Uwaga
Serwis Wedateka jest portalem tematycznym prowadzonym przez Grupę Wedamedia. Aby zostać wedapedystą, czyli Użytkownikiem z prawem do tworzenia i edycji artykułów, wystarczy zarejestrować się na tej witrynie poprzez złożenie wniosku o utworzenie konta, co można zrobić tutaj. Liczymy na Waszą pomoc oraz wsparcie merytoryczne przy rozwoju także naszych innych serwisów tematycznych.

Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 222.jpeg

Z Wedateka, archiwa
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Ta strona została zatwierdzona


Mówiąc to, pochyliła się na krześle, jak gdyby gotowa upaść przed nim na kolana i żebrać przebaczenia za wielką winę przeszłości. Może potrzeba było tylko jednego spojrzenia, jednego słowa zachęty, ażeby lodowy puklerz obojętności, otaczający ją zwykle, stopił się we łzach żalu, żeby na gruzach jej zmąconych uczuć zakwitło nowe uczucie, dawno może tlejące w tem znękanem sercu. Ale on dumny i szyderczy jak zwykle, wzgardliwie ruszył ramionami, nie chcąc czy nie mogąc zrozumieć wartości tej chwili.
— Jesteś prawdziwą kobietą, Aurelio, a wy kobiety wiecznie żądacie czegoś innego, niż to, co macie w ręku. Źle czy dobrze, wybrałaś raz na zawsze, umiejże na tem poprzestać.
— Nie! — zawołała — ja także milczałam zbyt długo, cierpiałam zbyt długo, ja także raz wybuchnąć muszę.
Emilian patrzał na nią chłodny, chmurny, nieporuszony.
— Z dniem każdym — mówiła kobieta — to życie, jakie w. dłam, jakie wybrałam, skoro tak chcesz koniecznie, wydawało mi się bardziej czcze, bardziej jałowe; to była tajemnica znudzenia, które mię pożerało. Daremnie wmówić w siebie chciałam, że mam wszystko, czego żądać mogę; to wystarczało mi coraz mniej, to nie wystarczało mi zupełnie.
— Więc czegoż żądasz?
— Serca twego, a choćby trochę litości, współczucia!
— Zapominasz, iż straciłaś prawo, ażebym ci wierzył.
W głosie jego był nieubłagany spokój; kobieta łamała ręce w bezsilnej rozpaczy.
— Dwanaście lat! — zawołała — dwanaście lat pokuty za chwilę jedną!
— A ja — odparł — czy sądzisz, że byłem na różach? przecież nie skarżę się napróżno. Byłoby lepiej dla nas obojga, bez wątpienia, gdyby się drogi nasze były nie