Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Bajka „O śmierzci”

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania


Bajka „O śmierzci” • Według opowiadania Jana Krzeptowskiego z Kościelisk spisał Bronisław Dembowski.
Bajka „O śmierzci”
Według opowiadania Jana Krzeptowskiego z Kościelisk spisał Bronisław Dembowski.

Zobacz też: Sabałowa bajka


Raz seł budárz na robote do miasta, a niós cieślice i świder, i stowarzysyła sie ś nim jakasi stará baba, a wysoká i chudá. On zara poznal, ze to je śmierzć, ale nic nie pedziáł, ino seł drogom, ka były wirby hrube, dudławe, wzion świder i wywiertał dziure do ty wirby.

— „A co hań robis?” — „A zaźryj, to obácyś co robiem”.

Wlazła w dziure. — „Nic nie widzem” — ón gádá: „Ino wliź lepi” — wciągła sie het z nogami, a chłop wzion zakrzesał pilno kołek bukowy: — „kieś ta wlazła, to se siedź!” i zabił dziure.

I ludzie bez długi cás nie marli, zajaziło sie ludem na świecie, ba jakoz mieli umiéráć, kie śmierzć we wierbie zabitá? — Ale i ón budárz zył długie casy, a dzieci mu porosły i wnęki, sám ostał, robić nimóg, kotwiło mu sie na świecie i prosił Boga o śmierzć. — Ale umiéráj-ze, kie śmierci ni más, — haj!

Dopiró se zbácył, ze śmierzć we wirbie zabitá, poseł i kołek wyjon. — On kciał, coby ona go nápirwy wziena, ale kie śmierzć wyjechała z wirby, hnet go odesła, i brała moc ludzi, — marli tęgo, — aze dopiró przysła w jedno miéjsce, kany béła gaździna ze siedmiorma dziećmi, — juz te matkie biere, a dzieci lament robiom, wzieny za tom matko krzyceć i płakać.

Luto ji było tyk dzieci, — posła śmierzć ku Panu Bogu i pojada: „Jak ja matkie bede brać, kie te dzieci tak krzycom, lament robiom i płacom!” — A Pan Bóg, niewielo myślęcy, prask śmierzć w pysk, aze przysiadła, bo ręka boská tęgo bije.

Tak do nij Pan Bóg: „Hybáj do morza, a przynieś mi skałkie!” — Zasła do morza, obiéra, ta mała, ta wielgá, — obrała takom jak kurze jajko i posła ku Panu Bogu i pokazuje, a ón pojada: „Weź te skałkie a gryź, a pokiel nie ozgryzies”.

Śmierzć gryzie, aze zuchwy zgrzypiom, oscypiła zębami te skałkie na poły, a hań w pośrzodku mały hrobacek sie rusa. Pan Bóg gwarzy: „Co hań widzis?” — „A widzem hrobácka, co zywy je”.

Dopiró do nij Pan Bóg pojadá tak: „Jako o tym hrobacku wiém, tak i o tyk siérotak dobrze wiém, — te dzieci by sie przy matce zwilcyły — i dla tegom śmierzć na nio posłał”.

I posła śmierzć i wziena ono matkie.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bronisław Dembowski.