siły, Z czemś ty się u mogiły odezwał, w te pędy PRZODOWNICA CHÓRU. Nie będzie ten szczęśliwy, kto cnotę bezcześci — HELENA. Co wieszczki tej dotyczy, mój Menelaosie, MENELAOS. Posłuchaj mnie: od kiedy bawisz na tym dworze HELENA. Co mówisz? Snać pod dobrą wyrzekłeś to wróżbą MENELAOS. Czy mogłabyś którego ze stajennych ludzi HELENA. Udałoby się może. Lecz którymi szlaki, MENELAOS. Niepodobieństwo, prawda! A gdybym się w bramy HELENA. O nie przemilczałaby twego przedsięwzięcia MENELAOS. Nie mamy nawet łodzi, by zbiedz z ręki kata — HELENA. A może coś mądrego niewiasta wydębi? MENELAOS. Zła wróżba! Lecz jeśli to ma nas z tych obrotów HELENA. Po białogłowsku będę żałować cię srodze MENELAOS. A jakżeż to ma zbawczo zmienić nasze losy? HELENA. Poproszę, jako mąż mój utonął, nie żyje, MENELAOS. Przypuśćmy, że pozwoli, jakąż wtedy siłą HELENA. Poproszę go o statek, że niby się godzi MENELAOS. I owszem. Tylko jedno: Może czynić wstręty HELENA. W Helladzie, tak mu powiem, inne są w tym względzie MENELAOS. Tem sprawę tę naprawisz. Potem, mając ciebie HELENA. Ty przedewszystkiem musisz być przy tem i oni, MENELAOS. A skoro na kotwicy będzie łódź, tej chwili HELENA. Ty wszystkiem masz kierować. Oby tylko w żagle MENELAOS. Nareszcie mnie ocalą niebiosa łaskawe. HELENA. Od ciebie! Tyś sam jeden dotarł do ostoi, MENELAOS. Zaiste, przyodziany łachmanów ostatkiem, HELENA. Na dobre-ć wyszła strata wspaniałej odzieży, MENELAOS. Czy razem z tobą wejść mam w tego domu progi, HELENA. Pozostań, bo jeżeli chciałby zadać tobie Włos obciąć, szaty białe na czarne zamienię CHÓR. O ty, co swoje leże Przemelodyjne wydobywasz tony *
Niejeden-ci z Achajów, Płomieniem pochodni swojej
Co Bogiem, co nie Bogiem, co jest między jednem Albowiem w całej Helladzie niestety! *
O głupi, co się chwały chcą dobijać w wojnie, W otoczeniu świty wraca z polowania THEOKLIMENOS (zbliżając się do grobu ojca). Witaj, pomniku ojca! Złożyłem cię w grobie Helena z postrzyżonymi włosami i w szatach żałobnych, wychodzi z pałacu.
Powiedz, czemu na żałobne szaty Zmieniłaś suknię białą? Gdzież twój włos bogaty? HELENA. O władco — tym tytułem już cię dzisiaj darzę —! THEOKLIMENOS. I jakaż to cię znowu katuje zagłada? HELENA. Menelej — jak to wyrzec?! — nie żyje! O biada! THEOKLIMENOS. [Niemiła wieść, jakkolwiek sprzyja doli mojej.] HELENA. Tak, od niej i od tego, co był śmierci świadkiem. THEOKLIMENOS. Więc z wieścią — a czy pewną? — wszedł tu ktoś ukradkiem? HELENA. Tak, przyszedł! Oby miał się według moich chęci! THEOKLIMENOS. Dokładniej chcę usłyszeć! Gdzie on? Gdzie się kręci? HELENA. Ot, siedzi, przycupnąwszy, na stopniach mogiły. THEOKLIMENOS. O, jak go szpeci łachman, Apollinie miły! HELENA. O biada! Tak zapewne i mąż mój odziany! THEOKLIMENOS. Skąd rodem on? Skąd przybył na te nasze łany? HELENA. Grek, jeden z Achajczyków, druh mojego męża. THEOKLIMENOS. A jaką, mówi, śmiercią zmarł on? Od oręża? HELENA. Najopłakańszą, w morskim utonął odmęcie. THEOKLIMENOS. Po jakich obcych wodach płynął w swym okręcie? HELENA. O Libji on się brzegi rozbił bezportowe. THEOKLIMENOS. A ten jakżeż sam jeden ocalił swą głowę? HELENA. Szczęśliwszy od dostojnych bywa człowiek płony. THEOKLIMENOS. Gdzie statku szczęt zostawił, przybywszy w te strony? HELENA. Gdzie sam był winien zginąć zamiast Meneleja. THEOKLIMENOS. Na jakiejż go tu łodzi przygnała zawieja? HELENA. Zabrali go przypadkiem płynący żeglarze. THEOKLIMENOS. Zabrane zamiast ciebie gdzie to licho wraże? HELENA. Obłoczny twór masz w myśli? Uniósł się w powietrze. THEOKLIMENOS. Któż myślał, że cię, Trojo, jakieś nic tak zetrze! HELENA. Ach! Wobec Priamidów i jam zawiniła! THEOKLIMENOS. Czy męża-ć on pogrzebał? Kryje go mogiła? HELENA. Bynajmniej, nie pogrzebał! Nieszczęsne me losy! THEOKLIMENOS. Dlatego więc obcięłaś jasne swoje włosy? HELENA (wskazując na grobowiec, dwuznacznie). Kimkolwiek jest, co jest tu, zawsze drogi będzie. THEOKLIMENOS. Czy jest po czem żałować? Jest słuszność w tym względzie? HELENA. A łatwoby ci było zapomnąć swej siostry? THEOKLIMENOS. Nie!... Trwać chcesz przy tym grobie w swej żałobie ostrej? HELENA. Przecz szydzisz? Niech umarły w spokoju spoczywa! THEOKLIMENOS. Unikasz mnie, dla męża wierność twoja żywa! HELENA. Od dziś już nie! W małżeńskie prowadź mnie pielesze. THEOKLIMENOS. Za późno mi to przyszło. Lecz i tak się cieszę. HELENA. Wiesz co? O tem, co było, zapomnąć już trzeba. THEOKLIMENOS. Za jaką cenę? Chlebem płacę za kęs chleba! HELENA. Zawrzyjmy z sobą pokój. Wybacz mojej winie! THEOKLIMENOS. Wybaczam. Wszelka przykrość niech jak wiatr przeminie. HELENA. Więc błagam cię u kolan, przyjacielu drogi! THEOKLIMENOS. Mów, o co mnie tak prosisz, obejmując nogi? HELENA. Małżonka umarłego chcę złożyć do grobu. THEOKLIMENOS. Co? jego cień? Odnaleźć go niema sposobu. HELENA. U Greków taki zwyczaj, że gdy o topielce — THEOKLIMENOS. Rzecz idzie?... Pelopidzi są w tem mądrzy wielce — HELENA. Całunów pustych zwoje rzuca się do wody. THEOKLIMENOS. Tak grzeb go, jako pragniesz; wznieś mu grób w tym kraju. HELENA. W ten sposób grześć rozbitków nie mamy zwyczaju. THEOKLIMENOS. A w jaki? Nie znam greckich przepisów w tej mierze. HELENA. Co trzeba naszym zmarłym, morze od nas bierze. THEOKLIMENOS. Więc jakie dla zmarłego zgotować zapasy? HELENA (wskazując na Meneleja). On wie, ja nie! Szczęśliwą byłam w inne czasy. THEOKLIMENOS. Z radosną, mój przybyszu, jawisz się nowiną. MENELAOS. Nie dla mnie i nie dla tych, którzy w głębiach giną. THEOKLIMENOS. Jak grzebie się zmarłego, co w morzu przepada? MENELAOS. Do środków odpowiednio, jakie kto posiada. THEOKLIMENOS. Bierz, ile tylko zechcesz. Wszystko zrobię dla niej. MENELAOS. Wprzód krew podziemnym bóstwom trzeba wylać w dani. THEOKLIMENOS. Z jakiego, mów, zwierzęcia? Usłucha twej rady. MENELAOS. Z jakiego dasz! Przyjęte będzie to bez zwady. THEOKLIMENOS. My obcy zarzynamy konia lub też byka. MENELAOS. Czemś przecież nienagannem masz uczcić umrzyka. THEOKLIMENOS. Me trzody obfitują w bezskaźne ofiary. MENELAOS. Przynoszą także puste, lecz nakryte mary. THEOKLIMENOS. I owszem. Czegóż jeszcze chcą przepisy twoje? MENELAOS. Był dzielnym wojownikiem, trzeba dać i zbroję. THEOKLIMENOS. Dostojny ja podarek złożę Pelopidzie. MENELAOS. I piękny dasz mu owoc, który z ziemi idzie. THEOKLIMENOS. Co dalej? Jak na morzu człek się z tem obchodzi? MENELAOS. Wioślarzy potrzebuje ten pogrzeb i łodzi. THEOKLIMENOS. A przedział między statkiem a brzegiem jak długi? MENELAOS. Że z biedą można z lądu falne dostrzedz smugi. THEOKLIMENOS. Skąd we czci jest u Greków ten obyczaj? — powiedz. MENELAOS. By zwłok znów nie wyrzucił ten morski manowiec. THEOKLIMENOS. Dostarczę wam fenickiej, chyżonośnej nawy. MENELAOS. To godne Meneleja, żeś nań tak łaskawy. THEOKLIMENOS (wskazując na Helenę). A bez niej czyż ten obrzęd nie jest równie łatwy? MENELAOS. To matki obowiązek, żony albo dziatwy. THEOKLIMENOS. Więc bez niej przy pochowku obyć się nie można? MENELAOS. Praw zmarłym nie wydziera żadna dusza zbożna. THEOKLIMENOS. Niech będzie! Dobrze dla mnie pobożną mieć żonę. (Do Heleny) MENELAOS. Twą rzeczą, pani młoda, kochać tego męża, HELENA. Tak stań się! Mąż mój nigdy gniewem nie zapłonie Wszyscy wchodzą do pałacu. Pozostaje
CHÓR. Wypadłszy z gór swych, w dal Co cudzą gdzieś uszła stroną, — *
Gdy śród tych błędnych dróg, Na krzewy zlodowaciałe!
Gdy tak na wszystko nieczuła, I wy, lube Muzy, by śpiewem *
Nie bacząc, czem prawa jest siła, Bachijskie w cześć Bromiosa HELENA (do Chóru). Me drogie! Wszystko dobrze poszło nam w tym domu. Pomagać nam i język trzymać za zębami. THEOKLIMENOS (do służby). W porządku idźcie, słudzy, z grobowymi dary. HELENA. O drogi mój małżonku! Obowiązek zleca Ażebyś dał zlecenie co do onej łodzi, THEOKLIMENOS (do jednego z sług). Idź, ponieś orędzie, HELENA. Dowódcą, kto mężowi sprawia grób ten w darze. THEOKLIMENOS. Rzecz prosta. Słuchać muszą wszyscy go żeglarze. HELENA. Raz jeszcze wydaj rozkaz, by im był w pamięci. THEOKLIMENOS. Po dwakroć i po trzykroć — według twojej chęci. HELENA. O żyj i niech mi żyją i pomysły moje! THEOKLIMENOS. A niech ci lic nie niszczą łez zbytecznych zdroje! HELENA. Ten dzień wdzięczności mojej dowody ci poda. THEOKLIMENOS. Co znaczą ludzie zmarli? Trudów dla nich szkoda! HELENA. I tam mnie coś pociąga i tu, na tę grzędę. THEOKLIMENOS. Od Meneleja gorszym mężem ci nie będę. HELENA. Człowiekiem-ś bez zarzutu. Brak mi tylko szczęścia. THEOKLIMENOS. Od ciebie to zależy, od twego zamęścia. HELENA. Nie dziś uczę się miłość odpłacać miłością. THEOKLIMENOS. Mam udział wziąć w wyprawie? — towarzyszyć gościom? HELENA. Byś sługom, królu, służył, to mi się nie widzi. THEOKLIMENOS. Dam pokój. Cóż mi zwyczaj, który Pelopidzi MENELAOS. O Zeusie! Zwią cię ojcem i rozumnym bogiem! Nie padniem, nie dotarłszy do celu... Cierpienie CHÓR. Dalej, fenicka ty z Sydonu łodzi, * Gdzie nasza rzeka swe odmęty toczy.
Abyśmy mogły z tej ziemi A ten ku ciepłym je krajom. *
I wy, pędzący przez błonie Jakkolwiek w warowni Apolla[16] GONIEC (do Theoklimenosa, który właśnie wychodzi z pałacu). W sam raz cię tu zastaję w twym domu, o królu! THEOKLIMENOS. Cóż stało się?... GONIEC. O inną postaraj się żonę, THEOKLIMENOS. Na nogach? Czy się może na skrzydłach uniosła? GONIEC. Menelej, co tu przybył, by udawać posła THEOKLIMENOS. Straszliwe mówisz rzeczy!... Dowiedzieć się godzi, GONIEC. Na tej, którą ty dałeś przybyszowi. W drogę, THEOKLIMENOS. A jakżeż to? Chcę wiedzieć! Przecież się nie zdarzy, GONIEC. Gdy pałac twój królewski rzuciwszy, ta boża Z łatwością, co potrzeba, myśmy na pokładzie O zmarłym ani słówkiem już nie napomyka, Do steru przystąpiwszy, krzyknie: »Teraz zwrotem PRZODOWNICA CHÓRU. Nie sądziłabym nigdy, by tak nas i ciebie THEOKLIMENOS. O, jak mnie usidliły podstępy kobiece! PRZODOWNICA CHÓRU (zastępując mu drogę). Dokąd, władco, krok twój zmierza? Kogo ubić chce twój miecz? THEOKLIMENOS. Gdzie mnie woła Sprawiedliwość! A ty z drogi mojej precz! PRZODOWNICA CHÓRU. Płaszcza twego nie popuszczę! Zło cię pędzi! Powiedz sam! THEOKLIMENOS. Rządzić panem chcesz, ty sługo!? PRZODOWNICA CHÓRU. Bo życzliwość w sercu mam! THEOKLIMENOS. O nie dla mnie, gdy nie puścisz! PRZODOWNICA CHÓRU. Choćby mi tu przyszło ledz! THEOKLIMENOS. Ubić siostrę chcę najgorszą! PRZODOWNICA CHÓRU. Najcnotliwszą, o tem wiedz! THEOKLIMENOS. Wszak zdradziła! PRZODOWNICA CHÓRU. Piękna zdrada, gdy zniewala nas do cnót! THEOKLIMENOS. Narzeczoną dała — PRZODOWNICA CHÓRU. Temu, co miał większe prawa wprzód. THEOKLIMENOS. Kto mieć może większe prawo? PRZODOWNICA CHÓRU. Ten, co wziął ją z ojca rąk. THEOKLIMENOS. Los mi dał ją! PRZODOWNICA CHÓRU. Los odebrał! Oto jaki rzeczy krąg! THEOKLIMENOS. Nie ty sądzić masz me kroki! PRZODOWNICA CHÓRU. Jeśli lepszy jest mój sąd? THEOKLIMENOS. Ja tu rządzę — PRZODOWNICA CHÓRU. Lecz nie na to, byś bezprawny spełniał błąd! THEOKLIMENOS. Czy chcesz umrzeć? PRZODOWNICA CHÓRU. Owszem, umrę! Ale ty wbrew woli mej JEDEN Z DYOSKURÓW. Pohamuj gniew niesłuszny, co podrywa ciebie, W tej sprawie Ojcowskiego li przykazu siła THEOKLIMENOS. O Ledy wy synowie i Zeusa! Swej ostrej CHÓR. W przemnogiej postaci CYKLOP Cyklop.
Osoby dramatu.
Rzecz dzieje się na Etnie w jaskini Cyklopa Polyfema.
SYLEN. Przez ciebie, Bromju, znoszę przetysiączne znoje — Polyfem zwie się pan nasz! O godzino-sromu! CHÓR. O zacnych ojców płodzie ty, Wróć, bo kamieniem palnę w łeb, Zdala od twoich słodkich dróg SYLEN. No, bądźcie mi już cicho! Niech parobcy zgonią CHÓR. I owszem, ale czemu tak spieszyć należy? SYLEN. Greckiego łódź okrętu widzę u wybrzeży ODYSEUSZ. Jest woda gdzie źródlana? Mówcie, przyjaciele! SYLEN. Dziękuję, ale z jakim los cię krajem wiąże? ODYSEUSZ. Z Itaki Odyseusz, kefaloński książę. SYLEN. A! chytry syn Syzyfa, gaduła i złodziej. ODYSEUSZ. I owszem, lecz obrażać wcale się nie godzi. SYLEN. A skądże na Sykelji ujrzeliśmy ciebie? ODYSEUSZ. Z Ilionu, po trojańskiej przybywam potrzebie. SYLEN. No, jakże? do ojczyzny nie znalazłeś drogi? ODYSEUSZ. Przemocą mnie tu wicher zapędził złowrogi. SYLEN. Ha! widzisz, i mnie również los podobny boli. ODYSEUSZ. Więc takżeś tu się dostał na przekór swej woli? SYLEN. Tak, wówczas, gdy mi Bromja porwali zbójowie. ODYSEUSZ. A powiedz, kto tu mieszka? jak się kraj ten zowie? SYLEN. To Etna, szczyt najwyższej sykelijskiej góry. ODYSEUSZ. I owszem, lecz gdzież miasta okoły i mury? SYLEN. Tu niema ich — te głazy to pustka przeklęta. ODYSEUSZ. Lecz któż tu przemieszkuje? Czy tylko zwierzęta? SYLEN. Cyklopi, jaskiniarze, nieznający domu. ODYSEUSZ. Kto pan tu? lub czy ród ten nie służy nikomu? SYLEN. Nomadzi; nikt nikogo słuchać tu nie może. ODYSEUSZ. A czem ich pożywienie? Czy sieją też zboże? SYLEN. Ich strawą serki kozie, mleko, baranina. ODYSEUSZ. A trunek Bromjosa — co? nie znają wina?! SYLEN. Przenigdy! zbyt bezpłodną zamieszkują ziemię. ODYSEUSZ. A bywa też gościnne to Cyklopów plemię? SYLEN. Tak, — mówią — najsmaczniejsze z gości są mięsiwa. ODYSEUSZ. Co gadasz? Ludożercza to czerń obrzydliwa? SYLEN. Ktokolwiek tutaj przybył, co tchu go pożarto. ODYSEUSZ. A Cyklop gdzie? czy w domu? Dowiedzieć się warto. SYLEN. Na Etnie, tam! ze sforą psów wyprawia łowy. ODYSEUSZ. A jakżeby stąd czmychnąć? Masz środek gotowy? SYLEN. Niestety, Odyseju! ot, pomógłbym chętnie. ODYSEUSZ. Odstąpcie nam żywności, wyszła nam doszczętnie. SYLEN. Nie mamy nie, prócz mięsa, jak rzekłem w tej chwili. ODYSEUSZ. Ha! trudno — niechże się tam człek czembądź posili. SYLEN. Jest także ser figowy, jest i mleko krowie. ODYSEUSZ. Więc pokaż! Brać na oślep nie idzie na zdrowie. SYLEN. A ile ja też złota — powiedz mi — zarobię? ODYSEUSZ. Nie złoto, Dionyza trunek mam przy sobie. SYLEN. O chwilo przenajsłodsza! chwilo utęskniona! ODYSEUSZ. A mam go od synalka bożego, Marona. SYLEN. Od tego, com go chował jak swe własne dziecię? ODYSEUSZ. Od syna Bachowego, mówię prawdę przecie. SYLEN. Na statku masz ten trunek, tę rozkosz bez miary? ODYSEUSZ. Nie, tutaj, w tej ot! sakwie, popatrz się, mój stary. SYLEN. Co? tego naraz w gębę wystarczyć nie może! ODYSEUSZ. Dwa razy mamy tyle, niśli jest w tym worze. SYLEN. O jakaż mi się słodka krynica odsłania! ODYSEUSZ. A możebyś skorzystał naprzód bez mieszania? SYLEN. No, juści! inny handel, gdyś się napił krztynę. ODYSEUSZ. Przy sakwie jest i kubek. SYLEN. Me serce jedyne! ODYSEUSZ. Masz! SYLEN. Rety! jaki zapach! ODYSEUSZ. Widzisz zapach? proszę! SYLEN. Nie widzę go, na boga! lecz czuję! wspaniały! ODYSEUSZ. Więc kosztuj, by nie były li w słowach pochwały. SYLEN. Oj dana! już mnie Bachus przywołuje w tany! ODYSEUSZ. Co? dobrze płucze gardło ten trunek cacany? SYLEN. Wybornie! toć mi poszedł aż w palce u nogi. ODYSEUSZ. I złota ci sypniemy, przyjacielu drogi. SYLEN. Nalewaj tylko wino, złoto już poświęcę. ODYSEUSZ. A teraz gdzież te sery i mięso jagnięce? SYLEN. Przyniosę bez zbytecznej o mych panów troski. Gdzie wino, tam i miłość budzić się zaczyna: PRZODOWNIK CHÓRU. Posłuchaj, Odyseju! pogawędźmy sobie. ODYSEUSZ. Gadajcie jak ze swoim, krzywdy wam nie zrobię. PRZODOWNIK CHÓRU. Więc Troję wraz z Heleną już wy tam wzięliście? ODYSEUSZ. Padł cały ród Priama. PRZODOWNIK CHÓRU. Ano, oczywiście, SYLEN. Mój książę Odyseju! Najtłustsze ci wiodę Zabieraj te i w drogę, byś nie popadł w zgubę, ODYSEUSZ. Zginiemy! Starcze, rady! Co ja tu uczynię? SYLEN. Ha! trzeba gdzieś się ukryć! Dalej! W tę jaskinię! ODYSEUSZ. Zła rada! Sam do sieci idzie-li półgłówek. SYLEN. Bynajmniej! W tej jaskini pełno jest kryjówek. ODYSEUSZ. Nie mogę! Cóżby na to powiedziała Troja, CYKLOP. Do pracy! do roboty! Cóż to się tu dzieje? CHÓR. Toć widzisz, że je wznoszę do Zeusa, nad chmury — CYKLOP. A jadło me gotowe? potrawy me stoją? CHÓR. Są, tylko każ się na smak zdobyć swej gardzieli. CYKLOP. Do garnców czyście mleka dostatnio naleli? CHÓR. Gdy zechcesz, to i beczkę wypić nie zawadzi. CYKLOP. Mleko owcze? czy krowie? czy mieszane — w kadzi? CHÓR. Do woli! Tylko proszę, nie połknij mnie społem. CYKLOP. O jam w usposobieniu nie tak zbyt wesołem, SYLEN. Niestety! aż gorączkę mam od tego bólu. CYKLOP. Któż śmiał ci łeb tak wyprać? powiedz mi, dziadulu. SYLEN. O, ci, gdym chciał ich wstrzymać na rabunku drodze. CYKLOP. Nie wiedzą, żem jest bogiem i z bogów pochodzę? SYLEN. Mówiłem im, lecz oni, jak zbóje zwyczajni, CYKLOP. Doprawdy? Chybaj, brachu! wyostrz nóż co żywo SYLEN. Po zwykłej, panie, strawie, taki przysmak świeży ODYSEUSZ. Cyklopie! racz też w swojej wysłuchać miłości, Ten chłystek — wolnym targiem, a teraz, pijany SYLEN. Cóż się tobie marzy? ODYSEUSZ. Tak, jeżeli kłamię. SYLEN. Ha! słuchaj mnie, Cyklopie! ha! na wielkie znamię CHÓR. Niech ciebie licho weźmie! sam widziałem przecie CYKLOP. Kłamiecie! Radamantys mniej u mnie ma wiary ODYSEUSZ. W Itace nasze gniazdo; gród Ilionu duży CYKLOP. To wyście dla Heleny, dla takiego sromu, ODYSEUSZ. Tak, my! A przebyliśmy straszne, krwawe znoje. CYKLOP. Ohydna to wyprawa! Niema w tem zalety ODYSEUSZ. Bóg na nas to nałożył, nie ludzie wyniośli. I ugość nas, rozbitków, i daj sukien w darze, SYLEN. Ja lepszą dam ci radę, Cyklopie! Ty z mięsa CYKLOP. Bogactwo to bóg mędrców, a reszta, ludkowie, Na wznak się położywszy, biorę wiadro mleka ODYSEUSZ. O biada! jam w trojańskiej nie zginął potrzebie, Spójrz na to, co się dzieje! Gdy mi swem obliczem CHÓR. Gardzieli wielkiej rozdziaw spust — ODYSEUSZ. O Zeusie, co ja mówię! wszak widziałem rzeczy, PRZODOWNIK CHÓRU. Odpowiedz, niech i nasze ucho to usłyszy? ODYSEUSZ. Dwóch wybrał straszny zbrodniarz i na ręku zważył — CHÓR. O! jakże to się stało? Mów, biedny! Słuchamy. ODYSEUSZ. W tej chwili, gdyśmy weszli do skalistej jamy, Zaś reszta mych przyjaciół, nakształt trwożnych ptaków, PRZODOWNIK CHÓRU. O jakże byłbym szczęśliw, gdybym mógł w te tropy ODYSEUSZ. Posłuchaj, jaką karę mam na tego zwierza PRZODOWNIK CHÓRU. Rozkoszy mniej Azyatów przyniosą mi lutnie, ODYSEUSZ. Z ogromnej on z napoju Bachusa radości PRZODOWNIK CHÓRU. Rozumiem: chcesz go ubić gdzieś w puszczy głębokiej, ODYSEUSZ. Przenigdy! Na podstępie oprę się w tej chwili. PRZODOWNIK CHÓRU. Na jakim? Mądrość twoją dawno mi wielbili. ODYSEUSZ. Ja sam mu tej przyjemnej odradzę wyprawy Ociosam go z gałęzi i, zaciąwszy, włożę PRZODOWNIK CHÓRU. Hej! hej! ODYSEUSZ. A potem razem z tobą, z twymi przyjacioły PRZODOWNIK CHÓRU. A ja, przyjaźni święte zawarłszy sojusze, ODYSEUSZ. Tak! pal ten jest ogromny, przychodzisz mi w porę. PRZODOWNIK CHÓRU. Stu wozów ciężar wielki podniosę wysoko, ODYSEUSZ. Cicho! cicho! mój zamysł poznaliście ninie — Człowieka, co wymyślił takie przedsięwzięcie. CHÓR. Któż pierwszy z nas tu stanąć ma, CYKLOP. Hej-że! płynę, pełen trunku Towarami het! nabity! CHÓR. Cudny blask mu w oczach świeci. ODYSEUSZ. Cyklopie, słuchaj, znam się na Bacha sposobie CYKLOP. A jakim on jest bogiem? Odpowiedz mi, proszę. ODYSEUSZ. Największe on śród ludzi obudza rozkosze. CYKLOP. Odbija mi się w gardle bóg twój coraz słodziej. ODYSEUSZ. To bóstwo opiekuńcze, nikomu nie szkodzi. CYKLOP. Lecz czemu lubi mieszkać w tym skórzanym worze? ODYSEUSZ. Gdzie tylko zechcesz, wszędzie rad przebywać może. CYKLOP. Lecz w skórze mieszkać bogom wcale nie przystoi! ODYSEUSZ. Cóż skóra, jeśli on jest miłym duszy twojej! CYKLOP. Pić lubię go, do skóry tylko wstręt mnie bierze. ODYSEUSZ. Więc pij go, mój Cyklopie, i raduj się szczerze. CYKLOP. A braciom mym nie warto zanieść tego trunku? ODYSEUSZ. Pij sam, większego będziesz zażywał szacunku. CYKLOP. A moim przyjaciołom mogę zanieść wina? ODYSEUSZ. Pomiędzy pijanymi bój i swar się wszczyna. CYKLOP. O, choćbym się i upił, nikt mnie nie zaczepi. ODYSEUSZ. Jeżeliś jest pijany, w domu zostać lepiej. CYKLOP. Głupi, kto się nie bawi, mając trochę w czubie. ODYSEUSZ. Lecz mądry siedzi w domu, ja tę mądrość lubię. CYKLOP. Jak radzisz, mój Sylenie, mam pozostać w domu? SYLEN. Pozostań! Poco wino dawać ladakomu! CYKLOP. Jak wełna, tak się wokół ruń zielona ściele — SYLEN. A w słońcu pić, Cyklopie, to istne wesele! CYKLOP. Dlaczego stawiasz kubek poza mną, mój drogi? SYLEN. Ażeby kto nie zwędził. CYKLOP. Sam masz chęć kradzieży! ODYSEUSZ. Ja? »Nikt«, lecz jakiż mi się gościniec dostanie? CYKLOP. Z twych druhów z ciebie będzie ostatnia biesiada. SYLEN. Godziwieś uczcił gościa! Łaska to nielada! CYKLOP. A łotrze! Toć mi Bacha wypijasz tajemnie! SYLEN. Całuje mnie, bom piękny! zakochał się we mnie! CYKLOP. Nie ciebie on, lecz ty go całowałeś, drabie. SYLEN. Nie! mówił, że się w moim zakochał powabie. CYKLOP. Nalewaj! dalej! spiesz się! tylko pełną czaszę! SYLEN. Zobaczę, jak smakuje; dobre wino nasze! CYKLOP. Gałganie! dawaj zaraz! SYLEN. Nie prędzej dam tobie, CYKLOP. Złodziejski ty podczaszy! SYLEN. Co za wino! nieba! CYKLOP. Toć patrzaj! wargi czyste, jak i włosy moje. SYLEN. Wprzód wdzięcznie ułóż ramię — patrz, jak ja się poję — CYKLOP. Ha! trutniu! co ty robisz? SYLEN. Anoć piję przecie! CYKLOP. Przybyszu! ty usługuj, on mi jest na zdradzie. ODYSEUSZ. Przynajmniej ja się dobrze znam na winogradzie. CYKLOP. Nalewaj-że! ODYSEUSZ. Nalewam, tylko milczę, panie. CYKLOP. Kto napił się troszeczkę, milczeć nie jest w stanie. ODYSEUSZ. Masz, pij, a nie pozostaw w kubku ni kropelki! CYKLOP. Mądre drzewo winograd! Cześć mu się należy. ODYSEUSZ. Napiwszy się, wiesz, dobrze po dobrej wieczerzy, CYKLOP. Oj dana! SYLEN. Więc Zeusa Ganymedem mam ci być, Cyklopie? CYKLOP. Zabieram go Zeusowi z Dardanosa ręki. SYLEN. Ratunku, dzieci! Hańba czeka moje wdzięki! CYKLOP. Kpisz ze mnie, żem pijany, ty podła gadzino!? SYLEN. O rety! Już ja czuję, źle się skończy wino. ODYSEUSZ. Hej! dzieci Dionyza! Poco czekać więcej! CHÓR. Będziemy wszyscy twardzi jako dyamenty, ODYSEUSZ. Hefajście, książę Etny! pozbądź się sąsiada Przez tego, który wszystkim urąga zuchwale, CHÓR. Już obcęgi wnet pochwycą ODYSEUSZ. A! milczcie mi, bydlęta! niech was! Na zawiasy CHÓR. Tak, milczmy! Tak, i oddech zatrzymajmy w szczęce. ODYSEUSZ. A teraz do jaskini i za pal rękami! PRZODOWNIK CHÓRU. Rozkazuj, kto z nas pierwszy ma się oprzeć ciałem PÓŁCHÓR I. Dalekośmy od wejścia, pomożem niewiele. PÓŁCHÓR II. A nam tu codopiero okulały nogi. PÓŁCHÓR I. Nam stało się to samo — posłuchajcie, chłopy: PÓŁCHÓR II. Co, stojąc zwichnęliście? PÓŁCHÓR I. Pełno też popiołu ODYSEUSZ. A tchórze! Z wami walczyć to byłby ostatek! CHÓR. Dlatego, że mi żal jest grzbietów i łopatek, ODYSEUSZ. Te, łotrze, nuty twoje są-cić dla mnie stare, CHÓR. I owszem — gdy przy taczkach inny za mnie stanie! CYKLOP. Zwęglone moje oko! żar mnie jeszcze pali! CHÓR. Cyklopie, ładnie śpiewasz! Śpiewaj-że tak dalej. CYKLOP. O biedny-m ja! nieszczęsny, połamany cały! PRZODOWNIK CHÓRU. Cyklopku, co tak wrzeszczysz? CYKLOP. A niech tę godzinę! PRZODOWNIK CHÓRU. Okropnie coś wyglądasz! powiedz, czemu? CYKLOP. Ginę! PRZODOWNIK CHÓRU. Pijany wpadłeś w ogień? Któż na cię nastawa? CYKLOP. »Nikt!« mówię: »Nikt!« PRZODOWNIK CHÓRU. Jeżeli nikt, poco ta wrzawa? CYKLOP. Oślepił mnie! PRZODOWNIK CHÓRU. Kto — mówisz? CYKLOP. »Nikt«. PRZODOWNIK CHÓRU. Więc jesteś zdrowy. CYKLOP. Na ciebie takie zdrowie! PRZODOWNIK CHÓRU. Chyba żeś bez głowy: CYKLOP. Cicho! kpin nie znoszę. PRZODOWNIK CHÓRU. Cyklopku, nigdzie! CYKLOP. Byś wiedział dokładnie, PRZODOWNIK CHÓRU. Ba! trunek to jest mocny, nikt go nie przemoże. CYKLOP. Na boga! Czy uciekli, czy są jeszcze w jamie? PRZODOWNIK CHÓRU. Wykradli się po cichu — o! są tam! nie kłamię! CYKLOP. Gdzie? Gdzie? PRZODOWNIK CHÓRU. O tam, za ścianą. CYKLOP. A po której ręce? PRZODOWNIK CHÓRU. Po prawej. CYKLOP. Gdzie? PRZODOWNIK CHÓRU. Przy skale. CYKLOP. A! klątwa tej męce. PRZODOWNIK CHÓRU. Patrz, teraz uciekli. CYKLOP. Którędy? Toć nie tędy, tak jakeście rzekli. PRZODOWNIK CHÓRU. Nie mówię, że tamtędy. CYKLOP. Więc gdzie? PRZODOWNIK CHÓRU. Krążą właśnie CYKLOP. Niech was piorun trzaśnie! PRZODOWNIK CHÓRU. Przenigdy! Oto teraz ktoś na ciebie czeka. CYKLOP. Kto? PRZODOWNIK CHÓRU. »Nikt«. CYKLOP. A gdzie ty jesteś, sprawco klęski mojej? ODYSEUSZ. Tu, dość od ciebie zdala, Odyseusz stoi. CYKLOP. Co mówisz? Zmieniasz imię? ODYSEUSZ. Odysej się zowię, CYKLOP. A! spełnia mi się dzisiaj dawna przepowiednia, ODYSEUSZ. Przeklęty bądź! Mnie dziś się dostało w udziele, CYKLOP. Przenigdy! Ja z tej turni urwę kawał głazu CHÓR. A my z Odyseuszem płyńmy w kraj daleki, IV. TRAGEDYE SZAŁU HERAKLES SZALEJĄCY Herakles szalejący.
Osoby dramatu.
Rzecz dzieje się w Tebach.
W głębi sceny zamknięty i niezamieszkany dom Heraklesa tuż przy świątyni Zeusa-Zbawiciela. W świątyni otwartej widać na około ołtarza siedzącą rodzinę Heraklesa.
Ze świątyni wychodzi AMFITRYON. Któż nie zna Argejczyka, mnie, Amfitryona — Rodzinne znów odzyskać, złagodzić mą dolę, Zeusa-Zbawiciela, w tym tu bożym domu, MEGARA. O starcze, ty, coś zburzył gród Tafiów, na wojnę Pod skrzydła swoje tulę, ciągle niebożątka AMFITRYON. Nie łatwo, córko moja, radzić nam wypadnie, MEGARA. Trzebaż ci jeszcze strapień? Życie-ć tak się śmieje? AMFITRYON. Rad żyję i rad żywię niepłoną nadzieję. MEGARA. I ja. Lecz wierzyć trudno, w co się wierzyć nie da. AMFITRYON. Przez samą choćby zwłokę już się zmniejsza bieda. MEGARA. Pośrednim ja się czasem, pełnym bolu, trwożę. AMFITRYON. Ze wszystkich tych utrapień wywiedzie nas może, CHÓR STARCÓW TEBAŃSKICH. Pod ten świątynny dach I ty, staruchu, *
O nie zwalniajcie nóg,
Patrzcie, te dzieci Jakichto, Grecyo, straciłabyś wojów, PRZODOWNIK CHÓRU. Lecz oto już się zbliża, widzę, ku świątyni LIKOS. Jeżeli mi jest wolno, zapytam się żony Swą sławę ufundował, mordując bydlaki? AMFITRYON. Ile się tyczy Zeusa, niech Zeus broni syna. Radości w kole bogów. Idź-że do Foloi, Zależnym i od trafu. Niechże ci te słowa Dźwięk słów mi tylko został, wszystkie inne siły, PRZODOWNIK CHÓRU. Człekowi szlachetnemu na wątku nie zbywa, LIKOS. Krzycz sobie, spiętrzaj słowa, wysilaj swą pracę PRZODOWNIK CHÓRU. Synowie ziemi, których ongi Ares dziki MEGARA. Pochwała wam, starcowie! Bo któż o tem nie wie, I mądry — ten ma prawo żądać w każdym czasie, PRZODOWNIK CHÓRU. Jeżeliby kto rękę na twoją stateczność AMFITRYON. Bynajmniej nie tchórzostwo ni życia pragnienie Wołałyby od matki i dziada. A wreście MEGARA. I ja cię również błagam, byś do jednej łaski LIKOS. I owszem, zaraz każę otworzyć im bramy... MEGARA. Za matką skieruj kroki, moja dziatwo biedna, AMFITRYON. Napróżno więc, Zeusie, było dla nas danem Lecz zbawiać swe krewieństwo, to dla ciebie dziwy! CHÓR. W uroczyste naprzód tony *
I Centaurów lud rozniesie, A świadkami tej pogoni
Potem stanie W mykeńskiego służbie króla, *
Jak szczęśliwie
Ku meockiej wielorzekiej Spłynął poprzez głąb Euksynu. *
Odbył inne też wyprawy: A na dziatki tego człeka
Co widzę? Śmiertelne już szaty MEGARA (z dziećmi). Gdzie rzezak jest nas biednych? Niech już raz się ruszy Któremi się karmiłam z słów waszego ojca! Ach! jakżeż, jak ta skrzętna, żółtoskrzydła pszczoła, AMFITRYON. Podziemne proś-że duchy, niewiasto!... Do ciebie Nie wiedzieć, gdzie w powietrze! Niechże mi kto powie, MEGARA. He, starcze, co ja widzę? Najdroższego męża? AMFITRYON. Ja nie wiem. I mój wzrok się zdumiony wytęża. MEGARA. To on, co zmarłych, mówią, zamieszkał dzierżawy. AMFITRYON. A może po dniu białym senne chodzą zjawy? MEGARA. Co gadać! Cóżby mogło snuć się w głowie mojej! HERAKLES. Ogniska mego dachu, witam! Witam ciebie, AMFITRYON. Najdroższy! Światło słońca dla twego rodzica! HERAKLES. Ten popłoch! Czy z nieszczęściem spotykam się nowem? MEGARA. Giniemy!... Wybacz, starcze, jeżeli ze słowem HERAKLES. Od czego ty zaczynasz?! O, na Apollina! MEGARA. I braci mi i ojca zła wzięła godzina. HERAKLES. Co mówisz? Co się stało? Legli w boju? Kiedy? MEGARA. Król Likos, pan tej ziemi, on sprawcą ich biedy. HERAKLES. W otwartym zmógł ich boju, czy na buntu drodze? MEGARA. Wszczął bunt i w mieście Kadma ujął rządów wodze. HERAKLES. Dlaczego w twych i starca oczach przestrach świeci? MEGARA. I ojca zamordować chciał i mnie i dzieci. HERAKLES. Co mówisz? Ta go sierot przeraża gromadka? MEGARA. Że kiedyś śmierć Kreonta pomszczą, swego dziadka. HERAKLES. Cóż znaczą te na synach śmiertelne całuny? MEGARA. Wdzialiśmy strój śmiertelny, stosowny do truny. HERAKLES. Ojej! Gwałtowną śmiercią paść mieliście srogo? MEGARA. Mówiono, żeś ty umarł, z przyjaciół nikogo! HERAKLES. A czemuż tem zwątpieniem przejęła się dusza? MEGARA. Mieliśmy takie wieści od Eurysteusza. HERAKLES. Przecz dom opuściliście i ognisko ono? MEGARA. Zmuszeni. Ojca nawet z łóżka wywleczono. HERAKLES. Nie wstydził się tak zelżyć starego człowieka? MEGARA. Bogini, której służy, wstydowi daleka. HERAKLES. Więc wszyscy mnie odbiegli druhowie? To dziwy! MEGARA. Azali ma przyjaciół człowiek nieszczęśliwy? HERAKLES. O walkach z Minyami czy już zapomnieli? MEGARA. Powtarzam: człek w nieszczęściu nie ma przyjacieli. HERAKLES. Rzucicie wy te z głowy żałobne przepaski?! Eurysthejowym ongiś, i z hydrą zarazem, PRZODOWNIK CHÓRU. Tak, ojciec winien stawać w swych dzieci obronie, AMFITRYON. Wypada ci być druhem dla druhów, mój synu, HERAKLES. Gdzież więcej bywa czasu, niźli go potrzeba? AMFITRYON. Jest w mieście dużo takich, którzy łakną chleba, HERAKLES. Że w grodzie mnie widzieli, mało mnie to boli. AMFITRYON. Więc dobrze. Teraz w domu powitaj ognisko, Zapewne król jest nowy, za chwilę się zjawi, HERAKLES. Tak zrobię! Słusznie mówisz. Popędzę tej pory AMFITRYON. W Hadesie więc, mój synu, przebywałeś w końcu? HERAKLES. I zwierza trzygłowego przywlokłem tu słońcu. AMFITRYON. Po walce, czy ci bóstwo dało go zwyczajnie? HERAKLES. Po walce. A i święte zobaczyłem tajnie[20]. AMFITRYON. Czy w domu Eurystheja jest dzisiaj to zwierzę? HERAKLES. W Hermione, w gaju Pani podziemnej ma leże. AMFITRYON. Eurysthej wie, że jesteś już na naszym świecie? HERAKLES. Nie! Naprzód chciałem ujrzeć, co się tutaj plecie. AMFITRYON. A czemuś tam pod ziemią bawił snać bez kresu? HERAKLES. Tezeja-m jeszcze pragnął wydobyć z Hadesu AMFITRYON. A gdzie on? Czy już wrócił do ojczystej niwy? HERAKLES. Do Aten on się udał, ogromnie szczęśliwy, Ten ma go, ten go nie ma, lecz wszyscy gotowi CHÓR. Młodość to rozkosz, a starość to brzemię! *
Gdyby mój rozum posiedli niebianie, Plemieniu swoich czcicieli,
Nigdy ja Muz z Charytami I pieśni śpiewam młodzieńcze *
Przepiękne śpiewa peany Z jednej strony wchodzi na scenę Amfitryon z drugiej LIKOS. W sam czas. Amfitryonie, wyszedłeś z komnaty. AMFITRYON. Człowieka nieszczęsnego prześladujesz, książę, LIKOS. Gdzież teraz jest Megara? Gdzie wnuki Alkmeny? AMFITRYON. O ile sądzić mogę, pewnem zda się prawie — LIKOS. Cóż zda ci się? Co sądzisz? Na jakiej podstawie? AMFITRYON. Że klęczy tam, na stopniach ołtarza i modły — LIKOS. O życie? Nadaremnie! One już zawiodły! AMFITRYON. Zmarłego też małżonka nadaremnie wzywa. LIKOS. Zapewne! Żadna dusza nie ujrzy go żywa. AMFITRYON. Tak! Chyba że bóg jaki wskrzesiłby go z grobu. LIKOS. Idź, sprowadź ją tu zaraz, nie ma już sposobu! AMFITRYON. Spełniwszy twoją wolę, miałbym udział w zbrodni. LIKOS. Gdy tak cię to przeraża, będzie najdogodniej, AMFITRYON. Idź! Idziesz, gdzie iść musisz! O twoim spokoju CHÓR. Oto już zmienia się los: Co mściwym ciosem płacicie za cios, LIKOS (za sceną). Ojej mi! Ojej! *
CHÓR. Poczyna rozbrzmiewać dom LIKOS. Kadmosa wszystka ziemio! Podstęp mnie tu grzebie! CHÓR. Gubiłeś innych, w odwecie Niechże ci? gniecie, niech gniecie!
Pieśni, o pieśni, pląsy, tany *
Bóstwa, tak, bóstwa mają oko Raz się zamglą: własny zdradnie
Uwieńcz, Ismenie, swe czoło! *
O ty krewieństwo łoża: Gdy zakochany bóg
Ach! ach! Na scenę wjeżdża z Lissą (jędzą szaleństwa) IRYS. Nie bójcie się, wy starcy, jeśli Nocy plemię, LISSA. Po mieczu i kądzieli krew mam bez przywary — Gdy wolno, chcę was przestrzedz, zanim się potkniecie, IRYS. Ty się błędów nie doszukuj ani w mym ni w Hery czynie. LISSA. Z złej na dobrą ja cię drogę chcę sprowadzić tu jedynie. IRYS. Nie rozumu tu nas uczyć wysłała cię dzisiaj Hera. LISSA. Słońca wzywam tu na świadka, że się niechęć we mnie zbiera Z błędnych oczu błyskawicą strzela wokół, jak on ryczy, CHÓR. Raty! Przeraty! O biada! Rozbija szczęście człowieka Lissa przewściekła! SŁUGA. Siwi starcowie! PRZODOWNIK CHÓRU. Cóż mi wołanie twe powie? SŁUGA. W pałacu strasznie się składa — — PRZODOWNIK CHÓRU. Już tu zbyteczna twa rada — — SŁUGA. Dzieci zabite! CHÓR. Ajaj! SŁUGA. Tak jest! Biadajcie! Jest po czem! To znaj! CHÓR. O przeraźliwy to mord SŁUGA. Nie było większej klęski śród naszego grojca! PRZODOWNIK CHÓRU. Jak nam opiszesz tę dolę, ach dolę SŁUGA. Przy Zeusa ołtarzysku ofiary już stały Alkmeny syn miał w ręce pochwycić pochodnię Nizosa, a był przecie w swym domu. Nareście W twarz, serce mu odrazu przeszył strzałą wrażą: I we śnie go pogrążył. Padając na ziemię, CHÓR. Był najgłośniejszy mord i nie do wiary, Kogóż ja wprzód AMFITRYON. Zali nie mogą Cicho! ach! cicho — CHÓR. Płaczę boleśnie, CHÓR. Ojej! Okrutna rzeź! AMFITRYON. Śmierć mi zadacie! CHÓR. Ze snu się zrywa! AMFITRYON. Mówię ci, weź się stąd, weź! CHÓR. Nie mogę, nie mogę ach! AMFITRYON. Sza! ucho przyłożę, CHÓR. Śpi? AMFITRYON. Owszem, śpi! CHÓR. Więc płacz! AMFITRYON. Ach! płaczę! ach! CHÓR. Zaguby dziatek — AMFITRYON. Ojej! CHÓR. Nieszczęścia syna. AMFITRYON. Litość-że miej! CHÓR. O starcze! AMFITRYON. Cicho! O cicho! Zaczyna CHÓR. Krzywdy ci ręce nie zrobią niczyje! AMFITRYON. Słyszycie!? Słyszycie?! CHÓR. Było ci umrzeć, kiedy, mszcząc się braci AMFITRYON. Precz! precz! o starcy! Precz od tego domu! Popłoch posieje śród ludzi! PRZODOWNIK CHÓRU. Dlaczegoś tak na syna zagniewał się, boże? HERAKLES. Ha! Jeszcze-ć ja oddycham i widzę, co trzeba — Z tych wszystkich niepewności! Nie widzą me oczy, AMFITRYON. Mam, starcy, iść naprzeciw własnej klęsce swojej? PRZODOWNIK CHÓRU. I my pójdziemy z tobą, jak druhom przystoi. HERAKLES. Dlaczego płaczesz, ojcze, i zakrywasz lica? AMFITRYON. Mój synu, boś mym synem, chociaż źle się stało. HERAKLES. Cóż stało się, że tak jest przybite twe ciało? AMFITRYON. Sam bóg, doznawszy tego, rzewne lałby ślozy. HERAKLES. Szumne słowo! Lecz powiedz, w czem mi szukać grozy? AMFITRYON. Sam widzisz, jeśli wszystkie masz znów zmysły w głowie. HERAKLES. Czym spełnił jaką zbrodnię? Niech mi ojciec powie! AMFITRYON. Tak, powiem, jeśliś mordu już utracił żądzę. HERAKLES. Zagadki mówisz, ojcze! W zagadkach wciąż błądzę. AMFITRYON. Ja śledzę, czyś się zbył już opętania biedy. HERAKLES. Nie pomnę, bym miał zmysły opętane kiedy. AMFITRYON. Starcowie! Zdjąć synowi mojemu te pęta? HERAKLES. A kto je włożył na mnie? Rzecz to niepojęta! AMFITRYON. Dość wiesz o swej niedoli, więcej nie wymienię. HERAKLES. Czy to, co wiedzieć pragnę, wyjawi milczenie? AMFITRYON. O Zeusie! Z tronu Hery idzie ta zagłada! HERAKLES. Czy na nas z tamtej strony jaka klęska pada? AMFITRYON. Swe straty pogrzeb teraz! Pozostaw boginię! HERAKLES. Zginąłem! O nieszczęściu jakiem mówisz ninie? AMFITRYON. O dzieciach, o ofiarach! Trupy na podłodze! HERAKLES. O rety! Co za widok! Jak mnie rani srodze! AMFITRYON. Bez boju bój stoczyłeś, synu, z dziećmi swemi. HERAKLES. O jakim mówisz boju? Kto je sprzątnął z ziemi? AMFITRYON. Ty, łuk twój i ktoś z bogów, co winę ponosi! HERAKLES. Co mówisz? Co za klęskę twój mi język głosi? AMFITRYON. Szalałeś, o bolesne zapytujesz sprawy. HERAKLES. Więc może i małżonki zbójca jestem krwawy? AMFITRYON. To wszystko, co tu widzisz, to rąk twoich dzieła. HERAKLES. Okrutna na mnie chmura niedoli spłynęła. AMFITRYON. Dlatego tak ja strasznie na twój los się żalę. HERAKLES. Czy może i dworzyszcze rozwaliłem w szale? AMFITRYON. Wiem jedno, żeś jest zgoła nieszczęśliwy, synu! HERAKLES. Gdzie szału giez mnie dopadł, sprawca tego czynu? AMFITRYON. Gdyś ogniem się ofiarnym zajął u ołtarza. HERAKLES. O biada! Po cóż jeszcze moja dusza zważa TEZEUSZ. Przychodzę tu na czele ateńskiego chłopa, Twojemu Heraklowi, albowiem mą duszę AMFITRYON. O książę mój, oliwnorodnej panie góry! TEZEUSZ. Co znaczy ta przemowa? Ten twój wstęp ponury? AMFITRYON. Na gorzki nas bogowie smutek narazili. TEZEUSZ. Po czyich-że więc dzieciach tak płaczesz tej chwili? AMFITRYON. Syn mój nieszczęsny je spłodził TEZEUSZ. Weselszych nie szczędź wyrazów! AMFITRYON. Radbym wysłuchał rozkazów. TEZEUSZ. Walą twe słowa, jak młot! AMFITRYON. W lot wszystko szczezło, w lot! TEZEUSZ. I cóż on zrobił? AMFITRYON. Słał, TEZEUSZ. To dzieło Hery!... Któż przy trupach siedzi? AMFITRYON. Mój syn tak się biedzi, TEZEUSZ. Jej! jej! AMFITRYON. Nie znajdziesz takich powiek, TEZEUSZ. Dlaczego tak zakrywa płaszczem biedną twarz? AMFITRYON. Człowieka przed sobą masz, TEZEUSZ. W godzinie takiej, AMFITRYON. Rzuć tę zasłonę — TEZEUSZ. Hej! wzywam cię człowieku, z pod onej pokrowy HERAKLES. Czy widzisz, Tezeuszu. jak padły me dzieci? TEZEUSZ. Słyszałem. Teraz oczom cała prawda świeci. HERAKLES. Przecz każesz mi się spotkać ze słońca blaskami? TEZEUSZ. Śmiertelnyś! Człek śmiertelny bogów nie poplami. HERAKLES. Od strasznej tej zakały uciekaj coprędzej! TEZEUSZ. Na druha druh nie może ściągać zemsty jędzy. HERAKLES. I owszem. Żem ci dobrze uczynił, nie przeczę. TEZEUSZ. Więc litość mam nad tobą dziś, nieszczęsny człecze. HERAKLES. O tak, litości godzien swych dziatek morderca. TEZEUSZ. Że los twój tak się zmienił, nie ukoję serca. HERAKLES. Czy może być gdzie większa niedoli potęga? TEZEUSZ. Do stropu niebieskiego twe nieszczęście sięga. HERAKLES. Dlatego pragnę umrzeć! Iść mi stąd potrzeba! TEZEUSZ. Czy myślisz, że twe prośby co obchodzą nieba? HERAKLES. Bóg dumny, lecz ja również dumny wobec boga! TEZEUSZ. Milcz! Milcz! Spotka cię pomsta jeszcze bardziej sroga! HERAKLES. Już tylem się jej najadł, nie zmieści się więcej! TEZEUSZ. Co zrobisz? Gdzie poniesie cię ten gniew jarzęcy? HERAKLES. Pod ziemię, skąd przybyłem. Umrę! To ja zrobię! TEZEUSZ. Wyrażasz się, jak prostak! Tyle powiem tobie. HERAKLES. O dobrze ci przyganiać! Nie masz żadnej troski. TEZEUSZ. To mówi z złem obyty mój Herakles boski?! HERAKLES. Za dużo mam już tego! Przebrała się miara! TEZEUSZ. Ty, ludzi dobroczyńca i przyjaciel? Wara! HERAKLES. Nic ludzie nie pomogą, Hera tu zwycięża! TEZEUSZ. Zapłacze kraj, takiego utraciwszy męża! HERAKLES. Posłuchaj, jaką broń mam na wywody twoje, Nie Zeusa mam. U piersi-m jeszcze był, w kolebie, Doczekam, żyjąc dalej w tych promieniach słońca, TEZEUSZ. Odgadłeś, że li Zeusa żona, nie zaś inni Bogowie zaś nie cierpią? Juści, że za karę HERAKLES. Dodatek to do mojej niedoli! Dokładnie Uchodzić. Człek śmiertelny, gdy go zajdzie burza, O gorzka tych uścisków rozkoszy! Jak płoną TEZEUSZ. O podnieś się, nieszczęsny! Stłum-że łez tych zdroje! HERAKLES. Nie mogę! Snać stężały wszystkie członki moje. TEZEUSZ. Nieszczęście zwalić może najsilniejszych ludzi. HERAKLES. Ach! w skałę się zamienić! Tak mnie ból ten trudzi. TEZEUSZ. Poprzestań, podaj rękę, druh ci dopomoże. HERAKLES. Krwią zbroczon, o twe szaty bym się otarł! Gorze! TEZEUSZ. Nie bronię! Otrzyj-że się! To nie jest przyczyna! HERAKLES. Swe dzieci utraciwszy, mam dziś w tobie syna. TEZEUSZ. Mej szyi chwyć się ręką, ja cię poprowadzę. HERAKLES. Przymierze dwóch przyjaciół! Jeden stracił władzę AMFITRYON. Syn ziemi, w takie dzieci płodnej rodzicielki! HERAKLES. Tezeju, obróć-że mnie w stronę dziatwy mojej. TEZEUSZ. Czy ulgę ci to sprawia? Lek to, który koi? HERAKLES. I ojcu chciałbym także paść jeszcze w ramiona. AMFITRYON. Chodź, synu! Pierś ma równą chęcią przepełniona. TEZEUSZ. Więc całkiem zapomniałeś o swych znojach, bracie? HERAKLES. Cóż one wszystkie znaczą przy dzisiejszej stracie? TEZEUSZ. Ta miękkość nie u wszystkich spotka się z pochwałą. HERAKLES. Osłabłem? Siłę-m dawniej posiadał niemałą. TEZEUSZ. O bardzo!... Gdzieś się podział, słynny Heraklesie?! HERAKLES. A jakimś był tam w dole, w ucisku okresie? TEZEUSZ. Na duchu byłem słabszy od każdego człeka. HERAKLES. Więc nie dziw się, że ból mi niszcząco dopieka. TEZEUSZ. Chodź teraz! HERAKLES. Żegnaj, starcze! AMFITRYON. I ja żegnam ciebie! HERAKLES. Jak rzekłem, pogrzeb dzieci. AMFITRYON. A mnie kto pogrzebie? HERAKLES. Ja. AMFITRYON. Wrócisz? HERAKLES. Kiedy dzieci będą już w mogile? AMFITRYON. Jak mówisz? HERAKLES. Ja do Aten w tę samą cię chwilę CHÓR. Odchodzim, biedna, zapłakana tłuszcza, ORESTES Orestes.
Osoby dramatu.
Rzecz dzieje się w Argos.
W głębi sceny pałac Agamemnona w Argos. W głębokiej nyży bramy głównej łoże Orestesa, na którem spoczywa, w głębokim pogrążony śnie. Przy nim siedzi
ELEKTRA (podniósłszy się). Nic niema tak strasznego, co się w ludzkiej mowie U bóstw znienawidzona Helena, a zasię W Argosie, zakazano ugaszczać nas w domu HELENA. O córko Klytaimnestry i Agamemnona, Ach! powiedz, jakie dzisiaj twoje bytowanie ELEKTRA. Cóż powiem ci, Heleno? Toć sama na oczy HELENA. Jak dawno on złożony tą swoją chorobą? ELEKTRA. Od chwili, kiedy przelał krew, co go zrodziła. HELENA. Ach! biedny on i matka, biedna jej mogiła! ELEKTRA. Z rozpaczy dzisiaj ginę! Taka losów droga! HELENA. Wyświadczysz mi przysługę? Proszę cię, na boga! ELEKTRA. Nad bratem czuwać muszę, nie znajdę sposobu. HELENA. Nie mogłabyś się udać do mej siostry grobu? ELEKTRA. Do siostry, a mej matki? Jakie masz zamiary? HELENA. Z zalewek i mych włosów złożysz jej ofiary. ELEKTRA. Do drogiej pójść mogiły nie przystoi-ć wcale? HELENA. Na widok Argiwczyków ze wstydu się spalę. ELEKTRA. Haniebna wprzód ucieczka, wstyd spóźniony potem. HELENA. Masz słuszność, ale ranisz swego słowa grotem. ELEKTRA. Dlaczego Mykeńczyków twe oczy się boją? HELENA. Wstyd ojców, których syny zginęli pod Troją. ELEKTRA. O głośne też na ciebie wznosi Argos wrzaski. HELENA. Dlatego wybaw z trwogi, nie skąp mi swej łaski. ELEKTRA. Nie mogłabym ja spojrzeć na mogiłę matki. HELENA. Czyż godzi się, by służba nosiła me datki? ELEKTRA. Masz przecież Hermionę, wypełnić to umie. HELENA. Panienka nie powinna obracać się w tłumie. ELEKTRA. Lecz winna dług tej spłacić, co się nią zajęła. HELENA. Masz słuszność. Za twą radą wypełnienie dzieła ELEKTRA. Naturo! Jakże człeka ty upadlasz srodze, CHÓR MŁODYCH NIEWIAST ARGIWSKICH. Sza! sza! O pocichutku! ELEKTRA. Nie zbliżaj się do łoża! Tamtędy! tamtędy! CHÓR. Słucham w te pędy! ELEKTRA. Niechże mu szept wasz niewieści Niech mu tak cicho gra, CHÓR. Ta warga ma ELEKTRA. Tłum szept swój, tłum!
CHÓR. Powiedz mi, przyjaciółko, ELEKTRA. Przy życiu on-ci jeszcze, lecz oddech ma krótki. CHÓR. Ach! Co za smutki! ELEKTRA. Zabijesz mi go, jeżeli CHÓR. Cierpi, niewinny człek, ELEKTRA. .
CHÓR. Popatrz na łoże! ELEKTRA. Twój go, nieboże, CHÓR. Sądziłam przecie, ELEKTRA. Na wszystko w świecie CHÓR. Śpi twardo. ELEKTRA. Zaiste! *
CHÓR. Jakie są wróżby? ELEKTRA. Śmierć, śmierć, bo cóżby?! CHÓR. Los już sprowadza ELEKTRA. Fojbosa władza CHÓR. I słusznie! ELEKTRA. Ja przeczę! PRZODOWNICA CHÓRU. Podejdź-że, podejdź, panno Elektro, do łoża ORESTES (do siebie). O jakie ty nam słodkie wyświadczasz przysługi, Ogarnął w mej potrzebie, ty luba pieszczoto, ELEKTRA. Usnąwszy, ileś ty mi zgotował radości! ORESTES. Podźwignij, ach! podźwignij! Pianą jestem zlany — ELEKTRA. Obtarłam, słodka służba. Chętnie moje ręce ORESTES. Podeprzyj bok mi bokiem, odgarnij mi z lica ELEKTRA. O biedne, pełne brudu, zwichrzone kędziory, ORESTES. Na łóżko mnie znów połóż, bo gdy ustąpiły ELEKTRA. Dla chorych pożądaną rzeczą jest posłanie, ORESTES. Do góry mnie znów podnieś i połóż mnie bokiem, ELEKTRA. Czy nie chcesz stanąć nogą na ziemi i chwilę ORESTES. Najchętniej!... Że zdrów jestem, może mi się uda ELEKTRA. Posłuchaj-że mnie, bracie! Słóweczko jedynie, ORESTES. Masz wieści? Jeśli dobre, przyjmij za to dzięki, ELEKTRA. Stryjaszek Menelaos przybył, z nawy swemi ORESTES. Co mówisz? Zabłysnęło światło w mojej nocy? ELEKTRA. Tak, jest już. A na dowód moich słów — wiedz o tem, ORESTES. Jeżeli samby wrócił, los godzien zazdrości, ELEKTRA. Zaiste! Córki spłodził Tyndaros, przykłady ORESTES. Ty tylko bądź mi inną. Nie w słowie jedynie, ELEKTRA. O rety! bracie drogi! Znów masz błędne oczy! ORESTES. Zaklinam cię, o matko! Syn się w prośbach wije: ELEKTRA. 0 bracie nieszczęśliwy! Leż-że mi spokojnie — ORESTES. Fojbosie! Oto znowu zgraja mnie opadnie ELEKTRA (obejmując Orestesa). Nie puszczę cię, powstrzymam, byś mi nie uciekła ORESTES. Puść! Puść mnie! O nie krępuj ty, z Eumenid jedna, ELEKTRA. Nieszczęsna ja, nieszczęsna! Któż mi dopomoże, ORESTES. Daj-że mi łuk napięty, podarunek Feba! Odpędzę zmory wściekłe, gdy za mną pogonią. Upomnę cię łagodnie, byś swojej żałobie ELEKTRA. Przenigdy! Z tobą umrę, z tobą żyć też będę. CHÓR. Ojej! W drogę, jak, nie wiem, daleką *
Rety! Te ciągłe łzy i rozpacze? *
Lecz oto ku nam tu idzie Hołd Tantalidzie! MENELAOS. O domie, i z radością witam znowu ciebie, Oresta, i że długie niewidzianą lata ORESTES. Tu jestem, ja, Orestes, którego twe oczy MENELAOS. Bogowie! Czyj to upiór? Czyjeż widmo, czyje? ORESTES. Tak, prawda, choć żyw jestem, z bólu już nie żyję. MENELAOS. O, jakżeś się opuścił! Te włosy w nieładzie? ORESTES. Nie wygląd mnie przybija, mój czyn mi na zdradzie. MENELAOS. Ziemica jakby szklana, nieruchoma, mętna! ORESTES. Sił siła się pozbyłem, nie zbędę się piętna. MENELAOS. O jakżeś zniekształcony — ponad wyraz wszelki! ORESTES. Mordercę masz przed sobą biednej rodzicielki. MENELAOS. Słyszałem, jeno nie mów o tem nazbyt wiele. ORESTES. Nie mówię, Bóg mnie w straszne pogrążył topiele. MENELAOS. A cóż ci tak dolega? Cóż cię tak ugina? ORESTES. Sumienie! Na sumieniu straszna ciąży wina. MENELAOS. Wytłómacz się! Co mądre, winno być też jasne. ORESTES. Z zgryzoty, mówiąc krótko, tak haniebnie gasnę, MENELAOS. Zabójcza to potęga, lecz zbyć się jej można. ORESTES. I z szału — mści się na mnie śmierć matki bezbożna. MENELAOS. Którego dnia raz pierwszy przyszło to na ciebie? ORESTES. Napadu-m dostał zaraz po matki pogrzebie. MENELAOS. Gdzie, w domu, czy przy stosie miałeś napad wraży? ORESTES. Gdy w nocy przy jej kościach siedziałem na straży. MENELAOS. Sam byłeś, czy kto z ziemi podniósł cię tej chwili? ORESTES. Pylades. Myśmy razem matkę mą zabili. MENELAOS. A jakież to cię dręczą widziadła, mój chory? ORESTES. Zda mi się, że trzy czarne, jak noc, widzę zmory. MENELAOS. Już wiem, o jakich myślisz, lecz ich nie wymienię. ORESTES. I słusznie się wstrzymujesz, groźne to są cienie. MENELAOS. Więc one za krew matki swym szałem cię karzą? ORESTES. Ach! z jakąż mnie ścigają zajadłością wrażą! MENELAOS. Kto czyn popełnił srogi, cierpieć musi srodze! ORESTES. Usprawiedliwić można, żem szedł po tej drodze. MENELAOS. Nie zwalaj na śmierć ojca! Tego jeszcze trzeba! ORESTES. Feb radził zabić matkę, zwalam to na Feba. MENELAOS. Zapomniał, jak się czystość odróżnia od plamy. ORESTES. Czemkolwiek są bogowie, bogów słuchać mamy! MENELAOS. Loksyasz nie pomaga-ć w twej doli ponurej? ORESTES. Ociąga się, to cecha jest bogów natury. MENELAOS. Jak dawno, kiedy życie matki skończyło się? ORESTES. Dzień szósty. Jeszcze ogień tli się na jej stosie. MENELAOS. O, prędko mszczą bogowie rozlaną krew matki. ORESTES. Nie mądry-ć ja, lecz druhom druh jest ze mnie rzadki. MENELAOS. Masz pomoc stąd, żeś pomścił krzywdę rodziciela? ORESTES. Dotychczas nie. Kto zwleka, ten jej nie udziela. MENELAOS. A miasto jak się patrzy na twój czyn? Przytomnie? ORESTES. Nienawiść ma. Nikt słowa nie przemówi do mnie. MENELAOS. Obrzędnie czyś z krwawego oczyszczon już błota? ORESTES. Gdzie przyjdę, tam przedemną zamykają wrota. MENELAOS. By wygnać cię, któż za tem jak najbardziej stoi? ORESTES. Ajaks, co ma do ojca żal jeszcze z pod Troi. MENELAOS. Rozumiem. Palameda mści on w tę godzinę. ORESTES. Toć jam go nie mordował! Z trzech powodów ginę[22]. MENELAOS. Ten trzeci? Ajgisthosa dręczą cię stronnicy? ORESTES. Tak, oni, im podlega teraz lud stolicy. MENELAOS. Agamemnona berło dają-ć z jego władzą? ORESTES. Bynajmniej. Toć mi nawet i żyć dziś nie dadzą. MENELAOS. Co myślą z tobą czynić? powiedz mi dokładnie. ORESTES. Dziś jeszcze na mnie wyrok w ich sądzie zapadnie. MENELAOS. Wypędzą, czy masz umrzeć, lub nie? Co się stanie? ORESTES. Mam umrzeć z rąk mieszkańców przez kamienowanie. MENELAOS. Dlaczego nie uciekasz za ojczyzny krańce? ORESTES. Gdy zbrojni otaczają mnie wokół pohańce? MENELAOS. Obywatele, mówisz, czy też rząd Argosu? ORESTES. Chcą wszyscy, bym krwawego doznał tutaj losu. MENELAOS. Zaiste! Ostateczna dola cię spotkała! ORESTES. Dlatego dzisiaj w tobie ma nadzieja cała, U ojca zaciągnięty. Czem jest przyjaźń osób, PRZODOWNICA CHÓRU. Patrzajcie! Z zasępionem idzie tu obliczem ORESTES. Zginąłem, Meneleju! Twarz mi wstydem płonie: TYNDAREOS. Gdzież znajdę Menelaja, mojej córki druha? MENELAOS. Witaj, starcze, coś z Zeusem dzielił łoże żony! TYNDAREOS. Mój zięciu, Menelaju, bądź mi pozdrowiony! MENELAOS. Przecz nie? Kochałem ojca, którego jest synem. TYNDAREOS. On z jego krwi pochodzi, ten podły wyrzutek? MENELAOS. Tak, z jego!... Nieszczęśliwy, szanuj jego smutek. TYNDAREOS. Zdziczałeś, bawiąc długo w dzikich ludzi kraju. MENELAOS. Krewieństwo swoje kochać jest w Greków zwyczaju. TYNDAREOS. I tego, który nowy obyczaj wprowadza? MENELAOS. Świętością jest dla mędrca konieczności władza. TYNDAREOS. Przy swojem kładź się zdaniu, ja przy swem się kładę. MENELAOS. I gniew i wiek podeszły złą nam dają radę. TYNDAREOS. O mądrość ty dla niego chcesz się sprzeczać ze mną? I krew cudzą przeleje, nie wolno mu z domu Ma córka, śmierć poniosła według swej zasługi, PRZODOWNICA CHÓRU. Zazdrości godzien człowiek, komu dobra dziatwa ORESTES. O starcze, mówiąc z tobą, obawiać się muszę, Lecz z chęci mej, by ojca mścić, początek wzięło. Małżonki Odysseja ręka Telemacha PRZODOWNICA CHÓRU. Dla mężów w ich niedoli żony są przeszkodą, TYNDAREOS. Zuchwały-ś i pokory nie znasz w swojej mowie Mam sobie to, że udam się na zgromadzenie ORESTES. A idź-że, idź! Spokojniej pomówię i gładziej MENELAOS. Daj spokój!... Właśnie bowiem rozważam w swej duszy ORESTES. Rozważań teraz nie kończ, mnie wysłuchaj pierwej MENELAOS. Masz słuszność, mów! Niekiedy dla nas milczeć lepiej, ORESTES. Więc zacznę... Od zwięzłości korzystniejszą będzie Dla ciebie! Nie zabijaj swojej Hermiony, PRZODOWNICA CHÓRU. Ja również, choć kobieta, obliguję ciebie, MENELAOS. Szanuję, Orestesie, wielce twoją głowę Zapada w głąb, natomiast podnosi się nagle, ORESTES. O ty, co bić się umiesz tylko dla kobiety, PYLADES. Szybciej, niśli wypadało, zgoniłem ulice miasta, Chcą cię zabić i twą siostrę, dlatego tak lud się tłoczy. ORESTES. Zginęliśmy! Naszą dolę zaraz ja ci tu rozścielę. PYLADES. I jam zginął, razem bowiem giną zawsze przyjaciele. ORESTES. Menelaj się jak najpodlej obszedł z siostrą mą i ze mną. PYLADES. Nikczemnikiem wszak się staje człek, co żonę ma nikczemną. ORESTES. Jakby wcale tu nie przybył, tak, przybywszy, jest nam niczem. PYLADES. Czy naprawdę już powrócił? Spotkałeś się z tem obliczem? ORESTES. Wrócił — późno, lecz dość wcześnie, by okazać, że nas zdradza. PYLADES. Czy i żonę swą przepodłą do ojcowskich ziem sprowadza? ORESTES. O, nie on ją tutaj przywiózł, ona go tu sprowadziła. PYLADES. Gdzież ta zguba Achejczyków, gdzież jest ta gamratka miła? ORESTES. W moim domu, jeśli jeszcze moim zwać mi go wypada. PYLADES. Powiedz, z bratem twego ojca jakaż była twa narada? ORESTES. By na śmierć on nie zezwolił, na śmierć mą i siostry mojej. PYLADES. O, na boga! Cóż on na to? Wiedzieć mi to snać przystoi. ORESTES. Wykręcił się, jak to czynić zwykły niecne przyjacioły. PYLADES. W jaki sposób? Mów, a wszystko będę wiedział, jak ze szkoły. ORESTES. Był przed chwilą tutaj człowiek, co te zacne spłodził córy. PYLADES. Tyndar, mówisz? Pewnie gniewny o swej córki los ponury? ORESTES. O tak, zgadłeś! ponad ojca wyżej sobie tego ceni. PYLADES. On powrócił i nic na to, że tak wy dziś potępieni?! ORESTES. Nie do korda on już skory, dzielny tylko przy kobiecie. PYLADES. W wielkiej wyście opresyi, śmierci snać nie unikniecie. ORESTES. Tam już chyba sąd wydają zgromadzeni w sprawie naszej. PYLADES. Jakiż wyrok tam wydadzą? Mów, bo dola twa mnie straszy. ORESTES. Śmierć lub życie! Małe słowo, a największe kryje rzeczy. PYLADES. Razem z siostrą rzuć te progi i do lepszej uchodź pieczy. ORESTES. Czy nie widzisz, jakie zewsząd otaczają tu nas straże? PYLADES. Tak, zaparte są ulice, wszędzie zbrojnych tłumy wraże. ORESTES. Tak my dzisiaj osaczeni, niby miasto przez huf wroga. PYLADES. Spytaj, co się dzieje ze mną, i mnie dola gniecie sroga. ORESTES. A dlaczego? Los twój, druhu, świeżeby mi zadał blizny. PYLADES. Ojciec Strofios się zagniewał i wypędził mnie z ojczyzny. ORESTES. Osobiście go dotknąłeś, czy w publicznej jakiej sprawie? PYLADES. Żem ci pomógł matkę zabić, tem mu serce, mówił, krwawię. ORESTES. Biedny! Ściga cię ma zbrodnia! Winni tego my się stajem. PYLADES. Znieść mi trzeba to nieszczęście, wszak nie jestem Menelajem. ORESTES. Nie masz strachu, że cię Argos może zabić ze mną razem? PYLADES. Nie! Z tokijskiej jestem ziemi! Nie liczę się z ich rozkazem. ORESTES. Straszne, straszne jest pospólstwo, gdy złoczyńców ma na czele. PYLADES. Lecz gdy dobrych ma doradców, wzdyć dobrego zdziała wiele. ORESTES. Owszem. Teraz się naradźmy — PYLADES. Czy dziś będzie najdogodniej ORESTES. Wytłómaczyć może miastu — PYLADES. Żeś nie spełnił żadnej zbrodni? ORESTES. Że pomściłem krew rodzica — PYLADES. Jeszcze większa spadnie burza. ORESTES. Czy też milczkiem dać się zabić, przycupnąwszy? PYLADES. To śmierć tchórza! ORESTES. Cóż więc robić? PYLADES. Czy, zostawszy, masz nadzieję wybawienia? ORESTES. Nie mam żadnej. PYLADES. A ucieczka losu twego czy nie zmienia? ORESTES. Gdy się uda — PYLADES. Lepiej uciec, niż pozostać na tej grzędzie. ORESTES. A więc pójdę. PYLADES. Idź! I owszem! Taka śmierć piękniejsza będzie. [ORESTES. Sprawiedliwa jest ma sprawa. PYLADES. Przekonać ich o powodzie!] ORESTES. Tak! uniknę nazwy tchórza! PYLADES. Prędzej, niż zostając w grodzie. ORESTES. Może kto się ulituje — PYLADES. Nad szlachetnym twoim rodem. ORESTES. Żem śmierć ojca pomścić pragnął. PYLADES. Tak, to jasnym jest powodem. ORESTES. Idźmy! Hańbą dla mężczyzny paść bez sławy. PYLADES. To ci chwalę. ORESTES. Zawiadomić siostrę o tem? PYLADES. Tego ci nie radzę wcale. ORESTES. Lałyby się łzy — PYLADES. Nie dobrą byłoby to wróżbą zasię. ORESTES. Tak, istotnie, lepiej milczeć. PYLADES. Zyskasz przytem i na czasie. ORESTES. Jedno tylko zastanawia — PYLADES. Cóż cię zastanawiać może? ORESTES. Może napaść mnie giez bogiń — PYLADES. Nie opuszczę cię nieboże! ORESTES. Przykro chorych się dotykać. PYLADES. Lecz nie dla mnie w twej chorobie. ORESTES. Mem szaleństwem się zarazisz! Wszystko bywa! PYLADES. Idź-że sobie! ORESTES. Nie masz trwogi? PYLADES. Dla przyjaciół wielkiem złem jest trwoga człecza. ORESTES. Więc, mych kroków kierowniku, idźmy! PYLADES. Słodka taka piecza. ORESTES. Na grób ojca mnie zaprowadź. PYLADES. A tam po co? W jakim celu? ORESTES. O ratunek chcę go błagać. PYLADES. Bardzo słusznie, przyjacielu. ORESTES. Matki mojej grób pominę. PYLADES. Bo też była twoim wrogiem. O pospólstwo nie dbający, poza miasto przeprowadzę. ORESTES. To się zowie mieć przyjaciół. Wobec nich najbliżsi krewni CHÓR. Szczęścia i cnoty potęga, *
Czyn piękny[23] nie piękny wielce, Chyba że godzien obrony,
Gdzie może być większy ból Agamemnona śmiał popełnić syn! ELEKTRA. Niewiasty! Czy Orestes pod szaleństwa świeżą PRZODOWNICA CHÓRU. Bynajmniej! Do Argejów poszedł, aby sprawy, ELEKTRA. Ach! Któż go też namówił do tego — słyszycie? PRZODOWNICA CHÓRU. Pylades. Lecz niebawem goniec nam opowie, Jawi się GONIEC. Córko Agamemnona, wojsk naszych hetmana, ELEKTRA. O rety! Zginęliśmy! Wiem ja, co się mieści GONIEC. Pelasgów sąd rozstrzygnął, karę na was dużą ELEKTRA. Ach! Spełnia się, co takie sprawiało mi dreszcze, GONIEC. Bramą wszedłem do miasta, powracając z pola, Pytałem się po drodze — »takie zbiegowisko? Natomiast całą sprawę z wygnaniem, że boży Albowiem ojca pomścił z swojej własnej woli, Przeróżni przyjaciele. Wkrótce się ukaże PRZODOWNICA CHÓRU. Wlepiłaś oczy w ziemię, nieszczęsna dziewico, ELEKTRA. Niech się rozpocznie, A dziś ten spotkał ich kres, *
Zginął, ach! zginął,
O, być mi na skale onej, Z Olimpu szczytu Że pośród jego owiec PRZODOWNICA CHÓRU. Oto nadchodzi twój brat, ELEKTRA. Ze łzami patrzę na to, że już tak nad grobem, ORESTES. Nie będziesz ty mi cicho, nie dasz-że spokoju ELEKTRA. Jak milczeć, gdy już gaśnie dla nas światło boże, ORESTES. Nie morduj! Argejczycy już mi dość sprawili ELEKTRA. O, żal mi lat twych młodych, żal mi, Orestesie. ORESTES. Na Boga! Nie budź we mnie słabości niemęskiej! ELEKTRA. Umrzemy! Jak nie płakać? Toć niema człowieka, ORESTES. Ten dzień rozstrzyga o nas. Trzeba dobyć miecza, ELEKTRA. Więc zabij-że mnie, bracie, niech się nikt nie puszy ORESTES. Nie! Dość mi dogodziła krwi matczynej plama! ELEKTRA. Tak, mieczem. Po twej śmierci już ja nie pożyję. ORESTES. Rozkoszy zażyj płonej, jeżeli rozkoszą ELEKTRA. O bracie mój najdroższy! W podobnej my szacie ORESTES. Rozrzewniasz mnie! Jednakim odpowiem uściskiem, ELEKTRA. Ach! Jeśli się już droga śmiertelna zaczyna, ORESTES. Przesłodkoby to było, lecz brak nam tej chwili ELEKTRA. Menelaj, tchórz, ten zdrajca naszego rodzica, ORESTES. Na oczy nie pokazał się. Mając nadzieję, PYLADES. Powstrzymaj się! A przedsię ganię twoją duszę, ORESTES. Cóż nagli cię, byś ze mną wszedł na śmierci drogę? PYLADES. Pytasz się? Żyć mi dalej bez twojej przyjaźni? ORESTES. Ty matki nie zabiłeś, jak ja, najwyraźniej! PYLADES. Zabiłem z tobą społem, więc wspólnie też zginę. ORESTES. Zachowaj życie ojcu! Nie kończ w tę godzinę! PYLADES. Daleko jesteś, widzę, za myślami memi! Mordował, z tobą radził, za co na cię głazem ORESTES. Ach! dożyć jeszcze tego, nim mnie śmierć zabierze. PYLADES. Więc odłóż cios śmiertelny, radzę ci to szczerze. ORESTES. Odłożę, aż na wrogu dokonam swej kary. PYLADES. A milcz, gdyż w tem do kobiet nie mam dużo wiary. ORESTES. Na tych polegać możesz, wierne w każdym względzie. PYLADES. Helenę gdy zabijem, to dlań przykrość będzie. ORESTES. Jakżeż to? Gotów jestem, jeśli tylko można. PYLADES. Miecz mamy. W twym się domu ukrywa bezbożna. ORESTES. Tak jest i już na wszystkiem swe pieczęcie kładzie. PYLADES. Zawcześnie. Wiano swoje wnet otrzyma w Hadzie. ORESTES. Gdzie sposób? Cudzoziemską ma służbę przy sobie. PYLADES. A jaką? Z Frygijczyków nic sobie nie robię! ORESTES. Szafarzy od pachnideł, mistrzów od zwierciadła. PYLADES. Tak, ona tutaj z Troi z wielkim zbytkiem spadła. ORESTES. Za mała dla niej Grecya! Świat-ci sobą trudzi. PYLADES. Co znaczą niewolnicy wobec wolnych ludzi! ORESTES. Rad umrę dziesięckrotnie, gdy sprawy tak stoją. PYLADES. I ja, bylebym tylko pomścił krzywdę twoją. ORESTES. Mów, działaj! Działać z tobą chęć ma najgorętsza. PYLADES. Że niby chcemy umrzeć, wejdziemy do wnętrza. ORESTES. Rozumiem to, lecz nie wiem, jak postąpić dalej. PYLADES. Na nasze przed nią klęski będziem narzekali. ORESTES. Że, w duszy się radując, zaleje się łzami. PYLADES. Tak w porze odpowiedniej będzie też i z nami. ORESTES. Jak potem rozegramy naszą walkę, człecze? PYLADES. Zabierzem z sobą w sukniach pochowane miecze. ORESTES. A jakżeż naprzód czeladź sprzątniemy ze świata? PYLADES. Pod klucz z nią! Po pokojach zamkniem ją do kata! ORESTES. A jeśli kto choć piśnie, to odrazu z nożem —? PYLADES. Sam przebieg rzeczy wskaże, co uczynić możem — — ORESTES. By zabić ją, Helenę!... Rozumiem dokładnie. PYLADES. Tem lepiej. Teraz słuchaj, co z tego wypadnie. Helladę, której ojców ona swą zakałą PRZODOWNICA CHÓRU. Niewiasty wszystkie winny gardzić Tyndarydą, ORESTES. Ach! Nie nad przyjaciela wiernego! Dobytek Utracił rozum człowiek, który się pozbywa ELEKTRA. Ratunek wynalazłam, sądzę, co zaświeci ORESTES. Opatrzność iście boska! Lecz jaki? Niech powie ELEKTRA. Posłuchaj! I ty także zwróć uwagę na to. ORESTES. Za trudy powodzenie płaci nam bogato. ELEKTRA. Ty znasz córkę Heleny? Lecz pytanie płone! ORESTES. Toć nasza wychowała matka Hermionę. ELEKTRA. Do Klytaimnestry teraz pobiegła mogiły. ORESTES. A jakie ci się z tego nadzieje zrodziły? ELEKTRA. Ofiary poszła złożyć na kurhanie matki. ORESTES. I owszem. Lecz jak nasze wiązać z tem wypadki? ELEKTRA. Pochwycić ją, gdy wróci, jako zakładnicę. ORESTES. Cóż z tego dla nas trojga? Rzecz idzie na nice! ELEKTRA. Jeżeliby Menelaj po Heleny skonie I chcąc przynajmniej córkę ocalić, da słowo, ORESTES. Masz umysł iście męski, moja siostro młoda, PYLADES. Tak stań się! Do Focydy tak ją zawiedź, boże! ORESTES. Lecz kiedy Hermione powróci nareście? ELEKTRA. Za lada chwilkę, myślę, dadzą nam ją nieba, ORESTES. Więc dobrze! Teraz czekać, siostro, tu u proga Odrazu wejść, lecz wrzasku narób co niemiara, ELEKTRA. Jeżeli głos nasz słyszysz, ojcze, w głębi ziemi, PYLADES. Krewniaku mego ojca, bądź także łaskawy ORESTES. Matkę-m zabił — PYLADES. Żelaza jęły się me dłonie. ELEKTRA. Do czynu was bez zwłoki parła moja siła. ORESTES. Dla ciebie-m to uczynił. ELEKTRA. I jam nie zdradziła! PYLADES. Swych dzieci słysząc prośbę, ojciec się nie wzbrania. ORESTES. Łzy składani ci w ofierze. ELEKTRA. A ja narzekania. PYLADES. Przestańmy! Oby nas już do czynu powiodły ELEKTRA. Drużki myceńskie, tu do mnie, CHÓR. Po co mnie pragniesz, królewno? ELEKTRA. Wy po tej stańcie ręce, wy zasię po owej CHÓR. Przecz mi jest dane ELEKTRA. Straszy mnie właśnie rachuba, PIERWSZE PÓŁCHÓRU. Więc idźmy! Dalej! Prędzej! Ja się nie polenię DRUGIE PÓŁCHÓRU. A ja znów od zachodu w chęci stanę rączej. ELEKTRA. Uważać jak najbaczniej! Mieć na wszystkie końce PIERWSZE PÓŁCHÓRU. Jak każesz, zrobię. ELEKTRA. O, miej-że baczność, ma droga! CHÓR. Ktoś się pojawił na drodze — Może to wieśniak jaki ELEKTRA. Już po nas! Zginęliśmy! Zapewne ktoś zdradnie CHÓR. Niech strach twój pryska! ELEKTRA. Uspokoiłaś mnie błogo! PIERWSZE PÓŁCHÓRU. Nie! Cisza jest w podwórzu... Lecz popatrz, czy z grodu DRUGIE PÓŁCHÓRU. I u nas jest tak samo, nadzieje nie zwiodły! ELEKTRA. A teraz się we wrótnie ucho moje wpili — Biedna ja, biedna niewiasta! CHÓR. Na wszystko mam oczy zwrócone. HELENA (z wewnątrz). O Argos pelasgijskie! O śmiertelne dreszcze! PIERWSZE PÓŁCHÓRU. Słuchajcie! Już do mordu przyłożyli rękę! DRUGIE PÓŁCHÓRU. Tak, zda się, że do mordu przyłożyli rękę! ELEKTRA. O Zeusa ty potęgo, o ty Zeusa siło! HELENA (j. w.). Umieram, Menelaju! Gdzie ty jesteś ninie? ELEKTRA. Bić! Ranić! Kłuć ją! Niech ginie! Mający w ręku, siecz, PRZODOWNICA CHÓRU. Sza! Cicho! Ktoś się zbliża... Słyszę czyjeś stopy, ELEKTRA. Niewiasty moje słodkie! W porę rzezi samej HERMIONE. Powracam pojednana z twą matką. Lecz trwogę ELEKTRA. Nie dziwno, do narzekań powodów niemało. HERMIONE. Bądź dobrą dla mnie wróżbą: jakaż rzecz jest nowa? ELEKTRA. I ma i Orestesa spadnie dzisiaj głowa. HERMIONE. Przenigdy! Wszakże ze mną pokrewne wy plemię. ELEKTRA. Na karki nam włożono konieczności brzemię. HERMIONE. Dlatego taki krzyk się z domu wydobywa? ELEKTRA. U stóp Heleny leży i litości wzywa — HERMIONE. Kto? Powiedz, bo inaczej bez żadnej ja wieści! ELEKTRA. Orestes życia błaga dla nas w swej boleści. HERMIONE. Więc słusznie, że się jęk ten rozlega po domu. ELEKTRA. Bo czegóż więcej płakać, niż takiego gromu?! Upadłszy, złącz swą prośbę z ich prośbą, spłakana, HERMIONE. Już idę do pałacu, już ja z waszym strachem ELEKTRA. Hej! wy tam pod dachem HERMIONE (wewnątrz). Ach! kogóż ja tu widzę?!... ORESTES (wewnątrz). Cicho! ty — jedyne ELEKTRA. Trzymajcie ją! Trzymajcie! Żelazo co prędzej CHÓR. Hu! przyjaciółki! hu! Ile nam starczy tchu! FRYGIJCZYK. Omało argiwski miecz Poprzez dorycki trójwrąb PRZODOWNICA CHÓRU. Cóż jest, Heleny sługo, ty idajski człeku? FRYGIJCZYK. O Ilionie! Ilionie! Łabędziopióry PRZODOWNICA CHÓRU. Co stało się, dokładnie mów, bo z tych przesłanek FRYGIJCZYK. Już niema, jej! niema cię już, Dwa lwy w zamkowe wtargnęły podwoje: Zaś drudzy myślą, że zdradnie PRZODOWNICA CHÓRU. A ty gdzie byłeś wówczas? Czyś uciekł z bojaźni? FRYGIJCZYK. O nie! jak najwyraźniej: I to skieruje wezwanie — PRZODOWNICA CHÓRU. A potem co się stało? Jakie znów nieszczęście? FRYGIJCZYK. Macierzy, idajska macierzy! Ale Orestes, bardziej od niej skory. PRZODOWNICA CHÓRU. Cóż dla ratunku domu Frygowie zrobili? FRYGIJCZYK. Krzyk usłyszawszy, tej chwili, Ten skrycie I z domu. PRZODOWNICA CHÓRU. To jedno mnie, to drugie napełnia głębokiem ORESTES. Gdzież jest człowiek, co zbiegł z domu i tak uszedł miecza mego? FRYGIJCZYK. U twych kolan leżę, panie, bo tak w naszym jest zwyczaju. ORESTES. Nie w Ilionie my jesteśmy, lecz w argiwskim przecie kraju. FRYGIJCZYK. Niż umierać, człek roztropny woli żyć, gdziekolwiek żyje. ORESTES. Tyś przyzywał Meneleja? Twe to wrzaski, czy też czyje? FRYGIJCZYK. Chyba tobie ku pomocy — wszak ty masz ku temu prawo! ORESTES. Więc Tyndara dzisiaj córka padła słusznie, choć tak krwawo? FRYGIJCZYK. Jak najsłuszniej! Że nie miała i trzech karków, szkoda duża! ORESTES. Nędznie schlebiasz, inak myślisz! Mam przed sobą kawał tchórza! FRYGIJCZYK. Czyż Hellady i czyż Frygii do zguby nam nie przywiodła? ORESTES. Poprzysięgnij, że nie schlebiasz, bo inaczej, duszo podła — FRYGIJCZYK. Poprzysięgam — na mą duszę! Niema fałszu w duszy mojej! ORESTES. Mów, czy też tak miecz przeraził wszystkich Frygów w waszej Troi? FRYGIJCZYK. Schowaj broń tę! Mordem świeci, groźne blaski wokół ciska. ORESTES. Lękasz się, byś nie skamieniał, jakbyś miał Gorgonę zbliska. FRYGIJCZYK. Nie chcę umrzeć!... Zaś Gorgona martwa rzecz to, czy też żywa? ORESTES. Drżysz przed śmiercią, niewolniku, która z nędzy cię wyrywa? FRYGIJCZYK. Każdy człowiek — i niewolnik — lubi słońca blask na świecie. ORESTES. Mądrze mówisz! Twa roztropność cię ocala! Odejdź przecie! FRYGIJCZYK. Nie zabijesz mnie? ORESTES. Precz z oczu! FRYGIJCZYK. Mile mówisz! ORESTES. Lecz za chwilę FRYGIJCZYK. To nie mile! ORESTES. Głupi jesteś! Mego miecza nie ubroczy ciecz twa krwawa, I spólnika, Pyladesa, jeśli rzuci nas, jak łupy, CHÓR. Jej, losie straszny! Jej! PIERWSZE PÓŁCHÓRU. Ja nie wiem, jak postąpić? Czy donieść wypada DRUGIE PÓŁCHÓRU. To bezpieczniej będzie. PIERWSZE PÓŁCHÓRU. O, patrz, jak dym się kłębi, jak swój obłok przędzie DRUGIE PÓŁCHÓRU. Zapalone pod zamek pochodnie CHÓR. Bóg sprawom świata Duch, mszczący winę tę, leje MENELAOS. O czynach usłyszawszy gwałtownych, przychodzę. Orestes, Pylades i Elektra ukazują się na płaskim dachu pałacu. Orestes trzyma Hermione jedną ręką, miecz zaś ma w drugiej. Obok niego Pylades i Elektra z zapalonemi pochodniami. ORESTES. Nie tykaj mi się zamków! Tobie, Menelaju, MENELAOS. Ha! Cóż to?! Zapalone widzę tam pochodnie! ORESTES. Co wolisz? Czy sam mówić, czy mnie słuchać? Dalej! MENELAOS. Ni jedno ani drugie, lecz słuchać cię muszę. ORESTES. Chcesz wiedzieć? Miecz ten córce twej wypruje duszę. MENELAOS. Helenę-ś zamordował, chcesz mord spełnić świeży? ORESTES. Niestety! Jakiś bóg ją wyrwał z mych obieży. MENELAOS. Mordujesz, potem kłamiesz! Szydy oczywiste! ORESTES. Ból sprawia mi to kłamstwo! Gdybym mógł, zaiste — MENELAOS. Co gdybyś mógł?... Snać z trwogi dusza mi uciekła! ORESTES. Hellady niszczycielkę rzucić na dno Piekła!... MENELAOS. Małżonki zwróć mi ciało, chcę je złożyć w grobie. ORESTES. Niech zwróci Bóg!... I córkę tę zabiję tobie! MENELAOS. Po mordzie mord chcesz spełnić, matkobójcze plemię? ORESTES. Mszczę ojca! Twa to wina, że poszedł pod ziemię. MENELAOS. Nie dość ci przylepionej do twych rąk krwi matki? ORESTES. Rad wszystkie-bym uśmiercił plugawe gamratki! MENELAOS. Ty także chcesz mieć udział w mordzie tym, Pyladzie? ORESTES. Milczenie jest przyznaniem. Na mej przestań radzie. MENELAOS. Na dobre ci nie wyjdzie! Masz skrzydła, mój ptaku? ORESTES. Uciekać nie zamierzam. Spalę dwór do znaku! MENELAOS. W perzynę chcesz obrócić ten dworzec ojcoski? ORESTES. Ażebyś ty go nie miał! Oto moje troski! MENELAOS. Zabijaj, ale gardłem zapłacisz najgodniej! [ORESTES. I owszem! MENELAOS. O, daj spokój! Poniechaj tej zbrodni!] ORESTES. Milcz! Cicho znieś nieszczęście, co spotkało ciebie. MENELAOS. Azaliś wart, by żyć tu? ORESTES. I władać na glebie. MENELAOS. Na jakiej? ORESTES. Na argiwskiej, na Pelasgów ziemi. MENELAOS. Jak wodę byś święconą lał? ORESTES. Rękami temi! MENELAOS. Przed bitwą jak ofiary składał? ORESTES. Jak ty! Cudnie! MENELAOS. Me ręce nie zbrukane. ORESTES. Lecz w sercu masz brudnię! MENELAOS. Do ciebie któż przemówi? ORESTES. Ten, kto czci rodzica. MENELAOS. A ci, którzy czczą matkę? ORESTES. Szczęśliwe to lica! MENELAOS. Nie twoje więc! ORESTES. Złej nigdym nie lubił kobiety. MENELAOS. Odejmiesz miecz od córki? ORESTES. Mylisz się, niestety! MENELAOS. Zabijesz dziecko moje? ORESTES. Nie mylisz się, juści! MENELAOS. Go czynić?! ORESTES. Idź do grodu i namów, niech puści — MENELAOS. Co? Kogo? ORESTES. Nas tu troje! Zabijać nas wara! MENELAOS. Lub córkę mi zabijesz? ORESTES. Taka będzie kara! MENELAOS. O biedna ma Heleno! ORESTES. A ja biedny-ć mało? MENELAOS. Na rzeź ją tu przywiozłem! ORESTES. Oby tak się stało! MENELAOS. Tysiączne zniosłem trudy! ORESTES. Ni jednego dla mnie. MENELAOS. Nieszczęsny ja! ORESTES. Sam-ś winien! Mówię to niekłamnie. MENELAOS. Masz w mocy mnie! ORESTES. Tyś sam się załapał w swe sieci, MENELAOS. Pomocy mi Danaów ziemia nie przyniesie? APOLLON. Uśmierzyć racz-że gniewy swe, Menelaosie! Małżonka, gdy bogowie Heleny urodę ORESTES. O wróżu Loksyaszu! Cóż za objawienie! MENELAOS. Heleno, córko Zeusa, żegnam cię i sławię APOLLON. Rozejdźcie się, gdzie komu wypadło, zarazem MENELAOS. Idę za rozkazem. ORESTES. I jam też, Menelaju, pogodzony z losem APOLLON. Więc idźcie! Niech wiedzie was droga, Ja zaś skieruję swe kroki, CHÓR. Wielka, wspaniała Nike! BACHANTKI Bachantki.
Osoby dramatu.
Rzecz dzieje się w Tebach.
DYONIZOS. A zatem na tebańskie przybyłem zagony, Nim inny kraj helleński zaprawię w uciesze, Należy uczcić boga, chyba udowodnię CHÓR. Azyi smug, * Któż tam hej!
Szczęśliwy, zaiste, człek, Coś szumnego tutaj boga, *
Jakżeż-ci on ujrzał świat? —
Tebański grodzie mój. *
Kuretów schronie, hej! Strojne w szyszaku trzy kity,
O, jakiż słodki, rozkoszny to żar, Mleko strugami płynie W Dyoniza cześć TEIREZJAS. Przy bramie kto? Wywołać Agenora plemię, Z domu wychodzi KADMOS. Poznałem właśnie głos twój, usłyszałem, panie, TEIREZJAS. I ja też ogromne KADMOS. Na wozie brać się w góry? Czy to jest wskazane? TEIREZJAS. Nie! Mniej byśmy tak bożą uczcili wszechwładzę! KADMOS. Więc ja cię tam, człek stary, starca poprowadzę. TEIREZJAS. Sam bóg nam dzisiaj drogę bez trudu pokaże. KADMOS. Czy miasto weźmie udział w tym bachanckim żarze? TEIREZJAS. My jedni mamy rozum, innym on nie służy. KADMOS. Więc chwyć się mojej ręki, po co zwlekać dłużej? TEIREZJAS. A ty na mem ramieniu oprzyj się i w drogę. KADMOS. Śmiertelny człek, bogami gardzić ja nie mogę. TEIREZJAS. Tu na nic mędrkowanie! Wszelkie z niebem kwasy KADMOS. Ponieważ dnia bożego nie widzisz, więc ja się PENTHEUS. Bawiłem poza domem, powracam do kraju Niewiasty oto nasze porzuciły domy Iż zginął od pioruna, gdy ta zaślubiny PRZODOWNICA CHÓRU. Ach! Cóż to za bezbożnik! Niebu ty na zdradzie TEIREZJAS. Gdy wątek mądry człowiek znalazł do przemowy, Ten sposób. Mąż zuchwały, pyskaty, a duży Zwykł czynić, że swe dziecko Zeus donosił w biodrze[29] Czyż ty się nie radujesz? Więc i on się cieszy, PRZODOWNICA CHÓRU (do Teirezjasa). W Fojbosie słowa twoje nie obudzą wstrętu, KADMOS. Syneczku mój! Teirezjas dobre-ć dał przestrogi! PENTHEUS. Precz z ręką tą! Idź, szalej, ile masz ochoty, A mistrz twój, nauczyciel tej błazeńskiej nędzy. TEIREZJAS. Zuchwalcze! Sam ty nie wiesz, co mówisz! O, mały Przez tego utrapieńca[30]. Nie z jasnowidzenia CHÓR. O zbożności boska ty, Gdy jego władza *
Co wędzidła nie chciał znać,
Na Cypru podążyć mi brzeg, *
Zeusowa latorośl, nasz król, Uśmierza! Rad-ci on raczy SŁUGA. Pentheju! Już jesteśmy! Jest i łup gotowy, Na cześć szumnego boga! Z nóg im spadły dyby PENTHEUS. Rozwiązać mu te ręce! Bo jestem ostatni, DIONIZOS. Nie trzeba samochwalby! Odpowiedź nie trudna: PENTHEUS. Wiem, owszem, miasto Sardes otacza dokoła. DIONIZOS. Ja stamtąd, ma ojczyzna to Lydia wesoła. PENTHEUS. Wprowadzasz nowy obrzęd, któż to ciebie zmusza? DIONIZOS. Dioniz mi nakazał, latorośl Zeusza. PENTHEUS. Więc Zeus tam jakiś nowy bóstwa nowe tworzy? DIONIZOS. Nie! Ten, który z Semelą obcował, król boży! PENTHEUS. Czy we śnie ci nakazał, czyli też na jawie? DIONIZOS. Twarz w twarz mi on polecił służyć świętej sprawie. PENTHEUS. A na czemże polega istota obrządku? DIONIZOS. Człek niewtajemniczony nie śmie znać jej wątku. PENTHEUS. Jest jaka na obrządku tym korzyść oparta? DIONIZOS. Nie wolno-ć tego wiedzieć, choć rzecz wiedzy warta. PENTHEUS. Wykręcasz mi się chytrze, a mnie świerzbią uszy. DIONIZOS. Bachijskie tajemnice nie dla grzesznej duszy. PENTHEUS. Widziałeś, mówisz, Zeusa. Jakżeż on wyglądał? DIONIZOS. Jak chciał, a nie bynajmniej, jakbym ja pożądał. PENTHEUS. I znowu się wywijasz! Któż za to co kupi?! DIONIZOS. Ktoś mądry dla głupiego zawsze będzie głupi. PENTHEUS. Czyś najprzód do nas przybył z orgiami swemi? DIONIZOS. Obchodzą je we wszystkiej niehelleńskiej ziemi. PENTHEUS. Mniej mają snać rozumu, niśli nasze kraje. DIONIZOS. W tym względzie chyba więcej. Inne tam zwyczaje. PENTHEUS. Czy za dnia się to wszystko odbywa, czy w nocy? DIONIZOS. Przeważnie w nocy, mroki mają więcej mocy. PENTHEUS. Dla kobiet niebezpieczna to pora i zdrożna. DIONIZOS. Sposobność dla zdrożności i w dzień znaleść można. PENTHEUS. O, gorzko mi zapłacisz za swoje wykręty! DIONIZOS. A ty za swą głupotę, za swój szał nieświęty! PENTHEUS. O, ćwik i frant ten Bachus, a czelny bez miary! DIONIZOS. Czem myślisz mi dogodzić? Jakie zadać kary? PENTHEUS. Nasamprzód tej cię bujnej pozbawię czupryny. DIONIZOS. Nie tykaj! Prawo do niej ma li bóg jedyny. PENTHEUS. A potem thyrs ten oddasz, który dzierżysz w dłoni. DIONIZOS. Sam wydrzyj Dioniza własność! Niech się broni! PENTHEUS. A potem ot! do ciupy każę zamknąć ciebie. DIONIZOS. Jeżeli ja tak zechcę, bóg z ciupy wygrzebie. PENTHEUS. Popróbuj go wywołać z pośród twej czeredy! DIONIZOS. On przy mnie tu jest blisko, widzi moje biedy. PENTHEUS. Gdzie? Gdzie? On swym widokiem oczu mych nie darzy! DIONIZOS. Lecz moje! Niewidzialny jest on dla zbrodniarzy! PENTHEUS. Hej! Bierz go! Szydzi ze mnie i z Teb! Bierz go! Okuj! DIONIZOS. Roztropny, nieroztropnym mówię: Dajcie spokój! PENTHEUS. A ja powiadam: Bierz go! Ja tu większy przecie. DIONIZOS. Sam nie wiesz, co poczynasz i kim ty na świecie! PENTHEUS. Penthejem, Echiona synem i Agawy. DIONIZOS. Twe imię już wskazuje, że dla cię łaskawy PENTHEUS. Hej! Precz z nim! A przy końskim żłobie DIONIZOS. Idę... A juści tego znosić ja nie muszę, CHÓR. Acheloa córko, słysz! Z wieczystego ognia smug *
Co za złość to, co za złość! Jeno potwór, jeno dziw,
Zali na Nysie, gdzie pośród swych leż Odprawiasz swe korowody, Tak mi mówiono —, DIONIZOS. O haj! O haj! JEDNA Z CHÓRU. Cóż to? cóż? Skąd ten głos, tak mi znan?! DIONIZOS. Haj! O haj! Znów wołam, znów! DRUGA Z CHÓRU. O haj! O haj! O panie wielki! INNA Z CHÓRU. Sza! moje druhy! Ziemia się porusza! W proch się rozpada, w kupy INNA Z CHÓRU. Dioniz jest w jego domu! CHÓR. Już oddajemy! JEDNA Z CHÓRU. Przed nami DIONIZOS (z wewnątrz). Rozniećcie, rozniećcie się godnie, INNA Z CHÓRU. Ach! ach! Nie szczędzić trzęsących się nóg!... DIONIZOS. Cudzoziemskie wy niewiasty! A więc taka trwoga trwóg PRZODOWNICA CHÓRU. Ty w bachanckich korowodach najprzedniejszy wodzu nasz! DIONIZOS. Ogarnęło cię zwątpienie z oną chwilą, gdy mnie w loch PRZODOWNICA CHÓRU. Tak! Bo jeśli szwank byś poniósł, któżby mój prowadził krok? DIONIZOS. Bez mozołu, bez wysiłku ocaliłem się ja sam. PRZODOWNICA CHÓRU. Jakto? Zali cię nie spętał? Nie skrępował ci tych rąk? DIONIZOS. I tu sobie pokpiewałem z jego trudów, z jego mąk — Że dotyka mych się członków, lecz nadzieja była czcza! Tutaj do nas! O, zapewne, wnet on zjawi się tu, wnet! PENTHEUS. Straszliwie mnie okpiono! Uciekł przybysz szczwany, DIONIZOS. Nie ruszaj się, daj spokój! Mówię-ć po przyjaźni! PENTHEUS. Powtarzam: Jak spętany uciekłeś z mej kaźni? DIONIZOS. Azalim ci nie mówił, że mnie ktoś odkupi? PENTHEUS. Kto taki? O, w wykrętach nigdyś nie był głupi! DIONIZOS. Ten, który stworzył wino dla duszy człowieczej. PENTHEUS. Dionizosa hańbisz, mówiąc takie rzeczy. DIONIZOS. Którego między sobą w tym tu grodzie mamy?[32] PENTHEUS. Rozkażę zamknąć baszty, wszystkie wokół bramy. DIONIZOS. Przez mury czyż nie mogą przejść mieszkańcy nieba? PENTHEUS. Mądrala-ś, o mądrala, lecz nie tam, gdzie trzeba! DIONIZOS. Przeciwnie! Gdzie największa konieczność, tam w głowie GONIEC. Tebański władco, królu Pentheju! Przychodzę PENTHEUS. A z jakąż ważną wieścią przychodzisz tu właśnie? GONIEC. Bachantki zobaczywszy, co uszły z tej ziemi, PENTHEUS. Nie bój się! Ma ręka GONIEC. We wierchy-m właśnie wchodził razem ze swem bydłem, Na białe im ramiona, a potem jelenie, Z wdzięczności...« Tak on pedział. I nam się wydało, Tych młódek opętanych strasznie na nie parły. A kiedy niema wina, niema też i boskiej PRZODOWNICA CHÓRU. Z władcami mówić szczerze, rzecz to groźna! Przecie PENTHEUS. Już widzę ja, że pożar tej bachanckiej buty DIONIZOS. Nie słuchasz mnie, Pentheju, lekceważysz zawsze PENTHEUS. Ty mnie nie ucz, proszę! DIONIZOS. Nie lepiej przyjść z ofiarą do boga potęgi, PENTHEUS. O, będzie miał ofiarę, skoro jak najzdrowiej DIONIZOS. Zemkniecie! A wstyd będzie, gdy tacy mocarze, PENTHEUS. A tom się na hultaja natknął! Czy go bijem, DIONIZOS. Kochanku! Ciągle jeszcze masz odwrotu drogę. PENTHEUS. Więc co? Być sługą sług swych na swą własną szkodę? DIONIZOS. Jeżeli chcesz, kobiety-ć bezbronne przywiodę. PENTHEUS. Ha! Znowu sidła na mnie! Knujesz, ile można. DIONIZOS. Chcę sztuką cię ocalić, czy to rzecz jest zdrożna? PENTHEUS. Związałeś się, by bezrząd tu utrwalić, człecze! DIONIZOS. Związałem się, tak! z bogiem! Bynajmniej nie przeczę. PENTHEUS. Stul pysk już!... A niechże mi kto zbroję wyniesie! DIONIZOS. Czy nie chciałbyś białogłów tych podpatrzeć w lesie? PENTHEUS. I owszem! jak najchętniej! Dałbym kupę złota! DIONIZOS. A skądże ci tak naraz przyszła ta ochota? PENTHEUS. Ohydny to jest widok — pijane kobiety! DIONIZOS. A zatem na ohydę chcesz patrzeć? O rety! PENTHEUS. Tak jest, lecz siedząc cicho pod smrekiem. To zrobię. DIONIZOS. Wytropię, choć się skryjesz! O tem pomyśl sobie. PENTHEUS. Rzecz słuszna! Więc otwarcie zjawię się w tym borze. DIONIZOS. Posłuchaj: Mam ja ciebie zaprowadzić może? PENTHEUS. I owszem, jak najprędzej! Nie żałuję-ć czasu! DIONIZOS. Niewieściej ci płótnianki trza do tego lasu. PENTHEUS. Mężczyzna, mam przedzierżgnąć się w babę? O, panie! DIONIZOS. Ażeby nie zabiło cię męskie ubranie. PENTHEUS. Cnie mówisz! Niby mędrzec — z dawnych lat najprościej. DIONIZOS. Dioniz mnie tych wszystkich nauczył mądrości. PENTHEUS. A jakżeby najlepiej wykonać twą radę? DIONIZOS. Na ciebie sam, co trzeba, w pałacu pokładę. PENTHEUS. Niewieście suknie? Ależ ja się wstydzę! Nie chcę! DIONIZOS. Więc z Menad skwitowałeś? Już cię to nie łechce? PENTHEUS. I jakże mnie przygodzie chcesz na to wesele? DIONIZOS. Nasamprzód włos przeciągnę-ć, rozczeszę, rozdzielę. PENTHEUS. Co więcej? Jakiż jeszcze strój, jeżeli łaska? DIONIZOS. Suknia po same kostki, na głowie przepaska. PENTHEUS. Czy jeszcze co prócz tego? Co? jakie odzienie? DIONIZOS. Bluszczowy pręt do ręki i skórki jelenie. PENTHEUS. Nie! babskich wdziać ja sukien nie mogę spokojnie, DIONIZOS. Ma krew się twoja polać z bachantkami w wojnie? PENTHEUS. Tak! prawda! Na prześpiegi chodźmy wprzód, to główna. DIONIZOS. Najmądrzej! Bo złem nigdy zła człek nie wyrówna. PENTHEUS. Lecz jak przed Kadmejczyków ukryję się okiem? DIONIZOS. Pustemi ulicami pójdziemy, nie tłokiem. PENTHEUS. Wyszydzą mnie bachantki, a szydu nikomu DIONIZOS. Jak chcesz! Lecz zawsze pewny bądź usługi mojej. PENTHEUS. Odchodzę. Tak się stanie: Ruszę stąd bądź w zbroi, DIONIZOS. Niewiasty! Oto mąż ten już w mój potrzask wpada. Rozumu władze zdrowe, gotów jest niewieście CHÓR. Kiedyż to nockę ja całą By biegły *
Bożych wyroków potęga Nie mnoży.
Szczęśliwy, kto z morskiej fali DIONIZOS. O ty, który źrenice zwracasz ku widokom, PENTHEUS. Przyglądam się — ha! cóż to?! — podwójnemu słońcu DIONIZOS. Bóg, który przedtem krzyw był, teraz jest — o nieba! PENTHEUS. He? Jak ci się wydaję? Wyznaj-że łaskawie; DIONIZOS. Widzący cię, wrażenie mam, że widzę obie. PENTHEUS. Zapewnem go poruszył, wywijając laską DIONIZOS. Na twe jestem usługi, pozwól, że zaczeszę PENTHEUS. Podaję! Podaję! DIONIZOS. I pas ci się rozluźnił i sukni okraje PENTHEUS. Dyć prawda, zwłaszcza prawy fałd mojej odzieży DIONIZOS. Pewnikiem mnie policzysz między przyjaciele, PENTHEUS. Chcąc dobrą być bachantką, czy mam trzymać w lewej, DIONIZOS. Potrząsać trzeba prawą i na nodze prawej PENTHEUS. A toć ja kithajrońskie wszystkie jary, panie, DIONIZOS. Tak, gdybyś chciał. Lecz przedtem, mówiąc między nami, PENTHEUS. Potrzeba jakiejś dźwigni? Podpory jakowej? DIONIZOS. Daj spokój! Jakże można burzyć nimf ołtarze, PENTHEUS. Tak, słusznie! Nic ja gwałtem kobietom nie zrobię. DIONIZOS. Ukryjesz się, jak musi — tam cię nikt nie czepi — PENTHEUS. Przypuszczam, że jak ptaszki, i od nich nie brzydsze — DIONIZOS. Aha! A więc ciekawość po to cię tam niesie? PENTHEUS. No, prowadź mnie przez Teby! W największej potrzebie DIONIZOS. Tak, sam dla dobra miasta ważysz się na — czyny, PENTHEUS. Może wrócę z matką?... DIONIZOS. — Że wszyscy cię zobaczą. PENTHEUS. Po to na tę rzadką DIONIZOS. I to szybko, duchem PENTHEUS. Czy myślisz, żem jest niewieściuchem? DIONIZOS. — Ramiona matki właśnie... PENTHEUS. Zmuszasz do wygody? DIONIZOS. Oj! prawda! do wygody! PENTHEUS. Czym nie wart? DIONIZOS. Choć młody, CHÓR. Huzia! hu! wściekłe psy! Któryż to z ludzi, który, *
Przeklęty go uniósł gniew, W tej-ci on myśli, o pani, Bez czci, bez pokory
Zjaw się jak byk, GONIEC. O ty, w Helladzie ongi tak szczęśliwe plemię PRZODOWNICA CHÓRU. Co jest? Czy od bachantek niesiesz jakie wieści? GONIEC. Syn Echiona zginął, Penthej! O boleści! PRZODOWNICA CHÓRU. Potężnie-ś się objawił, ty nasz szumny boże! GONIEC. Co mówisz, co powiadasz? Radujesz się może PRZODOWNICA CHÓRU. Nie wasza, na nie waszą śpiewam dzisiaj nutę! GONIEC. Czy myślisz, że już mężczyzn niema w naszem mieście? PRZODOWNICA CHÓRU. Dioniz, o Dioniz ma nademną władzę! GONIEC. Rozumiem! Lecz się cieszyć, jeśli kogo spotka PRZODOWNICA CHÓRU. Lecz powiedz, jakże zginął? — powiedz-że, mój złoty! — GONIEC. Rzuciwszy swe mieszkanie w tym tebańskim grodzie, Spadzisty jar lśnistemi źródłami się mieni. Znikł przybysz. Za to z niebios — wierzę temu święcie, Korzenie wydobywać te ręce niewieście, Dopadła Autonoe, a z nią całe chmary CHÓR. W pląs na cześć Bacha, w pląs! Albowiem zginął już smoczy PRZODOWNICA CHÓRU. Aliści widzę matkę Pentheja, Agawę — AGAWE. Bachantki azyjskie! PRZODOWNICA CHÓRU. Hej? AGAWE. Maik niesiemy w dom, Od gór go niesiemy, od gór, PRZODOWNICA CHÓRU. Widzę twój chór, AGAWE. W ostępie dzikich kniej, PRZODOWNICA CHÓRU. Śród jakich puszcz? AGAWE. Kithajron — — PRZODOWNICA CHÓRU. Kithajron? AGAWE. On PRZODOWNICA CHÓRU. Któż pierwszy wymierzył cios? AGAWE. Moja to chwała chwał! PRZODOWNICA CHÓRU. Szczęśliwą cię będzie zwał BACHANTKI. Tak zwią mnie bachantki. PRZODOWNICA CHÓRU. Kto drugi? AGAWE. Kadmosa — — PRZODOWNICA CHÓRU. Kadmosa? — AGAWE. Ród[33] *
AGAWE. Bierz udział w biesiedzie! PRZODOWNICA CHÓRU. Ja? AGAWE. Młody to jeszcze zwierz! PRZODOWNICA CHÓRU. Z tem mu na schwał — AGAWE. Bach się na łowach zna! PRZODOWNICA CHÓRU. Myśliwych król! AGAWE. Czy chwalisz? PRZODOWNICA CHÓRU. Co chwalę? AGAWE. Mnie?! PRZODOWNICA CHÓRU. Chwalić cię będzie ten gród! AGAWE. I Penthej mnie za ten łów — — PRZODOWNICA CHÓRU. Pochwali własny cię chów, AGAWE. Że taka lwia zdobycz — PRZODOWNICA CHÓRU. Wspaniała — AGAWE. Wspaniale — PRZODOWNICA CHÓRU. Złowiona — AGAWE. Mych rąk PRZODOWNICA CHÓRU. Więc niechaj twoją zdobycz, nieszczęsna niewiasto, AGAWE. Mieszkańcy pięknowieżej warowni na ziemi A przyjdź! drabinę przystaw do dworzyszcza ściany KADMOS. Na ziemię AGAWE. Mam prawo dzisiaj, ojcze, do największej chwały! A zwłaszcza mnie! O racz się przyjrzeć tej zdobyczy: KADMOS. O klęsko niepomierna, przed którą się bronią AGAWE. Że też to starość bywa tak zrzędna i oko KADMOS. Ach! ach! Gdybyście kiedy czyn swój pojąć miały, AGAWE. Cóż stało się smutnego? Jakie zło cię mroczy? KADMOS. Nasamprzód tam, ku niebu, podnieś-że te oczy. AGAWE. Podnoszę. Ale po co? Czy dowiem się może? KADMOS. To samo jest, czy coś się zmieniło w przestworze? AGAWE. Daleko promienistsze, to powiedzieć muszę. KADMOS. A ból jakiś niezwykły czy ci szarpie duszę? AGAWE. Ja nie wiem, co to znaczy... Jeno czuję, owszem: KADMOS. Czy słyszysz? Odpowiedzi dasz-że mi przytomne? AGAWE. Dawniejszych słów, mój ojcze, wcale już nie pomnę. KADMOS. A w czyje-że to progi weszłaś jako żona? AGAWE. Z posiewów zrodzonego smoczych Echiona. KADMOS. A jakie, powiedz, imię waszego jest syna? AGAWE. Pentheus, ma i męża pociecha jedyna. KADMOS. A z czyjej-że to głowy w ręku krew ci płynie? AGAWE. Z łba lwa, tak mi mówiły moje współłowczynie. KADMOS. O, przyjrzyj mu się bliżej, starczy mgnienie powiek. AGAWE. Co widzę? Cóż ja trzymam?! Wszak-ci to jest człowiek! KADMOS. Uważnie mu się przyjrzyj, popatrz, jak należy. AGAWE. Największą widzę zgrozę! O bólu macierzy! KADMOS. A co? Jak ci się widzi? Co? czy lwa to skronie? AGAWE. Nie! głowę Pentheusa dźwigają me dłonie! KADMOS. Skrwawioną, nim zdołałaś ją rozpoznać! Rety! AGAWE. Kto zabił? Kto dał do rąk nieszczęsnej kobiety? KADMOS. Okrutna, sroga prawdo, jawisz się nie w porę! AGAWE. Mów! Wypędź-że mi z serca niecierpliwą zmorę! KADMOS. Ty sama go zabiłaś, ty i siostry twoje! AGAWE. Padł w domu, czy gdzieindziej? O wy niepokoje! KADMOS. Gdzie ongi Aktaiona srogie psy rozdarły. AGAWE. Mów, po co na Kithairon poszedł ten mój zmarły? KADMOS. Szedł z boga drwić, wyszydzać szedł bachijskie szały. AGAWE. A w jaki my się sposób, powiedz, tam dostały? KADMOS. Utraciłyście zmysły i ten gród nasz z wami. AGAWE. Dyoniz zmógł! Jasnemi widzę to oczami. KADMOS. Nie chciałyście go uznać, lżąc jego obrządki. AGAWE. Gdzież, ojcze, są te drogie mego dziecka szczątki? KADMOS. Przyniosłem, wyśledziwszy z ogromnym mozołem. AGAWE. Czy dobrze członki jego trzymały się społem? KADMOS. [Porozrzucane. Leśny skrywał je manowiec.][34] AGAWE. Skąd szał nasz opadł także i Pentheja? Powiedz! KADMOS. Wam równy był, czcić boga wzbraniał się i za to Nie będziesz ciągnął, wnuku! Już ty, pisklę młode, PRZODOWNICA CHÓRU. Kadmosie, żal mi ciebie! Jednak zasłużenie AGAWE. Cóż stało się z mych losów, ty mój ojcze miły?!... DIONIZOS. On karę zasłużoną poniósł: szydził ze mnie A co zaś do Aresa córki, twojej żony, AGAWE. Błagamy, Dionizie! Zgrzeszyłyśmy, boże! DIONIZOS. Za późno! Wcześniej było kajać się w pokorze! AGAWE. Widzimy to, lecz nazbyt krwawa jest twa chłosta! DIONIZOS. I wyście mnie chłostały szyderstwem! Rzecz prosta! AGAWE. Tyś bóg, więc się nie równaj śmiertelnikom w złości. DIONIZOS. Zezwolił na to dawno Zeus z swej wysokości. AGAWE. Ojej! Więc nieuchronne, starcze, jest wygnanie! DIONIZOS. Przecz zwlekać? Co się stało, już się nie odstanie! KADMOS. O dziecię! Jakiż dzisiaj los nawiedził ostry AGAWE. Ojcze! Bez ciebie idę na życie tułacze! KADMOS. Przecz, córko, obejmujesz mnie swemi rękami? AGAWE. Z ojczyzny wyrzucona, w jakież pójdę strony? KADMOS. Ja nie wiem! Nie pomoże ci ojciec rodzony. AGAWE. Żegnaj mi, grodzie ojczysty, żegnaj mi, domie ty mój! KADMOS. Arystajowych poszukaj rozłogów![36] [AGAWE. Ojcze! nad losem twym płaczę! KADMOS. A mnie chwytają rozpacze AGAWE. Dioniz, wielki bóg. DIONIZOS. Ale i mnie strasznie bolą AGAWE. Bądź-że mi, ojcze, zdrów! KADMOS. Bądź zdrowa, córko-nieboga! AGAWE. Do sióstr mnie powiedźcie, do sióstr, Nie na Kithairon mi iść! CHÓR. W przemnogiej postaci V. DODATEK RHESOS Rhesos.
Osoby dramatu.
Rzecz dzieje się w obozie wojsk trojańskich.
PRZODOWNIK CHÓRU. Jeśli tam nie śpi jeszcze HEKTOR. Kto tam? Czyj głos to? Przyjaciel czy wróg? PRZODOWNIK CHÓRU. Wojenna straż. HEKTOR. A co za powód masz PRZODOWNIK CHÓRU. Nie trwóż się, książę! HEKTOR. Nie trwożę! CHÓR STRAŻY TROJAŃSKIEJ. Uzbrój-że dłoń I koniom w pysk HEKTOR. Zapowiedź trwóg PRZODOWNIK CHÓRU. W krąg ognia moc Na trud HEKTOR. Przychodzisz w samą porę, chociaż głosisz trwogę, Tym oto bystrym mieczem wytępić ich docna, PRZODOWNIK CHÓRU. Zbyt kwapisz się, a nie wiesz, co to jest, Hektorze! HEKTOR. A w jakimżby więc celu palili ogniska? PRZODOWNIK CHÓRU. Ja nie wiem, ale sprawa coś mi trochę śliska. HEKTOR. Ha! Cóż cię nie przerazi, jeśli drżysz tej chwili?! PRZODOWNIK CHÓRU. Tak nigdy nasi wrodzy ogni nie palili. HEKTOR. I nigdy tak haniebnie z pola nie czmychali. PRZODOWNIK CHÓRU. Tyś sprawił to, dlatego kieruj wszystkiem dalej. HEKTOR. Gdy wróg jest, broń do ręki, no, i dobra nasza! PRZODOWNIK CHÓRU. O, widzę spieszącego ku nam Ajnejasza! AJNEJAS (ENEASZ) (do Hektora). Dlaczego po obozie ku wojska rozpaczy HEKTOR. Od stóp do głów się zakuj, Ajnejasie, w zbroję! AJNEJAS. Cóż stało się? Czy może warty mówią twoje, HEKTOR. Uciekać chcą, na statki wszystek naród siada. AJNEJAS. A skądże ci ta pewność? Masz-że dowód jaki? HEKTOR. Noc całą palą ognie to najlepsze znaki: AJNEJAS. Więc po co uzbroiłeś to ramię, Hektorze? HEKTOR. Gdy będą, uciekając, pędzić na swe nawy, AJNEJAS. Bodajbyś tak roztropny był, mój druhu młody, Pytanie —: Jakżeż mogą bez złamania osi CHÓR. To samo zdanie ja mam, HEKTOR. Poddaję się, gdy wszyscy jednako w tej mierze O nocnych słysząc schadzkach, nazbyt łatwo mogą AJNEJAS. Wysyłaj jak najprędzej! Teraz plan twój gładki! HEKTOR. Z trojańskich tutaj ludzi któż mi gotów będzie CHYTRZEC (DOLON). Ja tego się dla kraju podejmę ryzyka! HEKTOR. Nazwisko ciebie godne i kochasz swą ziemię — CHYTRZEC. Potrudzę się, gdy trzeba... Ale jakiś zasób Opłaty za me trudy chyba mi przybędzie? HEKTOR. Uznaję. Lecz nagrodę sam ty wyznacz sobie. CHYTRZEC. Ochoty nie mam żadnej na królewską władzę. HEKTOR. Więc podaj się za zięcia Pryama. To-ć radzę. CHYTRZEC. Brać żonę z wyższych stanów? I to nie ochota! HEKTOR. Mam złoto, może zatem ciągnie cię do złota? CHYTRZEC. Mam dosyć go u siebie. Środków mi nie braknie. HEKTOR. Więc czegóż od Ilionu twoja dusza łaknie? CHYTRZEC. Z achajskich niech mi łupów przypadnie nagroda. HEKTOR. I owszem... Jeno wodzów byłoby mi szkoda. CHYTRZEC. Tych ubij. Z Menelajem nie rób ceremonii. HEKTOR. Za synem Oileia chętka twoja goni? CHYTRZEC. Do roli nie przydadzą się szlacheckie ręce. HEKTOR. Jakiegoż więc Greczyna dla ciebie poświęcę? CHYTRZEC. Że złota mi nie trzeba, już to rzekłem wprzódy. HEKTOR. Sam weźmiesz przy podziale, co chcesz, za swe trudy. CHYTRZEC. Zdobyczne zechciej łupy zawiesić w świątyni. HEKTOR. I cóż więc znaczniejszego Hektor ci uczyni? CHYTRZEC. Achilla daj rumaki! Trudy tego warte, HEKTOR. Twa chęć co do tych koni wprawdzie się mej chęci CHYTRZEC. To chwalę sobie; wiem też, że za swoje czyny Największy, właśnie biorę. Ty nie zazdrość, proszę, CHÓR. Na wielki się ważysz trud, CHYTRZEC. Więc pójdę... Lecz nasamprzód skieruję się w stronę PRZODOWNIK CHÓRU. Czy może w jakąś inną obleczesz się zbroję? CHYTRZEC. A jakże, odpowiednią dla złodziejskiej sztuki. PRZODOWNIK CHÓRU. Od mędrców człek rad mądrej zasłyszy nauki, CHYTRZEC. Swe plecy jak najszczelniej otulę w wilczurę, A zasię swoje nogi w jego tylne nogi, PRZODOWNIK CHÓRU. A niechże cię szczęśliwie sam Hermes powiedzie, CHYTRZEC. Napewne ocaleję i Odyssa głowę CHÓR. O Apollonie, I pozwól w wszechmocy swej *
Do floty wroga
Dla swego domu, dla ojczystych niw Odeprę, jak się należy, *
Kogóż w namiocie achajskim o skon GONIEC (w postaci pasterza). O, gdybym ja to zawsze mógł mieć takie wieści, HEKTOR. Te kmiotki cóż to mówię, za niezdarne piły! Mojego? Tam niech wieści twój język udziela GONIEC. Dyć prawda, wsiowscy ludzie piły i niezdary, HEKTOR. Pozostaw-że dla innych te chłopskie rozkosze, GONIEC. A właśnie coś w tym względzie zaraz się dowiecie, HEKTOR. Z jakiego ojczystego przybywa zagona? GONIEC. Z niw trackich on się zbliża. Jest synem Strymona. HEKTOR. Co? Rhesos w naszym kraju? Zali się nie mylę? GONIEC. Odgadłeś, oszczędziłeś słów mi drugie tyle, HEKTOR. A jakże on w idajskie przybywa Podhale, GONIEC. Dokładnie tego nie wiem. Wytłómaczyć da się. Doliny wszystkie wokół. Więc i my też lęku I konnych wielka liczba, tarczowników roty PRZODOWNIK CHÓRU. Gdy szczęście raz już zwróci na miasto swe oczy, HEKTOR. Od kiedy powodzenie przy moim orężu PRZODOWNIK CHÓRU. W istocie można szydzić z takiego przymierza, HEKTOR. Jest dość nas, cośmy Troi zawsze bronić radzi. PRZODOWNIK CHÓRU. Więc ufasz, że już w ręku masz te hufy wraże? HEKTOR. Tak ufam! I jutrzejszy ranek to pokaże. PRZODOWNIK CHÓRU. Niejedno Bóg przemienia. Miej przyszłość na względzie! HEKTOR. Przyjaciel, co się spaźnia, miłym mi nie będzie, PRZODOWNIK CHÓRU. Nie godzi się odpychać sprzymierzeńca, książę! GONIEC. Już na sam widok jego wroga lęk opadnie. HEKTOR (do Przodownika Chóru i Gońca). I twoja myśl jest dobra i ty mówisz składnie. CHÓR. Niechże córka Zeusowa, Strymon, który swe tonie,
Taka dzisiaj godzina, * Przyjdź że, jaw się i z boku
Wielki o! wyrósł król Z świtą wspaniałą jawi się RHESOS. Cny synu cnego ojca, witaj mi, Hektorze! HEKTOR. O Muzy śpiewającej synu i Strymona, Potrzaskać ich puklerze i tobie ich kraju RHESOS. I ja nie inny jestem, prostą chodzę drogą Nie wychylałem! Owszem, śród mroźnych obszarów CHÓR. O haj! O haj! W której mordercze ich ramię RHESOS. Za długą nieobecność płacąc, ja-ć dokażę, HEKTOR. Jeżeli tylko dzisiaj gród nasz oswobodzę, RHESOS. Najpierwsi pono z Greków są tutaj w tej chwili. HEKTOR. Obniżać ich nie będę, dość mnie natrapili. RHESOS. Ubijem ich odrazu, no i koniec będzie! HEKTOR. Wysoko sięgasz! Rzeczy miej bliższe na względzie! RHESOS. Zda mi się, wolisz dźwigać, niż nakładać brzemię. HEKTOR. Mam państwo dość rozległe, dość przestronną ziemię. RHESOS. Sam chcę z nieprzyjacielem spotkać się, Hektorze. HEKTOR. Przeciwko niemu darmo oręż się wysila. RHESOS. A przecież, jak mówiono, popłynął do Troi? HEKTOR. Popłynął i jest tutaj. Jeno, w złości swojej RHESOS. A po nim, gdy o męstwo idzie, któż jest drugi? HEKTOR. Ja myślę, że mu Ajas, również syn Tydeja Już raz on, jako żebrak, przedarł się w zamknięty RHESOS. Nie będzie w skrytobójczy sposób swego wroga HEKTOR. Lecz teraz się rozłóżcie obozem, na względzie CHÓR. Któż teraz pełni straż? Blask siedmioraki I. PÓŁCHÓR. Komuż straż pierwsza była przeznaczona? II. PÓŁCHÓR. Korojbos, syn Mygdona! I. PÓŁCHÓR. Jakiż był dalszy dział? II. PÓŁCHÓR. Kilików budzili I. PÓŁCHÓR. Na Likijczyków idzie zatem czas, *
CHÓR. Ale ja słyszę już, Swe fale, I. PÓŁCHÓR. Czemu nie wraca, wysłań przez Hektora, II. PÓŁCHÓR. Ostatnia, by wrócił, pora. I. PÓŁCHÓR. Może gdzie zabit legł? II. PÓŁCHÓR. I ja też się boję, I. PÓŁCHÓR. Lecz chodźmy teraz po likijską straż, Na scenę wkradają się z mieczem w ręku Diomedes i ODYSSEUS. Słyszałeś, Diomedzie? Złuda to, czy dzwoni DIOMEDES. Nie! Nie! To pobrzękują żelazne łańcuchy ODYSSEUS. Uważaj, abyś w mroku nie natknął na straże. DIOMEDES. Uważam, choć w ciemnościach stąpać trochę srogo. ODYSSEUS. A hasło czy pamiętasz, gdybyś zbudził kogo? DIOMEDES. Tak! »Fojbos!« Chytrzcowemi dam odpowiedź usty, ODYSSEUS. Tak jest. Lecz namiot wroga, widzę, że jest pusty. DIOMEDES. A Chytrzec nam powiedział, że tu swoje leże ODYSSEUS. Co znaczy to? Czy wojsko uszło gdzie znienacka? DIOMEDES. A może jest to na nas jakowa zasadzka? ODYSSEUS. Zuchwały jest-ci Hektor zwycięski, zuchwały! DIOMEDES. Co robić, Odysseju, gdy losy nie dały ODYSSEUS. Wrócimy do okrętów. Wysadzić go z siodła DIOMEDES. Ajnejasowi może lub też Parysowi, ODYSSEUS. A jakże poomacku tego my dokażem? DIOMEDES. Lecz wstyd nam będzie wracać do argiwskich łodzi, ODYSSEUS. A Chytrzec niesprzątnięty, wysłan na prześpiegi? ATHENE. Trojańskie czemu szyki rzucacie tej chwili? Nie wstrzyma go ni Achill, ani miecz Ajasa, ODYSSEUS. Władczyni ma, Ateno! Boć ja słyszę ciebie — ATHENE. Tu blisko i nie między siły trojańskiemi ODYSSEUS. Lub ty, Diomedesie, w pień mi wytniesz Traki, DIOMEDES. Rhesosa ja ubiję. A ty, mądry człecze, ATHENE. Lecz, widzę, Aleksandros idzie k’nam. Od straży DIOMEDES. Czy sam on się tu zbliża, czy z kimś ze swej rzeszy? ATHENE. Sam. Zda się, do Hektora kroczy legowiska, DIOMEDES. Sprzątnąwszy go, uprzedzić doniesienie trzeba. ATHENE. Nikt więcej nie wykona nad to, co mu nieba PARIS. Hej! wołam cię, mój bracie i wodzu, Hektorze! ATHENE. Kipryda ciebie strzeże. Nie trwóż się! Koleje I dzisiaj również z walną pomocą się jawię, PARIS. Życzliwaś nam jest zawsze, cnie usposobiona ATHENE. Nie lękaj się! Tu niema żadnych wrogich znaków, PARIS. Umiałaś mnie przekonać, przeto się nie boję. ATHENE. Idź! Troskę o twe sprawy już ja będę miała, Co tchu do swych okrętów uciekać!... Słyszycie?!... I. PÓŁCHÓR. Dalej! Dalej! ODYSSEUS. Musisz wiedzieć? Za mą krzywdę jeszcze dziś cię spotka śmierć! II. PÓŁCHÓR. Podaj hasło, bo inaczej w pierś ci tę wpakuję żerdź! ODYSSEUS. Stój! Bądź cicho! Uspokój się! I. PÓŁCHÓR. Bić go! bić go! Ku mnie w cwał! ODYSSEUS. Co? Rhesosa chcecie ubić! II. PÓŁCHÓR. Tego, co mnie ubić chciał! ODYSSEUS. Wstrzymaj-że się!... I. PÓŁCHÓR. Ani myślę! ODYSSEUS. Druha ubić zamiar masz? II. PÓŁCHÓR. Jakie hasło? ODYSSEUS. »Fojbos!« I. PÓŁCHÓR. Owszem! Dać mu spokój! Człek to nasz! II. PÓŁCHÓR. Nie wiesz, dokąd uszli oni? ODYSSEUS. Tędy, zda się! Tam, o! tam! I. PÓŁCHÓR. A na trwogę zali nie uderzyć nam? II. PÓŁCHÓR. Nie!... Bynajmniej!... Nie wypada czynić wrzasków w nocny czas. CHÓR. Cóż to był za człek? Że oto z rąk moich zbiegł? I. PÓŁCHÓR. Ha! Kto to mógł urządzić? Odyssej jedyny — II. PÓŁCHÓR. Tak myślisz? I. PÓŁCHÓR. Przecz II. PÓŁCHÓR. Odwagi zuchwałej, to jasna jest rzecz, I. PÓŁCHÓR. On z ludzi II. PÓŁCHÓR. Tak, on, Odyssej!... I. PÓŁCHÓR. Oręża *
CHÓR. Już on się wprzód I. PÓŁCHÓR. Odyssej, czy kto inny, przecież ja się trwożę, II. PÓŁCHÓR. Dlaczego? Mów! I. PÓŁCHÓR. Z bólu ukarze nas. II. PÓŁCHÓR. Skąd ta obawa? Skąd trwoga ta znów? I. PÓŁCHÓR. Toć przecie II. PÓŁCHÓR. Kto napadł? Mówcie — I. PÓŁCHÓR. Wszak gości
Jawi się POWOŹNIK RHESOSA. Ojej! CHÓR. Sza! Każdy baczenie miej! POWOŹNIK. Ojej! Ojej! CHÓR. Któż z sprzymierzonych tak jęczy? POWOŹNIK. Ach! Z rodzinnych szlaków PRZODOWNIK CHÓRU. Kto jesteś z sprzymierzeńców? Gdyż w tym nocnym mroku POWOŹNIK. Gdzie są trojańscy wodzowie? PRZODOWNIK CHÓRU. O ile wnosić mogę z tego, co słyszałem, POWOŹNIK. Strach! Niema wojska, strach! Z pomocą swoją PRZODOWNIK CHÓRU. Nie w żadnych on zagadkach o klęsce powiada: POWOŹNIK. Zło spadło na nas dzisiaj, lecz wielce niemiło I ja też nic nie rzekłem i usnąłem z nowa, PRZODOWNIK CHÓRU. Trackiego księcia giermku! Spotkało cię wiele HEKTOR (do Chóru). Jak mógł was tak oszukać pierwszy lepszy złodziej, CHÓR. Ajaj! POWOŹNIK. Dlaczego tym wygrażasz? Sztuczki masz gotowe, HEKTOR. Takie długie lata POWOŹNIK. Co zacz jest ten Odyssej, nie wiem, lecz powtórzę: HEKTOR. Jeżeli-ć tak się zdaje, owszem, myśl to sobie. POWOŹNIK. O, chciałbym ja, umarłszy, ledz w ojczystym grobie! HEKTOR. O, nie umieraj! Trupów dość zaległo niwy! POWOŹNIK. A gdzie ja się bez pana udam nieszczęśliwy?! HEKTOR. Mój dom da ci przytułek. Tam ulżysz swej męce. POWOŹNIK. Co? Miałyżby zbójeckie pocieszać mnie ręce? HEKTOR. Wciąż jedno i to samo powtarzać mi będzie! POWOŹNIK. Niech zginie, kto to zrobił!... Choć zawsze i wszędzie HEKTOR. Hej! Zabrać go, do domu zaprowadzić, chleba CHÓR. Dlaczego w sposób tak wrogi MUZA. Spojrzyjcie, Trojańczycy! Ja, co z siostry swemi Przybywam tu, bom syna zmarłego spostrzegła. PRZODOWNIK CHÓRU. O ile człowiekowi obcemu się godzi, *
MUZA. Niech zginie plemię Ojneja! Przez nią dziś klęska zaległa Wzywały natarczywie, stały się przyczyną, PRZODOWNIK CHÓRU. Fałszywie zatem tracki powoźnik, Hektorze, HEKTOR. Wiedziałem to... Nie trzeba było ani chwili MUZA. Nie! Ciemne łono ziemi snać go nie zagarnie! PRZODOWNIK CHÓRU. Żal matce pozostawmy, ty zasię, Hektorze, HEKTOR. Pospieszcie i powiedzcie, aby sprzymierzeni Na karki swych rumaków i, w ręku pochodnie CHÓR. Posłuszni królowi, orężem okryci, |
Abantys, starsza nazwa wyspy Euboi.
Achaia, w starożytności północne wybrzeże Peloponezu. Służy także na określenie Giecyi wogóle. Stąd
Achajowie, jedno z plemion starogreckich. Według legendy praojcem ich był Achajos, syn króla Ksutosa (zob. Ksutos). Pierwotną ich siedzibą Ftiotis w Tessalii.
Acheloos, dziś Aspropotamos (biała rzeka), 1) najgłówniejsza rzeka grecka, wypływa u stóp gór lakmońskich w północnym Epirze, wpada do morza iońskiego. 2) Bóstwo rzeczne, wyobrażane w postaci byka, z twarzą ludzką. Według Hezyoda syn Okeanosa i Tetydy, bóg ten głośny jest z walki, jaką stoczył z nim Herakles o Deianeirę. Wyobrażano go także w sztuce greckiej jako smoka z głową i ramionami ludzkiemi, albo jako starca z rogami.
Acheron (dziś Mavras albo Lakkiotikos lub też Phanariotikos), rzeka w Thesprotyi, prowincyi Epiru. Widok ponurej przepaści, którą przepływa, spowodował, że w legendzie greckiej jar ten stał się miejscem, z którego umarli zstępowali do piekieł, a i samą rzekę, podobnie jak dopływ jej Kokytos zmieniono w podaniach na rzekę świata podziemnego.
Achilleus (Achilles), syn króla Mirmidonów Peleusa (stąd Pelida) i nimfy morskiej, córki Nereusa, Tetydy. Miał sławę najpiękniejszego, najwaleczniejszego i najszybszego bohatera w wyprawie trojańskiej. Zabójca Hektora. Wychowany w domu ojcowskim w Ftyi, miał za nauczycieli Foiniksa i centaura Cheirona. Zginął za przyczyną boga Apollona z łuku Parysa. Czczono go w Grecyi, zwłaszcza na wyspie Leuke, w Sigeum nad Hellespontem, a także w Sparcie, Elis i innych miejscowościach jako półboga.
Adrastos, syn Talaosa i Lyzymachy, król w Argos, mąż Amfitei. Jedną z córek, Deipylę, oddał w małżeństwo Tydeiowi, drugą, Argeis, Polyneikesowi, bratu Antygony. Chcąc Polyneikowi dopómódz do odzyskania dziedzictwa, spowodował słynną wyprawę »Siedmiu przeciw Tebom«. Z pomocą rumaka Areiona udało mu się uciec z pod zdobywanego miasta. W dziesięć lat później wyruszył po raz drugi z potomkami poległych wojów, z tak zwanymi Epigonami, i gród tebański zdobył, przyczem jednakże stracił syna Aigialeusa. Zmarł w powrotnej drodze do Megary. Pierwotnie jednoznaczny z bogiem Dionizosem, czczony był w wielu miejscowościach Hellady.
Agamemnon, syn mykeńskiego króla Atreusa i Aeropy. Jeden z najprzedniejszych bohaterów wyprawy trojańskiej. Wypędziwszy przywłaszczycieli tronu ojcowskiego, stryja Tyestesa i jego syna. Aigistosa, który według podania zabił Atreusa, owładnął napowrót Mykenami i rozszerzywszy z czasem granice swego państwa, stał się najpotężniejszym władcą Hellady. Z żoną, Klytaimnestrą, miał syna Orestesa i kilka córek, między temi Ifigenię i Elektrę. Kiedy w porcie aulidzkim zebrała się z nim, jako głównym dowódcą na czele, flota grecka i z powodu ciszy morskiej nie mogła popłynąć dalej, poświęcił Agamemnon córkę swą Ifigenię, aby przez śmierć jej przebłagać zagniewaną Artemidę. W dziesiątym roku walk pod murami Troi powaśnił się z Achillesem o piękną brankę Briseis. Powróciwszy do domu z wieszczką Kasandrą, córką króla Troi, Pryama, i jego małżonki Hekaby, został tutaj zamordowany — według Homera — podczas uczty przez kochanka żony, Aigistosa, według tragików zaś przez nią samą w łaźni. Upadek Agamemnona stał się ulubionym przedmiotem tragedyi greckiej.
Agaue (Agawe), córka króla Kadmosa (zob. Kadmos), żona zrodzonego z zębów smoczych Echiona, matka Pentheusa (zob. Pentheus).
Agenor, syn Poseidona i Libyi, córki Epafosa (Apisa), król Fenicyi, małżonek Telefassy, ojciec Kadmosa, Foiniksa, Kiliksa i Europy. Gdy Zeus w postaci byka porwał Europę, Agenor wysłał w pościg synów swoich z nakazem, aby bez siostry nie ważyli się wrócić. Nie znalazłszy Europy, a obawiając się kary ojcowskiej, synowie Agenora, poniechawszy domu, w rozmaitych osiedlili się krajach.
Agraula (Agraulos lub Aglauros) w podaniu attyckiem jedna z córek króla Kekropsa Pallas Athene powierzyła jej w koszu nowonarodzonego Erichthoniosa z surowym nakazem, aby kosza nie otwierano. Za nieusłuchanie rozkazu bogini Aglauros wraz z współwinnemi siostrami dostała pomieszania i wraz z niemi rzuciła się ze skały. Z bogiem wojny Aresem miała córkę Alkippę. Mieszano Aglaurę z Ateną, która miała też świątynię na stokach ateńskiej Akropolis.
Ajakos (Eak), syn Zeusa i Aiginy, jednej z córek boga rzecznego Azoposa, urodził się na wyspie Oinone, która od imienia matki jego, przeniesionej tam przez Zeusa, chcącego ją w ten sposób uchronić przed gniewem zazdrosnej Hery, otrzymała nazwę Aiginy (Eginy). Ajakos, sam na bezludnej przebywający wyspie, uprosił Zeusa, aby mrówki przemienił mu w ludzi. Nad ludźmi tymi, od greckiego »myrmekes« (mrówki) zwiącymi się »Myrmidonami« panował jako król i miał z córką Skirona, Endeidą, dwóch synów, Telamona i Peleusa, z Nereidą Psamathe zaś syna Fokosa. Do potomków jego, Ajakidów, należał Pelida Achilles i Telamończyk Ajas.
Ajas, jeden, Lokryjczyk, syn Oileusa, brał udział w wyprawie trojańskiej. Po wzięciu Troi wtargnął pono do świątyni i zbeszcześcił córkę Pryama, wieszczkę Kasandrę. Za zbrodnię tę zginął w głębinach morza. Drugi, syn Telamona, obok Achilla najpiękniejszy i najwaleczniejszy z bohaterów greckich, którzy zdobywali Troję. Trojańczykom odebrał zwłoki Achillesa; nie otrzymawszy zbroi jego, którą nagrodzono Odyssa, popadł w szaleństwo i odebrał sobie życie.
Aigaios, ojciec Thezeusa, mityczny król Aten. Nie mając dzieci z żoną Metą, udał się po radę do trojzeriskiego króla Pitheusa, który mu własną podsunął córkę, Aithrę. Z związku tego urodził się Tezeusz.
Aigialeus, syn Adrastosa i Demoanasy, należał do Epigonów (zob. Epigony) i przy zdobywaniu Teb zabity był od Laodamasa.
Aigisthos, syn Thyestesa i córki jego Pelopii, która później wyszła za Atreusza. Podrzucony przez własną matkę, aby zginął, znaleziony został przez pasterzy i wykarmiony przez kozę (»aix«), stąd pochodzić ma jego nazwisko. Przyjęty za syna przez stryja. Atreusza, który mu kazał zabić własnego ojca. zamiast niego zabił tamtego. Co do dalszych losów zob. Agamemnon i Klytaimnestra.
Aiolos (Eolus), jeden z najsłynniejszych przodków ludu helleńskiego. »Podług zwykłej genealogii nie Eolus był synem Zeusa, lecz jego ojciec Hellen(os). Hellen miał trzech synów: Dorosa, Ksutosa i Eolosa, zaszczepców Doryjczyków, Achajczyków i Eoiów. Achejczycy wskutek połączenia się Ksutosa z Kreuzą spokrewnili się z łonami, których zaszczepił Ion. Ionowie pod jego wodzą wyszli do mniejszej Azyi i założyli tam nad wybrzeżem Karyi i Lidyi słynne osady: Efez, Milet, Myos, Lebedet, Kolofon, Pryene, Teos, Erytra, Foka, Klazomene, Chios i Samos. Przypisuje to tradycya staremu bohaterowi, co działo się dopiero we dwa wieki później. Dopiero po wtargnięciu Heraklidów bowiem do Peloponezu wyparci cofnęli się na północny brzeg półwyspu, skąd Ionów wyparli, Ionowie przyszli do Atyki, a stamtąd do mniejszej Azyi. Dowódcami zaś emigracyi tej byli synowie Kodrusa, Nelej i Androklos« (Węcl.).
Aithra, córka Pittheusa, była narzeczoną Bellerofona, później Aigeus, któremu Pittheus podsunął córkę, spłodził z nią Tezeusza.
Akamas, syn Tezeusza, razem z bratem Demofoonem towarzyszył Heraklesowi w jego wyprawach.
Akastos, syn Peliasa, jeden z uczestników kalydońskich łowów i wyprawy Argonautów po złote runo, zamordowanemu ojcu pogrzeb sprawił uroczysty, przepędził Medeję i małżonka jej Iazona i zasiadł na tronie ojcowskim Iolku. Żona jego Astydameia zakochała się w Peleusie, a gdy ten zaloty jej odrzucił, doniosła nie tylko żonie jego, że się jej sprzeniewierza, wskutek czego żona ta się obwiesiła, ale i Akastosowi, że Peleus zalecał się do niej, Astydamei. Odtąd Akastos czyhał na jego życie, zamach ten nie tylko został udaremniony, ale Akastos padł razem z żoną z ręki Peleja, który zdobył ich królestwo iolkijskie.
Akropolis, twierdza w miastach greckich, specyalnie oznacza twierdzę ateńską.
Aleksandros albo Parys (zob. Parys).
Alkatoos, syn Pelopsa, zaszczepca Megarejczyków (zob. Pelops).
Alkmene, córka Elektryona, króla Myken, małżonka Amfitryona, matka Ifiklesa, a przedewszystkiem spłodzonego z Zeusem Heraklesa (zob. Elektryon i Amfitryon).
Alpheios (Alfeus), dzisiaj Rufia, najgłówniejrza rzeka w Peloponezie. W mitologii czczono go jako bóstwo, syna Okeanosa i Tetydy.
Alkestis (Alcestys), córka króla Peliasa i Anaribii, jedyna z córek, która nie brała udziału w zamordowaniu ojca. Wyszła zamąż za Admetosa, króla w Pherai, przyjaciela Apollona. Poświęciła się za chorego małżonka, który też wyzdrowiał. Z podziemi Hadesu uwolnił ją Herakles.
Althaia, córka etolijskiego króla Thestiusa i Eurythemis. Wydano ją za Oineusa, syna kaledońskiego króla Porthaona. Z bogiem Bakchosem miała córkę Deianeirę, z Marsem zaś syna Meleagra. Gdy chłopiec ten miał dni siedm, przystąpiła do niej, siedzącej z synem przy kominku, jedna z Park i oświadczyła, że dziecko to będzie żyło dopóty, dopóki nie spali się głownia na kominku. Althaia pilnowała głowni i Meleager wyrósł na jednego z najsłynniejszych bohaterów. W wyprawie na dzika kaledońskiego, otrzymawszy nagrodę, odstąpił ją słynnej łowczyni Atalanie, do której zapłonął miłością. Przyszło wskutek tego do sporu między Etolijczykami a Euretami, przyczem Meleager zabił dwóch synów Thestiusa, braci swej matki. Althaia, dowiedziawszy się o zabójstwie, rzuciła głownię, od której zawisło życie syna, do ognia, odebrała sobie jednak życie, powiesiwszy się z rozpaczy.
Amaltheia, mitologiczna koza, która na Krecie karmiła Zeusa, gdy go matka jego Rhea z obawy przed pożerającym własne dzieci Kronosem tam ukryła. Według innych podań była ona nimfą.
Amazonki, jeźdźczynie mityczne, mieszkały nad rzeką Termodon, w Kapadocyi, u wybrzeży Euksynu (Czarnego morza). Zob. Herakles.
Amfanaia, siedlisko Kyknosa, zabitego przez Heraklesa, zapewne w południowej Tessalii, na pograniczu Lokrydy i w pobliżu Trachiny.
Amfiaraos, syn Oiklesa i Hypermnestry, wróżbita. Pod przymusem przekupionej żony swej Eriphyle wziął udział w wyprawie siedmiu przeciw Tebom. Rozłupana gromem Zensowym ziemia pochłonęła go wraz z rydwanem i woźnicą. Na cześć jego zbudowano świątynię, resztki jej istnieją do dzisiaj w Mavrodilissi, na południowy wschód od Oropos.
Amfion, syn Zeusa i Antiopy, brat Zethosa; z nim razem pomścił matkę na Dirce, która ją prześladowała. Do spółki z bratem otoczył Teby murami. Kamienie do budowy tej miał według legendy przywabiać grą na lirze. P. Dirke.
Amfipolis, miasto w pobliżu południowego wybrzeża Tracyi nad rzeką Strymonem, tuż przy jeziorze Kerkinites.
Amfitryon, syn Alkaiosa, króla Tiryntu, i Astydamei albo Laonomy albo Hipponomy, wnuk Perseusza. Od brata swego ojca, Elektryona, otrzymał wraz z ręką córki Alkmeny także i królestwo mykeńskie. Zabił w gniewie Elektryona, za co drugi jego stryj, Sthenelos, wypędził go wraz z Alkmeną z kraju. Uciekł do Teb, do króla Kreonta i zwyciężył króla Teleboów, Pierelaosa, zdradzonego przez własną córkę Komaitho, która podczas snu obcięła mu, z miłości do Amfitryona, złociste włosy, zapewniające mu nieśmiertelność. Zamordował ją przecież Amfitryon. Do pozostałej w Tebach żony jego Alkmeny zbliżył się Zeus i spłodził z nią Heraklesa.
Amymone (t. z. Beznaganna), córka Danaosa. Ojciec wysłał ją na poszukiwanie wody na suchem wybrzeżu Argosu, tutaj napadł ją satyr, aby gwałt jej zadać. Uwolnił ją Poseidon i spłodził z nią Naupliosa. Za jego sprawą trysnęło źródło lernejskie, zwane również Amymone. (Zob. Lerne).
Anauros, rzeka w Tessalii.
Anchises, członek królewskiego rodu trojańskiego. Zakochała się w nim Afrodite i dała mu syna Aineiasa (Eneasza), zjawiwszy mu się w postaci pasterki. Oślepił go grom Zeusa za zdradzenie tajemnicy tej miłości. Z płonącej Troi uniósł go na barkach syn Aineias.
Andromache, córka Eetiona, króla Teb w Mizyi, żona Hektora (zob. Hektor), z którym miała syna Astyanaksa. Ojca i siedmiu jej braci zabił jeszcze za dni jej młodości Achilles. Po upadku Troi i śmierci Hektora dostała się w ręce Achillesowego syna Pyrrhusa, któremu urodziła syna. Po śmierci Pyrrhusa weszła w związki małżeńskie z bratem Hektora, Helenosem, z którym również miała syna Kestinosa.
Andromeda, córka etyopskiego króla Kefeusa i Kassiopei. Wskutek chwalby Kassiopei, że piękniejszą jest od Nereid, Poseidon, chcąc pomścić obrażone córki Nerejowe, nasłał na kraj potwora morskiego, którego, według wyroczni boga Ammona, można było tylko zwyciężyć przez danie potworowi na pożarcie Andromedy. Przykutą do skały ujrzał Perseus (zob. Perseus), uwolnił ją, ubił potwora i wziął ją sobie za małżonkę. Athene przeniosła ją między gwiazdy.
Antigone, córka Ojdipusa (Edypa) i Iokasty, siostra Eteoklesa, Polyneikesa oraz Ismeny. Towarzyszyła ojcu w drodze wygnańczej do Kolonos, a po śmierci jego wróciła do Teb. Tutaj wbrew zakazowi Kreonta pogrzebała zwłoki brata Polyneika, za co skazaną została przez Kreonta na pogrzebanie żywcem. Syn Kreonta, Haimon, narzeczony Antigony, popadł z powodu tego w rozpacz i odebrał sobie życie.
Aphrodite (Afrodyta), zwana także Aphrogencyą (t. z. urodzona z piany) albo Kiprydą oraz Kithereią (od wyspy Cypru i Cytery, dokąd przeniósł się kult jednoznacznej z nią Astarty), grecka bogini miłości, łacińska Venus. Według jednych urodzona z piany morskiej (stąd Anadyomene), zapłodnionej przez nasienie Uranosa, według drugich córka Zeusa i Diony. Była żoną Hefaistosa, któremu się jednak sprzeniewierzała, między innymi z Hermesem, Aresem, Anchisesem i t. d. Za przyznanie jej pierwszeństwa co do piękności przyrzekła Parysowi Helenę i w ten sposób spowodowała wojnę trojańską. Od najstarszych miejscowości, w których specyalnie ją czczono, zwano ją także Pafią, Amatusyą i Idalią.
Apidanos, rzeczułka, wpływająca do rzeki Peneios w Tessalii.
Ares (łac. Mars), bóg wojny.
Arethusa (Aretuza), nimfa, córka Nerensa i Dorydy. Prześladowana przez boga rzecznego Alfeiosa, uciekła morzem do Sycylii i zmieniła się w źródło.
Argo, okręt, na którym odbyto słynną w podaniach greckich wyprawę po złote runo, stąd Argonauci, uczestnicy tej wyprawy.
Argos, w starożytności stolica peloponezkiej krainy Argolidy.
Argos (Argus), także Panoptes (wszystkowidzący), syn Agenora albo Inachosa, mityczny olbrzym z wielu oczami. Ubił olbrzymiego byka, który niszczył Arkadyę, udusił żmiję Echidnę, później na rozkaz Hery był stróżem Iony. Kamieniem zabił go Hermes, uśpiwszy go grą na fletni. Hera zamieniła go w pawia.
Argolis, kraina peloponezka, przecięta rzeką Inachosem.
Ariadne, córka Minosa, króla Krety, i Pazyfay, dała Tezeuszowi kłębek nici, za pomocą którego wydostał się po zabiciu Minotaura z labiryntu. Uciekła z Tezeuszem, została jednak zabita przez boginię Artemidę na wyspie Dia za sprzeniewierzenie się pierwszemu kochankowi, bogu Dionizosowi. Według innych Dionizos znalazł porzuconą przez Tezeusza Ariadnę na wyspie Naxos i poślubił ją, albo też Tezeusz musiał mu ją odstąpić. Po śmierci przeniósł ją Dionizos między niebiany, a dar ślubny, wieniec złocisty, umieścił śród gwiazd.
Asklepios (Eskulap), syn Fojbosa-Apollona, patron lekarzy, umiał sztuką swoją powoływać do życia nawet umarłych. Zginął za to od gromu Zeusa.
Astyanaks, syn Hektora i Andromachy.
Atalante, córka Iaziosa i Klymeny, z Arkadyi, słynna łowczyni, przez ojca porzucona na górze Parthenion, gdzie karmiła ją niedźwiedzica. Znaleźli ją myśliwi i wrócili rodzicom. Strzałami położyła trupem zasadzających się na nią Kentaurów Rhoikosa i Hylaiosa. Brała udział w wyprawie Argonautów oraz w łowach na dzika kaledońskiego, któremu pierwszą zadała ranę. Przyczyniła się do śmierci zakochanego w niej uczestnika łowów Meleagra. Długi czas nieprzystępna miłości, uległa w końcu Melaniosowi i miała z nim syna Parthenopaiosa, wyglądającego jak dziewica, i porzuciła go na górze Parthenion w Atyce.
Atlas, syn tytana Iapeta i Klymeny, brat Menoitiosa, Prometeusza i Epimeteusza, małżonek Pleiony, córki Okeanosa, niebo na barkach dźwigał — ponoć za karę, że brał udział w walce tytanów z bogami.
Ateny, stolica Grecyi, już w czasach starożytnych główne miasto, »Oko Hellady«, »Hellada Hellady«. Według tradycyi założył gród ten król Kekrops. Patronką miasta była bogini Pallas-Athene.
Athena. Athene, Athenaie, Pallas-Athene, Athenaia, Athenaa (łac. Minerva), z przydomkiem Tritogeneia (ponieważ miała się urodzić nad rzeką Triton), albo Glaukopis (od greckiego glaux — sowa, sowiooka, z powodu dziwnie błyszczących oczu), bogini wojny (jako taka utożsamiana z boginią zwycięstwa Nike), z przydomkiem Alalkomene (mężna), Alkidemos (obronicielka ludu), Areia (wojownicza), Alea (obronicielka), Promachos, Nikephoros (dawczyni zwycięstwa) itd. Była też boginią muzyki wojennej, boginią mądrości i z mądrością związanych poczynań artystycznych itd. Jako taka miała liczne przydomki, jak Ergane, Hygieia, Paronia itd.
Atreus, syn króla elidzkiego Pelopsa i Hippodamii, córki Ojnomaosa, wnuk Tantala, brat Thyestesa, małżonek Aeropy, za poduszczeniem Hippodamei zamordował wraz z Thyestesem przyrodniego brata Chrysipposa, uciekł do Myken, do Eurystheusa, i po śmierci tegoż w walce z Heraklidami objął po nim królestwo mykeńskie. Tutaj uwiódł mu żonę Thyesles. Ta ukradła mężowi jagnię o złotem runie, do którego przywiązane było posiadanie tronu, i dała je Thyestesowi. Wygnany wskutek tego Thyestes, chcąc się pomścić za to, nasłał na Atreusa jego syna, Pleisthenesa, którego wychowywał u siebie. Pleisthenes jednak, o którym Atreus nie wiedział, że jest jego synem, sam zginął z ręki ojca. Aby się pomścić na Thyestesie, zamordował Atreus jego synów i ciała ich podał ojcu do spożycia podczas uczty, na którą go, wrzekomo z nim się pojednawszy, zaprosił. Ze zgrozy z powodu tej zbrodni, miało słońce zmienić swój kierunek. (Zob. Aigisthos).
Atrydzi, potomkowie Atreusa, Agamemnon i Menelaos.
Attika (Atyka — może Ἀκτική, t. z. kraj nadbrzeżny) południowo-wschodnia ziemia Grecyi środkowej.
Aulis, miasto na wschodniem wybrzeżu Beocyi, na małym skalistym półwyspie pomiędzy dwiema zatokami. Tu poświęcono Ifigenię. (Zob. Ifigenia).
Axios (dziś Wardar), rzeka w Macedonii.
Ayros, rzeka w Macedonii.
Azopos, rzeka w Beocyi, wypływa z Kitheronu, oznacza boga rzecznego, który miał dwóch synów i wiele córek. Najbardziej znaną z nich jest Aigina. Uprowadził ją Zeus, Azopos, ścigając go, chciał na wozie swoim zdobyć Olimp, zginał jednak od gromu Zeusa.
Bachantki, towarzyszki Bachusa, uczestniczki wesołych jego orgii, występowały w skórze jeleniej lub tygrysiej, z wieńcem na głowie, z thyrsem, to jest prętem, owiniętym liśćmi winogradu czy bluszczu, w ręku.
Bakchos (Bachus), syn Iowisza i Semeli, córki tebańskiego króla Kadmosa. Semele, namówiona przez Herę, aby zażądała od kochanka, iżby ukazał się jej w całym swym blasku, od blasku tego zginęła. Zeus niedonoszony płód jej ukrył w swem biodrze i dziecko oddał potem na wychowanie siostrze Semeli, Inonie, małżonce Athamasa. Za sprawą zazdrosnej Hery oboje ci małżonkowie dostali szału, wskutek czego Hermes zabrał chłopca i zaniósł go na górę Nysę, gdzie, w jaskini, zajęły się nimfy jego wychowaniem. Bachus, sam wiecznie młody i wesoły, nauczył ludzi, celem uszczęśliwienia ich, uprawy wina.
Bellerofon, syn korynckiego króla Glaukosa i Eurymedy. Niewinnie oskarżony przez zakochaną w nim Anteę, małżonkę argejskiego króla Poetusa, jakoby na cześć jej nastawał, otrzymał pomoc bogów w postaci skrzydlatego rumaka, Pegaza, zwyciężył kilka szczepów azyatyckich, amazonki, oraz słynną potworę Chimerę.
Beocya, kraina w Grecyi.
Biblos, miasto w Fenicyi, ale Bibline (Βιβλίνη) miała być okolica w Tracyi, słynąca z uprawy wina. Według innych rzeczka Biblos na wyspie Naxos rozumiana. (Węcl.).
Boreas (wiatr północny, a właściwie wiatr, wiejący do Hellady od gór, położonych na północy), król tracki, syn Astraiosa i Eos (gwiaździstego nieba i jutrzni), brat Notosa (wiatru południowego) i Zefira. Przemieszkiwał w grocie trackiego Haimosu (góry balkańskie) albo mitycznych gór rhipajskich. Uwiódł córkę ateńskiego króla Erechtheusa, Oreithyię, z którą miał synów Kalaisa i Zetesa (t. j. Boreadów, którzy, wziąwszy udział w wyprawie Argonautów, uwolnili Phineusa od Harpyi), oraz córkę Kleopatrę. Według podań homeryckich spłodził w postaci rumaków dwanaście wiatronogich źrebców.
Bosporus (dziś po turecku Istambul Bogpasi), cieśnina morska, prowadząca z Czarnego Morza (Pontu) do Propontis (Morza Marmara). Nazwisko pochodzi podobno od mitologicznej Io, która cieśninę tę przepłynęła w postaci krowy.
Bromios (szumiący, szumnik) przydomek boga wina, Bacha.
Biały brzeg (Leuke akte — Λευκὴ ἀκτή) na jednej z wysp Euksynu (Morza Czarnego).
Chalibowie, lud w Poncie, na granicy dzisiejszej Armenii; według Herodota, Ksenofonta i innych wyrabiali najlepszą stal, stąd stal po grecku »chalyps« (χάλυψ).
Chalkodon, starodawny król Euboi, którego Amfitryon (zob. Amfitryon) wraz z Tebanami w bitwie pokonał i zabił.
Charyty, tyle co Gracye, boginie wdzięku. Pierwotnie była tylko jedna, później dwie, a w końcu trzy: Euphrosyne, Aglaia i Thalia. Uchodziły za córki Zeusa i Okeanidy Eorynomy, albo boga słońca: Aigly, lub Bakchosa i Aphrodyty.
Chersones, półwysep tracki (dziś Galipoli) nad cieśniną Helespontu (Dardanelów) z jednej, a nad zatoką Melas (Saros) z drugiej strony.
Chimaira (Chimera), potwora, według Hezyoda córka Tyfona i Echidny, mająca trzy głowy: lwią, kozią i smoczą; według Homera była z przodu lwem, z środka kozą, z tyłu smokiem. Wychował ją król lykijski Amisodaros, zabił zaś Bellerofon (zob. Bellerofon).
Chione, córka trackiego króla Boreasa (zob. Boreas) i Orithyi, kochanka Poseidona i matka Eumolpusa. Ażeby uniknąć wstydu, rzuciła dziecko do morza, uratował je przecież Poseidon, zaniósł do Etyopii i oddał na wychowanie córce swej Beuthezykimie.
Choes (χóες) czyli święto krużów obchodzono w drugim dniu tak zwanych Antesteryów, 12-go dnia miesiąca Ansteryon. Początek do święta miał dać Orestes, który przybył podobno do ateńskiego króla Pandyona właśnie w chwili uroczystej biesiady. Pandyon nie chciał odprawić Orestesa; ale ponieważ jeszcze nie był oczyścił się z krwi przelanej, nie pozwolił mu mieć udziału w uczcie. Ażeby więc z innym nie pił z jednego naczynia, postawiono osobny kruż przed każdym z uczestników. (Węcl.).
Cyklopi, według Homera potworne, ludożercze, olbrzymie plemię pasterskie z Polyfemem na czele. Według Hezyoda są to trzej tytani: Arges (świecący), Steroipes albo Asteropes lab Astrophaios (piorun) i Brontes (grzmot). Według późniejszych podań byli pomocnikami Hephaistosa, mającego kuźnię we wnętrzu wulkanicznej Etny.
Daidalos (Dedalus), mityczny przedstawiciej najstarszej, sztoki greckiej, zwłaszcza rzeźby, miał zbudować między innymi słynny »labirynt« Minotaurowi na Krecie. Jak wieść niosła, robił posągi, swobodnie się poruszające. Według późniejszego podania był synem Erechtydy Eupalamosa. Wychował sobie ucznia Tolosa, bojąc się jednak współzawodnictwa, strącił go, powodowany zazdrością, z Akropolis. Skazany przez Areopasa, uciekł na Kretę i stamtąd wraz z synem Ikarosem na Sycylię, gdzie, odwdzięczając się za gościnę, wzniósł królowi Kokalosowi wspaniałe budowle.
Danaidy, córki Danaosa (zob. Danaos).
Danaos, syn egipskiego króla Belosa, brat Aigyptosa, panował w Libii, powaśniwszy się jednak z bratem, uciekł wraz z 50 córkami do Argos, gdzie po wypędzeniu ostatniego potomka Inachosa, Gelanora, objął tron królewski. Pięćdziesięciu synów Aigyptosa zażądało ręki jego córek, pognawszy za nim do Argos. Danaos zgodził się, ale dał każdej córce sztylet, aby zamordowały mężów. W ślubnej porze uczyniły to wszystkie, prócz jednej, Hypermnestry, która narzeczonego swego, Lynkeusa, uratowała. Późniejsze podanie utożsamiło Danaidy z grzesznemi duszami, które za swe przewiny musiały nieustannie czerpać wodę do przedziurawionej beczki.
Dardanos, syn Zeusa i córki Allesa, Elektry, praojciec Trojańczyków, czyli Dardanów.
Delfy (po gr. Delphoi), starożytne miasto w starogreckiej ziemi fokijskiej, położone pod jedną z skał Parnasu. Poświęcone było pierwotnie bóstwom Gai, Poseidonowi i Temidzie. Zasłynęło jednak przedewszystkiem jako miejsce wyroczni Apollińskich.
Delosski staw, t. j. jezioro na wyspie Delos, obok miejsca urodzenia Apollona. Chowano na jeziorze tem święte łabędzie.
Demeter, córka Saturna i Rheii, bogini płodów ziemi, matka Persefony, lub Kory, porwanej przez Hadesa-Plutona, podczas gdy razem z towarzyszkami bawiła się na błoniu kwiecistem. Przez dziewięć dni szukała ją matka po całej ziemi, dopóki Helios (Słońce) nie powiadomił jej o losie córki. Z gniewu i rozpaczy porzuciła Olimp i ukryła się w pustyni, a skutek był ten, iż ziemia przestała rodzić. Zlitował się Zeus i pozwolił Persefonie opuszczać świat podziemny na wiosnę i lato i przebywać u matki.
Demos Palene leżał między Atenami a Maratonem. Była tam świątynia Pallady-Ateny.
Diktynna albo Britomartis, bogini kreteńska, odpowiadająca greckiej Artemidzie lub Hekacie. Prześladowana miłością króla Minosa, ścigana przez niego poprzez góry kreteńskie, rzuciła się z skały do morza. Dostała się jednak do sieci rybackiej (po gr. diktyon) i stąd jej nazwa.
Diomedes 1) syn Aresa i Kyreny, według innych Atlasa i Asteryi, król trackich Bistonów, właściciel klaczy, żywiących się mięsem ludzkiem. Zabił go Herakles i dał na pożarcie tym klaczom. Mord ten był wykonaniem jednej z dwunastu prac, zadanych Heraklesowi przez króla Eurysteusa.
Diomedes 2) syn Tydeia i Deipyli, córki Adrasta, po mieczu wnuk Oineusa, króla Kalydonu w Etolii, małżonek Aigialei, wnuczki Adrasta, jeden z największych bohaterów greckich w wyprawie na Troję. Powalił Hektora, którego jednak ochronił Apollon, zabrał rumaki Eneaszowi, zranił matkę jego, Afrodytę, oraz z pomocą Atheny boga Aresa itd. Stworzył liczne kolonie greckie w Italii dolnej. Oddawano mu cześć boską przeważnie na wyspach diomedejskich (dziś Isole Tremiti).
Dionizos, zob. Bakchos, nosił długi chiton wzorzysty, a na nim płaszcz barwy szafranu, pstrym spięty pasem, na płaszczu skórę jelenią. Wyobrażano go sobie w postaci młodzieńca o twarzy dziewiczej, z cerą biało-rumianą, o płowych, na plecy spadających włosach.
Dirke (Dirce), żona Lykosa, króla Teb, za prześladowanie Antyopy przywiązana została przez jej synów, Amfiona i Zetosa, do rogów byka, a potem przez Dionyzosa przemieniona w źródło. Pod Tebami było źródło tego samego nazwiska, tam też pokazywano grób Dirki. Podanie to święci tryumf w słynnej, w Neapolu znajdującej się olbrzymiej rzeźbie, znanej pod nazwą »Byk farnezyjski«.
Długa skała sterczała poza i ponad teatrem w Atenach.
Dyoskurowie (Διοσκοῦροι, synowie Zeusa), spłodzeni z Ledą Kastor i Polydeukes (Pollux), bracia Heleny, przeniesieni potem między gwiazdy.
Dyrfys zwała się góra na Euboi, w pobliżu cieśniny Eurypus.
Echinady (po łac. Oxiae Insulae), grupa wysepek blisko południowo-zachodniego wybrzeża rzeki Achelous. Dziś nazywają się Kurtsolari. Najgłówniejsza z nich nazywała się Doliche. Nazwa innej Tafos, której mieszkańcy osławieni byli z łupiestwa i rozbojów morskich.
Eleusis, miasto w Attyce, dziś wioska Levsina, słynna z uroczystości na cześć Demetery i Persefony (t. zw. misteryi eleuzyńskich — eleuzynii). W Eleuzyi były świątynie Tryptolemosa, Artemidy i Poseidona, dalej tak zwana studnia Kallichoros, gdzie niewiasty eleuzyńskie wykonały ongi pierwszy raz tańce i pieśni na cześć bogini.
Enianowie, mieszkańcy Tessalii.
Enkelados (Enceladus), syn Tartarosa i Gai, jeden z sturamiennych, wężonogich Gigantów; spoczywa pod Etną, a gdy się ruszy, wywołuje trzęsienie ziemi w Sycylii. W walce Gigantów przejechany został przez wojenny rydwan Ateny. Inny Enkelados był synem Aigistosa, narzeczonym Danaidy Amymony.
Epafos, syn Zeusa i przemienionej w krowę Iony. »Nazwisko Epafosa wyprowadzają od ὲπαφή, dotknięcie, za pomocą którego Zeus Ionie przywrócił postać ludzką. Atoli Epafos to samo, co egipski Apis, tak jak Io tem samem była, co Isis, i jako taka dalej tem, co Demeter i Persefona. Takie miał też niewątpliwie zapatrywanie poeta, bo inaczej nie wzywałby Epafosa, aby te dwie boginie przysłał krajowi na pomoc. Epafos był dalej zaszczepcą królów egipskich i fenickich, a zatem i Kadmosa; bo Kadmos, podług Scholiasty, był bratem Feniksa i Europy«. (Węcl.).
Epeiowie, tak nazwani od króla Epeusa, zamieszkiwali Elidę w Peloponezie.
Epigoni, synowie siedmiu bohaterów, którzy z Polyneikesem wyruszyli przeciw Tebom i w wojnie tej zginęli, oprócz Adrastosa. Chcąc pomścić śmierć ojców, przedsięwzięli w 10 lat później nową wyprawę przeciw Tebom i miasto zburzyli. Przewodził im Adrastos lub też Alkmaion. Nazwiska ich: Alkmaion i Amfilochos, synowie Amfiaraosa; Aigialeus, syn Adrastosa; Diomedes, syn Tydeusa; Promachos, syn Parthenopaiosa; Sthenelos, syn Kapaneusa; Thersander, syn Polyneikesa; Euryalos, syn Mekisteusa. Pozostał przy życiu tylko Aigialeus.
Erebos, miejsce pobytu zmarłych. U Hezyoda syn Chaosa, który z siostrą swą Nocą spłodził Eter i Hemerę, t. z. Dzień.
Erechtheus, według pierwotnej legendy jednoznaczny z Erychthoniosem (zob. Erichthonios), przodek Ateńczyków, zwany także Pandyonem, syn Erichthoniosa i ojciec bliźniąt Erechtheusa i Butesa, oraz bliźnich córek, Prokny i Philomeli.
Erichthonios, zaszczepca Ateńczyków. Ojciec jego Hefaistos. »Atena nie była powolną miłości Hefaistosa, dlatego Gea (χϑών) w łonie Erichthoniosa nosiła, ale Atena dziewicza opiekowała się dzieckiem, włożyła je do skrzynki i oddała córkom Agrauli na wychowanie, poleciwszy, aby skrzynki nie otwierano. Ciekawością zdjęte siostry Pandrozy otworzyły jednak skrzynkę i zoczyły dziecko, owite żmijami, które wyrzuciły na Akropolis. Erychthonios, wychowany w świątyni Ateny, wstąpił później na tron Attyki i położył zasługi około obrządku Pallady. Synem jego był Pandyon, założyciel obrządku Demetery i Dyonizosa; wnukiem zaś Erechtheus, którego synem Kekrops, a córką Kreuza. Agraulos albo Aglauros podług innej tradycyi miała być małżonką Kekropsa. Córki jej zwały się Pandrosos, Herse i Agraulos. Na imię Agrauli zwykły były niewiasty greckie przysięgać. Podług Hezychiusza była Aglauros lub Agraulos kapłanką Ateny, podług Harpo-krefyona Ateną samą. zapewne owe trzy imiona były po-prostu przydomkami Ateny. Na pamiątkę Erychthoniosa zachował się u Ateńczyków, mianowicie w wyższych warstwach społeczeństwa, zwyczaj zawieszania złotych wężów na szyjach dzieciom«. (Węcl.).
Eris, zwada, bogini kłótni.
Eros, bóg miłości, syn Afrodyty i nieodstępny jej towarzysz, często łączony razem z pokrewnemi postaciami Himerosa (Żądza) i Pothosa (Tęsknota). W teogonii Hezyoda i u Orfików jedno z bóstw najpotężniejszych, źródło wszelkiej płodności i wogóle stworzenia świata. Stąd
Eroty, uskrzydlone postaci chłopięce, towarzyszące wszelkiej uciesze ludzkiej, przy biesiadach, igrzyskach, winobraniu itd.
Erynyje (łacińskie Furie), boginiom przeznaczenia (Moirom) pokrewne strażniczki praw natury i mścicielki wszelakiej zbrodni. Według Hezyoda urodziła je Gaia z kropli krwi Uranosa, okaleczonego przez Kronosa, według innych córkami są tejże Gai (Ziemi) i Kronosa. Mieszkały w przybytkach świata podziemnego. Aischylos wprowadził je na scenę jako postaci w czarnych sukniach, z wężowymi wieńcami we włosach.
Nazywano je także Eumenidami, t. j. dobrotliwemi.
Eteokles, zob. Ojdipus.
Etna, góra wulkaniczna w Sycylii.
Eumelos, syn Admeta i Alkesty. Należał do wodzów w wyprawie przeciw Troi — miał konie, ustępujące tylko rumakom Achillesa. Podczas uroczystości pogrzebowych na cześć przyjaciela Achillowego Patroklosa byłby był otrzymał nagrodę zwycięstwa, gdyby się mu był wóz nie przewrócił. Ożeniony był z Iftimą, siostrą Penelopy, żony Odyssa.
Eumenidy, zob. Erynyje.
Eumolpus (tracki), syn Poseidona i Chiony, córki trackiego Boreasza. Według podania miał z Eleuzyńczykami przywędrować do Attyki, wojować z królem Erechtejem, założyć tajemnice eleuzyńskie i służbę w nich polecić swemu rodowi (Thuc. II. 15).
Euripos, cieśnina, rozdzielająca wyspę Euboję od Beocyi, nad nią leżały miasta portowe Chalcys i Aulis, na przeciwnych brzegach, połączone mostem.
Euristheus, syn Sthenelosa i Nikippy, wnuk Perseusza. »Zeus w radzie bogów przysiągł, że ten, co pierwszy z rodu Persydów się narodzi, ma panować nad wszystkimi innymi rodu tego potomkami; spodziewał się zaś, że władza ta dostanie się synowi jego, Heraklesowi, który już to przez ojczyma Amfitryona, już też przez matkę Alkmenę — gdyż obu dziadem był Perseusz — należał do rodu Persydów. Hera zaś, z nienawiści i zazdrości, przyspieszyła narodzenie się Eurysteusza, który w siódmym miesiącu przyszedł na świat. Prędzej więc od Heraklesa urodzony, Eurystej został królem Mycen, a Herakles jego wasalem (Apollod. 2, 4, 5). Zeus jednak złagodził dolę Heraklesa o tyle, że miał być wolnym, gdy prace, zadane mu przez Eurysieja (12 praw Heraklesowych), wykona. Eurystej tak bardzo go się lękał, że mu nigdy do Mycen przyjść nie pozwolił, lecz rozkazy dawał przez herolda. Po śmierci Heraklesa prześladował Eurystej też dzieci jego i żądał ich wydania od Ateńczyków, do których zaprowadził był je Ceyks. Ateńczycy odmówili wydania i wszczęła się wojna; pod Maratonem w bitwie przy źródle Makarya zginęli wszyscy synowie Eurysteja, a jego samego na ucieczce zabił Hylos lub Iolaos. Podług Eurypidesa schwytany dostał się w moc Alkmeny, która mu oczy kazała wykłóć«. (Węcl.).
Eurotas, dziś Iri, najgłówniejsza rzeka w peloponezkiej krainie lakońskiej (Lacedemonie).
Euryalos, syn Argiwczyka Mekisteusa, jeden z Epigonów, co zdobyli Troję. Brał udział w wyprawie Argonautów. Pod Troję udał się z Diomedesem, dowodził Mykeńczykami i zabił kilku najdzielniejszych Trojańczyków. Chował się u dziada Talaosa, uczestnika w wyprawie argonauckiej.
Eurytos, ojciec pięknej Ioli, która widocznie zdradziła ojca i miasto rodzinne i, jak szalona wybiegłszy ze zburzonego grodu, rzuciła się w objęcia Heraklesa.
Fazys (Phasis), rzeka na pograniczu Azyi Mniejszej i Kolchidy, dzisiaj Rion albo Rhion w transkaukazkiej gubernii Kutais, wpada do morza Czarnego. U dopływu rzeki tej leżało starożytne miasto tego samego nazwiska.
Filomela (Philomele), zob. Pandyon.
Fineus, król w trackiem mieście Salmydesos, mieszkał w pobliżu ujścia Bosforu i skał Symplegadzkich.
Foibos, przydomek boga Apollona.
Fryga, cyga, bąk, zabawka dzieci, używana była podczas uroczystości na cześć frygijskiej bogini Rheii.
Frygia, środkowy kraj północnej Azyi Mniejszej.
Ftya, miasto w Tessalii nad zatoką malijską.
Ganimed (Ganymedes), syn Trosa czy też Laodemona, króla Troi. Podczaszy i kochanek Zeusa. Według Iliady został z powodu niezwykłej piękności swej przeniesiony na Olymp, aby Zeusowi napełniał puhary, według innych porwał go Zeus w postaci orła lub w niezmienionej postaci własnej.
Geraistos, syn Zeusa i matki nieznanego nazwiska. Od niego wzięła nazwę miejscowość w Euboi.
Geryon (Geryones lub Geryoneus), legendarny właściciel licznych stad bydła, które pastuch Eurytion wypasał, z pomocą psa Orthrosa, na wyspie Erythei. Herakles, otrzymawszy od Erysteusza rozkaz uprowadzenia tych stad, wszystkie je wybił. Geryona wystawiano sobie w postaci olbrzyma o dwóch lub (częściej) a trzech ciałach, później o jednem ciele z trzema głowami i sześciu ramiony.
Giganci, według Homera, olbrzymi, przez bogów znienawidzony ród, który wcześnie wytępiono. Według Hezyoda, byli istotami boskiemi, synami Gai (Ziemi), świetnie uzbrojonemi. Gaia, zagniewana za strącenie Tytanów (zob. Tytani) do Tartaru, urodziła Uranosowi potwornych, niezwyciężonych olbrzymów o smoczych ogonach, którzy mieli wojować Zeusa i inne bóstwa. Na polach flegrajskich (zob. Phlegrai), umieszczanych zwykle w okolicach wulkanicznych, Giganci przypuszczali szturm do Olimpu, rzucając potężne skały i płonące pnie dębowe. W tej »Gigantomachii« zostali jednak pokonani przez bogów, którym z pomocą przyszedł Herakles. Jednego z Gigantów, Enkeladosa, zabiła Atena, Alkioneosa Dyonizos itd.
Glaukos 1) syn Syzyfa i Meropy, małżonek Eurymedy albo Eurynomy, ojciec Bellerofonta, król koryncki, w Lakedajmonie spłodził Ledę. Podczas uroczystości pogrzebowych na cześć Peliasa w Iolku czyli w Potniach zwyciężył go towarzysz Heraklesa Iolaos (zob. Iolaos), poczem rozszarpały go własne konie.
Glaukos 2) Jeden z bogów morskich, pierwotnie rybak, wieszczym obdarzony duchem, prorokował Argonautom, płynąc za ich statkiem.
Glaukos 3) Jeden z synów Pryama.
Glaukos 4) Syn króla Krety, Minosa.
Hades albo Aides (t. z. Niewidzialny), trzeci syn Kronosa i Rhei, przy podziale świata otrzymał władztwo nad światem podziemnym, miejscem pobytu zmarłych, których czyny surowo osądza razem z Ajakosem, Minosem i Radamanthysem. Za małżonkę miał Persefonę. Imię jego oznacza też wogóle siedzibę zmarłych.
Halai, miejscowość w attyckim powiecie Brauron, gdzie czczono Artemidę, nazywaną Artemis Brauronia (Ἄρτεμις Βραυρωνία). Był tam wizerunek drewniany (rzeźba) bogini, przeniesiony podobno z Tauryi. Stąd tażke Artemis Tauropolos.
Halirrhothios, syn Poseidona i nimfy Euryte. Zabił go Ares i bogowie, według tradycyi, sądzili zabójcę na Areopagu (na wzgórzu Aresowem, naprzeciw Akropolis ateńskiej) i wydali wyrok uwalniający. Halirrhothios zgwałcił był Alcyppe, córkę Aresa i Agraulosy.
Halkyone (Alkyone), małżonka Keyksa, króla w Trachis w Tessalii, zobaczywszy ciało męża, wyrzucone na brzeg, rzuciła się do morza. Oboje przemienieni zostali przez Zeusa i Herę, według innych przez Thetydę, w zimorodki.
Harmonia, córka Aresa i Afrodyty, żona Kadmosa. Przy zaślubinach dał jej Kadmos płaszcz (peplos) i naszyjnik, wykuty przez Hefaistosa. Dary te przyniosły obojgu nieszczęście. Przybywszy po ciężkiem życiu do Illyryi, oboje przemienieni zostali w węże. Zabójczy wpływ naszyjnika tego odczuli i inni: Amflaraos i żona jego Erifile, którą zamordował syn jej Alkmaion. Alkmaion dał potem naszyjnik córce Fegeusa, Alfesyboi czyli Arsynoi, a wreszcie córce Acheloosa Kallirhoi, którzy wszyscy wraz z Alkmaionem i Fegeusem zginęli. Synowie Alkmaiona zawiesili nieszczęsny ów naszyjnik i peplos w świątyni delfickiej.
Harmonia, czczona jako przedstawicielka ładu, porządku i zgodliwości, uchodzi też za matkę Muz i Charyt. Gdy ślub brała z Kadmosem, bogowie przyszli z darami. Demeter darowała zboże, Atena flety, odzienia i naszyjnik, Hermes lirę. Według innych naszyjnik roboty Hefaistosa darowała jej Afrodyta.
Hebros, rzeka w starodawnej Tracyi, dzisiaj Marica.
Hekabe (Hekuba), córka króla Dymasa, i druga żona Pryama, który miał z nią dziewiętnastu synów, między nimi Hektora. Niosąc w łonie późniejszego syna Parysa, śniła, że urodzi pochodnię, która zniweczy Troję. Najstarszy syn jej, Aisakos, tłómaczył sen w ten sposób, że mające narodzić się dziecko jej stanie się przyczyną upadku Troi. Wyrocznia się spełniła. Parys, porwawszy Helenę, sprowadził klęskę na gród ojczysty. Hekabe jest jedną z najtragiczniejszych postaci poezyi greckiej. Patrzała na śmierć swych synów i córki Polykseny, na losy córki Kasandry, która jako branka dostała się w ręce króla Agamemnona. Hekabe poszła w niewolę do Odyssa. Przedtem jeszcze miała wydrzeć oczy trackiemu królowi Polymestorowi i zabić dwóch jego synów, niszcząc się w ten sposób za zamordowanie dla zagarnięcia skarbów syna swego Polydora, poruczonego Polymestorowi na wychowanie.
Hekate (t. z. »działająca zdala«), córka Tytana Persesa (»świecącego«) i bogini gwiezdnej Asteryi. Uważaną była za boginię księżyca, strażniczkę dróg, zwłaszcza dróg rozstajnych, drzwi i bram. Ponadto była boginią porodu, rozmnożycielką stad i dawczynią bogactw. Jako bogini księżyca stała też w bliskim stosunku z bóstwami podziemnemi, strzegła bram Hadesu, stąd nazywano ją też boginią podziemną, czarną, ponurą, zsyłającą upiory i wogóle zjawiska, budzące strach i przerażenie.
Hektor, syn króla Troi, Pryama, i żony jego Hekaby, największy z bohaterów trojańskich. Mszcząc się za śmierć przyjaciela swego, Patroklosa, zabił Achillesa[39] i wlókł zwłoki jego naokoło mogiły Patroklosa, ostatecznie jednak oddał je — za bogate dary — Pryamowi, który zwłoki spalił i popioły godziwie pochował. Hektora czczono jako herosa.
Helena (Helene), córka Ledy, żony spartańskiego króla Tyndareosa, i Zeusa. Za radą Odysseusza kazał Tyndareos przysiądz licznym zalotnikom Heleny, że wybranemu przez nią małżonkowi przyjdą w razie skrzywdzenia go z pomocą. Gdy Parys porwał Helenę Menelaosowi, wezwał tenże książąt greckich, aby z nim razem wyruszyli na Troję. Po śmierci Parysa dostała się Helena bratu jego, Deifobosowi, aby potem wrócić znowu do Menelaja. Według starożytnego poety Stesichorosa, za którym poszedł Eurypides w »Helenie«, Parys porwał tylko widmo Heleny, rzeczywista jej postać dostała się dzięki pomocy bożej do Egiptu.
Z Menelaosem miała córkę Hermionę (zob. Hermione); według innych, była w końcu żoną Achillesa na »wyspie błogosławionych« Leuke. Mówią też podania, że Tezeuszowi urodziła córkę Ifigenię, Achillesowi zaś syna Euforiona. Czczono ją razem z Menelaosem oraz jej braćmi Kastorem i Polydeukesem jako bóstwa.
Helios, bóg słońca.
Helle, siostra Phrixosa, córka Athamesa i Nepheli. Chcąc ujść nienawiści macochy Ino, uciekła z bratem na grzbiecie złotorunego tryka. Uratował się jednak tylko Fryksos, Helle natomiast utonęła. Stąd nazwa cieśniny Hellespontu.
Hellespont (morze Helli, zob. Helle), dziś Dardanelle.
Helenos, syn Pryama, jeden z mężów Andromachy, panował po upadku Troi w kraju Molossów. Po śmierci jego objął tron syn jego i Andromachy, Molossos. Podobnie, jak siostra jego Kasandra, miał i on dar wieszczenia.
Hephaistos, syn Zeusa i Hery, bóg ognia, kowal bogów, który na prośby Thetydy wykuł zbroję dla syna jej Achillesa.
Hera, królowa niebios, małżonka władcy bogów, Zeusa. Według podań homeryckich, była Hera (łac. Juno) córką Kronosa i Rhei, a więc siostrą Zeusa, któremu, poślubiwszy go, dała Hefaistosa, Aresa, Eilaithyję oraz Hebę. Aby uchronić nowonarodzoną od żarłoczności Kronosa, Rheia oddała ją na wychowanie Okeanosowi i Tetydzie. Homer przedstawia Herę jako zazdrosną, kłótliwą, upartą, surową, właściwości, dające się tłómaczyć jej stanowiskiem jako patronki małżeństwa, którego zasady małżożonek jej, Zeus, zbyt często obrażał. Składano jej ofiary z krów i kóz, ponadto poświęcano jej z zwierząt bociany, pawie i pewien gatunek czapli, z roślin zaś lilije, jabłka granatowe i inne zioła, używane jako środki lecznicze przy rozmaitych chorobach niewieścich.
Pierwotnie była, zdaje się, boginią księżyca, od którego, według wyobrażeń starożytnych, zależne były menstruacye i porody.
Herakles (Herkules), syn Zeusa i Alkmeny, najsłynniejszy bohater legend helleńskich (starogreckich), ideał walecznego męża, który śród trudów i walk nieustannych dochodzi do szczytu i staje się najdoskonalszym pierwowzorem cnót męskich. O jego urodzeniu, życiu i czynach mówi legenda w ten sposób: Amfitryon, potomek Perseusza, syn Alkaiosa i tebanki Hiponomy, poślubiwszy Alkmenę, postanowił nie prędzej zbliżyć się do małżonki, dopóki nie zwycięży Telebojów, którym przypisywał winę, że wbrew własnej woli zabił swego teścia, Elektryona. Tymczasem Zeus zakochał się w Alkmenie i spłodził z nią Heraklesa. Alkmene, obawiając się zemsty Hery, małżonki Zeusa, porzuciła dziecko. Bogini Athene przywiodła Herę do miejscowości, w której porzucono Heraklesa i namówiła ją, iżby mu dała piersi. Dziecko ssało jednak z taką mocą, że Hera puściła je z wielkiego bólu, a wytryśnięte przytem mleko utworzyło na niebie drogę mleczną. Hera, mszcząc się na przeniewierczym Zeusie, ścigała Heraklesa od pierwszej chwili: gdy dziecko miało zaledwie ośm miesięcy, nasłała na nie dwa olbrzymie węże, atoli Herakles, pochwyciwszy jednego i drugiego, oba potwory zdusił w kolebce. W ośmnastym roku życia zabił lwa kithajrońskiego, który pustoszył stada Amfitryona i tesalskiego króla Thespiasa. Niezwykła siła młodzieńca tak zaimponowała Thespiasowi, że doprowadził mu pięćdziesiąt swych córek, iżby miały z nim dzieci. I to się stało. Herakles, wracając do Teb, spotkał się z posłami Ergeinosa, króla Orchomenosu, udającymi się do tego miasta po haracz stu wołów, poobcinał im nosy i uszy i, skrępowawszy im ręce powrozami, odesłał ich do ich pana. W wynikłej stąd wojnie Herakles stanął na czele Tebańczyków, zabił króla Ergeinosa, rozgromił zastępy Minyów i nałożył im haracz dwa razy większy, niż pobierany przez nich od Teb.
Poślubiwszy następnie Megarę, córkę Kreonta, miał z nią trzech synów: Therimachosa, Kreontiadesa i Deikoona, których jednak, dotknięty szałem, zamordował. Odzyskawszy zmysły, opuścił Teby i oczyszczony przez Thestiusa, udał się do Delfów. Z polecenia Pytyi miał iść w służbę do Eurystheusa. Od Hermesa otrzymawszy miecz, od Apollona niechybiające nigdy strzały, od Hefaistosa złocisty kołczan, od Pallady pancerz, ponadto wyciąwszy sobie maczugę z drzewa oliwkowego, zjawił się u Eurystheusa, który mu kazał dwanaście wykonać robót:
W gaju Zeusa, w arkadyjskiej Nemei, grasował lew spłodzony przez Tyfona, a którego ranić nie było można. Herakles zagnał go maczugą do jaskini, natarł potem na niego, zadusił go i zawlókł do Myken. Na pamiątkę tej walki założył igrzyska nemejskie i odtąd w miejsce przyłbicy i pancerza lwią posługiwał się skórą.
Następnie zabił potworną hydrę, żyjącą w bagnisku lernejskiem. Straszliwy ten żmij, pustoszący okolicę, miał 9 łbów, z których środkowy był nieśmiertelny. Herakles podjechał na wozie z Iolaosem do źródeł Amymony, gdzie potwór miał jaskinię, i wypędził go z niej płonącymi pociskami. Nie mógł go jednak pokonać, gdyż w miejsce uciętego łba wyrastały dwa nowe, a nadto pomagał hydrze rak olbrzymi, szczypiąc w ramię Heraklesa. Raka tedy Herakles naprzód zabił; potem z pomocą Iolaosa, który zapalił sąsiedni las gęsty, aby po ucięciu głów wypalić karki głowniami i tym sposobem zapobiedz odrastaniu łbów, Herakles, ściąwszy łeb nieśmiertelny, zakopał go w ziemi i ogromną przywalił skałą. Tułów rozpłatał i w żółci hydry zanurzył swe pociski.
Pojmawszy złotorogą łanię w Kerynei, złowił dzika, który pustoszył okolicę góry Erymanthosa w Arkadyi i żywcem przyniósł go do Eurystheusa, a ten tak się przeraził tym widokiem, że skrył się do beczki; wyczyścił w jednym dniu stajnię króla Augeiasa (Augiasza) w Elidzie; zajął kreteńskiego byka, którego król Minos, otrzymawszy go od Poseidona, wcielił do swego stada, zamiast ofiarować go bóstwu. Na byku tym Herakles przepłynął morze; przybywszy jednak do Eurystheusa, musiał, na rozkaz króla, puścić go wolno: byk pobiegł do Maratonu, a ponownie schwycić go musiał Tezeusz. Ósmą praca Heraklesa było zabranie ludożerczych koni Diomedesa; pokonał on naprzód stróżów przy korytach, a kiedy konie chciał wsadzić na okręt, natarło na niego wojsko Bistonów. Oddawszy konie jednemu z towarzyszów, Herakles pokonał Bistonów, zabił Diomedesa i konie, które tymczasem pożarły trzymającego je człowieka, sprowadził do Argos. Podług Eurypidesa jednak Herakles nie morzem, lecz lądem udał się do kraju Bistonów i to sam; przeprawiwszy się z Tracyi przez Hebros, gdyż wracał wzdłuż wybrzeża u stóp Pelionu aż do rzeki Anauros, gdzie stoczył walkę z Kyknosem.
Spełniwszy to, zdobył darowany przez Aresa pas królowej amazonek, Hippolity. Amazonki mieszkały nad rzeką Termodon w Kapadocyi nad Euxynem (Czarnem morzem). Podróż do Amazonek wiele ma podobieństwa do podróży Argonautów. Z Amazonkami Herakles i jego towarzysze musieli stoczyć bój, w którym Herakles pokonał i zabił dwanaście najbitniejszych Amazonek. Z liczby pojmanych Antyopę darował Tezeuszowi, Melanippę zaś, która wojskiem dowodziła, wydał, za co otrzymał pas Aresa.
W Erystei, zwanej później Gadeirą, mieszkał Geryon (lub Geryones), syn Chryzaosa i córki Okeanosa, Kalirrhoi, potwór trójciały, w środku prosty, a rozchodzący się od karku i od lędźwi. Posiadał on bydło maści czerwonej, którego strzegł Eurytyon i pies dwugłowy, Ortros. Udając się po owo stado Geryona, które też zdobył, przebył nie tylko wiele dzikich okolic Europy, ale był też w Libii i tam pod Tartesos wzniósł tak zwane słupy Heraklesowe.
Na zachodnich krańcach świata były sady Hesperyd, z jabłoniami, złote rodzącemi owoce. Strzegł ich smok, przez Tyfona spłodzony z Echiduą. Tam na końcu świata, gdzie niebo spoczywa na ziemi, Herakles zanurzył się aż do dna Oceanu i ludziom uspokoił fale morskie, a dalej ramię podłożywszy pod brzeg nieba, dźwigał je w domu Atlasa, z którego pomocą złote jabłka zdobył i zaniósł je Eurystheusowi.
Ostatnią, przez Eurysteja nałożoną mu pracą było wywiezienie z krainy zmarłych podziemnego trójgłowego psa Kerberosa (Cerbera), stróża Piekieł, pokazanie go służbodawcy i odprowadzenie z powrotem do Hadu.
Oprócz tych prac mówi legenda o walce Heraklesa z Gigantami i Kentaurami: Kiedy Zeus pokonał był Tytanów, ziemia, jako mścicielka ich, wydała Gigantów, z niezmiernemi brodami i włosami, mających smocze na nogach skarłupy, na polach »flegrejskich« (t. j. palących się) w Tracyi. Giganci rzucali w niebo odłamy skał i palące się drzewa. Według przeznaczenia Giganci mogli być pokonani przez bogów jedynie z pomocą śmiertelnika. Dlatego Zeus wezwał Heraklesa, przy którym stała Atena.
Najniebezpieczniejszego olbrzyma, Alkyonesa, który nie mógł być pokonany na miejscu, gdzie urósł, Herakles zabił pociskami, wywlókłszy go wpierw z pól flegrejskich. Drugiego, Portiryona, niemniej niebezpiecznego, co zgwałcić chciał Herę, zabili: Zeus piorunem a Herakles strzałami. Efialtesowi wystrzelił Apollon oko lewe, Herakles zaś prawe. W zabiciu reszty mieli udział: Dionizos, Atena, Hefaistos, Poseidon, Hermes i inni; atoli wszystkich Gigantów dobijały ostatecznie pociski Heraklesa.
Co do Kentaurów, w Foloi, na górze lesistej, pomiędzy Arkadyą a Elidą, Herakles zaszedł do Kentaura Folosa, który, otrzymawszy beczkę wina od Dionizosa, chciał ją otworzyć, aby uczcić Heraklesa. Gdy na żądanie Heraklesa beczkę otworzono, przywabieni zapachem szlachetnego wina zbiegli się Kentaurowie, uzbrojeni odłamami skał, płonącemi drzewami i siekierami i chcieli porwać napój. Folos uciekł, atoli Herakles stoczył walkę z tłumem, chyżym jak konie, silnym jak dzikie zwierzęta, a mądrym jak ludzie, posiadającym nadto boską naturę, a któremu matka Nefele (Chmura) pomagała ulewami, gdyż grunt śliski wskutek ulew niebezpieczny był dla Heraklesa, dla koni zaś niedogodny. Kentaurów, co wcisnęli się do jaskini, zabił Herakles głowniami, innych zabijał pociskami. Pobici Kentaurowie rozpierzchli się, największa ich część uciekła na przylądek Malea.
Ponadto, według podań arkadyjskich, etolijskich, trachidzkich i lidyjskich, Herakles uwolnił Hezyonę (zob. Laomedon), zmógł libyjskiego olbrzyma Antaiosa (Anteusza) i to w ten sposób, że tak długo trzymał go ponad ziemią, od zetknięcia z którą zależała moc Antaiosa, aż go udusił, zabił srogiego króla Egiptu, Busirisa, wraz z jego synem Amfidamosem, wyswobodził przykutego do skał kaukaskich Prometeusza a Tezeusza wywiódł z podziemi hadesowych, z miejsca umarłych.
Spełniwszy przeważną część tych czynów, wrócił do Teb, wydał Megarę za towarzysza swego Iolaosa i udał się do Ojchalii, gdzie król Eurytos obiecał córkę swą Iolę wydać za tego, ktoby go razem z synami prześcignął w strzelaniu z łuku. Jakkolwiek Herakles odniósł w próbie tej zwycięstwo, Eurytos córki mu nie dał, obawiajęc się wrzekomo ponownego napadu szaleństwa Heraklesa. Herakles, uwolniwszy tymczasem z Hadu żonę Admetosa, Alkestis, oszalał na nowo i w stanie tym strącił z murów Tiryntu Ifitosa, najstarszego brata Ioli. Mimo że oczyszczon był z tego mordu, w ciężką popadł chorobę i udał się do Delf po wyrocznię. Ponieważ Pytya odmówiła mu wyroczni, chciał obrabować świątynię delficką, pochwycił trójnóg i o posiadanie go toczył walkę z Apollonem, aż Zeus rozdzielił ich piorunem. Ostatecznie Pytya powiedziała mu, że wyzdrowieje, jeśli sprzeda się w niewolę i cenę kupna złoży, jako pokutę, królowi Eurytosowi. Na podstawie wyroczni tej Hermes sprzedał Heraklesa królowej lidyjskiej, Omfalii. W czasie służby tej przypadł udział Heraklesa w wyprawie Argonautów, i w łowach kalydońskich. Ukarał też Syleusa, lidyjskiego czy frygijskiego potwora, który wszystkich wędrowców zmuszał, iżby pracowali w jego winnicach, zabił Midasowego bękarta Lityersesa, żarłoka i pijaka, który wszystkich przechodniów zapraszał do swych biesiad, a potem kazał im żąć swą pszenicę, pozatem ukarał Kerkopów, krasnoludków złodziejskich, którzy śpiącemu Heraklesowi ukradli broń. Herakles przewiesił ich na drągu przez plecy, uwolnił ich przecież ze względu na ich humor wesoły.
Wysłużywszy czas przykazany u Omfalii, wyprawił się na Troję, aby ukarać Laomedona, ojca Hesyony, wziął potem miasto Pylos, zabił założyciela tego miasta, Neleusa, wraz z jego synami, prócz Nestora, walczył — według późniejszych podań — z Hadesem, a potem z synami lakedajmończyka Hippokoona. Połączywszy się w Tegei z córką króla Aleosa, Auge, która mu dała syna Telefosa, udał się do Kalydonu i tam starał się o rękę córki Oineusa, Deianeiry, walczył o posiadanie jej z bogiem rzecznym Acheloosem, którego też zwyciężył. W drodze do Trachis spotkał nad rzeką Euneosem Kentaura Nessosa, który za opłatą przeprawiał wędrowców przez wodę, zabił go, gdy ten, przenosząc Deianeirę, chciał zadać jej gwałt. Z Trachis wybrał się Herakles razem z królem Keyksem przeciw Lapitom, walczył z synem Aresa, Kyknosem, a następnie urządził wyprawę na gród Ojchalijski, przyczem padł król Eurytos wraz z synami, a córka jego, Iola, dostała się do niewoli. W powrocie wzniósł Herakles na przylądku Kenaiskim w Euboi ołtarz Zeusowi, a chcąc uroczystą złożyć mu ofiarę, posłał do Trachis po białą szatę. Deianeira, dowiedziawszy się o zabraniu Ioli, a bojąc się o współzawodnictwo jej w miłości, płynem czarodziejskim, który zalecił jej umierający Nessos, pomazała szatę. Ubrał się w szatę Herakles, atoli w momencie, gdy się na nim rozgrzała, zawarta w niej trucizna zaczęła palić jego ciało. Herakles w przystępie wielkiego bólu zdarł ją ze siebie, zdzierając równocześnie kawały ciała. W tym stanie zawieziono go na statku do Trachis i tutaj, dowiedziawszy się o tem, powiesiła się Deianeira — temat, który Sofokles opracował w »Trachinkach«. Herakles udał się na górę Oita, ułożył stos i kazał go zapalić, co uczynił Poias, uczestnik wyprawy Argonautów, lub syn jego Filoktes, który za przysługę tę otrzymał łuk i strzały Heraklesowe. Gdy stos zapłonął, zjawiła się chmura, aby śród grzmotów unieść Heraklesa do nieba. Atena, która wspierała go przez całe jego życie, wprowadziła Heraklesa do grona bogów. Tutaj, pojednawszy się z Herą, poślubił Hebę i spłodził syna Alexiaresa, oddalającego wszelkie zło, i Aniketosa, niezwyciężonego, to znaczy przedstawicieli najgłówniejszych przymiotów Heraklesa.
Herakles jest prawdopodobnie dawnym helleńskim bogiem słońca, którego kult przemienił się z biegiem czasu w kult Apollona.
Heraklidzi, potomkowie Heraklesa, zwłaszcza ci, którzy z pomocą Doryjczyków opanowali Peloponez i byli władcami w Argolidzie. Lakonii, Messenii.
Hermes (u Rzymian Merkurius), bóg, sługa niebian, zwłaszcza Zeusa, któremu go urodziła Maia (zob. Maia). Prowadził też dusze zmarłych (jako Psychopompos) do Hadesu.
Hermione 1) córka Heleny i Menelaosa; chowała się u swego dziada, Tyndareusa, który przeznaczył ją na małżonkę dla Orestesa. Nie wiedzący o tem Menelaos, obiecał ją synowi Achillesa, Pyrrhusowi, który też przypadłą mu w udziale, jako łup wojenny, Andromachę, oddał bratu Hektora, Helenosowi. Pyrrhus uprowadził Hermionę, jednakże odbił ją Orestes, uśmierciwszy przytem Pyrrhusa i to przed ołtarzem Achillesa.
Hermione 2) Hermione lub Hermion, miasto, leżało w pobliżu góry Pron (w Argolis).
Hesperydy, nieśmiertelne dziewice, które na zachodniej rubieży ziemi, tam, gdzie dzień spotyka się z nocą, na lądzie poza Oceanem strzegą razem z smokiem Ladonem złotych jabłoni, które Hera otrzymała od Gai (Ziemi) jako podarek ślubny w dniu wesela z Zeusem. Według Hezyoda nazywały się córkami Nocy, według innych córkami Zeusa i Temidy, albo też Atlasa i Hesperyi, lub Hesperosa. Nazwiska ich brzmiały: Aigle, Erytheja, Hespera (Hesperia, Hesperethusa) i Arethusa.
Hesperos (gwiazda wieczorna), syn lub brat Atlasa, czczono go jako wodzireja nocnych orszaków ślubnych.
Hippomedon, syn Arystomacha albo Talaosa, brat Adrastosa, z Argos albo Myken.
Hippolitos (Hipolit), syn Tezeusza i amazonki Hippolity. Wychowany był u Piteusza, mędrca, wiodącego życie czyste, bez zmazy, poświęcone bogom. Ponadto wtajemniczony był w misterya eleuzyńskie, które zmierzały również do ćwiczenia się w wstrzemięźliwości i czystości. Studyował też księgi Orfeusza, który dlatego, że sprzeciwiał się kultowi Bakcha, rozdarty został przez bakchantki.
Homole, góra w Tessalii.
Hyady, nimfy, którym, według Hezyoda, Zeus powierzył wychowanie Dyonizosa (Bacha). Według Eurypidesa były córkami ateńskiego króla Erechtheusa, według innych miała Okeanida Aithra albo Pleione powić Atlasowi dwanaście córek i jednego syna, Hyasa. Gdy ten na polowaniu zginął przez węża albo przez lwa, Zeus z litości przeniósł pięć jego sióstr na strop niebieski, gdzie lśnią jako gwiazdy.
Hyakinthos (Hyacynt), syn Amyklasa i Diomedy. Podobnie, jak Zeus w Ganymedzie, zakochał się Apollo w Hyacyncie. Zefiros, zazdrosny o młodzieńca, zabił go w ten sposób, że podczas kiedy Apollon bawił się z swym ulubieńcem w rzucanie dysku, Zefiros skierował dysk w głowę syna Amyklasowego. Apollon zmienił Hyacynta w kwiat.
Hydra, zob. Lerna.
Hypsipyle, zob. Lemnos.
Iakchos, przydomek Bakchosa (Bachusa).
Iapetos, jeden z Tytanów, syn Uranosa i Gai (Nieba i Ziemi). Poślubił Azyę, córkę Okeanosa, z którą miał synów: Atlasa, Prometeusza, Epimeteusza i Menoitiosa.
Ida, lesista góra w Troadzie, w północno-zachodniej części Azyi Mniejszej. Poświęcona była bogini Rhei-Kybeli, t. z. »Matce idajskiej«. Tu odbył się sąd Parysa, tu uprowadzony został Ganymed.
Io (Iona), t. j. Izys, córka Inachosa, znana z tego, że dla miłostek z Zeusem zamieniona w krowę i następnie wściekłym gzem kręcona, przepłynęła przez Iońskie morze do Azyi i Egiptu, gdzie Epafosa (Apisa) porodziła, ojca Libyi, której synami byli: Bel, Feniks i Agenor. Czczona jako Izyda. (Węcl.).
Iokaste, u Homera Epikaste, córka Menoikeosa, siostra Kreonta, była żoną tebańskiego króla Laiosa, któremu porodziła Oidipusa (zob. Oidipus). Iokaste po haniebnym ożenku z swym synem zwykła była, jak Edyp, przebybywać ciągle w domu, aby oddać się całkowicie swej boleści i ukryć przed światem swą hańbę.
Iola, zob. Eurytos.
Iolaos, syn Ifiklesa, przyrodniego brata Heraklesa, którego najwierniejszym był towarzyszem w jego bojach, zwłaszcza w walce z hydrą.
Iolkos, miasto w Tessalii i w starożytności stolica tego kraju.
Ion (Ἴων, Ἴών nadchodzący, przychodzący), syn Apollona i Kreuzy, przodek Iończyków.
Ismenos, rzeka w Beocyi, wypływająca z Kithaironu, płynęła przez Teby i połączywszy się z źródłem rzeczki Dyrki, wpadała do jeziora hylijskiego.
Kadmos, syn Agenora i Telephassy, brat Europy, Foiniksa i Kiliksa. Wysłany przez ojca na poszukiwanie zaginionej Europy, z zastrzeżeniem, iż bez niej wrócić mu nie wolno, osiadł razem z matką, nie znalazłszy jej, w Tracyi. Po śmierci matki zwrócił się do Delfów, ażeby od wyroczni dowiedzieć się o losach siostry. Otrzymał tutaj odpowiedź, iżby, zamiast szukać siostry, poszedł w ślady za spotkaną w drodze krową i w miejscu pierwszego jej spoczynku zbudował miasto — Theby. Chcąc ową krowę poświęcić Athenie, posłał towarzyszy po wodę do źródła Aresowego. Strzegący źródła smok pożarł towarzyszy. Kadmos zabił potwora i za radą Atheny posiał jego zęby. Z zębów tych wyrośli zbrojni rycerze, Spartoi, »posiani«. Kadmos rzucił pomiędzy nich kamień, wskutek czego zażarta między nimi powstała walka. Za zabicie smoka musiał lat ośm przebyć w niewoli Aresa. Po upływie tego czasu oddała mu Athena tron tebański. Zeus dał mu za małżonkę Hermionę, która obdarzyła go Polydorosem, Antonoą, Inoną, Semelą i Agawą, później matką Penteia. Opuściwszy wraz z małżonką Theby, został królem Illiryi i tutaj spłodził syna Illiriosa.
Karneios (Opiekun stad), przydomek Apollona, stąd
Karneie, uroczystości na cześć Apollona; obchodzone w Grecyi w lecie, zwłaszcza w czas winobrania, w miesiącu sierpniu. Łączono z niemi igrzyska wojenne, wyścigi, głównie w Sparcie.
Karystos, miasto portowe na Euboi, naprzeciw wybrzeży attyckich.
Kasandra (zwana także Aleksandrą), córka Pryama i Hekaby. Apollon obdarzył ją darem wieszczenia, ponieważ jednak nie chciała uledz jego zalotom, rzucił klątwę na jej wróżby, tak, że nikt ich nie słuchał. Według późniejszych podań, Kasandra była siostrą bliźnią Helenosa, który również wieszczego posiadał ducha. Oboje zostawieni byli jako niemowlęta w świątyni Apollona tymbrajskiego pod Ilionem. Nad ranem znaleziono ich obok dwóch wężów, liżących im uszy. Dzięki temu uszy ich tak były wyczyszczone, że mogły słyszeć głos boży. Kasandra przepowiedziała upadek Troi, przestrzegła też mieszkańców grodu przed koniem drewnianym Odyssa. Po zburzeniu miasta Ajas lokryjczyk oderwał ją od ołtarza, a według późniejszego podania nawet ją zgwałcił. Kasandra dostała się jako branka Agamemnonowi i zginęła wraz z nim zamordowana przez Klytaimnestrę.
Kastalia, (kastalski) zdrój, przy świątyni w Delfach, poświęcony Apollonowi, do dziś dnia obficie tryskający z skały Parnasowej, na wschód od dzisiejszej wsi Kastri. W zdroju tym obmywać się musieli wszyscy słudzy świątynni, aby oczyszczeniem przygotować się do służby. Świątynię samą skrapiano także codzień wodą, wymiótłszy wprzód posadzkę miotłami z gałązek wawrzynowych.
Kefalonia (Kephallenia), po Korfu największa z wysp iońskich, sąsiadująca z siedzibą Odysseusa, Ithaką.
Kekrops (Cekrops), urodzony z ziemi praszczur Ateńczyków, założyciel najstarszej części Aten, twierdzy Kekropia. Miał być według legendy półczłowiekiem i półwężem, lub półsmokiem.
Kentaury (Centaury), demoni, mieszkający w lesistych górach Tessalii i Arkadyi. Według Pindara zrodził Ixion z Nephelą Kentaurosa, a ten z klaczami magnezyjskiemi na Pelionie dał życie Kentaurom (Hippokentaurom, t. j. półludziom, półkoniom). Słynne były ich walki z Lapithami pod wodzą Peirithoosa i Tezeusza w Tessalii, a potem z Heraklesem i Atalantą w Arkadyi. Z powodu opilstwa uważano ich później za towarzyszów Bakchosa, a z powodu ich lubieżności za okiełzanych przez Erosa. (Statuy w Luwrze paryskim i w Muzeum kapitolińskiem w Paryżu). Był jednak pomiędzy nimi odłam istot łagodnych, szlachetnych, jak mędrzec Chairon i Pholos. Kentaury byli, zdaje się, symbolami dzikich potoków górskich.
Kephisos (po łac. Cephissus), w starożytności nazwa kilku rzek. Najgłówniejsza z nich jest dzisiejsza Mavronero, wypływająca z Parnasu. Inny potok tego nazwiska wypływa z Pentelikonu (Brilettos) w Attyce obok miejscowości Kephisia; trzeci (dzisiaj Kokkini albo Sarantapotamos) płynie z Kithaironu.
Kithairon (Cyteron), pasmo gór na południowej stronie Teb i pograniczu Attyki. Pod jedną z ścian opoczystych leżała niwa, poświęcona bogini Herze. Tutaj Laios podrzucił syna swego Ojdipusa (Edypa).
Klytaimnestra, córka króla Tyndarosa i Ledy, siostra Heleny, żona Agamemnona. (Zob. Agamemnon).
Kokytos (Kocytus), rzeka wpadająca do Acherontu w Epirze. W mitycznych podaniach stała się rzeką świata podziemnego, miejsca pobytu zmarłych, jako rzeka płaczu i narzekania.
Kolchida (Kolchis) kraina na wschodniem wybrzeżu Morza Czarnego, dzisiaj gub. kutajska w Transkaukazyi i turecka ziemia trapezuńska. Ojczyzna Medei i cel wyprawy Argonautów.
Koroibos, syn frygijskiego króla Mygdona, któremu Pryam pomagał w walce z Amazonkami. Odwdzięczając się, Mygdon posłał syna do Troi, aby jej bronił przeciw Grekom, Koroibos starał się o rękę Kasandry, padł jednak w obronie jej od broni Neoptolemosa.
Korybanci, nazwani tak od Korybasa, syna Iasiona i Kybeli, mityczni poprzednicy i wzór kapłanów frygijskich Kybeli, albo Rhei, spełniający służbę w dzikim szale natchnienia przy muzyce i tańcach, polegających na wirowatych poruszeniach głowy i członków. Mieszano ich z Kuretami i to zapewne dzięki pomieszaniu Rhei z Kybelą.
Koryckie szczyty, południowa część Parnasu, z grotą, poświęconą Panowi i Muzom, zwanym stąd Korikides.
Kreon, syn Menoikeosa, brat Iokasty, żony Laiosa, matki i żony Oidipusa (Edypa).
Kreuza, córka ateńskiego króla Erechtheusa, uwiedziona przez Apollona, powiła mu syna Iona, którego ze wstydu podrzuciła, aby go później, jako dorosłego już młodzieńca, odzyskać w Delfach, dokąd go przeniósł Apollon.
Kureci, istoty demoniczne, które na Krecie tworzyły otoczenie Rhei oraz Zeusa. Mieszano ich niejednokrotnie z Korybantami (zob. Korybanci).
Kyknos (Cyknus), syn Aresa i Pelopii, znany z srogości i siły rozbójnik mityczny. Zmógł go Herakles (zob. Herakles).
Kynos Sema (znak suki), miejsce w pobliżu Abydos na Chersonezie trackim, naprzeciwko przylądka Sygeion, uważane za grobowiec Hekaby. Przemiana Hekaby w sukę, będącą symbolem Hekaty (Ἑκάτης ἄγαλμα), naprowadza na myśl, że Hekabe i Hekate jedną są osobą. (Węcl.).
Kynthos, góra na wyspie Delos, miejsce urodzenia Apollona i Artemidy, stąd przydomki Kynthios i Kynthia. Na szczycie góry była świątynia Zeusa i Apollona.
Laomedon, król Troi. Na wyprawie Argonautów Herakles uwolnił córkę jego, Hezyonę, od potwora morskiego. Nie otrzymawszy obiecanej nagrody w postaci dwóch rumaków, Herakles razem z Pelejem i Telamonem zburzył Troję.
Lapici, pół mityczny, pół historyczny szczep Tessalii. Wytłómaczyć ich można jako przedstawicieli prastarych grodów tessalskich, których naturalnymi wrogami byli Kentaurzy, t. j. demoni licznych z Pelionu spływających dzikich potoków górskich.
Leitos, ze smoczych zębów, wysianych przez Kadmosa, wyrósłszy, według innej tradycyi syn Alektora i Kleobuli, był dowódcą Beotów w wojnie trojańskiej, a podług Apollodora (I, 9, 16) miał udział w wyprawie Argonautów. Grobowiec jego pokazywano w Plateach. (Pausanias IX, 4. 3).
Lemnos, dziś Limnos albo Limni, wyspa na morzu Egejskiem. Na niewiasty lemnijskie Afrodyta za to, że nie oddały jej czci należnej, straszną zesłała chorobę; wskutek tego odstąpili je mężowie i z trackiemi pobrali się niewiastami. Rozgniewane Lemnianki wszystkich mężów w jednej zabiły nocy. Jedynie królowa Hypsipyle ocaliła Toasa, za co wywołano ją z kraju. Według innego podania, Lemnijczykowie uwiedli dziewice ateńskie. Spłodzone dzieci wychowywały matki po ateńsku i rozbudzały w ich sercu nienawiść ku ojcom. Gdy tedy mężowie dzieci te wraz z ich matkami postanowili zgładzić, one sprzysięgły się i zabiły mężów.
Lerna, bagnisko pod Argos, siedziba Lernajskiej hydry, żmii, płodu Tyfona i Echidny. Zabicie hydry było jedną z dwunastu prac Heraklesa.
Leto (łac. Latona), córka Tytana Koiosa i Phoiby (Fojby), siostry Asteryi, prześladowana przez Herę, na rozkaz Zeusa zaprowadzona przez Hermesa na wyspę Delos, tam w cieniu pierwszego palmowego drzewa i pierwszego wawrzynu porodziła dzieci Zeusowi: Apollona i Artemidę. Tam też bóstwa te miały swoje świątynie, jakoteż kapłanki i kapłanów, odprawiających nabożeństwa na ich cześć.
Leukippos, syn messeńskiego króla Perieresa i Gorgophony, wnuk Perseusa, ojciec dwóch córek Fojby i Hilaryi, uwiedzionych przez Dioskurów.
Lokris, nazwa dwóch krain w Grecyi środkowej.
Loksyasz, przydomek Apollona, jako boga tajemniczych wyroczni.
Lykaon, syn Pelasgosa i bogini morskiej (Okeanidy) Moliboi, król arkadyjski, znany z srogości, ojciec sroższych jeszcze pięćdziesięciu synów. Zaprosił na ucztę władcę niebian, Zeusa i podał mu do spożycia ugotowane mięso z dziecka. Za czyn ten zbrodniczy zamieniony został w wilka, jego zaś synowie zginęli od Zeusowego gromu.
Maia (właściwie mateczka, albo piastunka czy niańka), najstarsza córka Atlasa i Pleiony, miała z Zeusem posłańca niebian, boga Hermesa.
Mainady (Menady) (od μαíνομαι — szaleję) nazywają się bakchantki, kapłanki Bakchosa. W Eurypidesowej »Hekabe« Polimestor przydomek ten nadaje Trojankom, ponieważ obawia się, że jak bakchantki rozszarpały ongi Orfeusza i Penteusza, tak te rozszarpią jego dzieci.
Malea, przylądek na południowym cyplu Sparty.
Maraton, miejscowość na południowem wybrzeżu Attyki, w pobliża dzisiejszej Brany. Słynne z zwycięstwa, jakie Ateńczycy pod wodzą Miltiadesa odnieśli w r. 400 przed Chr. nad Persami, Maraton poświęcone było Heraklesowi i tam wielbiono go w igrzyskach. Dlatego Peloponezyanie, najeżdżając Attykę, ową okolicę zawsze oszczędzali.
Maron, kapłan Apollona, przyjaciel Odysseusa, obdarował go winem, przy pomocy którego Odysseus ubezwładnił Cyklopa Polifema.
Medea, córka króla Kolchidy, Aietesa, i Okeanidy Idyi czyli Hekaty. Pomógłszy Iazonowi do zdobycia złotego runa, uciekła z nim w towarzystwie brata swego Absyrtosa. Ścigana przez ojca, zabiła brata i poćwiartowane członki jego rzuciła do morza. Zajęty zbieraniem członków Aietes nie mógł ich dopędzić, tak że Medea razem z Iazonem dostała się do Iolku. Pomogła Iazonowi do pomszczenia rodziców jego, zabitych przez króla Peliasa, namówiwszy córki Peliasowe, aby zamordowały ojca i ciało jego ugotowały i to pod pozorem, że w ten sposób zmartwychwstanie odmłodzony dzięki czarom Medei. W Koryncie, dokąd uciekli, Iazon porzucił ją, aby nowe zawrzeć śluby z córką królewską, Glauką czyli Kreuzą. Medea posłała jej zatruty dyadem i płaszcz i spowodowała jej śmierć. Zamordowawszy własne dzieci, uciekła na darowanym jej przez Heliosa wozie, ciągnionym przez smoki, do Koryntu, do króla Aigeusa, któremu urodziła syna Medosa. Wypędzona przez Tezeusza, udała się z synem Medosem do Azyi. Dzieciobójczynię Medeę stworzył, zdaje się, pierwszy Eurypides.
Megara, córka Kreonta, dostała się Heraklesowi, gdy ten był pokonał Minyów i miasto Teby uwolnił od haraczu.
Meges, syn Fileja i Eustyochy lub Klimeny czy Tymandry, wnuk Augiasa, dowodził pod Troją flotą z 40 okrętów, utworzoną z Dulichijczyków i Efidradów, walczył mężnie, lecz padł w wojnie.
Menoikeus, potomek Penteja, ojciec Iokasty, matki i żony Oidipusa, oraz ojciec króla Kreonta.
Mimas, jeden z gigantów.
Minotauros, potwór o postaci ludzkiej, z głową byka, płód Pasiphai (zob. Pasiphae) i byka. Minos zamknął go w zbudowanym przez Daidalosa labiryncie, a żywił ciałem młodzieńców i dziewic, których, jako haracz wojenny, dostarczały Minosowi Ateny, dopóki Tezeusz Minotaura nie zabił i grodu swego od upokarzającej daniny nie uwolnił.
Minos, mityczny władca Krety, syn Zeusa i Europy, brat Rhadamanthosa ojciec Phaidry, Ariadny itd. Na skutek prośby żarliwej otrzymał od Poseidona ofiarnego, białego byka. Zamiast go jednak ofiarować bogu, dołączył go do swoich stad. Poseidon, chcąc go za to ukarać, zaszczepił w byka szaleństwo, a żonę Minosa, Pasiphae, rozpalił żądzą do zwierzęcia. Po śmierci został Minos sędzią zmarłych w Hadesie.
Minyowie, szczep, który mieszkał w Tessalii.
Mnemosyne, kochanka Zeusa, matka Muz (zob. Muzy).
Mojry (u Homera przeważnie w liczbie pojedynczej), boginie przeznaczeń: Klotho, prządka nici żywota ludzkiego, Lachesis, rozdawczyni losów życia, Atropos, nieunikniona konieczność losu ludzkiego, zwłaszcza śmierci. Uchodziły za córki Nocy, albo też za córki Zeusa i Temidy i jako takie za siostry Hor (zob. Hory).
Molossowie, główny grecki szczep Epiru, zamieszkiwał okolice nad jeziorem Pembotis (dziś Ianina) — między innemi grody, jak: Passaron, Tekmon i Dodona. Panowali nad nimi królowie z domu Eakidów albo Pyrrhidów. Sławne były psy molossyjskie.
Muzy, pierwotnie jedna, potem trzy, w końcu dziewięć — Kalliope, Klio, Eutherpe, Thalia, Melpomene, Terpsichore, Erato, Polyhymnia, Urania, boginie muzyki, śpiewu, tańca. Rodzicami ich byli Zeus i Mnemosyne, według innych Harmonia (zob. Harmonia).
Mykenai (Mykeny), miasto w Argolidzie, w czasach homerowskich kwitnąca siedziba potężnych królów. W naszych czasach znaleziono tam (wykopaliska Schliemanna) cenne skarby, świadczące o wielkiej kulturze.
Myrtilos, woźnica Ojnomaosa, króla w Pisa, w Elis, ojca Hippodamei. Kto tę cudownej piękności dziewicę chciał posiąść i wraz z nią królestwo, winien był z ojcem puścić się w wyścigi, a pokonany dać gardło, Pelops zwyciężył przez podstęp, przekupiwszy Myrtilosa, syna Hermesa, tak że ten albo przedmiot jakiś umieścił w drodze, na którego widok spłoszyły się konie, albo też jednego koła gwoździem nie zabił. Słowem, Ojnomaos spadł z wozu i pozostał w tyle, Pelops zaś tymczesem uwiózł Hippodameię. Myrtilosowi jednak Pelops następnie nie bardzo ufał, tembardziej, że żądał podobno, aby mu się Hippodameia oddała, i przy przylądku Geraistos na wyspie Euboi strącił go z wozu do morza. Nieszczęśliwiec, tonąc, błagał ojca, Hermesa, aby pomścił go na Pelopsie i jego potomkach. Hermes przeto zesłał złotego barana i umieścił w trzodzie Atreusza, wskutek czego wszczął się krwawy spór między braćmi.
Nauplia, miasto w wschodniej części Peloponezu, nad zatoką Argolidzką czyli Nauplijską.
Nemeia, dolina w Argolis, w mitologii greckiej słynna z zabójstwa, dokonanego przez Heraklesa na tak zw. lwie nemejskim, potworze, który mieszkał w grocie na południowo-wschodniej stronie doliny.
Nereidy, córki morskiego boga Nereusa, jedną z Nereid była Thetis, matka Achillesa.
Nereus, bóg morski.
Neoptolemos, zob. Pyrrhus.
Niobe, córka Tantalosa, małżonka Amfiona, założyciela Teb. Dumna z powodu mnogości dzieci, urągała Letonie, matce dwojga tylko dziatek, Apollona i Artemidy, którzy srogo ją za to ukarali, zabiwszy celnymi strzałami w jej oczach całe jej potomstwo. Z bólu obróciła się w kamień, sterczący nad górą Sipylos pod Magnesią. Wykuta w skale tej rzeźba okazała się jednak figurą Kybeli.
Nisos (Nizus), syn Pandiona, króla Megary. Miał na głowie złoty włos, na którym zawisło jego życie. Gdy Minos oblegał Megarę, zakochała się w nim córka Nisosa Skylla (Scylla) i postanowiwszy wydać mu gród, wyrwała ojcu ów włos złocisty. Minos pogardził jednak ojcobójczynią, kazał ją przywiązać do tyłu okrętu i utopić.
Nysa, miejscowość, w rozmaitych umieszczana krajach: w Tracyi, Tessalii, na Euboi, w Beocyi, Macedonii, na wyspie Naxos, w Egipcie, Lydyi, Etyopii, Arabii, Indyach itd. »Ta niepewność położenia dowodzi, że Nysa była miejscowością, pomyślaną na niebie, a następnie przeniesioną na ziemię«. (Węclewski). W Nysie, na nysejskiej górze chował się pod opieką nimf Bakchos-Dionyzos, zaniesiony tam przez Hermesa na rozkaz Zeusa.
Odysseus (Odyseusz, Odysej, u Rzymian Ulyxes), syn Laertesa i Antiklei, małżonek Penelopy, ojciec Telemachosa. Z trudem tylko dał się namówić Agamemnonowi do wzięcia udziału w wyprawie trojańskiej. Próbował wydobyć Helenę z rąk Parysa w drodze pokojowej, gdy mu się to jednak nie udało, zebrał dwanaście okrętów i na czele Kefalończyków ruszył na Ilion. Razem z Diomedesem zabił trojańskiego Dolona i trackiego wodza Rhesosa. Pośredniczył w sporze Agamemnona z Achillesem, otrzymał jego broń, dzięki czemu uczynił sobie wroga w Ajasie. Pod wodzą Odysseusza dostali się rycerze helleńscy, ukryci w wnętrzu drewnianego konia, do grodu, aby po uciążliwej, ale zwycięskiej walce wtargnąć do domu brata Parysa, Deifoba.
Słynne są liczne przygody, jakie Odysseusz przebywał po zburzeniu Troi, wracając do Ithaki — przygody, któremi homerowska zajmuje się Odysseja: strata 70 towarzyszy na wybrzeżu trackiem, spotkanie się jego z Lotofagami na wybrzeżu libijskiem, dalej z Cyklopami i Polifemem, któremu jedyne wyłupił oko, z ludożerczymi Laistrygonami, z czarownicą Kirke (Cyrce); zejście do Hadesu na rozkaz jej celem dowiedzenia się od wróża Teirezyasza, kiedy dany mu będzie powrót do ojczyzny, przygody na wyspie Syren, niebezpieczeństwo między Scyllą a Charybdą, pobyt na Trinakii, wyspie Heliosa, gdzie towarzysze jego wbrew zakazowi Teirezyasza ukradli z głodu, a podczas snu Odyssa, woły Heliosa itd. Wróciwszy po dwudziestoletniem błąkaniu się do Ithaki, pomordował z pomocą syna Telemacha natrętnych zalotników swej żony, której dopiero potem dał się poznać.
Ojchalia, miejscowość nad Penejem w Tessalii.
Oileus, syn Ododokosa, król Lokrów, ojciec słynnego bohatera Ajaxa lokryjskiego. Brał udział w wyprawie Argonautów.
Oinone, nimfa z góry Idy, pierwsza małżonka Parysa. Przepowiedziała mu jego losy i przestrzegała go przed złamaniem wiary małżeńskiej. Gdy Parys, zraniony przez Filokteta, kazał się zanieść do niej, nie chciała go leczyć; dowiedziawszy się o jego śmierci, rzuciła się jednak na jego stos i zginęła.
Olympos (Olimp), pasmo gór na północnej granicy Tessalii, w podaniach starohelleńskich siedziba władcy bogów, Zeusa, i innych bóstw, zwanych stąd Olimpijczykami. Oznacza też wogóle niebo.
Oready, nimfy górskie.
Orestes, syn Agamemnona i Klytaimnestry, brat Chrysothemidy, Laodiki czyli Elektry, oraz Ifianassy czyli Ifigenii (Iphigenei). W ośm lat po zamordowaniu ojca wrócił z Aten do Mykeny i pomścił tutaj rodzica, zamordowawszy Klytaimnestrę i kochanka jej Aigisthosa. Ścigany przez Eumenidy czyli Erynye, udał się za radą Apollona do Aten, gdzie dzięki Atenie, której głos przechylił szalę na jego korzyść, został przez Areopag uwolniony. Według Eurypidesa, część Eumenid ścigała go jednak dalej. Wybrał się więc ponownie do Delfów, otrzymał od Apollona rozkaz zabrania z Tauryi obrazu bogini Artemidy i przeniesienia go do Aten. Przybywszy w towarzystwie przyjaciela, Pyladesa, do Tauryi, miał być jako cudzoziemiec według obyczaju krajowego zamordowany bogini w ofierze. Poznała go jednak siostra Ifigenia, ocaliła obu od śmierci i podstępnie zabrawszy obraz Artemidy, uciekła z nim do ojczyzny. Orestes, zabiwszy Aletesa, panował w Mykenie, Argosie i Sparcie. Żoną jego była Hermione, córka Menelaosa i Heleny. Umarł w Arkadyi, według podania, z ukąszenia żmii. Poza tragedyami Aischylosa i Eurypidesa istnieje epicki poemat łaciński z najpóźniejszych czasów rzymskich p. t. »Orestis tragoedia«.
Orfeusz, najsłynniejszy śród mitycznych śpiewaków Grecyi, główny przedstawiciel sztuki grania na lirze, syn Apollona i muzy Kalliopy. Wodług późniejszego podania miał być ojcem jego tracki Oiagros. Śpiewem i grą najdziksze kiełzał zwierzęta, poruszał drzewa i głazy. Po zmarłą z ukąszenia żmii żonę Eurydikę zstąpił w podziemia Hadu i śpiewem tak zmiękczył piekielnego władcę, że pozwolił mu zabrać Eurydikę ze sobą. Utracił ją przecież, ponieważ nie usłuchał rozkazu Plutona, który zabronił mu oglądnąć się za nią przed wydostaniem się na światło dzienne.
Jako przeciwnik orgiastycznych obrzędów Dionizosa został później, podobnie jak Penteusz, rozszarpany przez mainady (menady, bachantki).
Oryon, według legendy homeryckiej jeden z najsłynniejszych myśliwych. Zabity przez Artemidę, według innych ukąszony na śmierć przez szkorpiona, przeniesiony został wraz z psem swoim Seiriosem między gwiazdy, gdzie Oryon i Syriusz wspaniałym lśnią blaskiem.
Ossa, dziś Kissavos, pasmo gór w Tessalii.
Othrys, dziś Mavrika, lesiste pasmo gór w Grecyi północnej.
Pajan 1) (Pean), przydomek Fojbosa-Apollona — Ἀπόλλων Παιάν, t. zn. Apollon-Zbawiciel.
Pajan 2) Rodzaj pieśni chóralnej z refrenem »Io Paian«.
Paionia, kraina w Macedonii między rzekami Strymonem (dziś Struma) i Argosem.
Palamedes, syn Naupliosa i Klymeny, brat Ajaksa, jeden z uczestników wyprawy trojańskiej, za poduszczeniem Diomedesa, Odysseja i podobno także i Agamemnona stracony pod Troją jako wrzekomy zdrajca.
Pallady gród = Ateny.
Pallantydzi, synowie Pallasa. Nisos, Pallas i Aigeus (ojciec Tezeusza) byli synami Pandyona. Nisos otrzymał Megarę, Aigeus i Pallas podzielili między siebie dzierżawy attyckie, nie stanowiące wówczas jeszcze jednej całości. Synowie Pallasa spodziewali się, że odziedziczą część Aigeusa, który długo nie miał dzieci, i że im się uda Tezeusza, spłodzonego w obczyźnie i z obcą, nie spokrewnionego z Erechtheusem, wydziedziczyć. Wyruszyli przeciw niemu i w części w boju otwartym, w części podstępem zgładzić go myśleli. Atoli Tezeusz dowiedział się o zasadzce, zarąbał część jedną, a druga, co chciała mierzyć się w boju otwartym, rozsypała się. Było zaś prawo przepisujące, że każdy, kto przelał krew pokrewnych osób, choćby nawet bez wiedzy, przelanie krwi winien był przebłagać dobrowolnem wygnaniem. Dlatego Tezeusz z całym domem na rok jeden udał się do Troizeny.
Pallas (zob. Athene).
Pan, pierwotnie bóg pasterzy, czczony przedewszystkiem w Arkadyi. Przemieszkiwał w grocie. Od niego pochodzi strach paniczny, wynikający bez zrozumiałego powodu. Pan miał zamiłowanie, jak pasterze, do gry na flecie albo syryndze (syrinx), piszczałce trzcinowej. Poświęconą miał jaskinię u stóp ateńskiej Akropolis.
Panateneje, uroczystości, zaprowadzone przez Tezeusza na cześć Ateny. W dni te obnoszono szatę szafranowego koloru (peplos), na której czyny bogini, jej rydwan wojenny, jakoteż zwycięstwo przez Zeusa odniesione nad pokoleniem Uranosa, misternie wyszywały niewiasty i dziewice ateńskie z pomocą niewolnic.
Panateneje, pierwotnie stworzone przez mitycznego Erichthoniosa, a wznowione przez Tezeusza, obchodzono corocznie przy końcu ateńskiego miesiąca Hekatombaion (d. 28 i w dniach następnych, według naszej rachuby około połowy sierpnia) składaniem ofiar, igrzyskami, uroczystemi procesyami. Zawody gimnastyczne, wyścigi konne i na wozach, a od czasów Peizystrata występy muzyków, śpiewaków, tancerzy i rapsodów, recytujących zwłaszcza pieśni homeryckie, stanowiły najgłówniejszą treść tych uroczystości. Śpiewacy otrzymywali w nagrodę wieńce z oliwek i malowane, oliwą z drzew poświęconych Atenie napełnione naczynia. D. 28 hekatomb, szła na Akropolis wielka procesya z udziałem jeźdźców, uroczyście przystrojonych dziewic itd. Odróżniano Panateneje małe i wielkie, te ostatnie powtarzały się co cztery lata.
Pandyon, król Aten, miał dwie córki, Proknę i Filomelę. Proknę wydał za króla Traków, Tereusza. Spłodziwszy z Prokną syna, Itysa, zakochał się w Filomeli i zgwałcił ją. Chociaż jej wyrżnął język, udało się jej przecież pouczyć o tem siostrę, a ta z zemsty zabiła własne dziecko, Itysa, i przy uczcie podała do jedzenia niewiernemu małżonkowi. Tereusz następnie prześladował obie niewiasty, a te uciekając zamieniły się w jaskółkę i słowika, Tereusz zaś w dudka. Może niewiasty owe ściągnęły na się gniew Muz z powodu zbytniej zarozumiałości. Tak więc Itys, o którym mowa w »Heraklesie szalejącym« padł ofiarą gniewu Muz.
Pangaios, góra, stanowiła granicę między Tracyą a Macedonią.
Panthoos, jeden z starszyzny trojańskiej, miał synów Polidamasa i Euforbosa, oraz (według innych) Hyerenora.
Partenopajos, zob. Atalante.
Parnasos (Parnas), dziś Lyakura, potężne pasmo gór wapiennych w Grecyi środkowej, w starożytnej Focydzie (Phokis). »Na jednym z jego szczytów była świątynia Apollona, na drugim Dyonizosa Na jednym z nich albo na obydwóch widziano w noc płomień, t. j. blask pochodni, noszonych przez rzesze świętujące. Na szczycie, poświęconym Dyonizosowi, miała też być winna macica, na której codziennie jedno dojrzewało grono; z soku jagód tegoż winogrona codzień bogu libacyę czyniono. Nadto na Parnasie była jaskinia smoka, którego zabił Apollon: a pokazywano podróżnym także miejsce, gdzie bóg czatował na smoka i zabił potwora« (Pauεan.).
Pasiphae (t. z. wszystkim świecąca), pierwotnie przydomek greckiej bogini księżyca. Córka Heliosa (słońca) i Perseidy, siostra Aietesa i Kirki (Cyrcy), małżonka kreteńskiego króla Minosa. Zapłonęła nienaturalną żądzą do byka, przesłanego Minosowi przez Poseidona. Daidalos (zob. Daidalos) skonstruował kształt krowy drewnianej, do niei ukryła się Pasiphae i została matką Minotaura (zob. Minotauros).
Pean, hymn radosny, przeciwieństwo do żałobnego trenu.
Peirene, źródło na zamku korynckim.
Peiritoos, król Lapitów. Na weselu jego, na które wespół z innymi książęty tessalskimi zaproszony był także Peleus, Kentaurowie pijani zelżyli oblubienicę Hippodamię, co spowodowało wojnę, zakończoną wypędzeniem Kentaurów z Pelionu.
Pelasgia, u Herodota nazwa całej Grecyi, u Eurypidesa oznacza częściej Argos.
Peleus, syn Aiakosa i Endeis, córki Chirona, miał z drugiej żony, Tetydy, syna Achillesa. Pelej i brat jego Telamon postanowili zabić brata, Fokosa, ponieważ górował nad nimi w rzemiośle rycerskiem. Telamon ugodził go dyskiem w głowę, a Pelej dobił siekierą. Ciało ukryli w lesie, jednakże je odkryto, a ojciec wygnał ich z rodzinnej Aiginy. Peleus udał się do Ftyi, do króla Eurytiona, którego córkę Antygonę poślubił, Miał z nią piękną Polydorę. Zabiwszy na łowach kaledońskich Eurytiona, uciekł do Iolku. Przyjęty gościnnie przez Akastosa, nowemu uległ tutaj nieszczęściu (zob. Akastos).
Pelion, dziś Plessidi, łańcuch gór na tessalskim półwyspie Magnezyi. Na szczycie najwyższym stała w starożytności świątynia Zeusa Aktaiosa. W pobliżu jej pokazywano grotę Centaura Cheirona, nauczyciela Achillesa.
Pelias, syn Peseidona i Tyro, córki Salmoneusa, wypędził braci swych Aisona i Neleusa z Iolku i objął w posiadanie ich dzierżawy. Chcąc uniknąć zemsty ze strony Aisonowego syna Iazona, wysłał go po »złote runo«. Za poradą Medei zabiły go własne córki w tej myśli, że z mordu tego wyjdzie odmłodzony. (Zob. Akastos).
Pelopidzi, zob. Pelops.
Pelops, syn Tantalosa z Lidyi, podstępem pokonał Ojnomaosa, króla w Elis, i w nagrodę za zwycięstwo wziął córkę Hippodamię za żonę. Każdy konkurent do ręki Hippodamii musiał puścić się w niebezpieczne zawody z jej ojcem.
Pelops był wnukiem Zeusa, a synem Tantalosa, który go pociął i przedłożył bogom, zaprosiwszy ich na ucztę, celem przekonania się, czy są wszechwiedni. Tylko Demetera, zanurzona w żałobie z powodu córki straconej, zjadła jedną łopatkę. Bogowie rozkazali pokrajane członki rzucić do kotła, z którego Pelops wyszedł odmłodzony. Brakującą łopatkę zastąpiono kością słoniową. Pelops chował się odtąd na Olimpie, a potem wypuszczony na ziemię, zdobył za żonę Hippodemeję, córkę pizańskiego (w Elidzie) króla Ojnomaosa. Od Pelopsa pochodzi słynny ród Pelopidów, panujący w Argos, Mykenach, Tyryncie, Midei oraz w innych miastach i dzielnicach Peloponezu, noszących nazwisko od Pelopsa. Historya Pelopidów pełna jest zbrodni, z któremi związane są nazwiska Atreusa, Thyestesa, Klytaimnestry, Aigisthosa, Orestesa. Zbrodnie zapoczątkował Pelops zamordowaniem Myrtilosa. (Zob. Myrtilos).
Peneios, nazwa dwóch rzek w Grecyi, jedna z nich, dziś Salamvria, wypływa na stokach gór Lakmońskich, na granicy Epiru i Tessalii, druga (w górnym biegu rzeka Verveni, z dolnym zaś rzeka Gastruni) bierze początek na granicy Arkadyi i Elis.
Pentheus, syn Agawy, nie uznającej Bacha, został przez nią namówiony do zniszczenia towarzyszek boga, bachantek czyli menad. Bachus mszcząc się za to lekceważenie, nawiedził Agawę i towarzyszy jej szaleństwem. Oszalałe otoczenie Penteja z matką jego na czele, widząc w nim dzika czy lwa, napadło go i rozszarpało. Agawe, zyskawszy zmysły z powrotem, uciekła do Teb w Illyryi, wyszła tutaj zamąż za króla Lykthenesa, ażeby go ostatecznie zabić i tron jego oddać swemu ojcu.
Pępek ziemi (ὄμφαλον γῆς). Świątynia Apollona w Delfach była środkowym punktem Hellady, do którego zbiegały się wszystkie święte drogi. Stąd według zbożnego wyobrażenia ludu przy prorockiej otchłani i przy wspólnym ołtarzu (κοινὴ ἑστία) w Delfach miał być pępek, tj. średzina ziemi. Miejsce to zalegał kamień napół okrągły. (Węcl.).
Pergamos albo Pergamon, twierdza trojańska.
Periklimenos, Tebańczyk, syn Poseidona i Chlorydy, córki wieszczka Teirezyasza. Kamieniem zabił Partenopaiosa. Walczył też z Amfiaraosem (zob. Amfiaraos), a kiedy ten ścigany był przez niego, Zeus piorunem otworzył ziemię i ukrył Amfiaraosa wraz z czwórką koni, zanim go Periklimenos z orszakiem swoim doścignął. (Pindar. Nem. 9, 52).
Persephone, Phersephassa (łac. Proserpina), córka Zeusa i Demetery, małżonka Hadesa, boga podziemi, wraz z nim panująca nad zmarłymi.
Perseusz 1) jeden z najgłośniejszych legendarnych bohaterów greckich, syn Zeusa i Danai, córki Akrisiosa, przodek Heraklesa. Jako niemowlę zamknięty razem z nieszczęśliwą matką do kosza i rzucony do morza, dostał się na wyspę Seryfos, gdzie zajął się nim król Dyktys. Brat króla, Polydektes, namówił go w sposób zdradziecki na wyprawę przeciw Gorgonom. Z wyprawy tej wyszedł zwycięsko w ten sposób, że nie patrząc w oczy Meduzy, dzięki czemu byłby skamieniał, jeno, widząc ją w zwierciedle gładkiej swej tarczy, odciął jej głowę. Schowawszy ją do skórzanej torby, używał jej jako broni przeciw wrogom, których mieczem zmódz nie umiał. Za małżonkę wziął Andromedę (zob. Andromeda), otrzymał królestwo argiwskie, zamienił je przecież na państwo tyryntyjskie, założył miasta Mykeny i Mideę. Po śmierci przeniesiony pomiędzy gwiazdy, świeci obok Andromedy.
Perseusz 2) Za czasów wojny trojańskiej król w Dardanosie.
Perseusz 3) syn Nestora.
Phaidra (Fedra), t. zn. »świecąca«, małżonka Tezeusza, córka Minosa i Pazyfay, siostra Ariadny.
Pierya, prowincya macedońska u stóp Olimpu, ojczyzna Orfeusza i muz olimpijskich, siedziba kultu bachijskiego.
Pittheus (Piteusz), król Troizeny, dziad Tezeusza, którego, podobnie jak i jego syna Hippolitosa, wychował.
Plejady, córki Atlasa i Pleiony (stąd ich nazwa). Z bólu z powodu losów ojca zadały sobie śmierć i przeniesione zostały przez Zeusa pomiędzy gwiazdy. Według innych ścigane przez mitologicznego myśliwca Oriona, przemieniły się w gołębie, a potem w gwiazdy. Było ich siedm: Elektra, Maia, Taygete, Alkyone, Kelaino, Sterope i Merope.
Polidoros, najmłodszy syn Pryama i pierwszej jego żony Laothoi, zabity został przez Achillesa. Podług Eurypidesa był on synem Pryama i Hekaby. Na krótko przed zburzeniem Troi wysłał go ojciec, celem uratowania mu życia, z bezmiernymi skarbami do Polymestora, króla Tracyi. Polymestor, chcąc zagrabić skarby, zamordował go i ciało rzucił do morza. Śmierć syna pomściła Hekabe, wyłupiwszy oczy Polimestorowi i zabiwszy jego dwoje dzieci.
Polineikes, syn Oidipusa. Ożenienie Polyneikesa z córką Adrasta było następstwem pierwszej klątwy ojcowskiej i pierwszym skutkiem wpływu złego ducha, zamyślającego pogrążyć w upadku dom Laiosa. (Zob. Oidipus).
Polyxena, zob. Pyrrhus.
Posejdon, syn Kronosa i Rhei, bóg morza, na którego dnie przemieszkiwał wraz z małżonką Amfitrytą. Jadącemu po głębiach morskich na rydwanie, zaprzągniętym w rumaki o złotych grzywach i miedzianych kopytach, towarzyszą inne bóstwa morskie, trytony, nereidy i rozmaite potwory morskie.
Priamos (Pryam), syn Laomedona, króla Troi. Pierwszą jego żoną była Arisbe czy też Laothoe, drugą Hekabe. Z małżonkami temi oraz z szeregiem nałożnic miał 50 synów, między tymi Hektora i Parysa, oraz córki Kasandrę i Poliksenę. Zginął z ręki Neoptolemosa.
Proitos, król Tiryntu, bliźni brat Akrisiosa. Górki jego, Lysippe, Iphinoe i Iphianassa, oszalały za sprawą Dionizosa czy też bogini Hery. Uleczyć chciał je wróżbita Melampus, atoli Proitos nie chciał wypłacić mu żądanej nagrody, trzeciej części władztwa argiwskiego. Ponieważ jednak szaleństwo ogarniać zaczęło i inne niewiasty argiwskie. Melampus żądał dalszych jeszcze dzierżaw dla swego brata Biasa. Melampus wyleczył córki Proitosa, z których dwie dostały się im za żony, trzecia z nich, Iphinoe, zmarła poprzednio. Do Proitosa uciekł był Bellerophon, aby oczyścić się z mordu, spełnionego na Koryntczyku Bellerosie.
Prokne, zob. Pandyon.
Protesilaos, jeden z licznych konkurentów do ręki Heleny, był pierwszym Grekiem, który poległ przy wysiadaniu na brzeg trojański.
Pylades, syn Strofiosa, przyjaciel Orestesa.
Pyrrhus, czyli Neoptolemos, syn Achillesa i pięknej Deidamii, córki króla Lakomedesa. Brał udział w wyprawie trojańskiej, zamordował Politesa, syna Pryama, a córkę Pryama i Hekaby, Polyksenę, zabił na grobie Achillesa, aby mu ją złożyć w ofierze. Jako łup wojenny dostała mu się żona Hektora, Andromache.
Pytho, stara nazwa miasta Delfów.
Python, pstry smok ognisty, który grasował pod górą Parnasu, w Delfach, a którego zabił Apollon. Zabicie jego święcono w igrzyskach delfickich (pytyjskich — miasto Delfy zwało się pierwotnie Pytho).
Rhadamanthys (R-os), syn Zeusa i Europy, brat Sarpedona i Minosa. Wszyscy trzej pochodzili z Krety, Sarpedon i Rhadamanthys musieli opuścić wyspę, ponieważ zagarnął ją w niepodzielne posiadanie Minos. Rhadamanthys udał się do Okalei w Beocyi i pojął za żonę Alkmenę, wdowę po królu Amfitryonie. Syn jego Erythrus wywiódł Erytrejczyków z Krety do Ionii, gdzie założyli miasto Erythreię. Po śmierci został Rhadamanthys z powodu sprawiedliwości swej jednym z sędziów w świecie podziemnym, w Hadesie.
Rheia, Rhea (Rea), córka Uranosa (Nieba) i Gai (Ziemi), małżonka Kronosa i matka bogów: Zeusa, Poseidona, Hadesa, Hestyi i Demetery. Kronos pochłaniał nowonarodzone dzieci, przeto Rheia udała się na Kretę i tam porodziwszy Zeusa, uratowała go w ten sposób, że ojcu Kronosowi dała do połknięcia, zamiast dziecka, kamień, owinięty w pieluchy. Rheię mieszano później z frygijską boginią Kybelą.
Rhesos, król tracki, był według jednych synem Eioneusa, według innych boga rzecznego Strymona, który go Spłodził z muzą Klio. Świątynia jej w Amflipolis wznosiła się naprzeciw pomnika Rhesosa.
Seirios (Syryusz), zob. Oryon.
Simoeis, potok, który wytryskał z góry Idy i pod Troją łączył się z Skamandrem.
Sisyphos (Syzyf), syn Aiolosa i Enarety, małżonek Meropy, założyciel i król Ephyry, późniejszego Koryntu, uchodzi w podaniach za najchytrzejszego z ludzi. Za przewiny musiał ciężką ponieść karę — pchał na szczyt góry wymykającą mu się z rąk skałę olbrzymią. Uchodził także za ojca Odysseusza, miała się w nim kochać Medea itd. Według Eurypidesa w dramacie »Medea«, »Kreon był z rodu Syzyfosa, a pochodzenie Glauki, córki Kreonta, od chytrego i przebiegłego Syzyfosa tu z równą pogardliwością wzmiankowane, jak pochodzenie Odyseja od niego w Ifig. w Aul.« (Węcl.).
Skamandros (Skamander), dziś Menderes, główna rzeka w płaszczyźnie trojańskiej, z powodu żółtego zabarwienia wody zwany u Greków »Xanthos« (żółty). Wypływa na Idzie, w pobliżu dzisiejszej wsi Bunarbaszi, dostaje się do płaszczyzny trojańskiej, wpada obok wzgórz Sygerońskich do Hellespontu (Dardanellów). Dopływami jego Thymbrios i Simoeis.
Steneleus, syn Kapaneusa i Euadny. jeden z Epigonów, co Teby zdobyli. Jako konkurent do ręki Heleny, miał udział w wyprawie trojańskiej i walczył dzielnie jako woźnica i przyjaciel Diomedesa.
Strofios, ojciec Pyladesa, miał za żonę Anaksybię, siostrę Agamemnona, albo też ojciec Strofiosa, Kryzos, ożeniony był z córką Atreusza, Kydragorą. Stąd pokrewieństwo Orestesa z Pyladesem.
Strymon, dziś Struma, rzeka w dzisiejszej Bułgaryi. Personifikacya strumienia tego, bóg rzeczny Strymon, był ojcem Rhesosa.
Sunion, przylądek na południowym cyplu Attyki (dziś Kap Kolonnais); na szczycie jego stała marmurowa świątynia Atheny, zbudowana prawdopodobnie w drugiej połowie piątego wieku przed Chr. Z świątyni tej utrzymało się do dzisiaj jedenaście kolumn.
Sykelia = Sycylia.
Sylenos, syn Hermesa lub Pana, wychowawca Bakchosa.
Symplegady, dwie skaliste wyspy na Morzu Czarnem przy ujściu trackiego Bosforu.
Tafiowie albo Telebojowie mieszkali w Akarnanii i na pobliskich wyspach, z których największa zwała się Tafos.
Tafos (Taphos), zob. Echinady.
Talaos z Argos, prawnuk Kreteusa, syn Biasa i Perony, małżonek Lizymachy i Eurynomy lub Lyzyanassy, miał synów Adrastosa, Partenopajosa, Nekisteusa, a córkę Eryfylę czyli Astynomę.
Tantalos (Tantal), syn Zeusa (lub Tmolosa) i Plutony, ojciec Pelopsa i Nioby, możny król w Sipylos w Lydyi, według innych podań, w Frygii, powiernik Zeusa i innych bogów, którzy zapraszali go na swoje biesiady. Wygadawszy posłyszane na ucztach tych tajemnice boże, został srodze ukarany: musiał stać w wodzie, która, ilekrotnie chciał ugasić pragnienie, wymykała mu się z przed ust. To samo było z wiszącymi nad nim wspaniałymi owocami. Ponadto — według Pindara — zawisła nad jego głową skała groziła mu zmiażdżeniem. Według innych podań, doczekał się srogiej kary za to, że ciało zamordowanego przez siebie syna Pelopsa ugotował i przedłożył je bogom do spożycia, chcąc w ten sposób przekonać się, czy są wszechwiedzący. Pindar opowiada, że ukradł bogom nektar i ambrozyę i dał do skosztowania przyjaciołom, albo że psa złotego, który z świątyni Zeusa na Krecie ukradł Pandareos i dał mu go na przechowanie, zwrócić bogom nie chciał, a przysiągł, iż go nie posiada. Przewinienia te mściły się strasznie na jego potomkach.
Teiresias (Tejrezyasz), syn Eueresa i nimfy Chariklo, słynny wróżbita tebański. W młodych latach pozbawiony został wzroku według jednych dlatego, ponieważ mówił ludziom o sprawach, których według woli bożej znać nie powinni, według drugich zaś, ponieważ podpatrzył kąpiącą się Atenę, która mu wodą bryznęła w oczy. W wyprawie Epigonów na Teby zabrano go do niewoli i uprowadzono wraz z córką Mauto (lub Dafne) do Delfów. Umarł, napiwszy się z źródła Tilphussa w pobliżu Haliartos. Po śmierci on jeden zatrzymał przytomność i rozum i dlatego Cyrce wysłała Odysseusza, ażeby u niego zasięgnął wiadomości, kiedy powróci do ojczystej Itaki. W Orchomenos słynną miał wyrocznię, która zamilkła jednak wskutek dżumy.
Tenaron, przylądek zachodni na jednym z półwyspów Lakonii. Słynął, bo stała na nim świątynia Poseidona i z niego przez jaskinię bez końca schodziło się do piekieł.
Teumesos, góra, przeszło sto stajów (5 mil) odległa od Teb.
Thamyris, syn Filammona i Argiopy, starożytny pieśniarz tracki, o którym wspomina już Homer w Iliadzie (ks. II, w 505).
Thebe, gród w Cylicyi, rodzinne miasto Andromachy, gdzie królował jej ojciec Eetion. Gród ten zburzył Achilles.
Theoklimenos, syn egipskiego króla Proteusa, brat wieszczki Theonoi.
Theonoe, wieszczka, córka egipskiego króla Proteusa, siostra Theoklimenosa, który za żonę pojąć chciał przeniesioną do Egiptu Helenę, małżonkę Meneleja.
Theseus (Tezeusz, Tezej), syn Aigeusa, według innych podań, Poseidona i Aithry, córki trojzeńskiego króla Pittheusa, u którego się też chował. Dorósłszy, zabił w drodze do Athen Periphetesa, Sinisa, Kerkyona i Prokrusta. W Atenach o mało go nie zamordowała macocha, Medeia, atoli ojciec uratował go, poznawszy go po mieczu. Wygnał olbrzymich synów Pallasa, uwolnił kraj ojczysty od byka maratońskiego i, z pomocą Ariadny, zabiwszy Minotaura, położył kres daninie z chłopców i dziewcząt, jaką Ateńczycy corocznie płacić musieli Krecie. Gdy Minos, przecząc temu, jakoby Tezeusz był synem Poseidona, rzucił pierścień do morza, Tezej pierścień ten wydostał z głębin, a równocześnie przyniósł wieniec złoty, otrzymany z rąk Amfitryty, i wieniec ten darował Ariadnie. Po powrocie z Krety objął tron ojca, który w mniemaniu, iż syn już nie wróci, rzucił się w fale morskie. Tezeusz połączył ludy attyckie w jedno państwo, zwyciężył Amazonki i, królowę ich Antyopę albo Hippolytę pojąwszy za żonę, miał z nią syna Hippolytosa. Drugą jego żoną była Phaidra (Fedra). Brał też udział w wyprawie Argonautów i w łowach kalydońskich. Zstąpił do Hadu, aby porwać królowę podziemi, Persefonę. Przedsięwzięcie to jednak się nie udało, Tezej, skuty łańcuchami, musiał pozostać w Hadesie, dopóki go stamtąd nie uwolnił Herakles. Wróciwszy do Aten zastał rokosz ludu, przed którym uciekł do Skyros, do króla Lykomedesa, ten jednak strącił go podstępnie z skały do morza. Tezeusz, który wprowadził święto synojkii i panatheneów, miał świątynię w Atenach — dokąd zwłoki jego przeniósł był Kimon —, tak zw. Theseion.
Thymbra, miejscowość w pobliżu Troi — zapewne nad Thymbriosem, dopływem Skamandru. Apollon miał tam słynną świątynię.
Thyrsos, szyszką jodłową, bluszczem i winogradem owinięty pręt Mainad czyli Bachantek.
Tiryns (Tirynth), miasto w Argolidzie, otoczone murami przez Cyklopów licyjskich. Siedziba mitycznego króla Proitosa (zob. Proitos). Ruiny tego grodu istnieją do dnia dzisiejszego.
Triptolemos, syn eleuzyjczyka Celeusa, ulubieniec Demetery, która wtajemniczyła go w misterye swe, nauczyła go uprawy roli, darowała mu rydwan smoczy i wysłała go w świat, aby go zapoznać z błogosławieństwami rolnictwa. Był jednym z twórców misteryi eleuzyńskich.
Trytonis, jezioro (podług Herodota) w Libyi. Do niego wchodziła wielka rzeka Tryton. Musiało być jednak częścią morza (Pindar. Pyth. 4, 20), a Apolonios Argon IV, 269 tak Nil zowie. Tam urodziła się Atena. (Węcl.).
Troia, Ilios albo Ilion (po łac. Ilium), miasto w Azyi Mniejszej, w należącej do Myzyi krainie troadzkiej. Nazwa pochodzi od mitycznego króla Troasa, który miał zbudować ten gród, wsławiony legendarną wyprawą Greków. Według starożytnych chronografów zburzono Troję w r. 1184 przed Chr.
Troizena albo Trozan, starodawne, pierwotnie iońskie miasto w południowo-wschodniej części krainy argolidzkiej w Peloponezie, słynne jako miejsce urodzenia Tezeusza. Ruiny miasta tego istnieją do dziś dnia w pobliżu wsi Damala, o 4 kilometry od zatoki sarońskiej.
Trophonius, brat Agamedesa, syn Erginusa, króla Minyjczyków. Słynął jako budowniczy, który zbudował świątynię w Delfach. »Trofoniosa wyrocznia była w Lebadei w Beocyi, pomiędzy Helikonem i Chajroneą, niedaleko od Delfów. Była to nora podziemna, do której radzący się wyroczni sam spuszczał się, oczyściwszy się poprzednio przez dni kilka w kaplicy δαíμονος άγαϑοῦ καὶ τύχης. Kąpał się w rzeczułce Ercyna i zjadał obficie ofiarnego mięsa, albowiem ofiary bił pięciu bóstwom, przyczem kapłani badali trzewa, aby się dowiedzieć, czy Trofonios zechce przybysza łaskawie przyjąć. Stanowczą jednak była ostatnia ofiara. W nocy bowiem, w której radzący się spuszczał się do nory, barana w jamę, zwaną Agameda, zabijano. Gdy ofiara ta wypadła pomyślnie, zaprowadzono go do rzeczki Ercyna, gdzie dwóch trzynastoletnich chłopców, Hermesami zwanych, namaszczało i kąpało go. Stamtąd kapłani badającego wiedli do początku źródła, gdzie musiał się napić wody zapomnienia (λήϑης) najprzód, a następnie wody pamięci. Poczem spoglądając na wyrzezany przez Daidalosa wizerunek Trofoniosa, modlił się do niego — i wdziewał na się płócienne okrycie i osobne obuwie. Tak ubranego prowadzono do wyroczni, na górze. Jama nie była naturalna, lecz całkiem symetrycznie wymurowana. Po wąskiej drabinie schodził, z plackiem miodowym w obu rękach. Pomiędzy dnem a murem był otwór, na dwie piędzie szeroki, a piędź jedną wysoki. W ten otwór radzący się, położywszy się na ziemię, wtykał nogi aż do kolan; poczem reszta ciała, jakby porwana wirem potoku, sama z siebie przesuwała się. Objawienia otrzymywał albo za pomocą głosów, albo też widzeń różnych. Placki miodowe pożerały w głębi znajdujące się żmije. Niekiedy radzący się przebywał w norze całą dobę, a powracał tąże drogą, wetknąwszy znów w otwór najprzód nogi. Kapłani przyjmowali go, sadowili na krześle pamięci i wywiadywali się o tem co słyszał i widział. Następnie odprowadzali go do krewnych lub przyjaciół, którzy go znów do kaplicy ἁγαϑοῦ δαίμονος καὶ τύχης raczej zanosili, niż wiedli, bo zwykle nie był odzyskał jeszcze przytomności i nie rozeznawał nikogo. Opowiada to wszystko Pausanias IX, 39«. (Węcl.).
Tydeus (Tydej), jeden z siedmiu wodzów pod Tebami, syn Ojneja, ojciec sławnego w wyprawie trojańskiej Dyomedesa, przybył w tymże czasie, co Polyneikes, syn Ojdipusa i Iokasty, do bram Adrastosa do Argos, wygnany również z ojczyzny swej, z Kalydonu. Obaj wygnańcy powaśnili się o nocleg, a kiedy hałasem i łoskotem przebudzony Adrastos nadszedł, na widok ich zrozumiał, jak ma zadosyć uczynić wyroczni. Wyrocznia bowiem była orzekła, że lwu i dzikowi poślubi córki swoje. Wizerunki lwa i dzika mieli zaś bohaterowie waśniący się na tarczach jako godła. Poczytując ich przeto za przeznaczonych mu zięciów, dał im córki za żony i obiecał ich z kolei przywrócić do ojczyzny. (Węcl.).
Tympanon, narzędzie muzyczne, rodzaj bębna, odpowiadający dzisiejszemu tamburynowi.
Tyndareos, syn Perieresa i Gorgofony, albo Oibalosa i nimfy Batei. Wygnany z Sparty przez brata Hippokoona, uciekł do Etolii, do króla Thestiosa, który dał mu w małżeństwo córkę Ledę. Herakles zabił Hippokoona i jego synów, poczem Tyndareos wrócił do Sparty i tutaj panował. Ojciec Klytaimnestry i Heleny, ściągnąwszy zemstę Afrodyty przez to, że jej przy zaślubinach swej córki przepisanej nie złożył ofiary. Gdy dwaj jego synowie, Tyndarydzi, dioskurzy Kastor i Polydeukes (Pollux) przeniesieni zostali między gwiazdy, oddał tron spartański zięciowi swemu, Menelaosowi.
Tytani, dzieci Uranosa i Gai. Za namową Gai jeden z Tytanów, Kronos, strącił ojca z tronu i wytrzebił go, wskutek czego Uranos przeklął dzieci. Klątwa się spełniła: syn Kronosa, Zeus, zwyciężył w tytanomachii (w walce z tytanami) Kronosa i innych tytanów, przyczem pomagali mu Hekatoncheironowie (istoty sturęczne) i Cyklopi, strącił ich z wyjątkiem Okeanosa, który stanął po jego stronie, do Tartaru, i ugruntował panowanie bóstw Olimpijskich. Według Hezyoda było tytanów dwanaścioro: Okeanos, Koios, Kreios, Hyperion, Iapetos, Kronos, oraz Theia, Rheia, Tethys, Phoibe, Mnemosyne i Themis; nazwisko tytanów noszą także: Prometeusz, Atlas, Aigaion, Helios, Selene, Hekate i inni.
Zephyros (Zefir), bóg wiatru zachodniego, syn Astraiosa i Aurory, brat Boreasa (wiatru północnego), Notosa (wiatru południowego).
Zetos, bliźni brat Amfiona (zob. Amfion) i syn Antyopy.
Zeus (Jupiter, Jowisz), najwyższy z bogów, Pan niebiosów, syn Rhei i Saturna, małżonek Hery, rodziciel licznych bogów, półbogów i bohaterów. Najsłynniejszą świątynię miał w Olimpii, gdzie stał też kolosalny, 40 stóp wysoki posąg dłuta Fidyasza.
Przypisy
- ↑ Achilles.
- ↑ Kastor i Polydeukes.
- ↑ Bogini Hada, Persefona.
- ↑ Spiżowa świątynia Pallady w Lacedemonie.
- ↑ W niedźwiedzicę.
- ↑ Pod Troją.
- ↑ Aby pomścić śmierć syna swego Palamedesa, który zginął dzięki podstępnym sztukom Odyssa, Nauplios, król Eubei, przywabił ognistemi wiciami powracających z pod Troi Hellenów ku Przylądkowi Kafarejskiemu, gdzie się rozbili.
- ↑ Miejscowość w Egipcie, gdzie Perseusz zabił Meduzę.
- ↑ Kenotaphos, grób stawiany zmarłym, których zwłoki leżą gdzieindziej.
- ↑ Nauplios.
- ↑ Demeter Kybele.
- ↑ Aleksandra-Parysa.
- ↑ Thyrsos.
- ↑ Brat Tyndareja, ojca Heleny, którego córki, Hilaeirę i Fojbę, uwiedli Kastor i Polydeukes.
- ↑ Córkę.
- ↑ Twierdzę Ilionu zbudował Poseidon i Fojbos (Apollo).
- ↑ Kreon.
- ↑ Królowej Hippolity, która zginęła w walce z Heraklesem.
- ↑ Maczugą.
- ↑ Misterya świata podziemnego, do których przygotowaniem były misterya eleuzyńskie.
- ↑ Błagalne gałązki oliwne (lab wawrzynowe) owijane bywały przędzą wełnianą.
- ↑ Wyrzuty sumienia (powód moralny), Erynie (fizycznym szałem niszczą mu zdrowie) i nieprzyjaciele.
- ↑ Piękny, bo zalecony przez Fojbosa.
- ↑ W mniemaniu, że mord spełnił uprawniony, zabójca podnosił miecz do góry, niebiosa przyzywając za świadków.
- ↑ Jedną z przyczyn upadku Troi była zemsta Hery, zazdrosnej o Ganimeda, kochanka jej męża, Zeusa.
- ↑ Bromios, przydomek Dionyzosa.
- ↑ Tyrsos.
- ↑ Narzędzie tkackie.
- ↑ W oryginale, w ustępie tym, mamy do czynienia z grą słów, polegającą na podobieństwie wyrazów μέρος (cząstka), ὅμηρος (zakładnik) i μηρός (biodro). Gry tej oddać tłómacz nie próbował.
- ↑ Gra słów. Pentheus od penthos (πένθος) smutek, utrapienie.
- ↑ Z powodu wplatanych w bluszcze kwiatów.
- ↑ Wstawka tłómacza.
- ↑ Siostry Agawy.
- ↑ Wstawka tłómacza. W oryginale wiersz — może z kilku innymi — zaginął.
- ↑ Cały ten ustęp, wzięty w nawias, jest wstawką tłómacza. W oryginale, w wydaniu Naucka, ustęp dotyczący jest (w czterech wierszach) wykropkowany.
- ↑ Arkadyi.
- ↑ Szczyt = pawęż, tarcz. Mowa o tarczy Atheny.
- ↑ Likurg, władca Edonów.
- ↑ Omyłka merytoryczna — Hektor w czasie wojny trojańskiej zabił Patroklosa (myśląc że to Achilles, gdyż miał na sobie jego zbroję), za co w odwecie zginął z ręki Achillesa pod murami Troi.