Uwaga |
---|
Bez dogmatu/Rzym, 10 Stycznia.
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bez dogmatu Tom I
|
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wydania | 1906 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I Cała powieść |
Indeks stron |
{{#lst:Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/029|II|}} u nas! Myślałem o tej «improductivité slave» całą noc. Nie głupi był człowiek, który to tak sformułował. Jest w nas coś takiego; jest jakaś nieudolność życiowa do wydania z siebie wszystkiego, co się w nas mieści. Można rzec, że Bóg dał nam łuk i strzały, tylko odmówił zdolności do napięcia tego łuku i wypuszczenia strzał. Pogadałbym o tem z ojcem, zwłaszcza, że ojciec lubi podobne rozprawy, ale boję się dotknąć bolączki. Myślę natomiast, że napełnię i przepełnię dziennik tą kwestyą. Może to jednak właśnie będzie dobrze, może to będzie stanowiło jego główną wartość? Przytem, cóż naturalniejszego nad to, że będę pisał o tem, co mnie najwięcej obchodzi. Każdy człowiek nosi w sobie jakąś swoją tragedyę. Otóż moja tragedya jest ta «improductivité» Płoszowskich. Wobec ludzi niema teraz zwyczaju zdradzać się z takiemi rzeczami. W niedawnych jeszcze czasach, gdy romantyzm kwitnął w sercach i w poezyi, nosiło się swą tragedyę, jak malowniczo drapowany płaszcz, obecnie nosi się, jak jegerowski kaftanik: pod koszulą. Ale dziennik, to co innego; w dzienniku wolno i należy być szczerym.