Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

We Lwowie

Z Wedateka, archiwa
Wersja z dnia 23:20, 13 wrz 2021 autorstwa imported>Tommy Jantarek (nowa strona)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Hollender
Tytuł We Lwowie
Pochodzenie Czas który minął i inne wiersze
z cyklu Ludzkie
Wydawca A. Krawczyński
Data wydania 1936
Miejsce wyd. Lwów
Źródło skany na Commons
Inne Pobierz jako: Pobierz jako ePub Pobierz jako PDF Pobierz jako MOBICały zbiór
Pobierz jako: Pobierz Cały zbiór jako ePub Pobierz Cały zbiór jako PDF Pobierz Cały zbiór jako MOBI
Indeks stron

>


Tutaj do jedenastej łukami perspektyw
przesuwa noc latarnie jak perły na sznurach,
szumi park, drzemie głowa nad paskiem korekty,
noc usiada chmurami na siedmiu pagórach.

Może Rzym, może Londyn morzem mgły podpływa,
może florencki Kraków na tym lwowskim rynku,
bo któż wie ile troski i życia ubywa
w spłakanym harmonjami łyczakowskim szynku.

O, bo żadne Warszawy, Paryże ni Rzymy
nie kryją takiej pustki na wylotach ulic,
gdy w mrok bram, po dziesiątej zamkniętych, tulimy
twarze — i tylko smutku już nam nie utulić.

Tu patrzymy z teatru w najpiękniejszą w świecie
perspektywę, utkaną lampami przez mroki,
tu wracamy uliczką przez mgliste stulecia
pod ormiańską katedrę, prującą obłoki,

tu śpiewamy piosenki, wychodzimy z kina,
tu znudzeni czytamy prasę po kawiarniach,
tu długo się nam młodość kończy i zaczyna,
tu zagarniamy życie, nim nas śmierć zagarnie.

Tu nagle, niespodzianie — Bernardyński kościół,
po nieprzespanej nocy, o którejś nad ranem,

prosty, śmigły, cudowny, piękny jaknajprościej
pod pogodą niebiosów i burzą kasztanów.

Tu miłość. Tu aleje. Tu jesienią cmentarz.
Tu wszystkie parki lwowskie w niebo strzelające.
Tu włóczęgi po mieście, jeśli noc przeklęta,
a gdy słodka — czekanie na wybuchy słońca.

Czekanie na wybuchy, na świty czerwieńsze,
które wciąż burza czasów niepewnych odwleka.
Piszę — noc dziś jest słodka — na swem trzeciem piętrze.
zamykam wiersz nad miastem — i czekam. I czekam.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Hollender.