Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Bajki i powiastki (1924)/całość

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Jachowicz, Józef Ignacy Kraszewski, Władysław Bełza
Tytuł Bajki i powiastki
Data wydania 1924
Wydawnictwo Księgarnia Dra Maksymiljana Bodeka
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: Pobierz jako ePub Pobierz jako PDF Pobierz jako MOBI
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-ornament1.jpeg


<section begin="dwa pługi" />

DWA PŁUGI.

Raz na podwórzu stanęło dwa pługi:
Jeden długo spoczywał, z pracy wrócił drugi.
„Przyjacielu! rzekł pierwszy, nie rozumiem wcale,
Czemu ja tak przyćmiony, ty błyszczysz wspaniale,
Wszak z jednegośmy kruszcu, przecież nie jednacy,
Skądżeś ty nabył blasku? — Czy chcesz wiedzieć?...
Z pracy.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator1.jpeg



<section end="dwa pługi" /> <section begin="henryk i waluś" />

HENRYŚ I WALUŚ.
HENRYŚ.

Czemu-to, Walusiu drogi,
Choć’eś ubogi
Zawsześ tak schludnie odziany?

WALUŚ.

Nic dziwnego mój kochany!
Ochraniam grosika mamy:
Jak mogę strzegę się plamy.
Gdy dziurka zrobi się mała,
Proszę mateczki, by ją załatała,
I nie rozedrze się dalej:
A jak czysto i schludnie, to każdy pochwali.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator2.jpeg



<section end="henryk i waluś" /> <section begin="pierścionek" />

PIERŚCIONEK.

Jubiler z Rzeszowa pudełko otwiera,
A mama pierścionek z kamyczkiem wybiera,

<section end="pierścionek" /> <section begin="pierścionek" />

I śliczny wybrała.
I Maryni dała.
Widziała go Andzia na siostry paluszku,
Nie zazdrość, nie boleść uczuła w serduszku;
Ale się cieszyła, z radości skakała;
Bo Andzia Marynię serdecznie kochała.
Dobrą dziecinę naśladujcie dzieci!
Niech brzydka zazdrość serc waszych nie szpeci.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator3.jpeg



<section end="pierścionek" /> <section begin="adelka" />

ADELKA.

Adelciu! twa imienniczka
Napierała się pierniczka;
Myślisz Adelciu, że jej mama dała?
Nie. — A dlaczego? — Bo się napierała.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator4.jpeg



<section end="adelka" /> <section begin="dziewczynka i matka" />

DZIEWCZYNKA I MATKA.

DZIEWCZYNKA.

Jam przy gościach nie płakała
Choć-em jeszcze taka mała.
„Nic dziwnego, — mama powie,
Kto płacze, beksą się zowie“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator5.jpeg



<section end="dziewczynka i matka" /> <section begin="czysty kotek" />

CZYSTY KOTEK.

Czemu się często myjesz? pytano raz kota.
Bo czystość — odpowiedział — jest to piękna cnota,
Jakoż doprawdy, kocina
Mył się prawie co godzina;
Chętnie mu do pokoju wchodzić pozwalano,
Powszechnie go kochano,
Doznawał wszelkich pieszczotek:
A czemu? bo czysty był kotek.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator6.jpeg


<section end="czysty kotek" /> <section begin="Zając" />
ZAJĄC.

Wyszedł zając z za krzaka,
I udawał Junaka:
Wąsy podniósł do góry,
Wzrok nasrożył ponury.
A w tem jakoś z niechcąca,
Wietrzyk z krzaczka liść strąca —
Patrzą... nie ma zająca.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator7.jpeg



<section end="Zając" /> <section begin="pierniczek" />

PIERNICZEK.

Henrysiu! na ci pierniczek, rzekł przyjaciel domu,
Ale zjedz go gdzie w kącie i nie daj nikomu. —
Ej, pan chyba żartuje, odpowie Henryczek:
Mam zjeść sam, to dziękuję, schowaj pan pierniczek.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator8.jpeg



<section end="pierniczek" /> <section begin="zgodne rodzeństwo" />

ZGODNE RODZEŃSTWO.

Kochany braciszku! nie rusz mi stoliczka,
Raz mała Ludmiłka rzekła do Eryczka,
Bo tu moje lalki niedługo usiędą:
Widzisz to nakrycie? tu obiad jeść będą.

ERYCZEK.

Masz dla nich przysmaczki?

LUDOMIŁKA.

Nie, bracie kochany.

ERYCZEK.

Z wczorajszego balu mam dwa marcypany,
Mam jedno jabłuszko, cukierki, pierniczek. —
Pobiegł i przynosi to wszystko Eryczek.
Bawiły się grzecznie i zgodnie dziateczki,

<section end="zgodne rodzeństwo" /> <section begin="zgodne rodzeństwo" />

I same zjadały, co miały laleczki.
Teraz, rzekł Eryczek, bądź siostro wzajemną,
Bawiłem się z tobą, ty się pobaw ze mną.
Widzisz, w tem pudełku mam ja polowanie,
Strzelec będzie strzelał, i zabije łanię. —
Ach żal mi jej bracie! powiada Ludmiła.

ERYCZEK.

Eh! to nic nie szkodzi, będzie znowu żyła. —
I tak się bawiły zgodnie i przyjemnie.
I całe się życie kochały wzajemnie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator9.jpeg



<section end="zgodne rodzeństwo" /> <section begin="siwe włoski" />

SIWE WŁOSKI.

Powiedz mi dziaduniu, jak to się zrobiło,
Że ci coś jak śniegiem włoski opruszyło?
Już śniegi i lody na dworze stopniały,
I słońce dogrzewa, a włosek twój biały.
Dziecino kochana! dziadunio odpowie,
Starością posiwiał mój włosek na głowie:
Żyjemy, rośniemy, jak na polu kłoski
Dojrzeją, zżółknieją, nam — zbieleją włoski:
A kto włosy ma takie, żył długo na świecie,
Szanujże go lube dziecię,
I powstań przed nim, choć biedny, w niedoli,
A Bóg ci siwych włosków doczekać pozwoli.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator10.jpg



<section end="siwe włoski" /> <section begin="zuzia i pokrzywa" />

ZUZIA I POKRZYWA.

MAMA.

Na ci Zuziu pokrzywkę. — Kiedy parzy Mamo!
— Niegrzecznym, rzecze mama, dzieje się to samo;
Każdy ich tak unika, jak ty tego ziela;
Bądź łagodną, uprzejmą, znajdziesz przyjaciela.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator11.jpg


<section end="zuzia i pokrzywa" /> <section begin="matka i dziecię"/>
MATKA I DZIECIĘ

MATKA.

Dam ci wisienkę,
A zaśpiewaj piosenkę.

DZIECIĘ.

Kiedy każe mama,
Zaśpiewam i sama.

PIEŚŃ.

W ogródeczku rośnie trawka, między trawką kwiatki,
Rwą je dzieci na wianeczki dla ojca, dla matki,
Bo nam Pan Bóg przykazanie zesłał takie z nieba:
Że o mamie i o tacie pamiętać potrzeba.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator12.jpg



<section end="matka i dziecię"/>

<section begin="teodorek"/>
TEODOREK.

Teodorek łapał muszki,
Obrywał im skrzydła, nóżki.
Siostra na to patrząc z boku,
Mówiła mu z łezką w oku:
O niedobry Teodorze!
Jak cię też to bawić może?
Cóż ci winny biedne muszki?
Czyż ty im dał skrzydła, nóżki?


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator13.jpg



<section end="teodorek"/>

<section begin="plama i łata"/>
PLAMA I ŁATA.

Plama przy łacie raz na sukni siadła,
I tak sąsiadkę zagadła:
Mnie nosi czasem i pani bogata,
A ty cóż jesteś?... godło nędzy... łata.


<section end="plama i łata"/> <section begin="plama i łata"/>

CZŁOWIEK.

Że się tu wmieszam, Jejmość mi przebaczy,
Łata staranność i porządek znaczy,
A plamką się i małą brzydzą pospolicie:
Bo plama zawsze plamą, choć na aksamicie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator14.jpg



<section end="plama i łata"/>

<section begin="zdzisławek"/>
ZDZISŁAWEK.

MAMA.

Zdzisławku! pij lekarstwo! — Pił ani się skrzywił;
A kiedy się braciszek młodszy temu dziwił,
Tak Zdzisio odpowiedział: Złem złego zbywamy,
Lepiej wypić lekarstwo, niż widzieć łzy mamy.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator15.jpg



<section end="zdzisławek"/>

<section begin="mysz młoda i stara"/>
MYSZ MŁODA I STARA.

Wyjdź kochanko z ciasnej chatki,
I posłuchaj głosu matki, —
Mówiła mysz do córki, — w świat cię wyprowadzę,
Ja ci doradzę:
Jak zbierać ziarneczka,
Jak się strzedz koteczka,
Jak łapki unikać,
Jak do jamki zmykać:
Powiem ci, czem słoninka pachnie przypiekana,
Ale mnie słuchaj córko ukochana. —
Myszka była posłuszna i nie żałowała;
Długo sobie szczęśliwie po świecie bujała;
Tysiąc myszek zginęło, ona jedna żyła:
A czemu? bo posłuszna swojej matce była.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator16.jpg


<section end="mysz młoda i stara"/> <section begin="justynka"/>
JUSTYNKA.

Justynko, mówił Ludwiś, czy dobra bułeczka?
Dobra. — A dasz mi trochę? — Ani kawałeczka.
Mama dobywszy ciastko, rzecze do Justynki
To i ja tobie nie dam ani odrobinki.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator17.jpg



<section end="justynka"/>

<section begin="piesek kruczek"/>
PIESEK KRUCZEK.

Chodź piesku! a ten piesek nazywał się Kruczek,
Chodź, mówił Hipolitek, nauczę cię sztuczek. —
Kiedym ja jeszcze mały, ucz panicz Azora. —
Nie, piesku, rzecze chłopczyk, to najlepsza pora;
Azor stary, nie pojmie, pracować z nim nudno.
I tobie później byłoby trudno.
O wieleby cię, wiele, pracy kosztowało,
Teraz zobaczysz jak mało.
Wkrótce pojętny Kruczek
Nauczył się wiele sztuczek.
Służył, podawał i pływał,
Tysiąc figlów dokazywał,
A to tak zręcznie, tak śmiało.
Iż się zdawało,
Że go nic nie kosztowało.
Pamiętaj Hipolitku coś mówił do Kruczka:
Że się z młodu najlepiej nabywa nauczka“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator18.jpg



<section end="piesek kruczek"/>

<section begin="matka i dziecię"/>
MATKA I DZIECIĘ.

Przyszedł Jaś zrana do ogródka w lecie,
Patrzy.... łzy na każdym kwiecie.
Biegnie do mamy z rozpaczą.
I woła: patrz, kwiatki płaczą.
Co mają znaczyć te łezki?


<section end="matka i dziecię"/> <section begin="matka i dziecię"/>

MATKA.

Jest to ich pokarm niebieski.
Łza każda pochodzi z nieba,
Do życia łez im potrzeba.
Tak bywa i u nas ludzi.
W kim się uczucie nie wzbudzi,
Kto serce kamienne nosi,
Łzą nigdy oka nie zrosi,
Choć widzi niedolę czyję;
Możeż powiedzieć, że żyje?


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator19.jpg



<section end="matka i dziecię"/>

<section begin="walercia"/>
WALERCIA.

Są czasem dziewczynki dobre, jak aniołki,
Posłuszne córeczki, tkliwe przyjaciółki;
Niegrzecznych służącym nie mówią słóweczek,
Kochają braciszków i strzegą się sprzeczek.
Walercia to mi-to wyborna dziewczynka!
Już zaraz jej dobroć pokazuje minka,
Jak niebo bez chmurki, jej czoło pogodne,
Usteczka z uśmiechem, spojrzenie swobodne.
Wejdź tylko, Walercia powita cię mile,
Biednemu uczyni, co tylko w jej sile,
O piesku pamięta, nie drażni koteczka,
To mi-to Walercia, milutka dzieweczka
Chcesz wiedzieć, jak na tem Walercia wychodzi?
Mateczka ją kocha, nieraz jej dogodzi.
Nigdy się tateczko na nią nie rozgniewa.
Walercia wesoła i zawsze szczęśliwa,
Wszyscy ją kochają, niosą upominki,
O bierzcie z niej przykład kochane dziecinki.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator20.jpg



<section end="walercia"/>

<section begin="marcinek"/>
MARCINEK.

DO JÓZIA.

Między grzecznemi dziećmi są czasem mazgaje,
Jak ci się też Józiu zdaje,
Czy dobrze na tem wychodzą?

<section end="marcinek"/> <section begin="marcinek"/>

O! wierz mi, jak cię kocham, same sobie szkodzą.
Marcinek, jak ty, malutki,
O najmniejszą drobnostkę zaraz stroił dudki:
Czy mu się co zapowiedziało,
Czyli kiedy od mamy dostał czego mało.
Czy kto nań palec zakrzywił,
Zaraz się rzewnie roztkliwił;
Zaraz beczał, zaraz szlochał.
Nikt go też za to nie kochał;
Wszyscy się z niego naśmiali,
Mazgajem go nazywali.
Nareszcie widzi, że to brzydka wada,
Choćby oczy wypłakał, wszystko nic nie nada.
Wziął się na inny sposób:
Grzecznym był dla wszystkich osób;
A o co tylko poprosi uprzejmie,
Każdy od swych ust odejmie:
I chętnie się z nim podzieli.
O dawnej wadzie wszyscy zapomnieli.
Ledwie się popatrzy ładnie,
Już myśl jego każdy zgadnie,
Nikt mu już w niczem niesprzeczny:
Bo Marcinek bardzo grzeczny.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator21.jpg



<section end="marcinek"/>

<section begin="szerszeń i wiewiórka"/>
SZERSZEŃ I WIEWIÓRKA.

Co się to znaczy? powiedz, wiewióreczko!
Zawsze coś w pyszczku zanosisz w gniazdeczko
I próżno wracasz... i tak bez ustanku. —
No to wiewiórka: ot widzisz kochanku,
Jesień nadchodzi, owoc spada z drzewa,
Wicher dmie srogi wszystko porozwiewa.
Otóż na zimę dziś się zapas zbiera.
Próżniak, niedbalec, to z głodu umiera.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator22.jpg



<section end="szerszeń i wiewiórka"/>

<section begin="kwiatek znaleziony"/>
KWIATEK ZNALEZIONY

Leżał kwiatek na drodze,
Niejeden go nie widział, choć go miał przy nodze,
Niejeden choć widział, minął,

<section end="kwiatek znaleziony"/> <section begin="kwiatek znaleziony"/>

I byłby zginął.
Przechodzi dziewczynka mała,
Podniosła go, rozchuchała,
A potem w szklankę do wody włożyła,
I słaba roślinka na nowo odżyła.
Zajrzyjmy w serduszko tej dobrej dziewczynki:
Ach, co tam uciechy z odżycia roślinki!
I słusznie, bo litość najsłodszą jest cnotą;
A biedny kwiateczek był także sierotą.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator23.jpg



<section end="kwiatek znaleziony"/>

<section begin="kryś i leoś"/>
KRYŚ I LEOŚ

Leoś płakał nad książką, jednak się mozolił;
Kryś niepomny na przyszłość, wesoło swawolił.
Nadszedł wiek dojrzały, wszystko w spak obrócił
Cieszył się Leoś z nauk, Kryś niebaczny smucił,
I westchnął poniewczasie, gdy mu głód dokuczył
„O jakżem ja źle robił, żem się nic nie uczył!“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator24.jpg



<section end="kryś i leoś"/>

<section begin="pszczółka"/>
PSZCZÓŁKA.

Pszczółka spotkawszy człowieka w ogrodzie,
Rzecze: nieprawdaż? w całym zwierząt rodzie
Nie masz takiego, jak ja, przyjaciela?
Na to człowiek: „mam owcę, co wełny udziela,
Twój miód tylko przyjemny, wełna pożyteczna,
A przytem, prawdę rzekłszy, tyś trochę niegrzeczna:
Owieczka mi swą wełnę daje dobrowolnie,
Pszczółka czasem za miodek dobrze żądłem kolnie“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator25.jpg



<section end="pszczółka"/>

<section begin="pszczoła i gołąbek"/>
PSZCZOŁA I GOŁĄBEK.

Wpadła w strumyk pszczółka mała,
Skrzydełkami trzepotała,
Już w nich siłę utraciła.

<section end="pszczoła i gołąbek"/> <section begin="pszczoła i gołąbek"/>

O! w jakimże strachu była:
Gołąbeczek śnieżno-pióry,
Na ratunek bliźnich skory,
Spuszcza listek... pszczółka rada,
Na zieloną łódkę siada,
Skrzydła siłę odzyskały,
I uleciał owad mały.
Nikt o swem nieszczęściu nie wie.
Jakoś wkrótce gołąbek siadł sobie na drzewie,
Spokojny! szczęśliwy!
Aż tu myśliwy
Wymierza strzelbę chcąc go zgładzić z świata:
Pszczółka przylata,
Utnie go żądłem w rękę, strzał ptaszynę mija;
Ocalona swobodnie w powietrze się wzbija.
Tak zawsze dobroczynność wdzięcznością się płaci.
Nieśmy pomoc w nieszczęściu dla naszych współbraci.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator26.jpg



<section end="pszczoła i gołąbek"/>

<section begin="wychowanek"/>
WYCHOWANEK.

Piesku! piesku! masz ty pana?
— Nie mam dziecino kochana. —
To chodź z nami, sieroteczko!
Mieć będziesz miękkie łóżeczko,
Jeść ci i pić chętnie damy;
A nawet poproszę mamy,
Da ci wstążeczkę na szyję:
Nikt cię u nas nie wybije. —
Poszedł piesek i był długo
Wiernym sługą.
A jak ktoś dzieciom chciał zabierać cacka,
Wpadł znienacka,
Narobił hałasu.
Tak, że skraść nie było czasu;
A więc cacka ocalały.
Patrz! jak wdzięcznym być umie nawet piesek mały.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator27.jpg


<section end="wychowanek"/> <section begin="bezimienny"/>
BEZIMIENNY.

Dała mi złotówkę mama,
Bym zobaczył panorama.
Idę ulicą Miodową,
A w tem starzec z siwą głową,
Obraz nędzy i rozpaczy,
Prosi o wsparcie bogaczy.
Przeszli dumnie ci i owi,
Nic nie dali nędzarzowi.
Tak mi się go żal zrobiło,
Że choć nowość widzieć miło,
Wyrzekłem się jej dla cnoty.
I dałem starcowi złoty,
Lecz kto jestem? jak się zowie?
Nikt się odemnie nie dowie;
Bo mi ojciec mawiał: „Synu!
Nie chełp się z dobrego czynu“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator28.jpg



<section end="bezimienny"/>

<section begin="dziecię i dzbanuszek"/>
DZIECIĘ i DZBANUSZEK.

Mała dziecina łakoma i chciwa,
Jak często w świecie bywa,
Nigdy na tem nie przestała
Co mama dała.
Były dwa jabłka, trzeciego żąda;
Były trzy gruszki, za czwartą spogląda;
Dano cukierków, to zawsze za mało;
Dano pierniczek, dziecię ciastka chciało.
Raz mu w dzbanuszek wsypano orzechy
Ach, co to było uciechy!
Dziecina rączkę w wazką szyję wkłada,
I wszystkieby zabrać rada.
Ale niestety: wyciągnąć nie może.
Dziecię w płacz. W takim razie i płacz nie pomoże.
Szarpie. Wszystko napróżno: i orzeszków nie ma,
I dzbanuszek rączkę trzyma.
Ktoś się wreszcie zlitował, i dał rady zdrowe:
„Nie bądź kochanku chciwym, weź tylko połowę,
Wyjmiesz rączkę, orzeszki wybierzesz potrosze.
A pomnij w dalszym wieku tak czerpać rozkosze“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator29.jpg


<section end="dziecię i dzbanuszek"/> <section begin="Pudel"/>
PUDEL.

A kto mi wypił moje mleko z garnka?
Mówiła raz kucharka —
Tak, doprawdy, ty widzę: bo masz białą brodę.
Jakże-to było? powiedz, znana mi twa cnota:
I chciałżebyś szkodnego naśladować kota? —
Pies się bardzo zawstydził, i zawył żałośnie,
Wyrzutów takich słuchać było mu nieznośnie;
A gdy go potem chętka brała zrobić szkodę,
Przypomniał sobie w mleku umaczaną brodę.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator30.jpg



<section end="Pudel"/>

<section begin="Siejba"/>
SIEJBA.

Powiedz mi tatuniu luby,
Czemu rzucasz w ziemię zboże?

Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-picture-p.17.jpg
<section end="Siejba"/> <section begin="Siejba"/>

Czegóż próżnej szukasz zguby?
Wszak ze zboża chleb być może!

Ja ci wyzbieram troskliwie,
I zaniosę je do młyna;
Na co ma gnić na tej niwie?
Tak mówił mały chłopczyna. —

Synu, rzekł ojciec sędziwy,
To zboże mi tu nie zginie,
Ujrzysz, nim jeszcze rok minie,
Ile zbierzemy z tej niwy.

Siejcie dzieci, w sercu cnoty,
Miłą cieszcie się nadzieją;
One tam pięknie dojrzeją,
I przyniosą wam plon złoty.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator31.jpg



<section end="Siejba"/>

<section begin="Motylek"/>
MOTYLEK.

Z kwiatka na kwiatek przelatał motylek,
Cieszył się życiem, co trwa kilka chwilek;
Różane gaje rozkosznie przebywał,
Przy blasku słońca po powietrzu pływał,
W około rozlicznemi pieścił się widoki,
Z kwiatów słodkie czerpał soki.
Ledwie na chwilę odpoczął wśród cieni,
Znowu igrał wesoło w rozległej przestrzeni,
A czas nieznacznie jak płynął tak płynął.
Nareszcie motylek zginął. —
Nie jest-to obraz człowieka:
Co go wdziękiem szczęście mami?
Płyną lata za latami,
A nakoniec śmierć go czeka.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator32.jpg


<section end="Motylek"/> <section begin="Szerszeń i pszczoła"/>
SZERSZEŃ I PSZCZOŁA.

Próżne twoje zabiegi, próżne twe mozoły,
Rzekł gnuśny szerszeń do pszczoły,
Daremnie z takim trudem napełniasz spichlerze,
Wpadnie człowiek niewdzięczny i wszystko zabierze.
„Pracując, nie pytam się czy komu, czy sobie,
Praca mię uszczęśliwia i dlatego robię“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator33.jpg



<section end="Szerszeń i pszczoła"/>

<section begin="Kruk żebraczek"/>
KRUK ŻEBRACZEK.

Patrzcie-no: żebraczek!
W tej czarnej sukmanie,
Głodny nieboraczek,
Gdy zima nastanie.
Dzieci! dzieci! dla przykładu,
Dajcie mu też co z obiadu.
Tu ucieszone dziecinki
Dalej zbierać odrobinki,
Ochoczo się ubiegały,
By krukowi jeść podały,
Co pod oknem jak żebraczek,
Chodził głodny nieboraczek.
Dobroczynny, ludzki, tkliwy,
Nie pyta kto nieszczęśliwy,
Komu może,
To pomoże,
Boś tak kazał dobry Boże!


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator34.jpg



<section end="Kruk żebraczek"/>

<section begin="Wicuś"/>
WICUŚ.

Na zmarzniętej sadzawce, w ogrodzie,
Ślizgał się Wicuś po lodzie;
A choć mu brat starszy ganił tę zabawkę,
Gdy sposobność upatrzył, dalej na sadzawkę.
Zaufany w zręczności mniej ważył przestrogę.

<section end="Wicuś"/> <section begin="Wicuś"/>

O przypadek nie trudno: Wicuś złamał nogę.
Wtedy biedny chłopczyna sam wyznał ze łzami:
Że się nie godzi starszych pogardzać radami.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator35.jpg



<section end="Wicuś"/>

<section begin="Szczurek na wędrówce"/>
SZCZUREK NA WĘDRÓWCE.

Młody szczurek, gaduła, wśród podróży swojej —
Patrzy... a tu na drodze mały domek stoi.
Tego mi też potrzeba: przytułek wśród drogi!
Swobodnie odpoczną nogi.
Dom mały, jam nie wielki, głodnym, tam słonina.
I ślinkę łykać zaczyna.
To zapewne szczurów wędrownych gospoda.
Co za wygoda.
O! trzeba się tam schronić. Cóż się stało dalej?
Trzask! zamknęła się łapka i szczura złapali.
A jaka tego przyczyna?
Złe sądzenie o rzeczach, próżna gadanina.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator36.jpg



<section end="Szczurek na wędrówce"/>

<section begin="Kostuś"/>
KOSTUŚ.

Póki miał Kostuś kilka tylko groszy.
Dzieląc się niemi doznawał rozkoszy.
Nadeszły imieniny: aż tu niespodzianie,
Sto nowych groszy dostał na wiązanie.
Mniemacie, że ten chłopczyk, obdarzon sowicie,
Będzie jeszcze hojniejszym? Bardzo się mylicie:
O grosz go prosił żebrak, odmówił mu śmiało,
Boby mu do okrągłej liczby brakowało.

Uczcie się dzieci poskramiać swe żądze.
Dla dobrego użycia daje Bóg pieniądze:
A kto za młodu zbiera, by się patrzył na nie,
Obrzydłym skąpcem na starość zostanie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator37.jpg


<section end="Kostuś"/> <section begin="Szczęść Boże"/>
SZCZĘŚĆ BOŻE I BÓG ZAPŁAĆ

„Szczęść Boże!“ mówił panicz idąc koło żniwa,
I grzecznie zdjął czapeczkę przed gromadką hożą. —
„Bóg zapłać!“ tysiące wdzięcznych głosów się odzywa
„Rośń nam drogi paniczu pod opieką bożą.“
„Mateczko! — rzekło dziecię — jak ci ludzie mili!
„Tak mię słodko pobożnem słówkiem pozdrowili.“
„Prawda, aż miło słyszeć — odpowie mu matka —
„Grzecznyś był dla gromadki, dla ciebie gromadka.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator38.jpg



<section end="Szczęść Boże"/>

<section begin="Władyś"/>
WŁADYŚ.

Z małym Władysiem wyszedł ojciec w pole,
A ujrzawszy wśród zboża bławaty, kąkole,
Pyta się go: „co wolisz, czy zboże czy kwiatki?“
Władyś wybiera bławatki.
I nie są to dziwy żadne,
Bo u dzieci zazwyczaj, to dobre, co ładne;
Ale kto rozum dojrzalszy posiada,
Niechaj nad owoc kwiatów nie przekłada.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator39.jpg



<section end="Władyś"/>

<section begin="Wróbelek i kurczątko"/>
WRÓBELEK I KURCZĄTKO.

Przyjdzie czasem bieda wielka,
Niema ziarnek dla wróbelka,
I aż wtenczas się pożywi,
Gdy mu dadzą co poczciwi.
Na podwórzu raz kucharka
Posypała kurom ziarnka:
Biedny wróbel ślinkę łykał,
I powoli się przymykał.
Stara kura, sknera wielka,
Nie chce nic dać dla wróbelka,
„Ach, ja głód okropny znoszę,

<section end="Wróbelek i kurczątko"/> <section begin="Wróbelek i kurczątko"/>

„O trzy ziarnka tylko proszę,
„Macie tysiąc; o! mój Boże!
„A wróbelek umrzeć może.“
Biada ci próżniaku, biada!
Stara kura odpowiada:
Twoja prośba próżna, marna,
Nie dla ciebie nasze ziarna.
A kurczątko to słyszało,
Wróbelkowi ziarnek dało,
I dotychczas przyjaźń wielka
Łączy z kurczątkiem wróbelka.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator40.jpg



<section end="Wróbelek i kurczątko"/>

<section begin="Braciszek i siostrzyczka"/>
BRACISZEK I SIOSTRZYCZKA.

BRAT.

Widzisz siostruniu, jabłuszko moje?
Chodź, zjemy sobie oboje.

SIOSTRA.

O! dziękuje, moja duszko!
Cóż ja ci dam za jabłuszko!

BRAT.

Nic, kochana siostruniu, toby pięknie było,
Żeby jedno drugiemu koniecznie płaciło!
Przyjm, kochana Maryniu, przyjmij i jedz śmiało,
Mnieby samemu nie smakowało.
Z tobą podzielić tak miło:
Oby więcej na świecie takich dzieci było.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator41.jpg



<section end="Braciszek i siostrzyczka"/>

<section begin="Staś"/>
STAŚ

Staś na sukni zrobił plamę;
Płacze i przeprasza mamę.
Korzystając z chwili mama,
Rzecze: „na sukni wypierze się plama:

<section end="Staś"/> <section begin="Staś"/>

Ale strzeż się moje dziecię,
Brzydkim czynem splamić życie;
Bo ci Stasiu mówię szczerze,
Ta się plama nie wypierze.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator42.jpg



<section end="Staś"/>

<section begin="Łódka na wodzie"/>
ŁÓDKA NA WODZIE.

Dziateczki płynęły, łódeczka się chwiała,
Władysławek śpiewał, a Terenia drżała,
Nie bój się, rzekł Władyś, Bóg czuwa nad nami:
Tam, gdzie strachu niema, nie szukajmy sami.
Tak i w życiu ludzkiem łódka się koleba;
Śmiało patrzeć w górę i bać się nie trzeba,
Nućmy sobie piosnkę: Bóg czuwa nad nami,
My łódką kierujem, Bóg rządzi falami.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator43.jpg



<section end="Łódka na wodzie"/>

<section begin="Skowronek i dziecię"/>
SKOWRONEK I DZIECIĘ.

DZIECIĘ.

Gdzie ty lecisz skowroneczku?

SKOWRONEK

Lecę myśleć o gniazdeczku
Znikły mrozy, śnieg topnieje,
Już cieplejszy wietrzyk wieje!

DZIECIĘ

A jak gniazdko zlepisz sobie?

SKOWRONEK

Pytasz, co ja wtenczas zrobię?
Wtedy się w powietrze wzbiję,
Zaśpiewam: niech wiosna żyje!
Zaśpiewam cześć Panu w niebie,

<section end="Skowronek i dziecię"/> <section begin="Skowronek i dziecię"/>

Co mnie zasila w potrzebie,
Co ma opiekę nad nami.
Co przyświeca gwiazdeczkami!

DZIECIĘ,

I ja klęknę, rączki złożę,
Podziękuję Tobie Boże!
Zaśpiewam na Twoją chwałę,
Bom ci winien szczęście całe.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator44.jpg



<section end="Skowronek i dziecię"/>

<section begin="Stróż domowy"/>
STRÓŻ DOMOWY.

Idziemy na przechadzkę, hej piesku, chodź z nami!
„Chętniebym poszedł z panami;
Ale nie mogę.“
My nie w daleką idziemy drogę.
„Nie, nie, paniczu, nie mogę.
„Dom sam zostawić byłoby nieładnie,
A nuż go złodziej napadnie?“
— I poszli. Pies zazdrośnie spoglądał za niemi.
I długo, długo leżał przed drzwiami na ziemi.
Potem powstał i obiegł dziedziniec wokoło,
Już wrócili panicze, witał ich wesoło:
Szczęśliwy! że dopełnił święcie powinności.
Kto o niej zapomina niechaj mu zazdrości.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator45.jpg



<section end="Stróż domowy"/>

<section begin="Żebrak i kamień"/>
ŻEBRAK i KAMIEŃ

Utknął żebrak na kamieniu,
Zabolało go trochę,
Więc w niebacznem uniesienieniu
Nuż wynurzać myśli płoche:
„Na co ten kamień wśród drogi?
Próżna przechodniom zawada.“
Wtem pies ogromny wypada,
On podniósł kamień, pies w nogi.
Często, gdy kogo małe nieszczęście spotyka,
Większego przeto unika.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator59.jpg





<section end="Żebrak i kamień"/> <section begin="Karolek i słońce"/>
KAROLEK I SŁONCE.

Czasem dobrze życzących nie lubimy ludzi.
Raniutko wstało słońce i Karolka budzi.
„Ale dajże mi pokój“ rzecze rozgniewany. —
„O nie! odpowie słońce — wstawaj mój kochany!“
„Tylko się chwilę zdrzemię, bo to bardzo miło!“
„Przewyciężyć lenistwo milejby ci było!“
„Ach jakżeś uprzykrzone! A słońce się śmiało
I w oczy mu zaglądało.
Rad nie rad musiał wstawać... ale cóż za zmiana?
Biegnie zaraz chłopczyna do ogródka zrana:
Ogródek miłą wonią napełniony cały,
Tu się kwiatki krzewiły, tam ptaszki śpiewali;
Tu rosą pokrzepione zielenią się drzewa,
Łagodny wietrzyk powiewa,
Chłopczyk, jakby na nowo na świat się urodził,
Z nieznanem dotąd uczuciem po ogródku chodził,
Mile wspominał słońce wśród tylu słodyczy,
I rzekł: „Teraz poznaję, kto mi dobrze życzy.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator60.jpg



<section end="Karolek i słońce"/>

<section begin="Wilk i koźlę"/>
WILK i KOŹLĘ.

Troskliwa o los dziecięcia,
Rzekła koza do koźlęcia:
„Wychodzę teraz na paszę,
Siedzże tu spokojnie wasze;
Póki nie wrócę do domu;
Nie otwieraj mi nikomu,
Chyba, że białą pokaże ci łapkę.“
Wilk, co od dawna miał na koźlę chrapkę,
Myśląc, że zręcznie uda mu się sztuka,
Ledwie matka odeszła, do koźlęcia puka.
„Białą łapkę masz nieboże?
Bo inaczej nie otworzę;
Mamunia mi kazała,
Oj! u ciebie coś nie biała.“
„Masz szczęście - wilk odpowiada,
Biadaby ci była! biada!“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator61.jpg


<section end="Wilk i koźlę"/> <section begin="Chory kotek"/>
CHORY KOTEK.

Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł kot doktór: „Jak się masz koteczku!“
„Źle bardzo...“ i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktór poważnie chorego,
I dziwy mu śpiewa: „zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! źle bardzo koteczku!
Oj długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!
„A myszki nie można? zapyta koteczek,
Lub z ptaszka małego choć parę udeczek?“
„Broń Boże! pijawki i dyeta ścisła!
Od tego pomyślność w leczeniu zawisła.“
I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki
Nietknięte, zdaleka pachniały mu myszki.
Patrzcie, jak złe łakomstwo! kotek przebrał miarę;
Musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę:
Tak się i z wami, dziateczki, stać może;
Od łakomstwa strzeż was Boże!


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator27.jpg



<section end="Chory kotek"/>

<section begin="Franuś"/>
FRANUŚ.

Franuś miał śliczne jabłuszko, czerwone;
Pieści się niem, na każdą obraca je stronę,
I rzecze: „szkodaby cię zgładzić z tego świata;
A przytem, trzebaby dać połówkę dla brata.
Nie, nie, ja ciebie nie ruszę;
Cały rok cię chować muszę:
A potem... nie i potem, rzecze mały sknerka,
I schował je do kuferka.
Cóż się stało? — jabłko zgniło...
Jakże mu żal wtedy było!


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator62.jpg


<section end="Franuś"/> <section begin="Przestroga"/>
PRZESTROGA.

Schowaj się myszko, do jamki głęboko,
Bo kotka na cię ma oko.
Schowała się myszka, kotek łyka ślinkę,
Że mu tak wyborną spłoszono zwierzynkę.
Ależ moja myszko, żal mi cię nieboże!
Nie dzisiaj, to jutro, kot cię złowić może,
Tyś bardzo łakoma, on mistrz wyuczony,
Ani się spostrzeżesz, gdy mu wpadniesz w szpony.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator63.jpg



<section end="Przestroga"/>

<section begin="Piotruś"/>
PIOTRUŚ.

Piotruś żwawy, dzielny, śmiały,
Choć mu wiele piastunki o strachach bajały,
Śmiał się tylko z ich prostoty:
Bo wiedział, co są ludzie, co wyższe istoty.
Patrzcie, co może wyobraźni siła!
Raz, gdy noc ciemnościami już ziemię okryła,
Spostrzega coś białego wśród czarnego zmroku.
Nie wierzy oku.
Coraz się o tem mocniej przekonywa;
Białe okrycie po ramieniu spływa;
Postać blada, wysoka, przybliżać się zdaje;
I znowu staje.
Już żwawy chłopiec wytrzymać nie może;
Porzuca łoże
I pędzi śmiało;
Aż tu się pokazuje, że płótno wisiało.
Gdyby się nie przekonał i przytomność stracił,
Byłby to życiem przypłacił.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator58.jpg



<section end="Piotruś"/>

<section begin="Pszczółka"/>
PSZCZÓŁKA.

Jednego razu pszczółka na kwiatku siedziała,
Hej! wiecie, rzekła: chociażem tak mała,
Ja się do szczęścia ubogich przyczynię;

<section end="Pszczółka"/> <section begin="Pszczółka"/>

Dotąd dla siebie zbierałam jedynie,
Na przyszłość codzień potrochu odłożę;
A dobrym chęciom Pan Bóg dopomoże.
I tak się stało:
Miodku się dużo dla biednych zebrało;
A pszczółeczka luba, miła,
Tej nas prawdy nauczyła.
Że przy pięknych uczuciach dość na silnej woli,
Aby nieść pomoc bliźniemu w niedoli.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator65.jpg



<section end="Pszczółka"/>

<section begin="Bug i strumyk"/>
BUG I STRUMYK.

Uskarżał się Bug na to, iż gdy w Narew wpadał,
Imię, podobne Stwórcy nazwisku, postradał.
Na to mu rzecze strumyk, który płynął blisko:
Nie nazwisko nas zdobi, ale my nazwisko“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator64.jpg



<section end="Bug i strumyk"/>

<section begin="Woreczek jedwabny"/>
Woreczek jedwabny i skarbonka gliniana.

Piękny woreczek, paciorkami dziany.
Stał przy skarbonce glinianej.
„Ty przy mnie“, rzecze, co za śmiałość proszę!
Ja mam złoto, a ty grosze!“
Na to skarbonka odpowie
Chełpliwemu woreczkowi:
„Nie z posiadania skarbów zaszczyt na nas spływa,
Ale jak ich kto używa“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator7.jpeg



<section end="Woreczek jedwabny"/>

<section begin="Dziecię i muszki"/>
DZIECIĘ I MUSZKI.

W poobiedniej godzinie
Zachciało się spać dziecinie,
A trzeba zważać i na to,

<section end="Dziecię i muszki"/> <section begin="Dziecię i muszki"/>

Że to skwarne było lato.
Co się zdrzemnie, to jej muszka
Brzęknie głośno koło uszka,
A inna znowu swawolnie
Ostrem ją żądełkiem kolnie.
Moje muszki! rzecze dziecię,
Dlaczegoż wy mnie budzicie?
Ja leżę spokojnie sobie,
I nic złego wam nie robię.

MUSZKA.

W nocy, kto chce, spać może,
Nie przeszkadzamy w tej porze;
We dnie każdy ma być czynny,
I dzieci spać nie powinny.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator34.jpg



<section end="Dziecię i muszki"/>

<section begin="Myszka na śniadaniu"/>
MYSZKA NA ŚNIADANIU

Dano śniadanie dla dziatek,
A matka, jak zwyczaj matek,
Łamie bułeczki, mleka nalewa.
Serwetką dzieci okrywa,
Nie żałuje cukru, ciasteczek,
Dla ukochanych dziateczek,
Myszka się patrzy zdaleka,
I czeka,
Czyli nie padnie jaka odrobinka;
Jakoż istotnie cukru upadła kruszynka.
Zbliża się myszka nieśmiała
Pani tupnęła nogą i ruszyć nie dała.

MYSZKA.

Przepraszam... ależ pani kochasz dzieci swoje,
O! i ja kocham moje!
Myślałam, że co upadnie,
Tego podnosić panom nie ładnie;
Że to dla biednych zostanie,
Że mogłabym to znieść dzieciom na śniadanie.

<section end="Myszka na śniadaniu"/> <section begin="Myszka na śniadaniu"/>

Ale kiedy się nie godzi,
To biedna myszka odchodzi.
Łzy stanęły w oczach pani,
I bułeczek i ciasteczek
Dała matce dla dziateczek.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator66.jpg



<section end="Myszka na śniadaniu"/>

<section begin="Osioł i dzik"/>
OSIOŁ I DZIK.

Osioł, zaślepion srodze, drwił sobie raz z dzika,
Dzik chciał zaraz na ćwierci rozszarpać nędznika,
A potem myśli sobie: wszak on rozum stracił —
Uśmiechnął się i tylko wzgardą mu zapłacił.
Kiedy kto nierozsądny na cię potwarz miota,
Wstrzymaj zemstę; przebaczać największa cnota.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator67.jpg



<section end="Osioł i dzik"/>

<section begin="Dziecię i zegar"/>
DZIECIĘ I ZEGAR.

Uderza godzina. „I cóż ten głos znaczy?“
Pytało się dziecko, a matka tłómaczy:
„Dziś jeszcze zrozumieć twój umysł nie zdoła,
Jak całość stanowią te kółka i koła,
Jak człowiek cudownie potrafił czas zmierzyć,
Jak zdziałał, że dzwonek wie kiedy uderzyć;
Lecz będziesz róść dziecię! a zegar powoli
Bić będzie godziny. Nieznacznie czas minie,
Bóg matce szczęśliwej doczekać pozwoli,
Jak się twój umysł rozwinie.
Znów zegar bić będzie, on i ten czas zmierzy
A wtedy, jak dzisiaj gdy zegar uderzy,
Wyjaśni ci matka, co to wszystko znaczy
Ty pojmiesz, zrozumiesz, co matka tłómaczy.
Dziś tylko pamiętaj kochana dziecino!
Że chwile nie wrócą, skoro raz przeminą.
Choćby długo czekać, choćby żyć najdłużej,
Tej samej godziny zegar nie powtórzy,
Bo każda jest inna, choć niby ta sama:
Jeżeli nie pojmiesz, wiesz, co mówi mama:

<section end="Dziecię i zegar"/> <section begin="Dziecię i zegar"/>

Z wybiciem godziny czas drogi ucieka,
A potem Bóg spyta każdego człowieka:
Jak przeżył wiek cały, jak wszystkich sił użył,
Czy z czasu korzystał i na co zasłużył!“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator68.jpg



<section end="Dziecię i zegar"/>

<section begin="Ogródek"/>
OGRÓDEK.

Ach! jakżem ja szczęśliwa, mówiła Celinka,
Rzuciłam ziarnko w ziemie, już z niego roślinka.
Takie listeczki!... tam dalej... kwiatki,
Tu groch cukrowy, tam trochę sałatki;
To wszystko moje, wszystkom ja sadziła:
A mieć ogródek, to bardzo rzecz miła!
A na to mama odpowie Celince:
Myślisz, że szczęście w ogródku? w roślince?
To szczęście w tobie, masz je wszędzie z sobą,
Bo cnota, czucie i rozwaga z tobą.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator69.jpg



<section end="Ogródek"/>

<section begin="Ludwiś"/>
LUDWIŚ.

Kto pilny, pracowity, ten bawić się może!
Ale próżniak, broń Boże!
Ludwiś się pięknie uczył i wszystko rozumiał,
Kilkanaście bajeczek już na pamięć umiał;
Czytał płynnie, z uwagą, nie przekręcił słowa,
Wiedział gdzie Europa, gdzie szukać Krakowa,
A nawet był tak pilnym, tak chwili żałował,
Że kiedy świeczka zgasła, na pamięć rachował,
Wszyscy mu też pragnęli dostarczyć zabawy,
A mama śliczną piłkę przywiozła z Warszawy
Już po pilności — poszły w kąty dzieła:
Piłka czas cały zajęła.
Ledwie przetarł oczy zrana,
Dalej do piłki, książka nietykana.
Zeszły chwile do obiadu
A roboty ani śladu.

<section end="Ludwiś"/> <section begin="Ludwiś"/>

Tak dzień za dniem marnie ginie,
A czas jak płynie, tak płynie.
Widzi matka, że na nic wszelkie napomnienia,
Więc dla pana Ludwika także się odmienia.
Już to nie ta postać miła,
Co niegdyś trudy słodziła.
Z groźną postawą, łącząc głos surowy,
Temi przemawia słowy:
Kto nadużył dobroci, zasłużył na karę;
Odbieram piłkę, boś już przebrał miarę
Lubię wesołość, niewinne pustoty,
Lecz po zabawie — zaraz do roboty.
A kto na niczem śmie cały dzień trawić,
Nie wart się bawić.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator5.jpeg



<section end="Ludwiś"/>

<section begin="Deszczyk"/>
DESZCZYK.

Mamo, rzekł Staś, deszczyk rosi,
Poplami kapelusz Zosi,
Jakże niepotrzebnie pada!
Tu matka dziecku wykłada:
Że deszczyk drogi dar nieba
On skwar słońca ułagadza,
Zieloną trawkę rozradza,
Wszystko rzeźwi, wszystko krzepi,
Kwiatek, drzewko, rośnie lepiej,
Bo Bóg wszystkiem mądrze włada.
„O! kiedy tak, to niech pada!“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator70.jpg


<section end="Deszczyk"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 039.jpeg <section begin="Grosz wdowi"/>

Dokądby jeszcze może puszka próżną stała,
Gdyby małej ofiary uboga nie dała.
Piękny przykład cuda działa.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator5.jpeg



<section end="Grosz wdowi"/>

<section begin="Salusia"/>
SALUSIA.

Nie wiedzieć, o co raz Salusia mała
Na mamę się rozdąsała:
Zapomniała nieboga, co to znaczy mama!
Zalana łzami idzie w pole sama,
I rzecze: Nie powrócę, choć mama zawoła“;
Wtem ją znienacka utnie żądłem pszczoła.
Salka w płacz. Jak nie płakać, kiedy kogo boli?
Znikła już chęć uporu, wraca mimo woli,
Dotychczas niezatarte nosi jeszcze znamię,
Uczcie się dzieci nie uchybiać mamie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator12.jpg



<section end="Salusia"/>

<section begin="Powrót do chleba"/>
POWRÓT DO CHLEBA.

„Jam smaczny placuszek z mąki jak śnieg białej
Na wierzchu mam rodzynki, cukier i migdały;
Spodziewam się, lube dziecię!
Że mi nad brzydkim chlebem dasz pierwszeństwo przecie.
Chodź, chodź dziecino do mnie!“
Na to chleb odpowie skromnie:
„Idź do niego, mnie opuść, przepowiadam śmiało,
Że się wrócisz niedługo“. — Jakoż tak się stało:
Sprzykrzył mu się placuszek, więc dalej do chleba.
„Widzisz, rzecze chleb dziecku, gardzić mną nie trzeba.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator7.jpeg



<section end="Powrót do chleba"/>

<section begin="Tadeuszek"/>
TADEUSZEK.

Raz swawolny Tadeuszek
Nawsadzał w flaszkę muszek,
A nie chcąc ich możyć głodem,

<section end="Tadeuszek"/> <section begin="Tadeuszek"/>

Ponarzucał chleba z miodem.
Widząc to ojciec przyniósł mu piernika
I nic nie mówiąc, drzwi na klucz zamyka.
Zaczął się prosić, płakał Tadeuszek,
A ojciec na to: „Nie więź biednych muszek“.
Siedział dzień cały. To go nauczyło:
Nie czyń drugiemu, co tobie nie miło.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator54.jpg



<section end="Tadeuszek"/>

<section begin="Dwa kotki"/>
DWA KOTKI.

Były dwa kotki:
Jeden ładny, lecz z szafek wyjadał łakotki,
Drugi brzydki bury,
Ale płoszył szczury.
Powiedźcież mi dzieci, którego wolicie?
„Burego! burego!“ — O dobrze robicie!
Bo ten godzien przychylności,
Kto dopełnia powinności;
A bardzo nieładnie,
Kiedy kotek kradnie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator71.jpg



<section end="Dwa kotki"/>

<section begin="Piesek i biedny koteczek"/>
PIESEK i BIEDNY KOTECZEK.

Spotkał raz piesek koteczka biednego,
I temi słowy przemawia do niego:
Żyliśmy kiedyś koteczku w niezgodzie,
Wszystko minęło, gdyś w nędzy i głodzie.
Oto najlepsze daję ci kosteczki
Mięsa kawałek i trochę bułeczki:
Jedz mój koteczku, żal mi cię niebożę!
Pomnij, że piesek dzieli się, czem może;
I ten co warczy, potrafi być tkliwy,
Nie pytam się, kto jesteś, dość, żeś nieszczęśliwy.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator72.jpg


<section end="Piesek i biedny koteczek"/> <section begin="Ojciec i dzieci"/>
OJCIEC i DZIECI.

Szedł ojciec z dziećmi w wiosennej porze,
I szedł w pole, gdzie kmiotek orze,
Skowronek śpiewa, pracę mu słodzi.
„Wkrótce“ rzekł ojciec „ziarno powschodzi!“
Ale pytanie czy dojrzeje?
Czy spełni słodkie kmiotka nadzieje?
Może burzliwej ulegnie fali?
Może zbyteczny upał je spali?
Może je bydło wydepcze czyje?
Szarańcza zniszczy, lub grad wybije?
Czy już dlatego siać nie potrzeba?
Siejmy! w dobroci ufając nieba!


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator73.jpg



<section end="Ojciec i dzieci"/>

<section begin="Emilka"/>
EMILKA.

Dobry przykład jest lepszy, niż napomnień krocie.
Emilka przy szlachetnych uczuć swej prostocie,
W całym blasku chlubnymi przymioty jaśniała;
A dlaczego? bo piękny przykład wkoło miała.
Słuchajcie, jak jej mama raz z nią postąpiła.
Emilka szła na wieczór, tak się wystroiła,
Jak gdyby na bal wielki. Nic nie mówi mama,
Lecz bardzo skromnie ubiera się sama.
Nie trzeba było więcej, domyślna dziecina
Odmienia strój, czemprędzej błyskotki odpina,
I zą chwilkę
Skromnie ubraną ujrzano Emilkę.
Tym sposobem Emilka serce ukształcała,
Nie lękała się groźby, kary nie czekała,
Każdy za wzór wystawił tę dziecinę lubą.
Była płci swej zaletą i rodziny chlubą.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator74.jpg



<section end="Emilka"/>

<section begin="Słowik i kukułka"/>
SŁOWIK I KUKUŁKA.

Nucił słowik przyjemnie wśród gęstego krzewu,
Ciekawy, czy też ludzi poruszy wdzięk śpiewu.

<section end="Słowik i kukułka"/> <section begin="Słowik i kukułka"/>

Ale gdzietam, w powietrzu słodki odgłos ginie,
A chłopaki motyle gonią po dolinie.
Nowych sprężyn porusza, napróżno pierś sili,
A chłopaki się bawią, tak, jak się bawili.
Wtem kukułka zakukała.....
Zrywa się gromada cała,
Jaki taki ucieszony,
Naśladuje miłe tony
A kukułka sławie rada,
Znowu wdzięcznie odpowiada.
Nareszcie do słowika dumną mowę zwróci;
„Niech się jegomość nie smuci,
Jeśli wzgardzona ptaszyna
Cenioną już być zaczyna.
Widzę, że ci panicze
Znają prawdziwe słodycze.
Uzna świat moją wyższość nad tobą słowiku,
Choć nie robię tyle krzyku“.
Jeszcze nie stanęła zgoda,
Nadchodzi pasterka młoda,
Słyszy kukułkę i nie zwraca ucha......
Śpiewa słowik... pasterka z zadumieniem słucha.
Słucha go i nieznaną rozkoszą oddycha.
To ją smutek ogarnie, znowu się uśmiecha,
A kiedy tak z jej sercem walczy jakaś siła,
Po rumianych jagodach łza się potoczyła.
„To jest tryumf prawdziwy, rzekł śpiewak wzruszony,
Niech odbiera kukułka oklaski, pokłony,
Moje serce do takiej nagrody nie wzdycha:
Nad wszystkie wieńce sławy, milsza mi łza cicha.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator16.jpg



<section end="Słowik i kukułka"/>

<section begin="Owieczka wypieszczona"/>
OWIECZKA WYPIESZCZONA.

Była to owieczka biała,
Niebieską wstążeczką koło szyjki miała,
A na tej wstążeczce był srebrny dzwoneczek:
Bo też to był klejnot ze wszystkich owieczek.
Ależ tę baziulkę w pieszczotach chowali,
Prawie nóżką ziemi dotknąć jej nie dali,
Kochali jak dziecię, na rękach nosili,
Trawką, kwiateczkami z rączki ją karmili,

<section end="Owieczka wypieszczona"/> <section begin="Owieczka wypieszczona"/>

A owa owieczka tak bardzo zhardziała,
Że z braćmi, siostrami, bawić się nie chciała.
Aż tu ktoś dziateczkom pieska podarował,
Żeby ich zabawiał, i u nich się chował;
Poszła w kąt owieczka. Czyż nie znacie dzieci?
U nich to najmilsze, co nowo zaświeci.
Musiała owieczka pójść w pole z innemi,
Sama sobie trawki wyszukać po ziemi.
Lecz jej to do smaku wcale nie przypadło,
Nudne towarzystwo, nieprzyjemne jadło;
Nie dla niej, nie dla niej cały ród bydlęcy,
Ona siebie przecież za coś miała więcej.
A więc wszystkie od niej owieczki stroniły.
Nigdy się z tą wielką panią nie bawiły,
Była nieszczęśliwą; jakże być nie miała?
Gdy towarzyszkami swemi pogardzała.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator54.jpg



<section end="Owieczka wypieszczona"/>

<section begin="Kłódeczka na usta"/>
KŁÓDECZKA NA USTA.

Kiedy masz co powiedzieć, zastanów się trochę,
Bo nie powróci słówko niegrzeczne lub płoche.
„Żeby to była taka kłódeczka,
Coby wstrzymała usteczka,
Gdy mają wyrzec co złego“,
Mówił Zygmuntek do tatki swego.
„Ma tę kłódeczkę — tata odpowie,
Kto baczny w swojej rozmowie,
Kto nie mówi słówka,
Póki nie pomyśli główka,
A potem, jak kluczykiem, odmyka usteczka.
Rozwaga, to najlepsza na usta kłódeczka“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator32.jpg



<section end="Kłódeczka na usta"/>

<section begin="Walerek"/>
WALEREK.

Mały Walerek
Dostał cukierek.

<section end="Walerek"/> <section begin="Walerek"/>

Z początku, swą słodyczą, rozkosz dziecku sprawił,
Ale cóż? wkrótce zniknął, niesmak pozostawił.
„Mamo! — rzecze Walerek, pełen podziwienia —
Dlaczegóż ten cukierek tak prędko smak zmienia?“
Matka na to odpowie: Nie dziw się, kochanie!
Z każdą rozkoszą zmysłów tak się zawsze stanie;
Tylko w rozkoszach serca nie doznasz tej zmiany:
Gardź tamtemi, a w tych smakuj, mój kochany“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator27.jpg



<section end="Walerek"/>

<section begin="Chłopczyk ukarany"/>
CHŁOPCZYK UKARANY.

Piął się chłopczyk na drzewo, co nad rzeką stało,
Bo cudzych paniczowi gruszek się zachciało.
Ale na takich sprawkach każdy źle wychodzi:
Cudza własność jest świętą, tknąć się jej nie godzi.
I nasz chłopczyk to poznał, ale już po szkodzie.
Spadł, i gruszek nie dostał, i skąpał się w wodzie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator15.jpg



<section end="Chłopczyk ukarany"/>

<section begin="Słowik i paw"/>
SŁOWIK I PAW.

Słowik, co wdziękiem głosu serca rozwesela,
Tysiące miał zazdrosnych, nie miał przyjaciela;
Może go, rzecze, znajdę w innych ptaków rodzie,
Idzie i właśnie pawia spotyka w ogrodzie.
„Witaj pawiu, rzekł słowik, zaszedłszy mu drogę,
Ja się twojej piękności wydziwić nie mogę.“
„A mnie, paw mu odpowie, twe pienie zdumiewa,
Bo któż na świecie piękniej od słowika śpiewa?“
Więc bądźmy przyjaciółmi zazdrość nas nie zmieni,
Ty postacią zachwycasz, ja wdziękiem mych pieni;
Tam tylko nienawiści największa obawa,
Gdzie dwóch do jednej sławy rości sobie prawa.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator6.jpeg


<section end="Słowik i paw"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 046.jpeg <section begin="Druciarz"/>

MATKA

Gdy widzisz biednego nie czekaj aż prosi,
Ten czasem co błaga i łzami twarz rosi,
Jest chytry, podstępny; a nędza prawdziwa
Przed okiem litosnem nieraz się ukrywa.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator75.jpg



<section end="Druciarz"/>

<section begin="Ręka prawa i lewa"/>
RĘKA PRAWA I LEWA.

Żyjcie, dzieci, zgodnie z sobą,
Bo zgoda najpiękniejszą rodziny ozdobą;
Szanujcie te lube związki,
Wy kwiaty jednej gałązki.
Wszakże codziennie widzicie,
Jak dwie rodzone siostry zgodne wiodą życie:
Z ręką prawą ręka lewa.
Jedna na drugą nigdy się nie gniewa,
Jedna dla drugiej uprzejma i szczera,
Jedna drugą wiernie wspiera.
A chociaż czasem jedna z nich leniwa,
Druga jej bez mruczenia na pomoc przybywa.
Ale też za to jak piękna nagroda!
Ta śliczna zgoda
Obudwom niesie korzyści wzajemne.
Wiodąc życie przyjemne,
Żadna się z nich zbyteczną pracą nie obarcza,
Jedna i druga ciału posiłku dostarcza,
A ztąd obiedwie czerstwe mają siły.
Oby to tak rodzeństwa wszystkie z sobą żyły!


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator52.jpg



<section end="Ręka prawa i lewa"/>

<section begin="Broniś i ptaszki"/>
BRONIŚ I PTASZKI.

Ujrzawszy ptaszek chłopczyka,
Jak się z siatkami przymyka,
Skoczył po rozum do głowy,
I temi zaśpiewał słowy:
„Widzę, masz na mnie chrapkę, ślęczysz nie daremnie
Lecz cóżby ci przyszło ze mnie?
Zbawiłbyś mię swobody, zamknąłbyś mię w klatkę,
A ja mam matkę.

<section end="Broniś i ptaszki"/> <section begin="Broniś i ptaszki"/>

Matkę, którą kocham tkliwie,
Teraz słaba, ja ją żywię,
Pośród wygód w twojej klatce,
Myślałbym tylko o matce.
A udręczon z każdej strony.
Zginąłbym osierocony.
Pomyśl, gdyby rozbójniki,
Nie dbając na płacze, krzyki,
W swej złości zapamiętali
Od matki cię oderwali!
Gdyby cię to nieszczęście w tej chwili spotkało,
Jakby ci się też wydawało?
Bóg mi dał życie; na życia osłodę
Przydał swobodę,
Cieszę się z tego daru, nie chciałbym umierać,
A ty biednej ptaszynie chcesz życie wydzierać!...“
„Nie, rzekł chłopczyk wzruszony, żyj ptaszku kochany,
Nie doznawaj w szczęściu zmiany,
Bądź pociechą drogiej matki,
Poniszczę już moje siatki.
I ty i twoi towarzysze mili,
Będziecie spokojnie żyli.
Niechaj ci piórka odrosną,
Ucz się śpiewać, wzbijać w górę;
A z każdą wiosną,
Nowym wdziękiem swych pieni ożywiaj naturę.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator48.jpg



<section end="Broniś i ptaszki"/>

<section begin="Krzyżyk złoty"/>
KRZYŻYK ZŁOTY.

DZIECIĘ.

Mamo! daj mi krzyżyk złoty.

MAMA.

Dobrze, dziecię ukochane.
Krzyżyk będzie stróżem cnoty,
Doprowadzi cię do nieba,
Ale jedno przyrzec trzeba.

DZIECIĘ.

O! ja na wszystko przystanę.


<section end="Krzyżyk złoty"/> <section begin="Krzyżyk złoty"/>

MAMA.

Oto, pomnij, znak zbawienia
Na twej piersi odpoczywa;
Nie obraź niczem sumienia,
Niech się z ust twych wydobywa
Święta prawda słowo Boże;
W dobrem krzyżyk dopomoże,
Kiedy złe powstają chęci,
To miej krzyżyk na pamięci;
Kiedy serce smutek ciśnie,
Rzuć nań okiem, radość błyśnie,
Bo Ten, który niebem władnie,
Ziemskie troski gładzi snadnie. —

Dziecię matki usłuchało,
Słodki pokój w sercu miało,
I nosząc ów krzyżyk złoty,
Codziennie wzrastało w cnoty.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator76.jpg



<section end="Krzyżyk złoty"/>

<section begin="Motylki"/>
MOTYLKI.

Słońce nam błysnęło, łąki zielenieją,
Do słoneczka w górze kwiateczki się śmieją.
Tysiące motylków do kwiatów się zlata,
Każdy skrzydełkami podobny do kwiata.
A dziatki wesoło przepędzają chwilki
W cieniuchne siateczki chwytają motylki.
Hej! co wy robicie? dajcie pokój dziatki!
Wszak nie dla was samych dał Pan Bóg te kwiatki.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator2.jpeg



<section end="Motylki"/>

<section begin="Dziadek przy kominku"/>
DZIADEK PRZY KOMINKU.

W późnej, dżdżystej jesieni, w wieczornej godzinie,
Nałożono stos suchych drewek na kominie,
Palił się suty ogień, drewienka trzaskały;

<section end="Dziadek przy kominku"/> <section begin="Dziadek przy kominku"/>

W garnuszkach dzieci piwo dla dziadunia grzały:
Opodal nieco siedział dziadzio posiwiały,
Wdzięcznem okiem spoglądał na kochane wnuczki,
A że wiedział, jak lubią moralne nauczki,
Aby dziecinki zabawić
Tak im zaczął prawić:
„Patrzajcie, jaka słota, jak smutno na dworze!
Nie lepiej przy kominku posiedzieć w tej porze?
Nie zawsze tak wygodnie spoczywać będziecie,
Z ciepłego pokoiku w słotny świat pójdziecie,
Musicie znosić trudy, troski, niewygody,
Póki wam służy wiek czerstwy, wiek młody.
Ale gdy pożytecznie ten czas przepędzicie,
Z siwą głową do tego kominka wrócicie;
Mile się piękne czyny będą wspominały.
Wnuki wam, jak wy dla mnie, będą piwo grzały
Nie zapomnijcież nauk dziadka przy kominku:
Młodość do pracy, trudów, starość do spoczynku.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator77.jpg



<section end="Dziadek przy kominku"/>

<section begin="Łza matki"/>
ŁZA MATKI.

Cicho, cicho, Feluniu, mamę głowa boli,
Położy się, a Felcio niechaj nie swawoli
Lubię kiedyś wesoły, lecz teraz kochanie,
Niechaj na chwilkę wszelka zabawa ustanie.
Ja wiem, ty mamę kochasz, mama chce spoczynku,
Uspokójże się trochę, uspokój mój synku.“
Dość było dla dobrego, jak Felcio chłopczyka,
Poszedł do kącika,
Wziął książeczkę, usiadł cicho;
Ale jak na licho,
Patrzy, bębenek leży,
Jakoś niechcący raz, drugi uderzy,
Z początku lekko, potem głośniej trocha ...
A mama, na wpół z płaczem: „Tak mnie Felcio kocha?“
Zapomniałem się mamo, ach przepraszam mamę!“
I zadrżał na tę myśl samę.
„Wierzę ci moje dziecię, nie chciałbyś źle czynić,
Nie śmiem cię nawet winić;
Ale bądźże już cicho.“ Pełen dobrej chęci,
Miał zakaz mamy w pamięci;

<section end="Łza matki"/> <section begin="Łza matki"/>

Cichuteńkko karteczkę po kartce rozkładał,
Lękał się kiedy wietrzyk między kartki wpadał.
Lecz niedługo tego było.
Słychać szmer na ulicy, chłopczyka skorciło.
Powstaje i stołeczek przewraca z hałasem;
A mama się już ze snu ocknęła tymczasem.
Przypomniał sobie Feluś o mamy chorobie,
I czyniąc wyrzuty sobie,
Idzie przepraszać ... ależ o smutny widoku
Postrzegł łzę w matki oku —
„Ach co to się znaczy?
Rzecze w rozpaczy,
Czyli się co mamie stało?

MATKA.

„Tak serce mnie zabolało,
Że mam niegrzecznego syna,
Który o prośbie matki zapomina.”
Sprawiedliwe wyrzuty do serca trafiły,
Ukochaną jej rękę ścisnął z całej siły,
I całował serdecznie, oblał łez potokiem,
A matka rozczulona tym tkliwym widokiem,
Zapyta: „Czy kochasz mnie?“ „Kocham,“ odpowiedział
„Więc już odtąd Felunio będzie cicho siedział.“
I przebaczyła z serca. Szczęśliwy chłopczyna,
O napomnieniach matki już nie zapomina,
Wytrwał w dobrem do ostatka;
Ale długo pamiętał, że płakała matka.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator18.jpg



<section end="Łza matki"/>

<section begin="Kłamstwo"/>
KŁAMSTWO.

Ach ratujcie! ratujcie! wołał pasterz młody,
Najpiękniejszą owieczkę, wilk mi porwał z trzody.
O ratujcie, ratujcie!“ Przybiegli pasterze,
A on w śmiech: „Jam żartował, on jeszcze nie bierze,
Chciałem tylko doświadczyć, czy dobrze czuwacie:
Może mi się kiedy zdacie.
Ha, ha, ha, jakżem was też wyprowadził w pole,“
Raz, drugi się udały podobne swawole

<section end="Kłamstwo"/> <section begin="Kłamstwo"/>

Ale jednego ranka,
Wilk doprawdy pięknego porwał mu baranka.
Pasterz w krzyk i pomocy zewsząd z płaczem wzywa,
Nikt nie przybywa.
I prosi i błaga,
Nic nie pomaga.
Wilk uniósł zdobycz, pasterz poniósł stratę.
Taką się to za kłamstwo odbiera zapłatę!


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator31.jpg



<section end="Kłamstwo"/>

<section begin="Dziecię i konwalia"/>
DZIECIĘ I KONWALIA.

„Moja ty konwalijko, kochany kwiateczku!
Wyglądasz z za liści, jak gdyby z domeczku,
I na świat wyzierasz, a ziemia wesoło,
Przyjemnym widokiem otacza cię wkoło.
Ty rośniesz, domeczek opuszczasz zielony,
I wonność na wszystkie rozsypujesz strony; —
Tak mówił chłopczyna do kwiatka ślicznego.
Tyś u mnie najmilszy z ogródka całego;
Ja pracę, troskliwość poświęcę ci moję,
Oczyszczę, napoję.“
„Dzięki ci chłopczyku — kwiatek odpowiedział,
Trzeba jednak, żebyś wiedział,
Że nie z twojej łaski, dziecię!
Moja wonność, moje życie.
O! i mój wzrost nie od ciebie;
Mamy razem Ojca w niebie.
On nam dał wszystko, on nam dał życie,
Jego chwalmy lube dziecię!“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator32.jpg



<section end="Dziecię i konwalia"/>

<section begin="Wdzięczność"/>
WDZIĘCZNOŚĆ.

Gdy nadejdzie mroźna zima,
Biedny ptaszek nieraz w głodzie;
Bo na polu kłosów niema
Pusto w sadach i w ogrodzie.

<section end="Wdzięczność"/> <section begin="Wdzięczność"/>

W takiej tedy porze roku,
Wróbelek biedny, zgłodniały,
Usiadł na żłobie nieśmiały,
Gdzie konik miał dość obroku.
Gościnne zwierzę chętnie sie podziela,
I pozyskuje w ptaszku przyjaciela,
A ten przyjaciel był wierny i stały
Kiedy nadeszły upały,
Muchy bardzo dokuczały,
Czynnie oganiał konika.
Z dobroci wdzięczność wynika.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator77.jpg



<section end="Wdzięczność"/>

<section begin="Litośna dziecina"/>
LITOŚNA DZIECINA.

DZIECIĘ.

Ostrożnie! ostrożnie! zdaleka, zdaleka!
Bo wielkie nieszczęście, motylku cię czeka,
To nie jest słoneczko, to świeca motylku,
W mych oczach niedawno zginęło tu kilku.
Trzymaj się okienek, lataj blisko ściany,
Bo zginiesz w męczarniach, motylku kochany.
I dziecię zawczasu motylka złapało,
Za oknem w kąciku schronienie mu dało.
Drżał z zimna nieborak, na dziecię narzekał;
Lecz skoro się zrana słoneczka doczekał,
Gdy okno otwarto, skrzydełka rozwinął,
Gdy poznał jak wielkie nieszczęście ominął,
Pomyślał; ach Boże! chwała Tobie! chwała!
Nagródź też dziecinie, co mnie uchowała.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator7.jpeg



<section end="Litośna dziecina"/>

<section begin="Dwie mrówki"/>
DWIE MRÓWKI.

Mrówki dobre gospodynie,
Każda z nich rządnością słynie,
Przezorności przykład daje;
Lecz i tej cnoty różne są rodzaje.

<section end="Dwie mrówki"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 054.jpeg <section begin="Dwie mrówki"/>

Nadszedł wrzesień,
Wilgotna była jesień,
Częste deszcze padały,
Cukry mrówce stopniały,
Zresztą wszystko pogniło,
Nic na zimę nie było.
Znowu mrówka do siostry. A siostra w komorze.
Jakżeś szczęśliwa, rzecze, żeś zbierała zboże!
Znikły już moje zapasy,
A najcięższe idą czasy.
I łzami się zalała.
Nie turbuj się, odpowie siostrunia wspaniała,
Będzie tu i dla ciebie; ale od tej chwili
Rozważ i poznaj, że ci nie błądzili,
Co przestając na prostych tylko darach nieba,
Zbierali, co dla życia koniecznie potrzeba.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator6.jpeg



<section end="Dwie mrówki"/>

<section begin="Lew i owieczka"/>
LEW I OWIECZKA.

Broń się owco, lub zginiesz!“ rzekł lew niespodzianie.
„Jażbym się miała bronić, najjaśniejszy panie?
Mnie łaskawa natura oręża nie dała,
Pokora i niewinność, to moja broń cała.“
„O niewinność nie pytam, pokory nie cenię.
Broń się, albo krwi twojej popłyną strumienie.“
„Czyń co chcesz, gdy niewinnej cnota nie zasłoni.
Ja znosić tylko umiem; innej nie mam broni.“
„Podoba mi się twoja skromność i odwaga,
Jej potęga nad samą dzikością przemaga,
Jesteś wolna, żyć będziesz, jest to tylko próba.
Nigdy ja nie myślałem pastwić się nad tobą:
Bo kto gnębi niewinność, bohater niewielki,
On w sercu krwi szlachetnej nie ma i kropelki.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator23.jpg



<section end="Lew i owieczka"/>

<section begin="Listek"/>
LISTEK.

Wziął chłopczyk listek w rękę i na ziemię rzucił;
Listeczek nieboraczek bardzo się zasmucił.
„Ty mną gardzisz, powiedział, o! gardzić nie trzeba,

<section end="Listek"/> <section begin="Listek"/>

Ja tak jak ty, kochanku, mam początek z nieba;
Ja na tej pięknej ziemi razem z tobą żyję;
Jestem młody, wesoły, boską rosę piję;
Przyjdzie czas to zwiędnieję, i ty legniesz w grobie.
Cóż? nieprawdaż paniczu? podobniśmy sobie?
Zdjął chłopczyk listek z ziemi, podumał troszeczkę:
„Prawdę mówisz, powiedział, schowam cię w książeczkę,
A jeśli o tem kiedy znów zapomnę może,
To mi listku, przypomnij, gdy książkę otworzę.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator54.jpg



<section end="Listek"/>

<section begin="Skoczek dobroczynny"/>
SKOCZEK DOBROCZYNNY

Podobało się dziecinie
Jak zwinnie skoczek na linie
Cuda prawie dokazywał.
Tysiące zręcznych obrotów
W jednej chwili zrobić gotów,
Po powietrzu jakby pływał,
A szybki jak błyskawica,
Wszystkich dziwi i zachwyca,
Każdy wielbi, każdy chwali;
Jednogłośny oklask dali.
I naszemu się chłopczynie
Podobał skoczek na linie.
„Ach jak to pięknie, rzecze, mój kochany tato!“
Ojciec odpowiedział na to:
„Pięknie oklaski odbierać,
Ale on więcej umie, umie bliźnich wspierać.
Jego zręczność, jego siła,
Nieraz pożar ugasiła;
Nieraz jego ręka śmiała
Z płomienia dziecię wyrwała;
Uszlachetnił swoją sztukę,
Z sercem połączył naukę.
Dziś, gdy oko twoje bawi,
Niech mu serce błogosławi;
Wielki w sztuce, wielki w czynie,
Niechaj imię jego słynie.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator78.jpg


<section end="Skoczek dobroczynny"/> <section begin="Przechadzka"/>
PRZECHADZKA.

Był to dzień majowy, wesoły, pogodny,
I wietrzyk od wschodu powiewał łagodny,
I konik świergotał, ptaszęta śpiewały,
Dziewczynki szły łąką, kwiateczki zbierały,
I doszły do lasku, usiadły pod cieniem.
Cieszył je strumyczek łagodnym mruczeniem,
Niewinne kwiateczki spostrzegły na brzegu,
Widziały wiewiórkę i jelenia w biegu,
Widziały motylków skrzydełka w promyki,
I pilne pszczółeczki i złote chrząszczyki.
I były szczęśliwe, i wesołe były,
I z słodkiem uczuciem do domu wróciły.
„Ach jakże tam ślicznie, Elżbietko na dworze,
I jutro, siostruniu, pójdziemy tam może.“
Tak młodsza siostrzyczka do starszej mówiła.
„Zapewne pójdziemy, byleś grzeczną była,
Pójdziemy gdzie łączka w kwiateczki ubrana,
Uwielbiać będziemy Wszechmocnego Pana,
Co wszystko utworzył, upięknia i żywi,
Byśmy go kochali i byli szczęśliwi.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator3.jpeg



<section end="Przechadzka"/>

<section begin="Gniazdo jaskółki"/>
GNIAZDO JASKÓŁKI.

„Patrz mamo.“ I dziecię mamie
Wskazało gniazdeczko w bramie.
„To ciekawe mamo droga,
Jak tam pod opieką Boga,
Bezpiecznie żyją ptaszęta.“

MATKA.

Pan Bóg o każdem stworzeniu pamięta.

DZIECIĘ.

Ależ, mamo, tamtędy wiele ludzi chodzi.


<section end="Gniazdo jaskółki"/> <section begin="Gniazdo jaskółki"/>

MATKA.

Każdy wie, że jaskółki krzywdzić się nie godzi.

DZIECIĘ.

Dzieci w bramie w piłkę grają.

MATKA.

I dzieci mają serca, ostrożnie rzucają,
Zresztą Bóg niewinnych broni,
Nieraz gniazdo aniołek skrzydełkiem osłoni.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator26.jpg



<section end="Gniazdo jaskółki"/>

<section begin="Zboże we młynie"/>
ZBOŻE WE MŁYNIE.

Zboże na mąkę oddane do młyna,
Widząc zgon bliski, tak mówić poczyna,
„Panie młynarzu! uważcie też przecie,
Jakąż z mej śmierci korzyść mieć będziecie?
Nie lepiejby to było rozsiać na zagony,
I obfite zbierać plony?
Na to młynarz odpowie: „śmierć nas wszystkich czeka,
Tak was ziarnka, jak człowieka.
Wszystko ma przeznaczenie; już zasiane pola,
Wam inny los przeznacza odwiecznego wola.
Lecz nie drżyjcie przed śmiercią; żadne z was nie zginie
Postać zmienicie jedynie.
Wszystko, co was teraz szpeci,
Na bok odleci.
W drobnym pyłku, pyłku czystym,
Jaśniejąc blaskiem śnieżystym,
Wnijdziecie w wspaniałe sale,
W postaci świetnej na bale,
A za mężną śmierć w tej chwili,
Będą was wszyscy wielbili.“
Skończył, a chlubnie umrzeć wszystkie sobie życzą,
Śmierć utraca okropność, staje się słodyczą.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator79.jpg


<section end="Zboże we młynie"/> <section begin="Gołębnik"/>
GOŁĘBNIK

W starym się gołębniku gołębie gnieździły.
Choć niekształtny i szczupły, był im jednak miły,
Bo tam ich karmiły matki,
Tam im się rodziły dziatki.
Właścicielowi przyszło coś do głowy
Wystawić gołębnik nowy.
Gustownie go wybudował,
Z wierzchu i wewnątrz nawet pomalował.
Sypał ziarna do tej budowy wspaniałej;
Gołębie do starego jednak uciekały.
Właściciel kazał stary gołębnik rozrzucić;
Zaczęły się bardzo smucić;
Lecz na zwaliskach jeszcze się gnieździły:
Bo im ten kącik był miły.
To wzruszyło ich pana, zebrał dawne szczątki,
I dla lubej im pamiątki,
W tem samem miejscu i takiej budowy,
Ze starego zrobił nowy,
Bo poznał, że i w ptakach są uczucia tkliwe,
I że nie wszędzie mogą być szczęśliwe.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator51.jpg



<section end="Gołębnik"/>

<section begin="Jaś"/>
JAŚ.

Jaś niepomny na przestrogi,
Zerwał kłosek blisko drogi.
A że przykład wiele może,
Prawie każdy skubał zboże.
Na odpust do Czerniakowa
Pobożnych śpieszyło wiele,
Ludnej Warszawy połowa
Wyległa w ową niedzielę.
Tak kłosek po kłosku znika,
Rzednieje zboże nieznacznie.
Wtem się nawija kaleka,
I o wsparcie prosić zacznie.
Jaki taki go omija,
Rzadko ręka wesprze czyja.

<section end="Jaś"/> <section begin="Jaś"/>

Z westchnieniem rzekł Jasio tkliwy:
„O jakże on nieszczęśliwy!
Czyby się każdy zubożył,
Gdyby mu choć grosz położył;
Ziarnko do ziarnka,
Byłaby miarka.“
„Niebaczny Jasiu! — nauczyciel przerwał —
„Czemuś o tem zapomniał, kiedyś kłosek zerwał?
Pierwszą jest sprawiedliwość, dobroczynność potem
Jednej łzy skrzywdzonego nie opłacisz złotem.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator12.jpg



<section end="Jaś"/>

<section begin="Wieczór pod drzewkami"/>
WIECZÓR POD DRZEWKAMI.

Nie na tem szczęście nie na tem,
Ażeby być bogatym.
Znałem ja ubogie dziatki,
Pociechy ojca i matki,
Na górze chatka ich stała,
Drzewina ją ocieniała,
A pod cieniem tej drzewiny,
Siadały nieraz z dziaduniem dzieciny.
A on się z niemi bawił,
Albo nauczki prawił.
Wśród rozrywki, wśród pieszczoty,
Wpajał w serca piękne cnoty.
Jednego wieczora,
Tak pamiętam jakby wczora,
Siedział ten starzec pod drzewem na ławie.
Miłej się wnucząt przyglądał zabawie,
Potem starszego, Zygmuntka, zawoła:
„Rzućno, kochane dziecię, okiem dookoła,
A potem w niebo wznieś oko niewinne,
Tu i tam mieszka Bóstwo dobroczynne,
Tu i tam szczęścia, miłości kraina,
Choć twoja nie upływa w dostatki rodzina.
Jeżeli myśleć będziesz o serca ozdobie,
Codzień przyswoisz nową cnotę sobie,
Pójdziesz gościńcem od Boga wskazanym,
Oprzesz się złemu z męztwem niezachwianem.
Zniesiesz ubóstwo i ciężar niedoli,
A Bóg ci szczęścia na ziemi pozwoli,
I w przyszłym życiu zgotuje nagrodę.“

<section end="Wieczór pod drzewkami"/> <section begin="Wieczór pod drzewkami"/>

Weszła nauczka w serduszko młode,
I inne dzieci, co to słyszały
Pobożnie rączki składały,
I rzekły razem: „Dziaduniu miły!
Wszystko co mówisz, będziemy robiły.“
A on ich żegnał, twarz łzami rosił,
I Boga dla nich o pomoc prosił.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator16.jpg



<section end="Wieczór pod drzewkami"/>

<section begin="Ludmiłka"/>
LUDMIŁKA.

„Jakże piękne książeczki musi mieć Ludmiła,
Z nich się pewnie grzeczności takiej nauczyła,
Nic dziwnego, że każdy jej postępki chwali,“ —
Tak Wicuś i Karolek z sobą rozmawiali.
Raz byli u niej w domu. Karolek się pyta:
„Jakie też książki czyta?“
Na to odpowie Ludmiła:
„Jeszcze mnie mama czytać nie uczyła.
A jeżeli co kiedy dobrego uczynię,
To z przykładu jedynie.
Skoro się moja lalka zbytecznie wystroi,
Mama mówi: jej taki ubiór nie przystoi.
Odmieniam zaraz suknię. Ztąd wnioskuję sobie
Ludmiło! i ty nie myśl o próżnej ozdobie.
Gdy się myje kanarek, to myślę: Ludmiło!
Zapomnieć o porządku pięknieżby to było?
Kiedy wołam na pieska, on zaraz przybiega,
To mnie nieznacznie ostrzega,
Ażeby być posłuszną na mamy rozkazy,
Bo jej przykro, gdy mówi o jedno dwa razy.
Takich tylko nauczek trzyma się Ludmiła,
Im winna, jeśli serce trochę poprawiła.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator13.jpg



<section end="Ludmiłka"/>

<section begin="Pelikan i bocian"/>
PELIKAN i BOCIAN.

Opuszczon od rodziców, przyjaciół, rodziny,
Żył samotnie pelikan pośród gęstej trzciny,

<section end="Pelikan i bocian"/> <section begin="Pelikan i bocian"/>

I tem jedynie gorycz osładzał tęsknoty,
Że nie zboczył z drogi cnoty.
Chociaż go wszystko prawie opuściło w świecie
Znalazł on rozkosze przecie,
I nie zazdrościł gdy marnej igraszki
Inne po borach używały ptaszki.
Bocian, którego miłość ku rodzicom znana,
Napotkał samotnego w brzegach pelikana.
Oddawna pragnął po znać tego pustelnika;
Widok jego postawy czcią gościa przenika;
Dobremu jak on dziecku jakąż radość sprawia,
Widzieć tego, co dzieciom własną pierś rozkrwawia?
„Synu zacnych rodziców! rzekł bocian wzruszony,
Przypadek mię tu w twoje przyprowadza strony,
Ale jakżem szczęśliwy, że tego poznaję,
Co miłości ojcowskiej rzadki przykład daje,
Lecz co widzę? tyś wesół, choć żyjesz w pustyni?
Cóż cię na rozkosz świata obojętnym czyni?“
„Mam ja, rzecze pelikan, okropne zgryzoty,
Niedawnom stracił matkę, uwielbianą z cnoty,
Opuścili mię wierni niegdyś przyjaciele,
Z nikim ani pociechy, ani łez nie dzielę;
Lecz Bóg, co okiem łaski na wszystkich spoziera,
On jeszcze nieszczęsnego pelikana wspiera.
Za tę małą cierpliwość, z którą troski znoszę,
Wlał w serce moje, innym nieznane rozkosze:
Te osładzają życie powleczone chmurą,
I w niebo przemieniają pustynię ponurą.“
Kto się z młodu nauczył mężnie walczyć z losem,
Cenić rozkosze serca, iść za cnoty głosem,
Komu czarnych sumienie wyrzutów nie czyni,
Ten może być szczęśliwym nawet wśród pustyni.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator34.jpg



<section end="Pelikan i bocian"/>

<section begin="Adaś"/>
ADAŚ.

Zegnij to małe drzewko!” rzekł ojciec do syna.
Adaś je łatwo zgina.
„A to większe.“ Już trudniej, jednak żwawe dziecię,
Zgina je przecie.
„Teraz, luby Adasiu, gnij to drzewko spore,
Co już znacznie od ziemi podniosło się w górę.“
Próżne usiłowania — Adaś zmordowany,

<section end="Adaś"/> <section begin="Adaś"/>

Ja go, rzecze, nie wzruszę, mój tato kochany.“
„Otóż widzisz mój synu, — rzekł ojciec ze łzami —
Coś doświadczył na drzewach, to się dzieje z wami:
Pókiście jeszcze młode, jak pierwsza drzewina,
Ojciec w którą chce stronę łatwo was nagina,
Ku pracy, pobożności, nauce i cnocie;
Ale skoro wzrośniecie w nałogach, ciemnocie,
Już was ojciec sprostować nie zdoła, jak pragnie,
Już was do cnoty nie nagnie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator80.jpg



<section end="Adaś"/>

<section begin="Dwa gołąbki"/>
DWA GOŁĄBKI.

Dwa podobne gołąbki, bieluchne jak mleko,
Zrodzone, wychowane od siebie daleko,
Przypadkiem, czy pociągiem niewidzialnej siły,
Razem się jakoś złączyły.
Serce do serca przylgnęło odrazu,
Jakby magnes ku żelazu.
Już od pierwszego na siebie spojrzenia,
Jedno z drugiem duszę mienia:
I tak ogniwy łączą się ścisłemi,
Że nikogo prócz siebie nie widzą na ziemi.
Razem jedzą, razem piją.
Jednem prawie tchnieniem żyją.
Jedno gniazdo sobie ścielą,
Jednem się ziarnkiem dzielą.
Gdyby kto widział miłość, wierność, zgodę,
Jaka łączyła te ptaszyny młode,
Wyznałby z trjumfem przecie,
Że jest jeszcze przyjaźń w świecie.
Lecz niema szczęścia bez trosk, jak róży bez cierni;
Niedługo z sobą żyli przyjaciele wierni:
Jeden pociskiem śmierci ugodzony skrycie,
Drugi pozostał by wiódł nędzne życie.
Ale bóstwo na świecie wszystko mądrze czyni,
Ów, co zgasł, ciągnie rydwan Knidyjskiej bogini,
A ten, co tu na ziemi łzy rozpaczy leje,
Z nim się przecież połączyć ma jeszcze nadzieję.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator3.jpeg


<section end="Dwa gołąbki"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 064.jpeg <section begin="Wiewiórka i małpa"/>
WIEWIÓRKA I MAŁPA.

Jeszcze w zielonej skórce,
Dostał się orzech wiewiórce,
Ledwie go dotknie drobnemi ząbkami,
„Jakże mię, rzecze, moja matka mami,
Nieraz mi to powiadała,
Że orzeszek potrawa arcydoskonała.
Dziękuję za nią“. Wtem rzuci orzechem,
Podjęła go małpa z śmiechem;
Bierze w łapki, rozłupywa,
Słodkie ziarnko wydobywa,
I gdy go zajada sama,
Rzecze wiewiórce: „Dobrze mówi mama,
Dobry orzeszek, lecz trzeba zgryść wprzódy.
Trzeba wprzód popracować, kto chce mieć wygody.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator81.jpg



<section end="Wiewiórka i małpa"/>

<section begin="Zwierciadło Rózi"/>
ZWIERCIADŁO RÓZI.

Raz kiedy Rózia zapłakaną była,
Mama zwierciadło przed nią postawiła.
„Patrzno, rzecze, ta dziewczynka,
U której tak krzywa minka,
Co jej oczki łezka słoni,
I wesoło spojrzeć broni,
Co twarzyczkę ma nabrzmiałą,
W plamkach całą,
U której na czole chmurka,
To jest Rózia moja córka.
Pamiętaj dobrze, coś teraz widziała“.
Potem o zwierciadełku Rózia zapomniała,
Była grzeczna, uprzejma, wesoła,
Chmurka ustąpiła z czoła,
Śliczny błysnął rumieniec na twarzyczce białej,
Oczy jak gwiazdki błyszczały.
Znowu do zwierciadełka prowadzi ją mama
„Widziałaś tu dziewczynkę, patrz, czy to ta sama?“
Rózia swym oczom wierzyć nie może.
Jak się w tem szkiełku zmieniło, mój Boże!

<section end="Zwierciadło Rózi"/> <section begin="Zwierciadło Rózi"/>

Uśmiechnęła się matka. — „Nie, Róziu kochana,
W tobie, ale nie w szkiełku nastąpiła zmiana,
Gdy Rózia będzie grzeczna, łagodna, wesoła,
Szkiełko zeszpecić nie zdoła;
Gdy się tem nie przyozdobi,
Piękną zwierciadło nie zrobi“.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator82.jpg



<section end="Zwierciadło Rózi"/>

<section begin="Kruk z dzwonkiem"/>
KRUK Z DZWONKIEM.

Nie jest to nowiną żadną,
Że kruki kradną;
Jednak i dla człowieka zda się stąd nauka:
Na pewnym dworze wychowano kruka;
A ponieważ go wzięto, ledwo się urodził,
Nie więziono go w klatce, gdzie chciał sobie chodził
Z pokoju do pokoju, bez żadnej przeszkody,
Przechadzał się kruczek młody;
A że do kobiet zwykle lgną ptaszęta,
Najbardziej lubił wpaść między dziewczęta.
Zawsze dzień dobry powiedział im zrana,
Odwiedzał jednak i pana;
Przylatał czasem do dzieci,
Czasem i na dwór wyleci,
Biegnie w ogród dla połowu
I wraca znowu.
Wszędzie go pełno, wszędzie on się znęci,
A wszędzie figla spłata, gdzie się tylko wkręci,
Raz u panien igliczka gdzieś się zapodziała,
Lecz igliczka to rzecz mała,
Na igliczce świat nie stoi.
Wkrótce o szkodzie zapomniano swojej.
Jakoś znów niezadługo służącej dziewczynie,
Naparstek ginie.
Dalej zginął pierścionek z drogimi kamyki,
I brylantowe kólczyki.
Tu dopiero harmider, dom się w piekło zmienia,
Pełno było domysłów, pełno podejrzenia,
A nikomu w myśl nie wpadnie,
Że to młody kruczek kradnie.
Raz się ów panicz zbliżył do stolika,
Porywa srebrny dzwonek i przez okno zmyka.

<section end="Kruk z dzwonkiem"/> <section begin="Kruk z dzwonkiem"/>

Dzwoni ... a na ten odgłos służący wybiega,
I na gorącym razie złodzieja spostrzega.
„A tuś mi! to ty ptaszku takie płatasz licho?“
Rzekł i tuż za złodziejem posuwa się cicho.
Idzie za głosem dzwonka kroki powolnemi,
Widzi, jak kruk nieznacznie spuszcza się ku ziemi,
Jak szuka miejsca tego, gdzie skarby posiada,
Jak do dawnych zdobyczy nową zdobycz składa,
Jak się różnych błyskotek nasyca widokiem,
Jak zazdrośnie przed ludzkiem ukrywa je okiem,
A gdy już ma ulecieć, znienacka go chwyta.
Zawsze być musi zbrodnia przed światem odkryta.




<section end="Kruk z dzwonkiem"/>

<section begin="Chmurka"/>
CHMURKA.

Patrzaj, patrzaj moje dziecię!
Płynie chmurka po błękicie.
Jaka lekka! jaka mała!
Patrz! teraz się rozsypała;
Skoro się złączy z tamtemi,
Będzie tu deszczyk na ziemi;
A ten deszczyk Pan Bóg daje,
By zakwitły niwy, gaje.
Jak ta chmurka, tak, dziecino,
Małe troski życia płyną,
A potem się razem ścisną,
W oczach ludzkich łzy zabłysną,
A po łezkach, wśród tęsknoty,
Jak kwiateczki rosną cnoty.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator8.jpeg



<section end="Chmurka"/>

<section begin="Skowronek"/>
SKOWRONEK.

Powiem rzecz pewną, a przytem ciekawą:
Skowronek zdjęty nowych odkryć sławą,
Siadł nad kominem i dumać poczyna?
„Czy tam nie lepiej u spodu komina?“
Chodzi dokoła, zagląda, przeziera,
Nigdzie się jasny widok nie otwiera,
Wszystkie starania daremne,

<section end="Skowronek"/> <section begin="Skowronek"/>

Jakieś same kraje ciemne.
Chciałby się spuścić na dół, bojaźń go przenika,
Chciałby pozostać, ciekawość dopieka.
Nareszcie chęć odmiany bierze nad nim górę:
Puszcza się w kraje ponure.
Ledwie wstąpił jedną nogą,
Skrzydła go wstrzymać nie mogą.
Ciężar go ciągnie na dół, bojaźń w górę wspina,
Przemogła ciężkość, upada ptaszyna.
Mniema że się dostała do lepszego świata,
Puszcza się śmiało, krąży, buja, lata,
Ale niestety! po niedługiej chwili,
Widzi, jak się bardzo myli.
O drzwi, o ściany tłucze sobie głowę,
Coraz zawady napotyka nowe,
A nawet okna przejrzyste,
Jasne jak światło, jak powietrze czyste,
Tłumiąc lot biednego ptaka,
Zatrzymują nieboraka
Tak ten, co w wzniosłym locie ledwie był dojrzany,
Zakończył nędznie życie między czterema ściany.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator15.jpg



<section end="Skowronek"/>

<section begin="Jabłoń i chłopczyk"/>
JABŁOŃ I CHŁOPCZYK.

Wszedł chłopczyk do ogrodu, stanął przy jabłoni,
I tak przemawia do niej:
„Moja ty jabłoneczko, drzewko ukochane;
O jakież ty masz śliczne jabłuszka rumiane!
Patrząc na twoje szczęście, serce się rozpływa”.
Na to jabłoń odpowie: „Tak, jestem szczęśliwa
Alem ja nie odrazu taką jak dziś była:
Najprzód mnie ręka Boska ziarnkiem utworzyła.
Byłam bardzo maleńką, kiedym wyszła z ziemi,
Ledwie mnie kto mógł dojrzeć z listkami mojemi.
Rosłam szybko, wesoło, przy Boskiej pomocy,
W dzień świeciło mi słońce, rosę miałam w nocy;
Kiedy deszczyk polewał pola i ogrody,
I mnie się też dostało. Abym uszła szkody,
Z czasem przychylna ręka podporę mi dała,
Skorom po kilku latach już siły nabrała;

<section end="Jabłoń i chłopczyk"/> <section begin="Jabłoń i chłopczyk"/>

Wiosna z wonnych kwiateczków uwiła wianuszek,
A dziś mi Bóg łaskawy dał tyle jabłuszek.
Tak jak się ze mną działo, tak się z wami dzieje,
W maleńkich pokładają rodzice nadzieję,
Pan Bóg czuwa nad niemi, przełożeni strzegą,
A kiedy dojrzałego już wieku dobiegą,
Trudów, starań, zabiegów owoce przynoszą,
Pożytkiem są dla kraju, rodziców rozkoszą.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator83.jpg



<section end="Jabłoń i chłopczyk"/>

<section begin="Alinka"/>
ALINKA.

Widziałem, jak nieśmiało raz Alinka mała,
Bez pomocy piastunki, nóżeczki stawiała;
Wtedy jak wśród wody trzcinka,
Chwiała się Alinka.
Ojciec i matka i każde z rodziny,
Śledziło chciwie słaby krok dzieciny,
A jeśli upadać miała,
Przychylna ją ręka wstrzymała.
Kiedy się upaść dziecinie zdarzyło,
Żadnych tam gniewów nie było;
Nikt jej o to nie winił,
I wyrzutów nie czynił,
Ale czemprędzej pospieszył,
Podniósł, pogłaskał, pocieszył.
Mama do niej mówiła: „Alineczko droga!
Widzisz, kochanie, jak się stawia noga,
A za nią druga posunie się snadnie,
I Alinka nie upadnie”.
Tak każdy dawał rady,
Każdy usuwał zawady,
I dziś już, Bogu dzięki, niebezpieczeństw niema,
Alinka dobrze na nóżkach się trzyma.
Jeśli upadek ujrzysz przyjaciela,
Niech mu twa dobroć pomocy udziela
Bez gniewu, wyrzutów, łajania,
Niech go ku dobremu skłania.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator84.jpg


<section end="Alinka"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 070.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 071.jpeg <section begin="Bryś"/>
BRYŚ.

„Moje psy — rzecze raz pan — żeście wierni stróże,
Sprawię wam wszystkim obróże;
By się zaś wasza nagrodziła cnota,
Nie każę oszczędzać złota“.
Na to rzecze Bryś wierny, sługa najdawniejszy:
„Panie! twoja nagroda cenę zasług zmniejszy,
Wierność jest obowiązkiem dla dobrego pana,
Nie powiększy jej pewnie obróż pozłacana.
Gdybyśmy ci służyli tylko dla obróży,
Ktoby błysnął piękniejszą, znalazłby w nas stróży“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator54.jpg



<section end="Bryś"/>

<section begin="Dąb umierający"/>
DĄB UMIERAJĄCY.

„Sto lat przeżyłem na tej pięknej ziemi,
Rosły drzewa i nikły przed oczyma memi,
Widziałem wkoło kwiaty, znowu śniegi, lody,
Przetrwałem burze, przeżyłem pogody,“
Mówił dąb konający. Na to rzecze kwiatek:
„Prawda, że pięknych doczekałeś latek,
Lecz którem się też cieszysz najbardziej wspomnieniem?“

B

Tem, gdy ludzi strudzonych osłaniałem cieniem.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator86.jpg



<section end="Dąb umierający"/>

<section begin="Fijołek"/>
FIJOŁEK.

Przyjemny fijołeczku, piękne Flory dziecię!
Powiedz, czemuś tak skromne obrał sobie życie?
Milczysz, i przed mym wzrokiem ukrywasz się w trawie,
Więc ja twą tajemnicę przed światem wyjawię.
Kiedy nadobne kwiatki wyszły z Bóstwa ręki,

<section end="Fijołek"/> <section begin="Fijołek"/>

Cudne każdy odebrał, lecz nierówne wdzięki:
Tego barwa zdobiła, tego wzrost wspaniały,
Tego przyjemne wonie zmysły zachwycały.
Inny się z ujmującej podobał prostoty;
Fijołek wszystkie w sobie jednoczył przymioty.
Jednaby może róża wdziękiem go przyćmiła,
Gdyby nieco skromniejszą i bez cierni była.
Tak rósł między innemi w przyjaźni i zgodzie,
Wszędzie go było pełno, po łąkach, w ogrodzie,
Żył spokojnie, dopóki nie znał co pochwały.
Ale gdy uwielbienia ze wszech stron zabrzmiały,
Obudziła się zazdrość w gronie towarzyszy;
Już nieznośne szemranie wkoło siebie słyszy,
Już nie takiem, jak dawniej patrzą się nań okiem,
Każdyby nienawistnym rad go pożreć wzrokiem:
Stracił miłość, spokojność, szczęście, przyjacieli,
Natrętni wielbiciele nudzić go zaczęli,
Zalety zasłużone już mu spowszedniały,
Wszystko, wszystko utracił, prócz cnoty i chwały.
Chwałą gardzi, rozliczne porzuca siedliska,
Uchodzi z miejsc otwartych i w trawkę się wciska,
Tam, daleki od świata, swe zaszczyty kryje.
Sam w sobie szuka szczęścia i spokojnie żyje.
Jakaż ztąd dla nas wypłynie nauka?
Kto pragnie szczęścia, niech go w sobie szuka,
Niech za znikomą próżnością nie goni,
I cnotę pełni w ustroniu.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator87.jpg



<section end="Fijołek"/>

<section begin="Wieśniak"/>
WIEŚNIAK.

Biedny wieśniak, rozliczne wytrwawszy przypadki,
Rzekł: „jabym tylko pragnął lichej jakiej chatki,
Krowy, owieczki i szkapiny starej;“
Spotkały go te dary.
Nasz wieśniak już szczęśliwy. Któż bardziej być może?
Wkrótce kradną mu owcę: „wola twoja Boże!
Mam jeszcze, mówił, chatkę, kobyłkę i krowę.“
Ależ nieszczęście spotyka go nowe:
Ginie krówka i pada klaczka wynędzniała;
Lepianka tylko została.

<section end="Wieśniak"/> <section begin="Wieśniak"/>

Ten, co próżno za szczęściem od tak dawna gonił,
Łzy nie uronił.
Raz zrana, niespodzianie wchodzi podstarości,
I w imieniu dziedzica żąda zaległości,
Odwieczne wspomina długi,
Nawet każe mu płacić, co był winien drugi:
Jakieś tam czynsze, daniny, podatki,
A że nie miał pieniędzy, wypędza go z chatki,
Płaczą dobrzy sąsiedzi nad losem sąsiada.
„Nie, rzecze, ten nie zginął, kto zdrowie posiada;
Bądźcie o mnie spokojni; mam jeszcze dość siły:
Ot pożyczcie mi tylko siekiery i piły“.
Poszedł więc na zarobek do poblizkiej wioski,
Pracował i oszczędzał. Przy pomocy Boskiej,
Niezadługo założył gospodarstwo nowe;
Znowu ma owcę, konia, chałupkę i krowę.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator21.jpg



<section end="Wieśniak"/>

<section begin="Dwa pieski"/>
DWA PIESKI.

Azor i Wierniś byli dwaj bracia rodzeni,
A że często naturę wychowanie zmieni,
Różnicę między braćmi wielką spostrzeżono.
Azorka łakociami samemi karmiono,
Na puchach piesek spoczywał,
A jeszcze się czasem gniewał.
Wierniś jadł co mu dali, chleb nawet razowy,
I nigdy mu wymysły nie przyszły do głowy.
Nadeszły inne czasy, nastąpiła zmiana,
Utracił Azor łaskawego pana;
Nikt mu przysmaków nie dawał,
Dosyć kiedy miał kości, albo chleba kawał.
Nic mu nie smakowało, a Wierniś się dziwił,
Że się czasem braciszek i na mięso krzywił.
Co więcej: Wierniś sobie spał smacznie na dworze,
A braciszek i oka zamrużyć nie może;
Słowem, czy ścisły mrozy, czy przyszły ulewy,
Drżał od zimna i płakał Azor nieszczęśliwy.
I człowiek, gdy w pieszczotach z młodu wychowany,
Nie potrafi cierpliwie znieść losu odmiany.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator24.jpg


<section end="Dwa pieski"/> <section begin="Ojciec i syn"/>
OJCIEC i SYN.

„Zkąd wiesz tak wiele kochany tato?
Zkąd to, że kochasz tak ludzi?
A ojciec dziecku odpowie na to:
„Bóg w sercu te czucia budzi.
Koło kościółka był domek mały,
Tam się wychował twój tatko,
Tam mu swobodnie chwile zbiegały,
Niejedno przeżył tam latko.
Dzwony go ze snu budziły rano,
I wstawał śpiewać z ptaszęty,
A nim skromny posiłek dano,
Odmówił paciorek święty.
Potem ogródek wkoło okrążył,
Każdą odwiedził roślinkę,
Szybko do dziadzi swego dążył,
By się pouczyć z godzinkę.
Dziadzio mu z czuciem o Bogu prawił,
Cuda mu Boskie wykładał,
Wnuczek się razem uczył i bawił,
Ciekawie dziadunia badał.
Dziecię!... rzekł dziadzio, miał coś wyłożyć,
A wtem nadchodzi kaleka,
Wnuczekby nie chciał nauk odłożyć,
Niech sobie — rzecze — poczeka.
O nie kochanku, pierwszy ubogi;
Posłuchaj serca swojego,
Za nic nauki, za nic przestrogi,
Nad wszystko miłość bliźniego.

Święto to dla mnie była nauka,
Dotąd brzmią w uchu te słowa,
I to, co mówił dziadzio do wnuka,
Na wieki serce zachowa.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator88.jpg



<section end="Ojciec i syn"/>

<section begin="Groby"/>
GROBY.

W miłej ustroni ogrodu,
Pośród gęstych drzewin chłodu,
Bez przepychu i ozdoby,

<section end="Groby"/> <section begin="Groby"/>

Miłych osób były groby.
Bliska z granitu kolumna,
Z olbrzymiej postawy dumna,
Na jeden z grobów spojrzawszy z góry,
Rzecze: „Kamieniu ponury!
Czemuż tym miejscom wydzierasz ozdoby!
Precz na cmentarz, smutne groby!”
Człowiek, co właśnie grób polewał łzami,
Tak za miłemi ujął się grobami:
„Nieczuły głazie! pomnij, żeś ty z niemi
Z jednej wykowany ziemi,
Ta tylko między wami właściwie różnica,
Ty tu stoisz bez celu, a tych cel zaszczyca;
Twoim gardzę widokiem, przy nich wspomnę sobie,
Że miłość, przyjaźń wdzięczność nie ginie i w grobie.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator89.jpg



<section end="Groby"/>

<section begin="Kruk i łabędź"/>
KRUK I ŁABĘDŹ.

W pięknym Dzikowskim ogrodzie,
Pływał wspaniały łabędź po przejrzystej wodzie,
A wyciągając szyję w najzręczniejszym ruchu,
Rozświecał blask wokoło śnieżystego puchu.
Kruk siedzący na drzewie niedaleko wody,
Zdumiewał się nad wdziękiem przecudnej urody.
Chciał mu zrównać w białości, doświadcza kąpieli,
Ale czarność wrodzona już się nie wybieli;
Napróżno wszelkich starań w umyciu używa,
Po czarnych jego piórach czysta woda spływa.
W bezskutecznych zamiarach czas mu zniknął marny,
Jak czarny wstąpił w wodę, tak i wyszedł czarny.
Zazdrość go gniewem zapala,
Inny więc pomysł uchwala;
A nie mogąc dosiądz chwały,
By był taki jak on biały,
Chociaż tego chce dokazać,
By tamtego białość zmazać.
Do tak podłego zamiaru,
Kruk, znany z swoich sprawek, ma aż nadto daru,
Więc od nocy do poranku
Czycha na to bez przestanku.

<section end="Kruk i łabędź"/> <section begin="Kruk i łabędź"/>

Ale łabędź ostrożny, pływając po wodzie,
Długo nie uległ przygodzie.
Kruk się nareszcie do podstępu bierze,
Udaje przyjaźń nieszczerze:
Przez pochlebstwa, ulegania,
Zwolna łabędzia nakłania,
By wzgardził czem go hojna obdarza natura,
I poczernił swoje pióra,
Wkrótce przyjaciel mniemany,
Ziściwszy cel pożądany,
Śmiech mu ze wzgardą zostawia w nagrodzie.
Poznał łabędź błąd po szkodzie,
Co tchu do wody przybywa.
Szczęściem czarność się odmywa;
Ale jednak cząstka mała,
Przy dziobie mu pozostała.
I od tej to właśnie doby.
Czarne plamki mają dzioby,

Co stało się z łabędziem, to dzieje się z nami,
Zbyt się trudno oczyścić, gdy kto się raz splami;
Mimo usilne staranie,
Zawsze plamka pozostanie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator90.jpg



<section end="Kruk i łabędź"/>

<section begin="Anielka"/>
ANIELKA.

Anielka dobre dziecię,
Już w młodości kwiecie
Nie chciała myśleć o świecie.
Bogu oddana, w modlitwie i poście,
Radaby deptać po cierniu i oście,
Ciało dręczyć a duszę tylko oswobodzić,
Bo trudno, jak mówiła, jedno z drugiem zgodzić.
Anielko! piękne twoje zamiary i cele,
Lecz pomnij kto umieścił ludzką duszę w ciele?
Kto dał serce i na co? a serce jest ciało,
To serce ma być zdrowe, ażeby kochało;
Zdrowem sercem ukochaj wszystkich rzeczy Pana:
Wejdź do ogrodu zrana,
Kiedy się róża w pełności rozwija,
I spytaj: czyja ręka rozwija ją, czyja?
A potem wyjdź z ogrodu, na ten świat przestrony,

<section end="Anielka"/> <section begin="Anielka"/>

Patrz: wszystko pragnie twojej pomocy, ochrony.
Tu dźwigniesz upadłego, tam wesprzesz sierotę,
A Bogu na ołtarzu czynną złożysz cnotę,
Jedno żywe uczucie bardziej Boga chwali,
Niż gdybyśmy Mu skarby największe oddali.
Tak Bóg chce być chwalonym, na to człeka stworzył.
Czynnym i sprawiedliwym Niebiosa otworzył.
Żyj z ludźmi i dla ludzi chwal czynami Boga,
To jest do Nieba droga.
Posłuchała Anielka pobożna i tkliwa,
Poznała, że wśród świata może być szczęśliwa,
Nie myślała jak z więzów duszę wyswobodzić,
I umiała pobożność z czynną cnotą zgodzić.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator53.jpg



<section end="Anielka"/>

<section begin="Gospodarz i czeladka"/>
GOSPODARZ i CZELADKA.

Kochane dziateczki! jeszcze sług nie macie,
Same się czeszecie, same ubieracie;
A gdy wam służący pomocy udziela,
To ją przyjmujcie, jak od przyjaciela,
Bo on wam nie służy, wy mu nie płacicie,
Grzecznym tylko bywa, kiedy grzeczne dziecię.
Lecz dziecię dziecięciem niedługo zostanie,
Z chłopców gospodarze, z dziewcząt będą panie,
Będziecie mieć sługi, bądźcie ich godnemi,
Poczciwie, łagodnie obchodźcie się z niemi;
Bądźcie o nich dbali tak jak o was matki,
I miejcie na sercu zbawienie czeladki.
Opowiem wam, dzieci, jak dawniej bywało:
Z powszechnym pożytkiem, z Pana Boga chwałą,
Gospodarz jak ojciec, a słudzy jak dziatki,
Razem się zbierali do jednej komnatki.
Mówili pacierze, śpiewali piosenki,
Dziękowali Bogu, za dar z Jego ręki.
A potem gospodarz czytał słowo Boże,
Tłómaczył, wyjaśniał, co to Pan Bóg może.
Jak on wszystko widzi, jak dobrym być trzeba,
Jak na urodzaje deszczyk zsyła z nieba;
Bez niego i kropla na ziemię nie padnie,
On wszystko na świecie urządził tak ładnie,
Chwalmy Imię Jego. — Padli na kolana,

<section end="Gospodarz i czeladka"/> <section begin="Gospodarz i czeladka"/>

I znowu śpiewali na cześć Panów Pana.
Przyszła uroczystość, znowu wszyscy razem
Uklękli pobożnie przed świętym obrazem,
Znowu się modlili i znowu śpiewali,
Przykład pobożności z gospodarza brali.
Był też lud poczciwy, nie ukrzywdził pana,
Pracował sumiennie od nocy do rana;
Bo był przekonany, że Bóg widzi z niebia
I że z pobożnością cnotę łączyć trzeba.
Dziateczki! dziateczki! jakże wam się zdaje,
Wszakże miłe sercu święte obyczaje?
Od was to zależy, wskrzesić je możecie,
A dobrze, poczciwie, znów będzie na świecie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator91.jpg



<section end="Gospodarz i czeladka"/>

<section begin="Ugoda z wróblami"/>
UGODA Z WRÓBLAMI.

OGRODNIK.

Wróblu żarłoku!
Moich owoców śmiesz dopadać z boku,
Zrywać wiśnie, winogrona?
O! to rzecz nieprzebaczona!
— Niewdzięczni ludzie! — wróbel odpowiada —
A kto najwięcej tych owoców zjada,
A raczej niszczy w zarodzie?
Kto najstraszniejszym złodziejem w ogrodzie?
Czy nie znacie gąsienic? a kto to je gubi?
Że biedny wróbel zjeść jagódkę lubi,
To też na nią i pracuje:
Wy wsadzicie, wszczepicie, on ją pielęgnuje,
Sprząta liszki, gdzie wasze oko nie dostrzeże:
On do spółki należy, a małą część bierze.
Oddawna ta ugoda była między nami,
Lecz kiedy ją zrywacie, to strzeżcie już sami.

OGRODNIK.

Przepraszam cię, wróbelku, myśmy żartowali;
Godzien kilku jagódek, kto tysiąc ocali;
Masz widzę do nich prawo z odwiecznej ugody,
Strzeż wiernie naszych drzewek, jedz śmiało jagody.

<section end="Ugoda z wróblami"/> <section begin="Ugoda z wróblami"/>

Podzielimy się z tobą bez wszelkiej zawiści;
Pan chętnie wiernym sługom odstąpi korzyści.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator64.jpg



<section end="Ugoda z wróblami"/>

<section begin="Mrówki"/>
MRÓWKI.

Motyl pięknemi połyskując płatki,
Zlatywał z kwiatów na kwiatki,
Właśnie z swojego gniazda wyszła mrówka młoda,
Uderzyła ją w oczy motyla uroda;
Jego postać powabna i jego lot śmiały,
Nadewszystko się młodej mrówce podobały.
Odwraca się do matki, co właśnie w tej chwili
Niesie ciężar pożywny i pod nim się chyli,
„Matko! rzecze, — robaczek nad różanym krzaczkiem,
Wszakże jest także takim jak i my robaczkiem,
A jednak taki piękny, wesoły, swobodny!
Zazdrości godny.
Wszystkie moje dostatki z ochotąbym dała,
Żebym była tak piękna, tak sobie latała.“ —
Młodaś, przerwie jej matka, nie masz doświadczenia,
Ale skoro się dowiesz, jak swą postać zmienia,
Czem był dawniej, jak nabył tę pstrociznę marną,
Wolisz chodzić po ziemi i wolisz być czarną.
Słuchaj: najprzód się czołga, potem jest bałwanem,
A gdy się już oswoi z tym haniebnym stanem,
Gdy w tem jarzmie przebędzie czas podłej pokory,
Pycha daje mu skrzydła i cętki w kolory.
Lecz niekontent z tych darów i wszystko mu brzydnie,
Skoro wspomni, jak nabył tych ozdób ohydnie.
Wlecze życie nikczemne wśród nudów, tęsknoty
Nie zna powabu pracy, ani wdzięku cnoty.“
Słysząc to mrówka młoda, pokręciła główką
I rzekła: „Dzięki Bogu, że ja jestem mrówką.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator92.jpg



<section end="Mrówki"/>

<section begin="Chciej"/>
Chciej, a będziesz szczęśliwym.

Motylek z kwiatka na kwiatek ulata.
I sam ma postać kwiata;

<section end="Chciej"/> <section begin="Chciej"/>

Kąpie się w świetle, chłodną rosę pije,
I mówi sam do siebie: nie rozkosznież żyję?
Czym nie szczęśliwy, bogaty?
Wszystkie dla mie rosną kwiaty.

Chrząszcz w wieczornym pływa chłodzie,
Buja sobie po ogrodzie
I na róży ściele łoże. —
Cóż? czym nie szczęśliwy może?
Czyż rozkoszą się nie poję?
Drzewo, kwiatki, wszystko moje.

Komarek, wśród kwiatów woni,
Wieczorem za braćmi goni,
A rozkoszny i szczęśliwy
Przepływa gaiki, niwy,
I brzęczy sobie wesoło:
Wszystko moje naokoło!

Przypatrz-że się temu dziecię!
Jak rozkoszne Bóg dał życie.
Trzódka w polu, rybki w wodzie,
Ptaszki w lesie i w ogrodzie,
Wszystko woła: dziecię tkliwe!
Chciej tylko, będziesz szczęśliwe.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator93.jpg



<section end="Chciej"/>

<section begin="Helenka"/>
HELENKA.

Helenka rozkoszne dziecię.
Wesoło pędziła życie.
Zabawa z zabawy, uciecha z uciechy:
Same skoki, żarty, śmiechy.
Nikt się na Helcię nie gniewa,
Każdy myśl Helci zgadywa;
Helcia jak w niebie szczęśliwa.
Nadeszła kolej niedoli.
Helenka mimo swej woli,
Obraża tatkę nieboga,
W serduszku powstaje trwoga.
Na czole widać już zmianę
Łezki, jej dotąd nieznane,
Po licach płyną;

<section end="Helenka"/> <section begin="Helenka"/>

Już po twem szczęściu dziecino!
Lecz znowu błyśnie pogoda,
Bóg siły Helence doda,
Będzie tak dobra! tak miła:
Będzie rodziców cieszyła.
Ale pomnij, że człowieka
Wiele cierpień w życiu czeka.
Złe tu z dobrem przeplatane,
Znoś wszystko dziecię kochane!


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator55.jpg



<section end="Helenka"/>

<section begin="Zegarki"/>
ZEGARKI.

Pewien jegomość miał zegarek złoty,
Perłami wysadzany i pięknej roboty;
Lecz niedawno go dostał, nie znał jego cnoty.
Chciałby się więc dowiedzieć. Na miasto wychodzi.
Otóż i zegar w oknie. — Czy mnie wzrok zawodzi,
U mnie dopiero druga, tu już pół do trzeciej!
Eh, nie, to być nie może, jak szalony leci!
Tak mówił i szedł dalej. Patrzy drugiej nie ma. —
Nie — rzecze — i ten próby z moim nie wytrzyma,
Bo druga już być musi... Cóż znowu za żarty?
Na poblizkim zegarze widzi pół do czwartej.
Nie wierzy, idzie dalej. Źle idą zegary,
Ten się spóźnia, bo nowy, ten spieszy, bo stary.
Aż niespodzianie w uboczy
Znowu w oknie zegar zoczy.
Ten go dopiero z błędu wyprowadza:
Otóż to jest najlepszy; bo się z moim zgadza.
Mówiąc szczerze, między nami,
Czy tak nie sądzimy sami?
Kto grzeczny, światły i w cnoty ozdobny?
Ten, co do nas jest podobny.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator28.jpg


<section end="Zegarki"/> <section begin="Oleś"/>
OLEŚ.

Mały Oleś wszedł do sali,
Tam gdzie goście w karty grali,
Jeden z nich porwał chłopczyka,
I przysadził do stolika.
„Próbuj szczęścia, masz pieniądze“
Wzmagają się w chłopcu żądze;
A na odgłos srebra dźwięku,
Drżą mu wszystkie karty w ręku.
Jeden i drugi pomaga dziecinie,
Pieniądz płynie;
Karta szczęśliwa,
Wygrywa a wygrywa.
Gdy się już wiele pieniędzy zebrało,
Chce wstać. „Nie, braciszku, trzeba siedzieć dalej!“
Wszyscy wołali.
Rad nierad musiał, choć mu się spać chciało.
Nie wyszło chwili,
Co do grosza go zniszczyli.
Zaledwie mu pieniążki błysły przed oczyma;
Żal się tylko pozostał: że były, a niema.

Kochane dzieci! ważna ztąd nauka:
Niech w ślepym losie nikt szczęścia nie szuka,
Pracujmy na chleb w krwawym czoła pocie.
Lepszy grosz pewny, niż niepewne krocie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator64.jpg



<section end="Oleś"/>

<section begin="Marynia"/>
MARYNIA.

Marynia raz dostała wstążkę od babuni,
Wstążką wielkim skarbem u niej,
Z radości się nie posiada.
To ją rozwinie, to ją znowu składa,
To ją włoży na głowę, to do boku przypnie,
To z niej nowy użytek wymyśli dowcipnie;
Słowem, wstążka wszystkiem u niej;
A zwłaszcza, że od babuni.
Lecz kto cnotę wyssał z mlekiem,
Kto ma nią zajaśnieć z wiekiem,
W czyjem sercu szlachetnych uczuć ogień tleje,
Ten już w dzieciństwie, piękne rokuje nadzieje,

<section end="Marynia"/> <section begin="Marynia"/>

I któżby się spodziewał, że Marynia mała,
Coby za skarby świata wstążki nie oddała,
Jedynie jakiemś tkliwem uczuciem przejęta,
W darze między służące rozdzieli dziewczęta?
A jednakże tak się stało,
Bo z Maryni coś kiedyś dobrego być miało.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator95.jpg



<section end="Marynia"/>

<section begin="Orzeł i żółw"/>
ORZEŁ I ŻÓŁW.

Wynieś mię w powietrzne szlaki,
Raz do orła żółw powiedział,
Prawdziwie, aż zazdroszczę, jak latają ptaki;
Raz już z ziemią zrobię przedział.“
„Ale, mój bracie — orzeł mu odpowie,
Co też u ciebie w głowie?
Ty chciabyś się z ptactwem bratać?
Chodzić nie umiesz, a chciałbyś już latać.“
Nadaremne napomnienia,
Nic chęci żółwia nie zmienia.
Więc go orzeł bierze w szpony,
Już w powietrzu zawieszony;
Coraz wyżej się z nim wzbija,
Już obłoki nawet mija,
I tak wyniósł go wysoko,
Że nie dojrzy ludzkie oko.
Żółw się cieszy z tej podróży,
Chciałby jeszcze bujać dłużej;
Ale orzeł puszcza nagle,
Zniknęły powietrzne żagle,
I tak to zwierzę zuchwałe
Ginie rozbite o skałę.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator96.jpg



<section end="Orzeł i żółw"/>

<section begin="Wojnickie kukiełki"/>
WOJNICKIE KUKIEŁKI.

Wojnickie kukiełki oddawna już słyną;
Pamiętam, gdym jeszcze był małą dzieciną,
Wojnickie kukiełki, przysmaczek dla dziatek,
Na boku esiki, a na środku kwiatek,
Ten kwiatek był z ciasta zrobiony misternie;

<section end="Wojnickie kukiełki"/> <section begin="Wojnickie kukiełki"/>

Ja sam te strucelki lubiłem niezmiernie.
Raz takich kukiełek dwanaście kupiono.
I nim je schowano, na stole złożono;
A Henryś porywa esiki i kwiatki,
I jakby niewinny, w pokoju siadł matki.
Już zacząć miał ucztę, zdobyczy dobywa,
Wtem jakiś głos silny z serca się odzywa:
„Źleś zrobił, sam wyznaj.“ I poszedł do matki,
I złożył nietknięte esiki i kwiatki.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator7.jpeg



<section end="Wojnickie kukiełki"/>

<section begin="Ignaś"/>
IGNAŚ.

Ignaś dostał od ojca w darze, karty stare;
Nie wie, jak tę wspaniałą ocenić ofiarę.
Szczęśliwy, stawia pałac, i zniecierpliwiony,
W jednemby oka mgnieniu chciał mieć gmach wzniesiony.
Stanęła już budowa. Rozkosz go przenika,
Wtem ktoś, przez nieostrożność dotknął się stolika,
To wstrząśnienie, choć lekkie, cały gmach wywraca,
Runął — a z nim mozolna Ignasiowa praca.
Łatwo sobie wystawić żal tego dziecięcia,
Ale to nie zachwiało jego przedsięwzięcia.
Na nowo wznosi pałac tamtemu podobny,
Zwyciężyła wytrwałość: staje gmach ozdobny.
Co tu było uciechy, rozkoszy, klaskania!
Troskliwie od wstrząśnienia swój stolik zasłania,
Stoi w silnych posadach pałac niezachwiany.
Ale Ignaś nie kontent, pragnie znowu zmiany;
Już mu spowszedniał stary, chciałby widzieć nowy,
I pyszne dobrowolnie obala budowy.
Uwielbiajmy zarząd Boski,
Nie mruczmy na los niestały;
Gdyby nie bojaźń i troski,
Rozkoszeby spowszedniały.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator9.jpeg


<section end="Ignaś"/> <section begin="Kościołek"/>
KOŚCIOŁEK.

Samotnie stał kościołek skromny i ubogi.
Okna poprzepalane, wydeptane progi,
Dach miejscami zapadły, mchem okryty cały,
Ściany, jak ogorzałe, zdaleka czerniały.
Ale skoroś wszedł wewnątrz tej świątyni pana,
Niepojęta w twem sercu nastąpiła zmiana,
Przyszedłeś z chmurnem czołem, wyszedłeś z wesołem;
Nie jakobyś człowiekiem, ale był aniołem.
Nikła wszelka uraza do ludzi na ziemi,
Serce się przepełniało czuciami świętemi,
Cnota wdziękiem jaśniała, miłość własna brzydła,
Każda rozkosz zmysłowa była bańką z mydła.
Tym kościołkiem jest każde samotne ustronie.
Kiedy serce pobożnem uczuciem zapłonie
Można w domu zapadłym, pod ubogą strzechą
Napawać się tem szczęściem, karmić tą pociechą.
I gdzie jej szukać? niedaleka droga:
Wszędzie możecie westchnąć do Boga,
A on te cuda uczyni
Tak w lichym domku, jak i w wspaniałej świątyni.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator32.jpg



<section end="Kościołek"/>

<section begin="Kotek"/>
Kotek, piesek, myszka i ptaszek.

Kotek z ostrymi pazury
Piesek sprzecznej z nim natury,
Lękliwa myszka i ptaszek nieśmiały.
Razem się z sobą chowały.
Prześliczna zgoda była między niemi:
Nieraz się kotek z pieskiem położył na ziemi,
A myszka sobie wesoło
Biegała wokoło;
Ptaszek w górę podlatywał
I swobodnie wyśpiewywał.
Nawet kiedy jeść im dano
Poróżnienia nie widziano.
Rzadka w świecie zgoda taka:
Kot ustąpił dla myszy, a piesek dla ptaka.

<section end="Kotek"/> <section begin="Kotek"/>

Powiecie że to bajka? mylne wasze zdanie,
Tych cudów dokazuje dobre wychowanie.
Pamiętajcież dzieci o tem:
Kiedy pies się zgodził z kotem,
Jakże to będzie nieładnie,
Skoro niezgoda między was się wkradnie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator52.jpg



<section end="Kotek"/>

<section begin="Lis przy zgonie"/>
LIS PRZY ZGONIE.

Lis stary już był bliskim ostatecznej chwili,
Wszyscy go przyjaciele wierni odstąpili,
Okropność tylko śmierci przed oczyma stała;
Paszcza drżąca, bezbronna już smak postradała,
Oczy, co niegdyś bystro zdobycz wyśledzały,
W słup mu stawały.
Widząc, iż się już wkrótce z tym światem rozstanie,
Ród luby na ostatnie zwołał pożegnanie,
I kiedy iskra życia dogorywa,
Tak się odzywa:
„Jużeście nadto długo w zbrodniach wiek trawili,
Słuchajcie rady ojca w tej stanowczej chwili.
Teraz, teraz on czuje ciężar przewinienia,
Teraz to go dopiero dręczy głos sumienia.
Patrzcie, zduszone gęsi — które chciwie żarłem,
Stawają mi przed oczy z krwią zbroczonem gardłem,
Oto indyk... czegóż chce ta mara nadęta?
Tu kwoka się o swoje domaga pisklęta!”
Łakome dzieci wokoło spojrzały,
„Ach ojcze, wrzasną, gdzie te specjały?
Gdzież te gąski wyborne, gdzież ta smaczna kurka?
My nigdzie nie widzimy i jednego piórka!
Może to tylko mary wyobraźnia nieci,
A ślinkę łykać muszą twoje biedne dzieci.”
„Poskromcie chciwość, me pociechy lube,
Za nią to człowiek poprzysiągł nam zgubę:
Tu nas chartami nagania lekkiemi,
Co w rączym biegu ledwie dotkną ziemi;
Tu gończe sfory puszcza na nas w knieje,
Z ognistej paszczy zgubne gromy sieje,
Pracy, przemysłu i sił nie oszczędza;
Stawia żelaza i w sieci nas wpędza.
Zbrodnia się nigdy nie wymknie z pod kary,

<section end="Lis przy zgonie"/> <section begin="Lis przy zgonie"/>

Patrzcie, jak strasznie kona ojciec stary,
Przyjmcie ostatnie jego napomnienia,
Zagładźcie skazę waszego plemienia;
Bądźcie cnotliwi, wiedźcie życie prawe,
A utraconą odzyskacie sławę.“
„Dobrze to wszystko, starszy z nich odpowie,
Lecz wspomnij tylko, czem byli przodkowie?
Jeden w drugiego był łotrem nielada,
A ich niesława i na wnuków spada.
Choćbyśmy żyli jak niewinne jagnie,
Człowiek, co zawsze potępiać nas pragnie,
Ilekroć w kojcu zje mu co kurczęta,
Na nas to biedne spędzi niebożęta.“
Lis przerwał: „Te wymówki rozkosz cnoty niszczy.
Ale co słyszę... pono kurczę piszczy?
Biegnijcie dzieci... tylko jedzcie skromnie,
I z resztką jeszcze powracajcie do mnie.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator66.jpg



<section end="Lis przy zgonie"/>

<section begin="Staruszek"/>
STARUSZEK PRZY PRACY.

Śnieg zasypał ulicę, a człowiek ubogi
Zmiatał go z drogi:
A był to człowiek obarczony wiekiem,
Przechodzień się litując nad biednym człowiekiem,
„Żal mi cię, rzecze, to praca niemała.“

STARUSZEK.

Ręka Boska ją zesłała.
Na to nas Pan Bóg stworzył, byśmy pracowali.
I zmiatał sobie śnieg dalej.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator12.jpg


<section end="Staruszek"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 089.jpeg <section begin="Pokoik Zosi"/>

Miał postać za ubogą.
I kiedy raz nad takim płacze pokoikiem,
Zajeżdża wuj dobrodziej, co był kanonikiem:
Przed niego się więc cała sprawa wytoczyła.
„Otrzyj łzy — rzekł łagodnie — nie płacz Zosiu miła,
Wierz mi, lubo dziecinko! to szczęścia nie daje:
Ten szczęśliwy prawdziwie, co na swem przestaje.
Przyjmuj z wdzięcznością, co masz z Boskiej ręki,
Lepsze czy gorsze, równe złóż mu dzięki,
Życie nasze podróżą, Zosinko kochana!
A ta izdebka na popas ci dana.
Bądź jej rada, i lepszej nie zazdrość nikomu,
A Bóg cię za to mile powita w swym domu,
I nie spyta się ciebie: jakieś miała sprzęty,
Ale czyś wiodła żywot pożyteczny, święty.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator94.jpg



<section end="Pokoik Zosi"/>

<section begin="Kotek Lizuś"/>
KOTEK LIZUŚ.

Póki były w spiżarni sadło i słonina,
Lizał się panu kocina:
Oczki przymilał, na ramieniu siadał,
A słoninkę pomału jak zjadał, tak zjadał.
Pan się nawet z nim dzielił własnemi potrawy;
Jednem słowem, kochał go i był nań łaskawy.
Brał go nawet częstokroć do swojej pościeli;
Przytem mu jeszcze więcej zjednał przyjacieli,
Którzy kochając pana, kochali i kota
Ale cóż robi niecnota?
Gdy go już zapach nie dochodzi szperki,
Gdy się zjadły z komory gomółki i serki,
Kiedy już wychodziła z szafki leguminka,
Inaksza u kotka minka.
Pieszczotną zmienił naturę,
Wzniósł ogon w górę.
Zgasła zmyślona pokora,
Słowem inny niż był wczora.
Ba nawet gdy teraz spotka
Pana kotek, a pan kotka,
Kot niby pana nie widzi.
Pono on się tego wstydzi,
Że mu lizał łapki,

<section end="Kotek Lizuś"/> <section begin="Kotek Lizuś"/>

Gdy zjadał ochłapki;
A dziś z miną hardą
Nagradza je wzgardą.
Ale to jeszcze mniejsza, jeszcze niedziwota,
Tak brzydkiej niewdzięczności doświadczać od kota,
Lecz człowiek, wyższy nad zwierzę,
A tak rzekłszy prawdę szczerze,
Częściej czyni coś dla czego, —
Któż w świecie nie doznał tego?


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator97.jpg



<section end="Kotek Lizuś"/>

<section begin="Krawiec"/>
KRAWIEC.

Z mą igiełką, nożycami, przejdę wszystkie kraje,
Bo tym, co pracować lubią, każdy chleba daje.
Umiem dobrze sukno krajać i umiem brać miarę;
Umiem nowe robić suknie i naprawiać stare;
Gdy od kroju co zostanie, zwracam jak należy:
Miłoż to pomyśleć sobie, że nam każdy wierzy
Kto rzetelny, sprawiedliwy, ma zawsze robotę:
W jakimkolwiek będziem stanie, to kochajmy cnotę.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator40.jpg



<section end="Krawiec"/>

<section begin="Ślimaczek"/>
ŚLIMACZEK.

Powiedz mi co ślimaczku, ja ciebie zrozumiem,
Ja się waszych języków uczę całe życie,
Myśli nawet zgadnąć umiem,
A wy o tem nic nie wiecie!”
Wyszedł z skorupki, pokazał różki,
Pomyślił troszki,
I tak swą powieść zaczyna:
„Oto mi się przypomina,
Żem raz na moją ciasną narzekał chałupkę,
Wtem nieba w pałac zmieniają skorupkę,
A ja z robaka człowiekiem zostałem,
I w tym pałacu mieszkałem.
Ha! pomyślałem sobie, otóż to mi życie!

<section end="Ślimaczek"/> <section begin="Ślimaczek"/>

Lecz przy szczęściu cierpiałem, co i wy cierpicie,
Choroby, żale, tęsknoty;
Ledwiem nie umarł z bólów i zgryzoty.
Bardzom się życiem nadręczył takiem,
A wtem się budzę i znowum ślimakiem!“
Nie umiałeś robaczku, żyć w naszym żywiole,
W najsłodszych czuciach widziałeś niedole,
Trzeba było żyć dłużej, cierpieć się nauczyć,
A nie miałbyś przyczyny na los ludzki mruczeć.
Nikogo Bóg nie stworzył na same cierpienia,
Często nasza niebaczność dobre w złe zamienia.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator44.jpg



<section end="Ślimaczek"/>

<section begin="Pszczoła i osa"/>
PSZCZOŁA I OSA.

„Dzień dobry, siostro kochana!“
Tak raz osa do pszczoły przemówiła z rana,
Gdy się przypadkiem
Spotkały nad kwiatkiem,
Nie bardzo to pszczółeczkę po sercu pogłaska. —
„Zkądże ta łaska?
Ty moja siostra? od jakiejś to chwili,
Bogowie nas spokrewnili?“
Na to jej osa rzecze rozgniewana:
„Moja kochana!
Czyliż mało masz dowodu,
Żem z tobą jednego rodu?
Jednę ma postać i osa i pszczoła,
Jedne nas żywią i kwiaty i zioła,
Prace jednakie,
I skrzydła takie,
A gdy dalej poszperamy,
I żądła podobne mamy.
Na to rozsądna pszczółka odpowie jej śmiale:
„Wiele jest podobieństwa i różnicy wiele:
Lecz skoro wszystko weźmiemy na szalę,
Inna w nas natura wcale.
Nie chce się sama chwalić, posłuchaj człowieka,
On mnie uwielbia, na ciebie narzeka.
Jednaką broń posiadamy.
Ale jak jej używamy?
Ty w niewinnem topisz łonie,
Ja tylko własności bronię.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator34.jpg


<section end="Pszczoła i osa"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 093.jpeg <section begin="Chart i osioł"/>

Bo pragnął się tak świetnem zwycięstwem pocieszyć.
Jakoż sztuka się udała,
Meta się pokazała, —
„Leż — zawołał na charta — leż, leż przyjacielu!
Ja stanąłem u celu.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator5.jpeg



<section end="Chart i osioł"/>

<section begin="Waluś"/>
WALUŚ.

Długo Waluś pieniędzy ocenić nie umiał,
Co mu dano, to przeszumiał,
A chociaż nieraz pieniądz dostał mu się wielki,
Poszedł zaraz na ciastka, pierniki, karmelki.
Raz z ojcem na przechadzkę wychodzi wieczorem;
Zgięty z ciężkim na plecach idzie starzec worem.
„Kupcie piasku!“ głośno krzyczy.
Nikt sobie nabyć nie życzy.
Pot starcowi płynie z czoła,
Coraz głośniej z płaczem woła:
„Tanio sprzedam to się przyda.
Ach widzicie jaka bieda!
Ledwie dźwigam, sił nie staje,
Wszak za marną cenę daję.“
Biada nieszczęsnemu! biada!
Nikt do niego nie zagada,
W niczyjem sercu czucie się nie wzbudzi,
Jakby nie człowiek przemawiał do ludzi.
„Kupmy, rzekł Waluś, choć nam nie potrzeba;
Będzie miał biedny starzec na kawałek chleba:
Wszak on pracuje poczciwie?
Jakże się tym ludziom dziwię,
Co jakby byli bez serca, bez duszy,
Los ich bliźniego nie wzruszy!“
Kupili. Wtedy ojciec uwagę mu zwraca:
Jak na pieniądz ciężka praca,
Jakiej ceny kilka groszy,
Co zbytek w chwili rozproszy.
Odtychczas Waluś dobrze używał pieniędzy,
Wspomagał jęczących w nędzy,
I gdy miał kilka groszy wydać na łakocie,
Wspominał, jak ciężki pieniądz i co winien cnocie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator80.jpg


<section end="Waluś"/> <section begin="Skała i kropla"/>
SKAŁA i KROPLA.

Jakież zamiary zuchwałe!
Ty, miękka kroplo wody chcesz wydrążyć skałę?“
Rzekła twarda opoka i dumnie spojrzała
Na kropelkę co spływała.
Kropla nic nie odpowiada,
Ale jak pada, tak pada,
I stałością dokazała,
Że uległa kropli skała.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator37.jpg



<section end="Skała i kropla"/>

<section begin="Przepiórki"/>
PRZEPIÓRKI.

Pośród bujnej pszeniczki złocistego lasu,
Słodkiego przepióreczki używały wczasu,
W miękkiem gniazdeczku, ocienionem wkoło,
Żyły spokojnie, wesoło.
Mateczka je dzień cały same zostawiała,
W wieczór dopiero wracała.
Byłoż pisku co niemiara,
Gdy do dzieci przepiórka zbliżała się stara.
Jednego razu wołają ze łzami:
„Mateczko! mateczko! ach źle będzie z nami!“

PIERWSZA.

Pan tego pola szedł z synem, drżę cała,
I mówił: „Czas do żniw, pszeniczka dojrzała.
Mateczko! mateczko! co się z nami stanie?
Trzeba sobie zawczasu obierać mieszkanie.

DRUGA.

Tak, tak, doprawdy i jam to słyszała,
Jakżem też niecierpliwie mateczki czekała!
Myślałam, że już trzeba zaraz się wynosić;
Sąsiadów kazał jutro do żniwa zaprosić. —
„Kiedy tak, rzecze matka, nie bójcie się dzieci!
Żaden mu na wyskoki sąsiad nie poleci.“
I odleciała znowu... Wieczorem przybywa,
Znowu z żalami gawiedź wyjeżdża piskliwa:
„Mateczko! strach okropny, już zgubyśmy pewni,

<section end="Przepiórki"/> <section begin="Przepiórki"/>

Już na jutro do żniwa, zaproszeni krewni.
O! słyszeliśmy dobrze, jak mówił do syna.
Niech nas mateczka prędko przenosić zaczyna.“
„Nie bójcie się dziateczki, matka odpowiada,
Taką pomoc mieć będzie, jak i od sąsiada.
Spijcie sobie spokojnie, a co usłyszycie,
To mi powiecie.“
I odleciała znowu... Wieczorem przybywa,
A dziatwa się do Matki ze łzami odzywa:
„Czy jeszcze się nie lękać! znów mówił do syna:
O! już się ziarno z kłosa okruszać zaczyna,
Zawiedli nas sąsiedzi, zawiedli nas krewni,
Gdy się sami zabierzem, będzie pono pewniej.
Jutro zaledwie słońce wyjdzie tylko z nieba,
Zaraz, zaraz do sierpów zabierać się trzeba.“

STARA PRZEPIÓRKA.

Już teraz niema żartów, trzeba się wynosić.
Póki tam kogoś kazał do pomocy prosić,
Żyłyśmy tu bezpiecznie; dziś już niema rady.
Kto się spuszcza na krewnych, albo na sąsiady,
Buduje na powietrzu. Kto ufny sam sobie,
Powie: „Tak, dziś być musi bo ja to sam zrobię.“
Niezawodnie dokona: Wynośmy się dzieci!
Ujrzymy tu żniwiarzy, gdy słońce zaświeci.
Tak się stało, przepiórki odleciały dalej,
Ojciec z synem szczęśliwie pszeniczkę zebrali.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator89.jpg



<section end="Przepiórki"/>

<section begin="Krople rosy"/>
KROPLE ROSY.

„Biedne te rosy kropelki,
Co przez upał słońca wielki
Z pięknych kwiatów poznikały!
Jak one pięknie jaśniały,
Kiedy księżyc patrzał na nie!“
Takie małej dzieciny było narzekanie.
„Widzisz, synu — rzekł ojciec — tę tęczę na niebie?
Tam jaśnieją krople rosy,
Wzniesione w górne niebiosy:
Taki los czeka i ciebie.
Pomnij, że schodząc ze znikomej ziemi,
W niebie się z istotami połączysz wyższemi;

<section end="Krople rosy"/> <section begin="Krople rosy"/>

Ale chcąc trafić do nieba,
Na ziemi być dobrym trzeba.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator55.jpg



<section end="Krople rosy"/>

<section begin="Osioł i chłopczyk"/>
OSIOŁ I CHŁOPCZYK.

Szedł osioł utrudzony i stąpał powoli,
Tyle obelg! o Boże! jakże serce boli: —
A w tem wybiega chłopczyk, wskazał kłapoucha:
„Hej widzieliście leniucha!“

OSIOŁ.

Niegrzecznyś! mówią wprawdzie, że jestem leniwy,
Ależ ty bądź sprawiedliwy,
Pomnij: krzywdzić się nie godzi.
Prawda, że osioł zbyt szybko nie chodzi;
Ale idzie z powagą, powoli zostrożna,
I żadnych mu wybryków zarzucić nie można.
Ta powolność jest z zasad — nie z lenistwa wcale:
Kto nosi po urwiskach, kto się pnie po skale?
Jednak sami przyznacie: czy zrzuciłem kogo?
Tego mi i niechętni zarzucić nie mogą.
Że się tam trochę spóźnię, o! to nic nie szkodzi?
Czy przyjdę dziś, czy jutro, to się to nagrodzi;
Wszak lepiej przybyć później, a mieć całe kości?
Nikt jeszcze nie żałował swojej powolności,
A pośpiech i narowy przypłacano drogo.
Że się też poznać ludzie na osłach nie mogą!
Wierzcie mi, nie godzi się ujmować nam sławy. —

„To prawda — rzecze chłopczyk — dobrze bronisz sprawy,
Kiedy kogo sądzimy, na bok uprzedzenie:
Istotnie! osioł, widzę, nie głupie stworzenie.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator56.jpg



<section end="Osioł i chłopczyk"/>

<section begin="Pszczółka i mrówka"/>
PSZCZÓŁKA I MRÓWKA.

Pszczółka mrówkę odwiedziła,
Bo w blizkiem sąsiedztwie żyła.

<section end="Pszczółka i mrówka"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 098.jpeg <section begin="Pszczółka i mrówka"/>

Robią miód wprawdzie szerszenie i osy,
Ale gdzie tam do mego, jak niebo do ziemi!
Któżby mnie nawet porównywał z niemi.“

MRÓWKA.

Już mię nudzisz waćpani, aż mnie biorą mdłości.

PSZCZÓŁKA.

I to dokucza jejmości?
Ja mam dobre lekarstwo: miód z woskiem zmieszany
Zrobi skutek pożądany.
Przetopić razem, i w cieple zachować,
Potem cienko rozsmarować,
I ten plasterek na sercu przylepić;
Niewiele jeść i nic nie pić,
Tylko lekki kleik z miodem.

MRÓWKA.

O waćpanibyś wszystkich zamorzyła głodem,
Już nic niema na świecie, tylko miód waćpani.
Brzydko, kto się sam chwali, a każdego gani.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator57.jpg



<section end="Pszczółka i mrówka"/>

<section begin="Wilk"/>
WILK W BARANIEJ SKÓRZE.

„Brałem otwarcie co się udało,
Dziś mi się zręcznej sztuki zachciało,
Mam skórę z owcy, w nią się ustroję,
Wtedy co ujrzę to moje.
Prawda, to figiel nielada!“
Tak wystrojony z lasu wypada;
Ale patrzcie co się stało?
Stado wilków kolegi swego nie poznało.
Wpadają tak jak na barana,
Co schwyci który zębami, to rana. —
„Zmiłujcie się co robicie?
Koledze wydrzecie życie!“
Nikt jęków jego nie słucha.

<section end="Wilk"/> <section begin="Wilk"/>


WILKI.
Kolega nie ma kożucha.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator58.jpg



<section end="Wilk"/>

<section begin="Kwoka i kogucik"/>
KWOKA i KOGUCIK.

Kwoka jedynie losem swych dzieci zajęta,
Wodziła po podwórzu wylęgłe kurczęta,
A znalazłszy robaczka lub ziarnko na ziemi,
Sobie od ust odjąwszy, dzieliła się z niemi.
Jedno ze żwawych, lekkomyślne, płoche,
Siły skrzydełek chcąc doświadczyć trochę,
Porzuciwszy inne dzieci,
Nad cembrzynę studni leci;
Wpada w wodę, swawoli doświadczywszy skutku,
A biedną matkę w wiecznym pozostawia smutku.
Wkrótce kogucik zuchwały,
Co już wcale nie był mały,
Podlatywał sobie śmiało,
To niedawne nieszczęście matce przypomniało.
„Synu! rzecze z uczuciem, ach synu mój drogi!
Jużby się wiek twój obszedł bez mojej przestrogi,
Ale i cóż dziwnego, że matka troskliwa!
Wiem, że ci na odwadze i męstwie nie zbywa,
W walkach się wcale o ciebie nie boję,
Lecz omijaj tę studnię, lube dziecię moje;
To miejsce jest pamiętne zgubą twego brata,
Przez swoję lekkomyślność marnie zeszedł z świata“.
Podziękował kogucik za zbawienną radę;
Lecz mając jeszcze w sobie zwykłą młodych wadę,
Niechętnie się do niej skłania.
Pełno było przyrzekania,
Ale to wszystko nieszczerze.
Niezmierna go chętka bierze
Do tej nieszczęsnej przybliżyć się studni.
Czem się dalej posunie, tem się wstrzymać trudniej;
Nareszcie rzecze: „Cóż to? czyż ja jeszcze dziecię?
Będeż się zniewieściale obawiał o życie?
Ja co się męstwem i odwagą szczycę,
Będeż na słowa uważał kobiece?

<section end="Kwoka i kogucik"/> <section begin="Kwoka i kogucik"/>

Może to matka wyrzekła jedynie,
Nieulękłości chcąc doświadczyć w synie,
Albo też bardziej o młodszych troskliwa,
Przedemną ziarno w tej studni ukrywa.
Nie, nie, nic z tego, gardzę jej przestrogą.“
Coraz dalej zuchwałą postępuje nogą,
Stanął na samym brzegu, spuszcza na dół głowę,
Patrzy... alić na spodzie widowisko nowe:
Kogut jemu podobny, tak jak on zuchwały,
Jak on wyciąga szyję, nastrzępia się cały.
Zagraża mu nasz młodzik; tamten niezlękniony,
Groźbą za groźbę z swojej odpowiada strony.
Tu już zacięty kogut ledwie sobą włada,
I chcąc tamtego zgnębić, sam w wodę upada;
Tonąc zawołał z żalem: „Patrzcie lube dziatki,
Jak to źle nie słuchać matki.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator62.jpg



<section end="Kwoka i kogucik"/>

<section begin="Pobożność"/>
POBOŻNOŚĆ.

Był to pustelnik, od dawnego czasu
Mieszkał samotnie w głębi ogromnego lasu,
Małą kapliczkę wykuł sobie w skale,
Ku Boskiej chwale.
Zaledwie zajaśniał dzionek,
Już brzmiał głośno jego dzwonek
Na wieżyczce zawieszony
A te wdzięczne jego tony
Odbijały się o drzewa.
Klęka starzec, ręce wznosi,
Drżącym głosem piosnkę śpiewa,
Szczęśliwość cnoty, chwałę Boga głosi.
Potem idzie do ogrodu,
I w czoła pracuje pocie,
Myśli zawsze przy Bogu, ręce przy robocie.
Aż o południu odpoczął wśród chłodu,
W altance ubogiej dar Boży pożywa.
Surowe owoce, z ogrodu warzywa,
I czysta z krynicy woda.
Choć ubogi, on nieraz rękę poda,
Niejednemu pomoc niesie,
Co się w tym zabłąkał lesie.
Dzwonek mu go tam sprowadził,

<section end="Pobożność"/> <section begin="Pobożność"/>

On go przyjął uprzejmie, na darni posadził,
Uczęstował, pocieszył;
A podróżny odpoczął i dalej pośpieszył.
Poczciwy starzec, jak witał blask słońca,
Z sercem wesołem czekał i dnia końca:
Znowu się dzwonek odezwał z wieżyczki,
Znowu się starzec udał do kapliczki,
Ze świętą skruchą odmawiał pacierze.
Powiedźcie mi dzieci szczerze,
Czy wy myślicie,
Że tak tylko możecie wieść pobożne życie?
O! błędne wasze mniemanie,
W każdym wieku, w każdym stanie,
Otwarte do tego wrota;
Lecz pierwszym warunkiem: cnota,
Przy cnocie modlitwa, co z serca wypływa,
Bez cnoty, Bóg mówi i wiara nieżywa.
Pobożnemi być mogą i maleńkie dziatki,
Niech słuchają ojca, matki,
Staruszków, nauczycieli;
Niech się każde, czem ma dzieli,
O Bogu zawsze pamięta,
Dobrem bliźnich niech będzie myśl jego zajęta;
Niech z wszystkiemi w zgodzie żyje,
A czy je chleb, wodę pije,
Niechaj Bogu niesie dzięki.
Bo to wszystko z jego ręki.
Gdy nieszczęście go dotyka,
Niech nie szemrze, nie narzeka,
Niech się zgadza z wolą pana:
Ta pobożność pożądana!


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator34.jpg



<section end="Pobożność"/>

<section begin="Rzetelnicki"/>
RZETELNICKI.

Nieraz o tym człowieku, dzieci, usłyszycie,
Co nie skłamał całe życie.
Powiem wam jak się to stało,
A za prawdę ręczę śmiało.
Kiedy jeszcze był dziecięciem
Uzbroił się przedsięwzięciem,
By kłamstwo ust nie splamiło,
Z początku mu trudno było;
Lecz choć często chętka brała,

<section end="Rzetelnicki"/> <section begin="Rzetelnicki"/>

By się jaka rzecz skłamała,
Uczuł w sobie żądzę chwały,
Usta prawdę powiedziały.
A choć czasem i złe zbroił,
Że największe błędy, wady,
Wyznał szczerze, bez przesady.
Coraz bardziej wzrastał w cnoty;
Każdy mu chętnie ufał, uwielbiał przymioty.
Żył szczęśliwy i kochany;
Umarł, a jednak słodko wspominany.
Brzmi jego imię w okolicy całej,
Bo rzetelnością zyskał piękny wieniec chwały.
Dzieci! idźcie jego śladem,
Niech serce wasze będzie prawych uczuć składem,
Niech was wdzięk kłamstwa nie mami,
A szczerość włada ustami,


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator59.jpg



<section end="Rzetelnicki"/>

<section begin="Dzieci i paw"/>
DZIECI I PAW.

DZIECI.

Jakież ty masz pawiu piękności od Boga:
Jaki ogon pyszny, jaka szyja droga,
Złoto ze szmaragdy w piersiach się odbija,
O! to coś cudnego taka śliczna szyja.
Kiedyś taki piękny, głos twój cuda sprawi:
On ciebie zapewne w całym świecie wsławi.
Co to tam być musi wdzięku i słodyczy! —

DZIECI.

Daj pokój, już dosyć, dosyć tej pięknoty:
To nie jest śpiew ptaka, o! tak wrzeszczą koty.
Do tych pięknych piórek ten głos nie przystoi.

PAW.

Bądźcie sprawiedliwi; wszak, panowie moi,
U nas tak, jak u was podział nie jednaki:
Jedne są uczone, drugie piękne ptaki,
Te głosem celują, te wdzięczną postawą:
Trudno wszystkim jednaką okrywać się sławą.

<section end="Dzieci i paw"/> <section begin="Dzieci i paw"/>

Miejcież wzgląd panicze i wyrozumienie,
Jeźli wam się moje nie podoba pienie.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator31.jpg



<section end="Dzieci i paw"/>

<section begin="Sen"/>
SEN.

Śniło się ubogiemu, że miał złota skrzynię.
Skarbem zajęty jedynie,
Zapomniał, że był biednym, wie tylko, że panem,
Nie wspomaga potrzebnych, niższym gardzi stanem.
Właśnie miał wsiąść w karetę, a wtem go ktoś budzi,
Jakże często na jawie spotyka to ludzi!


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator43.jpg



<section end="Sen"/>

<section begin="Rybak"/>
RYBAK.

Na kępie pod Dzikowem[1] blisko Miechocina[2]
Uboga żyła rodzina,
Ojciec, matka, dziadek trzeci,
I kilkoro jeszcze dzieci:
Siatka, węcierz, wędka mała,
Oto ich nadzieja cała.
Nie było tam na stole smacznej leguminki,
Ani poleweczki z wina;
Na suchym chlebie przestają dziecinki,
I cała biedna rodzina.
Jeźli się rybka złowiła,
Zanieśli ją do Dzikowa.
I tylko się sól kupiła,
Czasem bułeczka pytlowa.
Raz przypadkiem dużego złowili szczupaka:
Radość w chałupie rybaka.
„Będzie mąka, będzie kasza,
Z mąki kluseczki, pociecha nasza!“
Wołały dzieci, klaskając w dłonie;
Gdy młody syn dziedzica nadszedł w to ustronie.
„W głowach im się burzy chyba,

<section end="Rybak"/> <section begin="Rybak"/>

Tak ich cieszy jedna ryba.
U nas tyle się minie sumów i łososi,
A nikt się nie unosi.“
Tak rzekł młodzian, a sługa odpowiada stary:
„Panie! poznaj niedolę i złóż jej ofiary.
Co u was zbytkiem, tu pierwsza potrzeba,
Tu czasem nie wystarczy na kawałek chleba.
Nie kosztują tej ryby, owocu swej pracy,
Na lichym muszą przestać pokarmie biedacy.
O! przypatrz się nędzy zbliska:
Gdy ją poznasz z istoty, ale nie z nazwiska,
Serce nieraz do biednej wprowadzi cię chatki;
Dasz pomoc i pokażesz, na co są dostatki.“


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator27.jpg



<section end="Rybak"/>

<section begin="Skutki"/>
SKUTKI LEKKOMYŚLNOŚCI.

Powiem wam bajkę, słuchajcie dziateczki,
Lecz korzystajcie z bajeczki.
Był gaik, a w gaiku różne, różne ptaszki;
Ale je same tylko zajmowały fraszki;
Kiedy bocian poważnie opowiada dzieje,
To jedno muchy łapie, a drugie się śmieje;
Gdy jaskółka miłości bliźniego naucza;
Jedno drugiemu dokucza;
Śpiewał słowik — uwagi żadne nie zwracało.
Ale cóż się dalej stało?
Wszędzie dowody marnej czasu straty,
Tak dziś żyją w ciemnocie, jak żyły przed laty,
Wróbel myśleć nie umie, sroczka tylko skrzeczy;
Albo jeźli zagada, to plecie od rzeczy;
Szczygieł zamiast pracować, cudzą pracę zjada,
I w sidełka za to wpada;
Czyżyk jeszcze dotychczas jak słowik nie śpiewa,
Bo pracą, usilnością, talent się nabywa.
Kończyłem... a wtem dzieci na siebie spojrzały:
Z nas to podobno, rzekły, wzięto te morały.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator68.jpg


<section end="Skutki"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 106.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 107.jpeg <section begin="Uboga wdowa"/>

Biegnie, biegnie, ucieszona,
I kupuje wołom siana.
Znowu z nieba głos słyszano,
Aż się ziemia wstrzęsła cała:
„Milsze Bogu twoje siano,
„Niż ta świątynia wspaniała.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator54.jpg



<section end="Uboga wdowa"/>

<section begin="Słońce i księżyc"/>
SŁOŃCE I KSIĘŻYC.

Kiedy na rozkaz wszechwładnego Słowa
Stanęła świata budowa,
Na wspaniałym przestworze dwa światła zabłysły.
Co miały nadal kreślić wymiar czasu ścisły.
Jako dziewica w najświetniejszym stroju,
Lub jak bohater gotowy do boju,
Który na drodze sławy śmiałym staje krokiem,
I wesoło błyska okiem,
Wyszło słońce, niebiańskim blaskiem otoczone,
Niosąc witą na skroni z wdzięcznych farb koronę.
Ziemia odgłos radości wydała dokoła,
Upiękniły się kwiaty, zawoniały zioła.
Zazdrośnie drugie światło na słońce spojrzało.
Bo mu zrównać nie zdołało,
A dumą uniesione rzecze jaknajśmielej:
„I dlaczegóż tron jeden dwóch monarchów dzieli?
Dlaczegóż mam być drugim, gdy pierwszym być mogę?
Któż mi do jej wielkości zatamował drogę?“
Wtem gdy ostatni wyraz z ust mu się wymyka,
Skrytym bólem strawione piękne światło znika;
Rozpłynął się w powietrzu wdzięczny blask księżyca,
I w drobnych gwiazd postaci ziemianom przyświeca.
Stanął księżyc wybladły, jak grobowe cienie,
Zawstydzony w pokorze leje łez strumienie,
I rzecze do Wszechwładcy, z łkaniem przerywanem:
„Zlituj się, Ojcze istot, nad mym nędznym stanem!“
Ten, który na pokornych miłem rzuca okiem,
Przesyła mu anioła z łaskawym wyrokiem.
Błysło... a świetny poseł w powietrzu się wznosi,
I tak żałującemu wolę Pana głosi:
„Ponieważ blask słoneczny zazdrość w tobie wzniecił,
Odtychczas przeciwnika będziesz blaskiem świecił,

<section end="Słońce i księżyc"/> <section begin="Słońce i księżyc"/>

A skoro ciemna ziemia po przed tobą stanie,
Zniknie blask pożyczany, ciemność pozostanie.
Przestań jednak gorzkiemi zalewać się łzami,
Bóg tknięty twemi prośbami,
Winę przebaczył, pokorę ocenił,
I samo uchybienie w pomyślność zamienił;
A po sprawiedliwości surowej wymiarze,
Jego dobroć bez granic pocieszyć się każe:
Wyjdziesz ze swej nicości, dawny tron osiędziesz,
I świetne panowanie ze słońcem dzielić będziesz;
A łzy, które wylałeś wśród żalu, pokuty,
Zmienią się w balsam rosy po ziemi rozsutej,
Która wszystko pokrzepi dobroczynnym darem,
Cokolwiek nielitośnym zemdli słońce skwarem.“
A gdy anioł dobroci pociechy weń leje,
Odzyskał księżyc światło, którem dziś jaśnieje;
Król nocy, otoczony gwiazdy iskrzącemi,
Zaczął spokojny obieg naokoło ziemi,
A gdy się zastanowi nad swą dawną winą,
W postaci drobnych pereł, łzy mu z oczu płyną.


Jachowicz,Kraszewski-Bajki i powiastki-separator53.jpg



<section end="Słońce i księżyc"/>

<section begin="Deszcz złoty"/>
DESZCZ ZŁOTY.

Skarżył się lud na biedę, źle mu się zdawało,
Że choć miał dosyć chleba, pieniędzy miał mało;
A niepokojąc Bóstwo prośbą natarczywą,
Uzyskał, iż go złotą skarało ulewą.
Jak grad na ziemię padały dukaty.
Z wzniosłych pałaców i ubogiej chaty,
Jaki taki zadyszany,
Leci zbierać czemprędzej ów dar pożądany.
Gdyby wtenczas filozof, co zna wartość złota,
Widział, jak ta się skrzętnie zwijała hołota;
Gdyby był na to patrzył obojętnem okiem,
Byłby się najśmieszniejszym ubawił widokiem.
Ten znosi ciężki kufer, ów beczkę pękatą,
Tamten nadstawia szaflik, ów urnę bogatą,
Jeden bieży z kobiercem, drugi z płachtą w ręku,
Ten się pieści połyskiem, ów powabem dźwięku.
Bogacz, co się nie schylił może całe życie,
Ową marność znikomą zgarnia pracowicie,

<section end="Deszcz złoty"/> Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 110.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 111.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 112.jpeg

Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 113.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 114.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 115.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 116.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 117.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 118.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 119.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 120.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 121.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 122.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 123.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 124.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 125.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 126.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 127.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 128.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 129.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 130.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 131.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 132.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 133.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 134.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 135.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 136.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 137.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 138.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 139.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 140.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 141.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 142.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 143.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 144.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 145.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 146.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 147.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 148.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 149.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 150.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 151.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 152.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 153.jpeg Strona:PL Stanisław Jachowicz,Ignacy Kraszewski-Bajki i powiastki 154.jpeg

Przypisy

  1. Dzików, miasteczko w Rzeszowskiem w Galicji.
  2. Miechocin, wioska pod dzikowem.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Władysław Bełza, Józef Ignacy Kraszewski, Stanisław Jachowicz.